1958.08.17 Wisła Kraków - Gwardia Warszawa 3:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:31, 6 kwi 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
500 mecz Wisły w I lidze
1958.08.17, I liga, 17. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:15
Wisła Kraków 3:0 (2:0) Gwardia Warszawa
widzów: ok. 13-15.000
sędzia: Marszol z Katowic
Bramki
Wiesław Gamaj 21'
Józef Maniecki 29'
Stanisław Adamczyk (g) 57'
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Leszek Snopkowski
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Zbigniew Kotaba
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Stanisław Adamczyk
Wiesław Gamaj
Józef Maniecki

trener Josef Kuchynka
Gwardia Warszawa
3-2-5
Stefaniszyn
Woźniak
Maruszkiewicz
Hodyra
Brzozowski
Szarzyński I
Gawroński
Lewandowski
Hachorek
Szarzyński II
Baszkiewicz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
Uroczystości przed jubileuszowym meczem
przed jubileuszowym 500 meczem Wisły w lidze
przed jubileuszowym 500 meczem Wisły w lidze
przed jubileuszowym 500 meczem Wisły w lidze
przed jubileuszowym 500 meczem Wisły w lidze

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1958, nr 189 (16/17 VIII)

Godz. 15. Stadion Wisły: Wisła—Polonia Bytom (O mistrzostwo Polski juniorów) Godz. 17,15. Stadion Wisły: Wisła—Gwardia (W-wa) (O mistrzostwo I ligi)


Echo Krakowa. 1958, nr 190 (18 VIII)

‎‎

W jubileuszowym meczu Stefaniszyn 3 razy skapitulował przed strzałami krakowskich napastników

WISŁA: Leśniak, Snopkowski, Kawula, Budka, Kotaba, Michel, Machowski, Kościelny, Adamczyk, Gamaj, Manierki, GWARDIA: Stefaniszyn, Woźniak. Maruszkiewicz, Hodyra, Brzozowski, Szarzyński, Gawroński, Lewandowski, Hachorek, Szarzyński II, Baszkiewicz.

Bramki zdobyli: Gamaj w 21 min., Maniecki w 28 min. i Adamczyk w 56 min gry. Sędziował p. Marszol ze Śląska. Widzów około 13 tysięcy.

Zwycięstwo Wisły nad warszawską Gwardią 3:0 (2:0) nie tylko poprawiło sytuację krakowskiego zespołu w tabeli rozgrywek, ale stanowiło piękny akord jubileuszowych uroczystości, jakie odbyły się. z okazji rozegrania przez „wiślaków” 500 meczu w lidze.

Piłkarze Wisły docenili widać powagę chwili i zagrali najlepszy mecz w bieżącym sezonie. Ich grę cechowała ogromna ambicja oraz wielka wola zwycięstwa. W przeciwieństwie do poprzednich spotkań wykazali wczoraj dużą szybkość i ona w pierwszym rzędzie zadecydowała o odniesionym sukcesie. Ponadto napastnicy krakowscy jeszcze nigdy chyba nie oddali w tegorocznych rozgrywkach tyle strzałów co podczas wczorajszych zawodów. Strzelano z każdej nadarzającej się pozycji i trzeba przyznać w większości wypadków bardzo celnie. Słusznie też po skończonym meczu kierownik drużyny Wł. Żak zauważył, że po takim popisie strzeleckim napastnicy Wisły powinni nosić miano „bombardierów” a nie Gwardia warszawska. Po za tym zadowoleniem podkreślił dobrą grę piłkarzy krakowskich, spośród których wszyscy, jego zdaniem, zasłużyli na wyróżnienie. Pod tym względem miał rację i jeśli jedenastka krakowska w dalszych spot” kaniach zaprezentuje podobnie dobrą formę, to kibice Wisły mogą spać spokojnie i nie obawiać się o losy swej drużyny.

W zespole Gwardii dobrze na ogół spisywała się piątka napastników z Hachorkiem i Baszkiewiczem czele. Jednie mogła znaleźć skutecznego antidotum na doskonałą grę pomocników gospodarzy, gdzie wodzili; Kawula, Budka, a w pomocy świetny Michel i Kotaba. Najsłabszą częścią drużyny warszawskiej były formacje obronne.

Pierwszy groźniejszy strzał na bramkę Wisły notujemy w 15 min. gry, gdy Hachorek odbitą przez Leśniaka piłkę posłał obok słupka. Za chwilę Adamczyk zmarnował jeszcze dogodniejszą pozycję, strzelając z kilku metrów w aut. Wreszcie po ładnej akcji Gamaj uzyskał prowadzenie dla drużyny krakowskiej. Od tego momentu gra się ożywiła. Akcje są coraz szybsze i groźniejsze. Jedna z nich przynosi drugą bramkę z ładnego strzału Manieckiego.

Wprawdzie kilka minut później Adamczyk znów ulokował piłkę w bramce „gwardzistów”, lecz sędzia po konsultacji z „bocznym” nie uznał gola z powodu „spalonego.

Druga połowa meczu toczyła się przy stałej przewadze Wisły — której napastnicy raz po raz niepokoili Stefaniszyna W pewnej chwil z powodu kontuzji Woźniak opuścił na 10 minut boisko w tym momencie padła trzecia bramka. Zdobył ją Adamczyk ładną „główką”; Wynik jeszcze nie zadowolił zawodników krakowskich.

Przypuścili oni istny szturm do bramki warszawskiej i gdyby nie świetnie spisujący się Stefaniszyn, porażka gości byłaby niewątpliwie wyższa.

Do dobrej gry drużyny krakowskiej dostroił się również arbiter spotkania p. Marszoł — prowadząc zawody wzorowo, (as)

”Przegląd Sportowy” z 1958.08.18

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1958/nr130/directory.djvu

KRAKÓW, 17.8 (tel. wł.). Wisła — Gwardia 3:0 (2:0). Bramki pobyli. Gamaj w 21 min. Maniewski w 23. Adamczyk w 56 min. Sędzia Marszol z Katowic. Widzów ponad 10 tys.

WISŁA: Leśniak, Snopkowski, Kawula, Budka, Kotaba, Michel, Macnowski, Kościelny II, Adamczyk, Gamaj., Maniewski.

GWARDIA: Stefaniszyn, Woźniak, Maruszkiewicz, Hodyra, Brzozowski, Szarzyński I, Gawroński, Lewandowski, Hachorek, Szarzyński II, Baszkiewicz.

Atmosfera wielkiego święta Wisły z racji jej pięćsetnego meczu ligowego, zachęciła druzynę krakowską do gry, która wprawiła w zachwyt tysięczne rzesze jej sympatyków i podobała się całej widowni. Wisła zagrała bardzo dobrze a okresami wprost popisowo. Defensywa stanowiła tym razem monolit, o którego skruszenie bezskutecznie trudzili się Baszkiewicz. Hachorek i ich koledzy. Pomoc grała przez cały czas na równych pełnych obrotach, podobnie jak i napad.

Gwardia uchodziła dotąd w Krakowie za zespół, którego najsilniejszą bronią jest wyszkolenie techniczne, szybkość i wyrównanie zespołu. Piłkarze warszawscy wyraźnie ustępowali przeciwnikowi właśnie w szybkości, a i wyrównanie zespołu pozostawiało wiele do życzenia. Stefaniszyn, Hachorek i Baszkiewicz grali naprawdę dobrze, natomiast Hodyra, Woźniak i Brzozowski wyraźnie od nich odstawali.

Woźniak dał się ogrywać jednemu z najbardziej surowych technicznie piłkarzy Wisły Madejskiemu, Hodyra przegrywał pojedynki nawet z Kościelnym, nie grzeszącym ani szybkością ani pomysłowością w grze, a Brzozowski zdobywszy piłkę ani nie rozejrzał się po boisku, aby zbadać dokąd ją zaadresować.

Szalejący jak zwykle na całym boisku Hachorek i Baszkiewicz nie znajdowali zupełnie zrozumienia a swoich partnerów, wyraźnie unikających odpowiedzialności za strzał z dalszej odległości. Inna rzecz, że Baszkiewicz i Hachorek zepsuli w 4 i 16 min. piłki, których internacjonałom psuć nie wolno.

W 21 min. Gamaj, który świetnie wyszedł na pozycję, a poczuwszy na sobie oddech Maruszkiewicza, strzelił sprzed linii pola karnego w dolny róg bramki, zdobył prowadzenie dla Wisły. Potem podobnej sztuki dokonał Maniewski, a wreszcie Adamczyk kapitalną główką ustalił wynik na 3:0.

St. Habzda

Dziennik Polski” z 1958.08.19

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=8778

Niedzielne boje naszych I i II ligowców zaczynają doprowadzać atmosferę zaciekawienia do białości. Wszystkie zespoły walczą zacięcie i nie ustępliwie Drużyny dają ze siebie wszystko, aby odsunąć od siebie widmo spadku, a w górach tabeli czołówka konsekwentnie powiększa swój dorobek punktowy. Ostatnie spotkania ligowe zakończyły się niestety tylko połowicznym sukcesem drużyn krakowskich. Wprawdzie dobrej klasy zwycięstwo Wisły nad warszawską Gwardią pozwala czerwonym na spokojniejszą grę w szeregach ekstraklasy. Zwłaszcza, że było ono pięknym efektem wielkiego święta „wiślaków", którzy w spotkaniu z Gwardią obchodzili w kraju uroczystość rozegrania 500 meczów w I lidze. Sam mecz rozegrała Wisła z wielkim impetem i wolą zwycięstwa, które tylko dzięki świetnej postawie Stefaniszyna nie zakończyło się klęską zespołu warszawskiego.


Gazeta Krakowska. 1958, nr 194 (17 VIII) nr 3175

W spotkaniu ligowym w czwartek z Cracovią drużyna Wisły grała 499-ty mecz. Wisła wraz z chorzowskim Ruchem brała udział we wszystkich ligowych mistrzostwach od 1927 r., tj. od chwili powstania ligi, aż po dzień dzisiejszy. Uroczystości jubileuszowe odbędą się jutro tj. w dniu, w którym „wiślacy" grać będą 500 ligowy mecz. Przeciwnikiem Wisły będzie warszawska Gwardia. W ramach uroczystości o godz. 15 odbędzie się mecz juniorów o mistrzostwo Polski pomiędzy Polonią Bytom i Wisłą. O godz. 16,45 rozpocznie się część oficjalna jubileuszu a o godz. 17,15 zostanie rozegrany mecz ligowy Wisła— Gwardia Warszawa.

W niedzielę krakowskie zespoły czeka trudna przeszkoda do pokonania. Wisła gra u siebie o godz. 17.15 z warszawską Gwardią. „Gwardziści“, którzy zajmują czwartą pozycję w tabeli znajdują się w dobrym uderzeniu i „wiślacy“ muszą naprawdę lepiej zagrać niż w czwartek, by zdobyć tak bardzo potrzebne punkty. Spodziewamy się, że zawodnicy jubilatki (wiadomo, w niedzielę Wisła grą 500-ny ligowy mecz) w dniu swego święta będą mieli więcej szczęścia niż to było ostatnio. Tysięczne rzesze kibiców z pewnością gorąco będą dopingować swych ulubieńców


‎‎
‎‎

Gazeta Krakowska. 1958, nr 195 (18 VIII) nr 3176

»Jak długo na Wawelu«...

Przy dźwiękach hymnu Wisły: „Jak długo na Wawelu" wmaszerowali na boisko aktorzy wczorajszego meczu. Na czele kroczył płk. Reyman, dalej trójka sędziowska z p. Marszolem, następnie zasłużeni zawodnicy Wisły z okresu przedwojennego i powojennego, juniorzy, którzy po zwycięstwie nad bytomską Polonią 2:1 zakwalifikowali się do półfinału mistrzostw Polski i wreszcie warszawska Gwardia i Wisła w swoim aktualnym ligowym zestawieniu. Jako pierwszy głos brał prezes TS Wisła płk Żmudziński. Następnie przemawiali — z ramienia WKKF KKKF rządu klubu Vii — Następnie prezes TS Wisła — płk Żmudziński obdarował zasłużonych piłkarzy, działaczy pamiątkowymi książkami.

Jubileuszowe zwycięstwo Wisły nad Gwardią 3:0

Nie zawiedli 15.000 kibiców piłkarze Wisły. W dniu swego święta, w 500-ym meczu ligowym odnieśli zasłużone zwycięstwo nad warszawską Gwardią 3:0 (2:0). Sukces „wiślaków“ tym bardziej nas cieszy, że odniesiony został po ładnej grze.

Im bliżej końca, tym grali o klasę lepiej niż… w Stefaniszyn miał więcej roboty. Na nieszczęście jednak dla Wisły, bramkarz Gwardii, który częściowo zawinił przy utracie pierwszej i trzeciej bramki, w drugiej części gry bronił świetnie i odparował wiele „bomb" Manieckiego, Gamaja, Kościelnego i Machowskiego.

JAK PADLY BRAMKI?

Początkowo gra jest wyrównana czwartkowym meczu z Cracovią. Kontuzja Monicy spowodowała przesunięcie Kotaby ze skrzydła na prawą pomoc, natomiast na prawą flankę wrócił Machowski. W tym zestawieniu zarówno tyły, jak i napad grały zupełnie dobrze.

W linii obrony wyróżnił się bardzo spokojnie grający Budka, oraz wchodzący ostro w piłkę (ale w ramach dozwolonych przepisami) — Snopkowski. W pomocy bardzo dobry był Michel, ale i Kotaba niewiele mu ustępował.

Grę ataku w pierwszej połowie charakteryzowała stosunkowo duża ilość niedokładnych podań oraz brak wykończenia strzałowego. Odnosi się to szczególnie do Adamczyka i Manieckiego. Zupełnie inaczej poczynali sobie napastnicy Wisły w drugiej poło­ wie. Raz za razem inicjowali szybkie wypady, kończone z reguły ostrymi i celnymi strzałami po obydwu stronach dochodzi do gorących podbramkowych. W 15 Baszkiewicz bije ostro wolny w lewy, dolny róg, Leśniak odbija w pole, a poprawka Hachorka idzie tuż obok słupka. W 21 min. Adamczyk przestrzeliwuje z dogodnej sytuacji, ale w minutę później pada pierwsza bramka. Gamaj idzie ostro do przodu i w pełnym biegu strzela z 20 m. Piłka odbija się od słupka i nad leżącym Stefaniszynem wpada do siatki. W 28 min. Maniecki strzałem nie do obrony w „okienko" podwyższa wynik na 2:0.

Po przerwie przewaga Wisły wzrasta, a jej atak raz po raz przechodzi słabą obronę Gwar dii. W 55 min. nieobstawiony Adamczyk głową ustala wynik i na 3:0. Do końca meczu Wisła ma jeszcze kilka doskonałych okazji do podwyższenia wyniku, ale albo jej napastnicy „pudłują", albo wszystkie piłki wyłapuje Stefaniszyn