1959.04.19 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 4:0

Z Historia Wisły

1959.04.19, I liga, 5. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:30
Wisła Kraków 4:0 (1:0) Pogoń Szczecin
widzów: 12-15.000
sędzia: Antoni Gorączniak z Poznania
Bramki
Kazimierz Kościelny 29'
Kazimierz Kościelny 70'
Stanisław Adamczyk (g) 80'
Stanisław Adamczyk 86'
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Leszek Snopkowski
Marian Machowski grafika:zmiana.PNG (41' Andrzej Sykta)
Wiesław Gamaj
Stanisław Adamczyk
Józef Maniecki
Kazimierz Kościelny

trener Károly Kósa
Pogoń Szczecin
3-2-5
Ludwik Konarski
Leon Leszczyński
Zdzisław Nowacki
Eugeniusz Ksol
Ryszard Wiśniewski
Teodor Jabłoński
Stanisław Mielniczek
Zygmunt Przybylski
Henryk Kalinowski
Józef Piątek
Roman Jaworski

trener Edward Brzozowski
Debiut ligowy Andrzeja Sykty

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1959, nr 89 (17 IV) nr 4299

„STARA GWARDIA"

Po niepowodzeniach w poprzednich kolejkach rozgrywek kierownictwo klubu i trener zdecydowali się zaniechać eksperymentów i powołano do drużyny „starą gwardię". A oto przypuszczalny skład na mecz z Pogonią: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Snopkowski, Michel, Machowski, Gamaj, Adamczyk, K. Kościelny, Maniecki, rez. Sykta. Zabrakło w jedenastce Jędrysa i Rogozy, którzy leczą jeszcze kontuzje.

W chwili obecnej jest to najlepsza drużyna na jaką stać Wisłę i mamy nadzieję, że wszyscy zawodnicy wykażą w niedzielę wolę walki, bez której nie ma mowy o sukcesach. Ostatnie sparringi wy kazały zresztą znaczną zwyżkę formy takich piłkarzy jak Gamaj czy Machowski i może wreszcie doczekamy się, że „pięta Achillesa" drużyny . atak, zacznie lepiej grać i strzelać bramki.

Kiedy jesteśmy już przy meczu Wisła—Pogoń apelujemy do publiczności, aby zachęciła swych pupilów do dobrej gry, aby powitała ich oklaskami i zagrzewała do walki. Gwizdy, jakimi od czasu do czasu witano drużyny (niekiedy nielubianych zawodników), nie powinny mieć miejsca.


Echo Krakowa. 1959, nr 91 (20 IV) nr 4301

‎‎

Wisła-Pogoń 4:0

K. Kościelny w kadrze

WCZORAJ w Krakowie w strugach ulewnego deszczu odbyło się spotkanie piłkarskie o mistrzostwo I ligi, w którym Wisła pokonała Pogoń Szczecin 4:0 (1:0). Bramki zdobyli: Adamczyk i K. Kościelny po 2. Sędziował p. Gorączniak z Poznania — dobrze. Widzów ok. 8 tysięcy.

WISŁA — Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Snopkowski, Machowski (Sykta), Gamaj, Adamczyk, Maniecki, K. Kościelny.

POGOŃ — Konarski, Leszczyński, Nowacki, Ksol, Wiśniewski.

Jabłonowski, Mielniczek, Z. Przybylski, Kalinowski, Piątek, Jaworski.

Nareszcie zwycięstwo! Pięć tygodni czesali kibice krakowscy na wygranie przez Wisłę mistrzowskiego spotkania.

I wreszcie, mimo niesprzyjającej aury wiślacy rozkręcili się“ i nie tylko zdobyli 2 pkt., ale zaaplikowali przeciwnikom aż 4 bramki. Trzeba też na wstępie zaznaczyć, że mimo deszczu, który zamienił boisko w śliskie grzęzawisko, spotkanie stało na dobrym poziomie. Obydwie drużyny grały szybko, składnie i odnotowaliśmy wiele interesujących sytuacji podbramkowych.

JAK GRAŁA „STARA GWARDIA" Dobrze się stało, że kierownictwo Wisły przy ustalaniu składu wyciągnęło nauczkę z poprzednich błędów i w krytycznym momencie sięgnęło po „starą gwardię”. Odnosi się to do linii ataku, bowiem do bramkarza, obrońców i Pomocników nie mieliśmy zastrzeżeń, i właśnie wczoraj cala piątka ataku zagrała doskonale. K. Kościelny na lewym skrzydle zaimponował błyskawicznymi rajdami i precyzyjnymi centrami. W odpowiednich chwilach decydował się też na strzały, z których dwa znalazły drogę do siatki, w ogóle z meczu na mecz K. Kościelny spisuje się coraz lepiej, nabiera odwagi przy bezpośrednich starciach z obrońcami i wcale nie jesteśmy zdziwieni, że kapitan związkowy Cz. Krug powołał go do kadry przed meczem z NRF.

100 MECZ MACHOWSKIEGO Dobrze grał także drugi skrzydłowy — M. Machowski. Wprawdzie w 40 min. uległ kontuzji i zastąpił go Sykta, ale to co pokazał, każę wróżyć, że trener będzie miał z niego pociechę. Machowski walczył o każdą piłkę i popisał się kilkoma bardzo pomysłowymi zagraniami z Gamajem.

Nota bene byt to jego 100 mecz w lidze. Młody Sykta po dobrej grze swego ,.poprzednika” miał trudne zadanie. Niemniej debiut jego uważać należy za udany.

TRÓJKA ATAKU Już przed meczem wszyscy zdawali sobie sprawę, że na śliskim boisku trudno będzie grać Adamczykowi, który jest b. ciężki i stosunkowo mało ruchliwy. Tym razem przerósł on jednak samego siebie i grał bardzo ambitnie.

Wraz z Gamajem i Manieckim (ten ostatni często zmieniał pozycję z K. Kościelnym) tworzył doskonale rozumiejącą się „trójkę” i bramkarz Pogoni — Konarski miał niemal bez przerwy pełne ręce roboty.

Słowa pochwały należą się pozostałym zawodnikom. Pomocnicy Snopkowski i Michel grali bezbłędnie, tak w ofensywie (włączali się do akcji a Snopkowski oddał piekielnie ostry strzał, który z trudem odparował Konarski) jak i w defensywie. Z trójki obrońców: Monica; Kawula, Budka tym razem najlepszy był stoper, a bramkarz Leśniak grał na śliskim terenie bardzo uważnie i z poświęceniem.

POGOŃ NIE JEST ZŁA

Piłkarze szczecińscy podobali się krakowskiej publiczności. Drużyna trenera Brzozowskiego nie jest wprawdzie objawieniem, ale zawodnicy znają swój „fach” i grają przyjemnie dla oka. W ataku najlepszy byt Mielniczek, w pomocy Jabłonowski a w obronie Ksol.

Mecz rozpoczął się od dwóch niebezpiecznych ataków Pogoni, jednak po kilku minutach do głosu dochodzą wiślacy. Celne strzały Adamczyka i Kościelnego pięknie broni Konarski. W 15 min.

Machowski otrzymuje piłkę od Adamczyka, ale ostry strzał ociera się od zewnętrznej strony słupka.

Niebezpieczny kontratak notujemy w 28 min. Wiśniewski wystawia na lukę Piątka i ten jest sam na sam z Leśniakiem. Zwleka jednak z oddaniem strzału i Michel wybija piłkę na róg. W 2 min.

później Kościelny wygrywa pojedynek z Leszczyńskim i z ostrego kąta strzela na bramkę. Konarski był źle ustawiony a na domiar próbował piłkę łapać i ta po rękach wpadła mu do siatki. 1:0 dla Wisły. Na 4 min. przed przerwę znów Kościelny pomysłowo ogrywa obrońców, ale tuż przed bramką przewraca się, a Konarski wy, bija piłkę, w pole.

WISŁA W ATAKU Po zmianie stron Wisła wywalcza zdecydowaną przewagę a Pogoń zdobywa się tylko na sporadyczne wypady. W 9 min. Adamczyk stwarza groźną sytuację pod bramką Konarskiego, który wspaniale broni główkę Gamaja. W 71 min. znów bramkarz gości pięknie broni na róg strzał Manieckiego. Z kornera tego pada w końcu 2 bramka dla Wisły. Po centrze Manieckiego piłkę przejmuje Adamczyk, podaje do Gamaja a ten wystawia ją w tył do Kościelnego. Ostry strzał z ok.

22 m wpada w górny róg bramki, W 78 min. po kornerze bitym przez Kościelnego Adamczyk przejął piłkę na głowę i w sobie tylko wiadomy sposób zdobywa 3 bramkę dla Wisły. Wynik ustala w 85 min. Adamczyk, dobijając wypuszczoną przez bramkarza piłkę po ostrym strzale Gamaja.

J. FRANDOFERT

”Przegląd Sportowy” z 1959.04.20

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1959/nr061/directory.djvu

KRAKÓW 19.4 (tel. wł.). Wisła Kraków — Pogoń Szczecin 4:0 (1:0). Bramki zdobyli Kościelny II w 28 min i 70 min oraz Adamczyk w 80 i 85 min. Sędziował Gorączniak z Poznania. Widzów ok. 12.000.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Snopkowski, Michel. Machowski Gamaj, Adamczyk, Kościelny II, Machowski (od 41 min za Machowskiego grał Sykta).

POGOŃ: Konarski, Leszczyński, Nowacki, Ksol, Wiśniewski, Jabłoński, Mielniczek, Przybylski, Kalinowski, Piątek, Jaworski.

O meczu Pogoń - Wisła pisano i mówiono w Krakowie: „Ostatnia szansa dla Wisły"; — wyrażając w ten sposób pogląd, że tylko pełny sukces w spotkaniu z nowicjuszem I ligi może poprawić dotychczasowy stan posiadania zespołu, który nigdy nie znalazł się poza burtą ekstraklasy, a jednocześnie polepszyć jego samopoczucie — spotęgować wiarę we własne siły. Vox populi żądał przy tym od zarządu Wisły powołania do tego spotkania „starej" gwardii i kto wie czy nie ten głos zaważył, właśnie, iż w napadzie, gospodarzy pojawili się Gamaj' i Machowski. Wypełnili oni swoje zadanie, ale ciężar gry formacji ofensywnych Wisły spoczął na utrzymującym się od dłuższego czasu w doskonałej formie Kościelnym oraz... najmłodszym piłkarzu Sykcie. Wszedł on do gry na krótko przed przerwą, ale od tej chwili nie tylko popularny „Kaziu" (Kościelny),, ale również partner z przeciwnej flanki, porywali swój atak do przodu, inicjując groźne rajdy i przeboje oraz wykładając wiele dobrych piłek swoim partnerom w środkowej trójce.

Ale płynęły minuty, siąpił niemiłosiernie deszcz, a na tablicy wynikowej gdzie pod napisem Wisła zawieszono w 23 min. wielką jedynkę nie można było doczekać się zmian. Przeciążonej pracą defensywie Pogoni poczęli coraz bardziej przychodzie w sukurs łącznicy, na przedpolu karnym Pogoni i było aż „czarno" od gęstwiny nóg i błota. A w takich warunkach coraz trudniej było myśleć o zmuszeniu Konarskiego do kapitulacji. Dokonał tego po raz wtóry Kościelny i odtąd już „spokojna o wynik" drużyna Wisły, zepchnęła Pogoń aż do końca meczu do rozpaczliwej defensywy. Dwie bramki Adamczyka były już tylko dopełnieniem formalności. Mecz Wisły z Pogonią wykazał jak wielką rolę w walce o punkty odgrywają tzw. nerwy. Grając poprawnie przez cały czas meczu, dała drużyna krakowska w końcowej fazie spotkania prawdziwy koncert gry. W tym okresie, mimo bardzo trudnych warunków terenowych, przeprowadzono wiele akcji, na widok których ręce same składały się do oklasków. Przy stanie 2:0 napastnicy Wisły nie bali się już brać odpowiedzialności za ewentualnie chybiony strzał z dalszej odległości.

Pod względem wyszkolenia technicznego, szczeciniacy wyraźnie ustępowali gospodarzom. Wisła przewyższała również swego przeciwnika wyrównaniem zespołu i dojrzałością taktyczną. Tu jeszcze raz trzeba podkreślić, że najbliższe sąsiedztwo Gamaja dla młodego i dobrze zapowiadającego się Sykty, może mieć zbawienne skutki zarówno dla tego obiecującego piłkarza jak i dla drużyny.

St. Habzda

”Dziennik Polski” z 1959.04.21

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5903

Po pięciu spotkaniach — 3 punkty

Nikt nie ma pretensji do Wisły i Cracovii że nie mają dzisiaj po 10 punktów - skromność obu krakowskich ligowców jest jednak zbyt duża, ą stan posiadania zbyt mały.

Co prawda po niedzielnym meczu Wisły z Pogonią komentarze prasowe pełne były pochwał i superlatyw pod adresem zwycięzców, rzeczywistość nie jest chyba aż tak różowa. Przede wszystkim: od zespołu tej klasy co Wisła oczekiwać możemy dobrej gry przez pełne 90 minut — 20 minut poprawnej gry (tak, jak było to w niedzielę) to doprawdy niewiele. I mimo, je niedzielny atak strzelił aż cztery bramki, nadal nie jest on jeszcze w pełni wartościowy. Jest wreszcie dobrze zestawiony — to prawda, raził w nim jednak powolnością Adamczyk, niezbyt produktywny Machowski, źle ustawiony w niedzielę Gamaj. W każdym razie „coś" się w Wiśle robi, aby przezwyciężyć istniejący kryzys, jeżeli wygrana z Pogonią jest wynikiem przestawienia się drużyny na atak i zapowiedzią dalszych sukcesów, to znaczy, kierownictwo klubu wyciągnęło wnioski z krytycznej sytuacji w jakiej drużyna się znalazła.

Jeżeli był to jednak chwilowy zryw (w to nie chcemy wierzyć) wysiłki zawodników i kierownictwa nie przyniosą spodziewanych rezultatów.