1959.05.24 Wisła Kraków - Legia Warszawa 2:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:50, 6 kwi 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1959.05.24, I liga, 9. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17.00
Wisła Kraków 2:2 (1:1) Legia Warszawa
widzów: 15-20.000
sędzia: Pawlik
Bramki

Wiesław Gamaj 41'

Stanisław Adamczyk (g) 74'
0:1
1:1
1:2
2:2
34' Tadeusz Błażejewski

47' Tadeusz Błażejewski

Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel grafika:zmiana.PNG (5' Antoni Rogoza)
Leszek Snopkowski
Marian Machowski
Wiesław Gamaj
Stanisław Adamczyk
Józef Maniecki
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa
Legia Warszawa
3-2-5
Stanisław Fołtyn
Jerzy Słaboszowski
Henryk Grzybowski
Jerzy Woźniak
Marceli Strzykalski
Edmund Zientara
Zygmunt Gadecki
Lucjan Brychczy
Tadeusz Błażejewski
Czesław Ciupa
Roman Hlywa

trener: Stjepan Bobek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1959, nr 119 (23/24 V) nr 4329

‎‎

WISŁA GOŚCI LEGIĘ

W Krakowie zobaczymy Wisłę, która zmierzy . się z warszawską Legią. Aktualnie goście mają zdobyte 2 pkt więcej od Wisły, a więc gospodarzom wystarczy zwycięstwo do zrównania się w tabeli. W obu drużynach najsilniejszymi liniami jest obrona i pomoc, natomiast ataki „chorują” na anemię strzałową. W Legii indywidualnością na wielką miarę jest wprawdzie Brychcy, ale nie znajduje on zrozumienia u swych współpartnerów. W piątce ofensywnej ..gwiaździstych” nie ma wielkich nazwisk, lecz w ostatnich kilku spotkaniach napastnicy zaczynają sobie coraz odważniej poczynać. Zresztą świadczy o tym „odczarowanie” bramki Gronowskiego.


Echo Krakowa. 1959, nr 120 (25 V) nr 4330

‎‎

Mecz straconych okazji

Kontuzje Michela i Strzykalskiego

Wczoraj w Krakowie w meczu o mistrzostwo I ligi piłkarze Wisły zremisowali z Legia 2:2 (1:1). Bramki zdobyli dla gospodarzy —Gamaj i Adamczyk, dla gości — Błażejewski 2. Sędziował p. Pawlik z Sosnowca — słabo. Widzów ok. 15 tysięcy.

WISŁA — Leśniak. Monica, Kawula, Budka, Michel, (Adamczyk), Rogoza, Snopkowski, Machowski, Gamaj, Adamczyk, (Gamaj), (Adamczyk), Maniecki, K. Kościelny.

LEGIA: — Fołtyn, Grzybowski, Słaboszewski, Woźniak, Strzykalski, Zientara, Gądecki, Brychcy, Błażejewski, Ciupa, Hliwa.

Widowisko to można bez przesady nazwać spotkaniem zawiedzionych nadziei i straconych okazji podbramkowych obu drużyn. Rzadko się zdarza, aby napastnicy w ciągu jednego meczu oddali tyle niecelnych i nieskutecznych strzałów. W Pierwszej części spotkania odnosi się to do legionistów a po zmianie stron do wiślaków.

Mecz był ciekawy chociaż nie stał na wysokim poziomie. Duży wpływ miała na to stawka gry — ligowe punkty i kontuzje dwóch świetnych zawodników. W 15 min.

opuścił boisko Michel, który uległ Kontuzji nogi po ostrych star, ciach z Błażejewskim i Hliwą. W 63 min. zszedł z zielonej murawy Strzykalski, który po wyskoku do piłki upadł na nadbiegającego Manieckiego. Wprawdzie po kilku minutach wrócił on na boisko aby statystować na skrzydle, ale nie na długo. Po kilku kopnięciach piłki trener kazał mu iść do szatni W pierwszej części meczu Legia często atakowała i zanosiło się na przykrą porażkę gospodarzy. Jednak obrona Wisły gra uważnie a i Leśniak doskonale bronił strzałów Brychcego i Gadeckiego. Bramkarz Legii miał w tym okresie mało pracy, gdyż atak Wisły grał wolno, niezdecydowanie. Tym bardziej że po kontuzji Michela trener Kosa wprowadził do ataku Rogozę, a Adamczyka desygnował na pomoc.

Dopiero po zmianie stron, kiedy Rogoza zmienił pozycję z Adamczykiem zaczęło się coś dziać pod bramką Fołtyna. Natomiast napór Wisły datuje się dopiero od momentu kontuzji Strzykalskiego. I wówczas gospodarze mogli się nawet pokusić o zwycięstwo.

Mecz rozpoczął się od ataków Legii. Już w 1 min. Brychcy „u.

rwał” się obrońcom i będąc sam na sam z Leśniakiem strzelił z ostrego kąta w boczną siatkę bramki. W 12 min. znów strzela Brychcy, ale tuż obok słupka. 4 min. później silny strzał prawego łącznika Legii mija o milimetry bramkę. Pierwszy groźny kontratak Wisły przeprowadzony został dopiero w 19 min. Po centrze Manieckiego do piłki doszli Machowski i Rogoza, jednak przeszkadzali sobie nawzajem i wykorzystał to Fołtyn, wyłapując piłkę.

W chwilę później Zientara nęka Leśniaka strzałem z najbliższej odległości po solowym rajdzie.

Przy końcu drugiego kwadransa gra się wyrównuje, jednak, wiślacy strzelają niecelnie. Doskonałą pozycję marnuje Rogoza strzelając z volleya nad poprzeczkę a za moment to samo robi Machowski. Nagle w 33 min. Brychcy pędzi na pole karne Leśniaka. Z 10 metrów strzela w róg, ale wiślak robinsonuje i wybija piłkę w pole. Tu jednak wyrasta jak spod ziemi Błażejewski i nie atakowany przez nikogo strzela do pustej bramki. Piłka po słupku wpada do siatki i Legia prowadzi 1:0.

Jednak nie na długo. W 8 min.

później Kościelny precyzyjnie centruje a Gamaj z volley a strzela kapitalnie w „okienko”. Była to najładniejsza bramka „gwiaździstych” w tegorocznym sezonie mistrzowskim. Wynik 1:1 utrzymuje się do końca pierwszej połowy.

Po zmianie stron już w 43 sek. gry Legia zdobywa 2 bramkę ze strzału Błażejewskiego, który z winy obrony posłał piłkę obok wyj biegającego z bramki Leśniaka, Załamało to gospodarzy, którzy do 63 min. zepchnięci zostali do rozpaczliwej defensywy. Mimo to jeden z wypadów Wisły mógł się zakończyć bramką gdyż Maniecki w doskonałej pozycji strzałowej został sfaulowany na polu karnym przez Słaboszewskiego.

Sędzia nie chciał jednak tego zauważyć.

Dopiero po opuszczeniu boiska przez Strzykalskiego, gdy Legia grała w „10” bądź ze statystującym Marcelem gospodarze puszczają szturm na bramkę Fołtyna. W 74 min. po centrze Kościelnego piłkę przejmuje na głowę Adamczyk i jest 2:2.

Ostatni kwadrans to istne oblężenie bramki Legii i strzały sypią się jak z karabinu maszynowego, Cóż jednak z tego kiedy są one anemiczne lub niecelne. Jedynie Gamaj popisał się w tym czasie „bombą”, która trafiła w poprzeczkę,

”Przegląd Sportowy” z 1959.05.25

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1959/nr085/directory.djvu

Legia remisuje w Krakowie 2:2 KRAKÓW. 24.5 (teł. wł.). Wisła Kraków — Legia Warszawa 2:2 (1:1). Bramki dla Wisły zdobyli Gamaj w 41 min. i Adamczyk w 74 min, dla Legii: Błażejewski w 34 min. i w 47 min. Sędziował Pawlik (Sosnowiec), Widzów ok. 20.000.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, (od 5 min. gry Rogoża), Snopkowski, Machowski, Gamaj, Adamczyk, Maniecki, Kościelny.

LEGIA: Fołtyn, Grzybowski, Słaboszowski, Woźniak, Strzykalski, Zientara, Gadecki, Brychczy, Błażejewski, Ciupa, Hliwa.

Bohaterowie hamburskiego spotkania Brychczy, Zientara, Strzykalski i Woźniak stanowili — jak zwykle — najsilniejsze punkty Legii, ale... Błażejewski, który przed 3 tygodniami podczas meczu Kraków Warszawa niczym nie mógł zaimponować, wpisał się dwa razy na listę zdobywców bramek, a Grzybowski też wypadł co najmniej o klasę lepiej w czerwonych koszulkach Legii, niż w żółtych reprezentacji Warszawy. Także Ciupa i Hliwa grali bez zarzutu a Fołtyn wywiązał się ze swego zadania jak najlepiej.

W sumie więc zespół warszawski nie miał w meczu przeciw Wiśle słabego punktu i górował nad gospodarzami dojrzałością techniczną. Mimo to, wynik uznać trzeba za sprawiedliwy i w pewnym sensie nawet szczęśliwy dla Legii Dwa razy bowiem po soczystych strzałach Gamaja uratowała Legię od niechybnej utraty bramki poprzeczka. Gospodarze, którzy przez pierwsze 45 min, gry nie mogli się wyswobodzić od naporu przeciwnika i natychmiast po wznowieniu gry stracili drugą bramkę, zmienili się nie do poznania mniej więcej po 50 minucie meczu i zaczęli raz po raz składać wizyty na przedpolu bramki Legii. Bądźmy jednak sprawiedliwi; kilka minut później Legia grała już w dziesiątkę, gdyż kontuzjowany Strzykalski zszedł z boiska i nie mógł być już zastąpiony.

Bardzo słabo grał w Wiśle Maniecki, dla którego przebicie się z piłką przez reprezentacyjną parę pomocników stanowiło taką samą sztukę, jak przejście słonia przez igielne ucho. Adamczyk poza przytomnie strzeloną bramką był raczej niewidoczny na boisku. Tak więc ciężar gry drużyny krakowskiej spoczął na barkach Gamaja, Snopkowskiego, trójki obrońcy i... Leśniaka. . Widownia, wśród której siłą rzeczy znajdowała się przeważająca większość sympatyków Wisły, nie miała w tym meczu powodu do narzekań na brak emocji. Emocję stanowiły nie tylko krótkie spięcia " podbramkowe, zakończone czterema celnymi strzałami oraz strzały idące w słupki i w poprzeczki, ale do dużych emocji należały również „klasyczne" rozrabianie Brychczego w polu oraz znane już na boiskach całej Polski zaskakujące strzały Marcela i kapitana naszej reprezentacji Zientary. Strzykalski przeegzaminował Leśniaka w ciągu pierwszej pół godziny aż 4 razy, a za każdym razem bramkarz Wisły musiał mocno potrzeć palce, by być zdolnym do następnej interwencji.

Mecz charakteryzowało jeszcze i to, że Legia jeszcze dwukrotnie zdobywała prowadzenie, a Wisła dwukrotnie wyrównywała. W 34 min. strzelił Brychczy ostro z linii pola karnego — Leśniak sparował strzał, wybijając piłkę w pole — nadbiegający zaś Błażejewski bez sekundy zwłoki strzelił nieuchronnie w róg bramki. W kilka minut później Gamaj rąbnął jak z katapulty, piłka jak błyskawica przecięła powietrze i ugrzęzła w siatce w najbliższej odległości styku słupka i poprzeczki. Pewien moment wahania obrony Wisły w 47 min. gry, sygnalizującej sędziemu, że Gadecki znajduje się na spalonym, wykorzystała Legia, zdobywając drugą bramkę a wyrównanie zdobył król strzelców Wisły, przejmując centrę Kościelnego i kierując głową piłkę do bramki Legii, z której wybiegł Fołtyn i nie dosięgnął centry skrzydłowego Wisły.

St. Habzda

”Dziennik Polski” z 1959.05.26

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5940

Ubiegła niedziela była właściwie szczęśliwa dla obu krakowskich ligowców. Jakkolwiek i Wisła i Cracovia zdobyła tylko po jednym punkcie, to jednak remisy uzyskane z Legią i Górnikiem Radlin należy uznać za pewnego rodzaju j osiągnięcia. Gorzej, że styl, w jakim uzyskano remis w Krakowie nic był nadzwyczajny, a gra Wisły nie mogła się nikomu podobać. Zawiodły właściwie wszystkie po j kolei formacje. Piszemy, właściwie, bo j byli zawodnicy, których zagrania nagradzano oklaskami — w sumie1 jednak jedenastka Legii przewyższała gospodarzy pod wieloma względami. Leśniak w bramce miał kilka dobrych momentów, obrona jednak przez większą część meczu nie istniała i stąd też atak wojskowych bezkarnie hasał sobie po przedpolu Leśniaka. Pomoc grała dobrze do chwili, kiedy Michel zszedł z boiska; potem niestety nic w tej linii się nie działo. I wreszcie atak, — mało produktywny, nieruchawy, nie potrafiący wykorzystać wielu dogodnych momentów. Jeżeli Wisła chce zdobyć jakieś punkty za tydzień w Łodzi, trzeba się naprawdę będzie wziąć „w garść".

Gazeta Krakowska. 1959, nr 123 (25 V) nr 3422

‎‎

Dwa tygodnie przerwy przydało się piłkarzom. Zespoły I ligi zaprezentowały się wczoraj w wielu wypadkach bardzo korzystnie publiczności. Szczególnie miłe niespodzianki zrobiły drużyny słabe Pogoń, Ruch i Cracovią uzyskując remisy z groźnymi przeciwnikami.

W ogóle 9 kolejka spotkań ligowych stała po znakiem remisów, było ich aż 5 i tylko warszawska Gwardia zdołała zagarnąć całe 2 punkty.

Trzeba powiedzieć, że występ krakowskich I ligowców w pewnym sensie był udany. Cracovia wywiozła 1 punkt z gorącego terenu radlińskiego, a ustępująca Legii Wisła również wywalczyła 1 punkt.

Sytuacja w tabeli nie wiele się zmieniła. Górnik Zabrze przewodzi nadal ekstraklasie. W środku tabeli nastąpiły tylko nieznaczne przetasowania. Na ostatnie miejsce spadła Cracovia mając gorszy stosunek bramek od Pogoni i jest czerwoną latarnią ligi.

Mecz niewykorzystanych sytuacji

Wisła -legia 2:2

Rzadko w którym meczu napastnicy obydwu drużyn nie wykorzystali tak wielkiej ilości doskonałych sytuacji podbramkowych, jak właśnie w spotkaniu Wisła—Legia, które po ciekawej grze zakończyło się wynikiem remisowym 2:2.

Obydwie drużyny miały szanse na zwycięstwo, z tym, że w pierwszej połowie Legia, powinna prowadzić różnicą dwóch bramek, a znów po pauzie, zwłaszcza w końcowej fazie meczu, Wisła śmiała mogła rozstrzygnąć zawody na swoją korzyść. Goście przewyższali lepszym wyszkoleniem technicznym i szybkością akcji, (którym jednakże brak było wykończenia. Rzadsze, wolniejsze, ale zato bardziej niebezpieczne były zagrania ataku Wisły, sprawiające wiele kłopotu obronie Legii, Wisła miała okresy dobrej gry ale również i dłuższe przestoje", kiedy inicjatywa spoczywała w rękach gości.

Leśniak tym razem bronił dobrze, za utracone bramki winy nie ponosi. Obciążają one konto obrońców, zwłaszcza słabo grającego wczoraj Budki. Kontuzja (Michla po 15 już minutach gry stanowiła poważne osłabienie pomocy, a desygnowany na pozycję pomocnika Adamczyk zawiódł całkowicie.

W ataku. Wisły najlepiej wypadł Gamaj, który popisał się zdobyciem pięknej bramki w 40. min. a pod koniec meczu ostrym strzałem w poprzeczkę.

Ruchliwy Kościelny i Maniecki również mieli kilka ładnych zagrań, Rogoza zawiódł, Adamczyk po powrocie na swoją pozycję uzyskał wyrównującą Wisłę bramkę, zresztą w sposób nieczysty, odpychając ręką Słaboszewskiego. Sędzia nie reagował w tym wypadku, „wyrównując” omyłkę, jaką popełnił w 55 min. nie przyznając karnego Wiśle za „podcięcie" Manieckiego na polu karnym. WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel (Adamczyk), Snopkowski, Machowski, Gamaj, Adamczyk (Rogoza), Maniecki, Kościelny II.

LEGIA: Fołtyn, Grzybowski, Słaboszowski, Woźniak, Strzykalski, Zientara, Gądecki, Brychcy, Błażejewski, Ciupa, Hliwa.

Sędziował słabo p. Pawlik z Sosnowca. widzów 15 tys.

Bramki dla Legii zdobył Błażejewski w 33 i 46 min. dla Wisły Gamaj w 40 i Adamczyk w 75 min.