1959.06.14 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 2:2

Z Historia Wisły

1959.06.14, I liga, 11. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 2:2 (1:2) Ruch Chorzów
widzów: ok. 15.000
sędzia: Pawlik
Bramki
Wiesław Gamaj 27'
Wiesław Gamaj 90'
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak grafika:zmiana.PNG (56' Błażej Karczewski)
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Leszek Snopkowski
Marian Machowski
Wiesław Gamaj
Stanisław Adamczyk grafika:zmiana.PNG (46' Józef Maniecki)
Włodzimierz Kościelny
Kazimierz Kościelny

trener Károly Kósa
Ruch Chorzów
3-2-5
Wyrobek
E. Pohl
Siekiera
J. Pohl
Nieroba
Pieda
Bochenek
Polok grafika:zmiana.PNG(45' Suszczyk)
Lerch
Cieślik
Bem

trener: Ewald Cebula

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

”Przegląd Sportowy” z 1959.06.15

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1959/nr100/directory.djvu

KRAKÓW, 14.6 (tel. wł.). Wisła Kraków — Ruch Chorzów 2:2 (1;2). Bramki dli Wisły zdobył Gamaj w 26 i 90 minucie, dla Ruchu — Bochenek w 10 i Polok w 23 minucie. Sędzia Pawlik (Sosnowiec). Widzów ok. 15 tys.

WISŁA: Leśniak (od 56 minuty Karczewski), Monica, Kawula, Budka. Michel, Snopkowski, Machowski, Gamaj, Adamczyk (od 45 minuty Maniecki), Wł. Kościelny i K. Kościelny.

RUCH: Wyrobek. E. Pohl, Siekiera, J. Pohl, Nieroba, Pieda, Bochenek, Polok (od 45 minuty Suszczyk), Lerch, Cieślik, Bem.


Ten mecz zachowają krakowianie na długo w swojej pamięci. Dostarczył on bowiem widzom tyle emocji, ile próżno szukać by w kilku innych zawodach razem. Obie drużyny zademonstrowały poziom godny dwóch najstarszych rywali w naszej ekstraklasie, a przy tym grę bardzo ambitną co szczególnie godzi się podkreślić, umiejętność kończenia każdej akcji ostrym, zaskakującym strzałem. Końcówka tego spotkania rozpaliła stadion do białości. Wisła, która w przebiegu całego meczu była zespołem nieco lepszym, zamknęła dosłownie przeciwnika w ostatnich kilkunastu minutach na jego polu karnym. Chorzowianie bronili się. jak lwy, wybijając w tym krótkim okresie czasu aż 9 razy piłkę na korner i ściągając niemal cały swój zespół pod własną bramkę dla utrzymania wyniku 2:1 na swoją korzyść. W tym czasie sędzia „przeoczył" aż 2 przewinienia na polu karnym Ruchu, które kwalifikowały się do podyktowania jedenastek. W pierwszym wypadku jeden z obrońców Ruchu podciął Gamaja gotującego się do strzału w odległości 5—6 m od bramki, w drugim młodszy Pohl zagrał ręką w najbliższej okolicy bramki Wyrobka.

Ale wreszcie ten dziewiąty, kolejny i ostatni w tym meczu korner przyniósł Wiśle wyrównanie, którego autorem był Gamaj, zdobywca pierwszej bramki dla drużyny krakowskiej, a przy tym piłkarz, który przez całe 90 minut spotkania ubiegał się wespół, z bramkarzem Ruchu Wyrobkiem o miano najlepszego zawodnika na boisku. Odnosi się wrażenie, że pojedynek ten został podobnie, jak mecz nie rozstrzygnięty. Wyrobkowi zawdzięcza drużyna chorzowska, że wywiozła z Krakowa tak cenny dla siebie punkt. Wprawdzie ani Kościelny II, ani Machowski, ani Adamczyk, a już najmniej Maniecki nie naprzykrzali się zbytnio bramkarzowi Ruchu, ale za to Gamaj i „reaktywowany" Włodzimierz Kościelny oraz Michel i Kawula posłali na bramkę niebieskich tak dużo i celnych strzałów, że przepuszczenie tylko dwóch z nich wystawia Wyrobkowi jak najlepsze świadectwo. Oprócz Wyrobka bardzo dobrze w Ruchu grali młodszy Pohl, Nieroba, a przede wszystkim imponujący szybkością, przystosowaniem się do śliskiego terenu i aktywnością przez cały czas meczu Bochenek, Lerch i Cieślik. Wobec słabej, okresami nawet beznadziejnej gry Machowskiego, Manieckiego, Snopkowskiego i K. Kościelnego ciężar spotkania w drużynie gospodarzy dźwigała na swych barkach oprócz Gamaja i Włodzimierza Kościelnego czwórka defensywy i Michel. Leśniak, który bronił z wielkim poświęceniem doznał kontuzji, a zastępujacy go Karczewski kilkoma interwencjami dowiódł, że można na niego liczyć.

Mecz miał o tyle ciekawy i charakterystyczny przebieg, że Ruch prowadził już po 23 minutach 2:0 i Wisła musiała odrabiać utracony teren. Obie bramki dla Ruchu padły z szybkich i energicznych wypadów, natomiast obie bramki dla Wisły padły po długotrwałym oblężeniu bramki Wyrobka.

St. Habzda

”Dziennik Polski” z 1959.06.16

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5960

Skończyły się kłopoty, w każdym razie na kilka tygodni. Chwalebnie skończyła rozgrywki I runda mistrzowskich spotkań ligowych, dla jednych dobrze, dla drugich gorzej, dla innych wreszcie całkiem źle. Do tych ostatnich zaliczają się niestety obaj krakowscy ligowcy. Co prawda Wisła zajmuje na półmetku 9 lokatę z ilością 9 punktów, jednak to nie jest to, czego od tej drużyny wymagają jej sympatycy. Ilość ta pozwala co prawda na dość spokojne przeczekanie przerwy w spotkaniach, ale nie jest wystarczającą, aby osiąść na laurach.

Niedzielny mecz Wiśle mimo wszystko nie wyszedł. Bardzo ważny jest choćby jeden punkt zdobyty w meczu z Ruchem, ale wiślaków stać było na pokonanie drużyny śląskiej. A właśnie w takich spotkaniach ważne jest zdobywanie punktów, trudniej będzie o to na wyjeździe względnie z poważnym i trudnym przeciwnikiem. Ale, jak już powiedzieliśmy 9 punktów zdobyte w I rundzie ustawia tą drużyny w środkowej grupie, wciąż jednak jeszcze z pewną tendencją spadkową. Aby ją od siebie raz na zawsze odsunąć, trzeba mądrze wykorzystać przewagę, a potem wsiąść się do solidnej roboty.