1959.09.13 Wisła Kraków - Cracovia 2:3

Z Historia Wisły

1959.09.13, I liga, 17. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 2:3 (1:3) Cracovia
widzów: 30.000
sędzia: Antoni Gorączniak z Poznania
Bramki


Andrzej Sykta 30'
Stanisław Adamczyk 47'

0:1
0:2
1:2
1:3
2:3
7' Roman Durniok
17' Herbert Manowski


35' (k) Herbert Manowski
Wisła Kraków
3-2-5
Błażej Karczewski
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Leszek Snopkowski
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Stanisław Adamczyk
Wiesław Gamaj
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa
Cracovia
3-2-5
Leopold Michno
Roman Durniok
Eugeniusz Mazur
Józef Gołąb
Zygmunt Malarz
Edward Buda
Czesław Fudalej
Waldemar Jarczyk
Zygmunt Marciniak
Herbert Manowski
Józef Lusina

trener: Michał Matyas

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Galeria

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1959, nr 211 (11 IX) nr 4421

‎‎

PRZYGOTOWANIA „WISLAKÓW"

A gospodarze też czynią wszystko, aby przygotować się godnie na przyjęcie sąsiadów. Po meczu a Górnikiem natychmiast wyjechali do Szczecina, gdzie trenowali przez poniedziałek i wtorek. Uczyniono. to z myślą o „derbach” Powrót znad morza nastąpi pod koniec tygodnia — nic dziwnego wypoczynek jest konieczny.

KTO WYGRA?...

Gdyby nie wyraźna zwyżka my białoczerwonych większość fachowców stawiałaby na zwycięstwo gospodarzy. Tymczasem podczas meczu Cracovia—Ruch „barometr przewidywań” skoczył na korzyść gości. Już podczas przerwy środowego meczu czyniono zakłady, które brzmiały 5:1 dla Cracovii. Tymczasem kilkadziesiąt minut później wieści ze Szczecina rozwiały optymizm największych sympatyków Cracovii, gdyś Wisła w pełni zrehabilitowała się za porażkę z ub. niedzieli poniesioną w meczu z leaderem.

CO MÓWI „MATEMATYKA"

Analizując formę Cracovii i Wisły można założyć, że mecz będzie ciekawy i winien stać na dobrym poziomie. Defensywy jedenastek (łącznie z bramkarzami) są na ogół równorzędne, z tym jednak, że gospodarze wystąpią prawdopodobnie bez kontuzjowanego Budki. W pomocy układ sił był do niedawna korzystniejszy dla wiślaków, ale po chorobie Michla sytuacja się wyrównała, gdyż Malarz ma coraz mocniejsze oparcie w Budzie, grającym z dnia na dzień lepiej.

Atak... newralgiczny punkt obu jedenastek. Od formy i dyspozycji strzałowej napastników zależeć winny losy niedzielnego pojedynku. Wracając do meczu z Ruchem wydaje się, że kwintet biało-czerwonych reprezentuje większą bojowość i szybkość. Siła jego polega bowiem na pięciu zawodnikach, którymi coraz lepiej kieruje Marciniak. Natomiast w Wiśle poprawnie spisuje się jedynie prawa strona ataku; Machowski i Sykla. Nie może natomiast wrócić do formy ani Adamczyk ani też Gamaj, przy którym coraz trudniej grać Kościelnemu II. A więc nieznacznie większe zwycięstwo mają... goście, chyba że zniweluje je handicap własnego boiska??? A swoją drogą w „derbach” nigdy nic nie wiadomo, nerwy grają bowiem dużą rolę a może się też zdarzyć, że któraś z drużyn zagra nadspodziewanie dobrze lub... słabo i wówczas wszystkie obliczenia biorą „w łeb”. CO DAJE ZWYCIĘSTWO?

Abstrahując od rozważań warto przypomnieć, że praktycznie Wisła oddaliła już od siebie widmo spadku i ewentualne zwycięstwo, otwiera przed nią drogę do walki o czołowe miejsce w tabeli. Natomiast Cracovia zażegnała dopiero groźną sytuację a walka o byt ligowy trwa nadal i doniosłe znaczenie będzie miał dla niej nie tylko mecz z Wisłą, ale także spotkania: Górnik Radlin — Lechia oraz ŁKS — Pogoń


Echo Krakowa. 1959, nr 213 (14 IX) nr 4423

‎‎
‎‎

Derby, derby i po derbach

Rekord widzów na stadionie Wisły Krakowskie, „wielkie derby” rozegrane o mistrzostwo ekstraklasy zakończyły się zwycięstwem Cracovii 3:2 (3:1). Bramki zdobyli, dla zwycięzców — Durniok z rzutu wolnego w 7 min., Manowski w 16 min. i w 35 min. z rzutu karnego, dla pokonanych — Sykta w 30 min. i Adamczyk w 46 min. Sędziował p. Goręczniak — słabo, dopuszczając do ostrej gry. Widzów ok. 35 tysięcy. CRACOVIA — Michno, Durniok, Mazur, Gołąb, Malarz, Buda, Fudalej, Jarczyk, Marciniak, Manowski, Lusina.

WISŁA — Karczewski, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Adamczyk, Gamaj, Kościelny II.

„Święta wojna" pomiędzy Wisłą a Cracovią była nadzwyczaj interesującym widowiskiem i co najważniejsze, stała na dobrym poziomie. Obydwie jedenastki grały szybko i twardo (chwilami nawet za ostro). Także 5 strzelonych bramek na jednym meczu świadczy dość pozytywnie o napastnikach, chociaż mówiąc szczerze, mieli oni przynajmniej trzy razy więcej okazji na ich zdobycie.

CRACOVIA PANY!

Tym razem z pojedynku zwycięsko wyszła Cracovia.

Jedenastka biało-czerwonych musiała się jednak na 2 punkty ciężko napracować, gdyż przeciwnik do ostatniej sekundy meczu nie rezygnował z możliwości poprawienia wyniku.

Punkty wywalczyli białoczerwoni w pierwszej części gry, gdy była ona wyrówna na i akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Ataki Cracovii były wówczas niebezpieczne, gdyż napastnicy jej grali bardziej zdecydowanie. Bojowością zaskoczyli też defensorów Wisły. Szczególnie odnosi się to do okresu kiedy padła 2 bramka. Snopkowski wdał się w nieproduktywny pojedynek z Jarczykiem, tracąc w efekcie piłkę. Po centrze prawego łącznika Cracovii piłkę przejął na głowę Manowski i skierował ją do bramki. Tak Kawula jak i Monica stali wówczas jak wrośnięci w ziemię.

JAK GRALI POKONANI

Jeśli jednak do przerwy można było mówić o groźnych atakach Cracovii i wyrównanej grze, to po zmianie stron ton jej nadawali wyłącznie wiślacy. Atakowali niemal bez przerwy, jednak przeciwnik twardo się bronił. Nikogo by nie zaskoczyło, gdyby w tym czasie gospodarze uzyskali dwie a nawet trzy bramki, zamiast jednej. Za niezmordowane ataki, ciągłe nękanie bramki Michny należą się brawa dla pokonanych, ale w mistrzostwach liczą się bramki i wizualność gry schodzi drugi plan...

PLOTKARZOM ZAMKNIĘTO USTA

— Mecz — jak to stwierdzili zgodnie dwaj b. reprezentanci Polski, „wiślak" — H. Reyman i „pasiak" Styczeń — wykazał, że nie może być mowy o jakiejś podkładce. Tak zawodnicy jednej jak i drugiej drużyny włożyli w grę maksimum ambicji i cały potencjał sił. Szkoda tylko — stwierdzili obaj — że do 22 aktorów widowiska nie dostroił się sędzia p. Gorączniak, nie reagujący na kilka „kąśliwych" fauli ze strony zawodników obu drużyn i różną „taksą" oceniający faul Monicy a inną Durnioka.

KARNY CZY NIE...

Niewdzięczna jest rola sprawozdawcy. ..............

_ sformułowaniu kibice doszukują się stronniczości, szczególnie gdy w grę wchodzą interesy Cracovii i Wisły. We wczorajszych derbach „punktem zapalnym" obok innych omyłek sędziego (m. in. z odgwizdywaniem spalonych, gdy piłka otrzymana jest od gracza strony przeciwnej) — były dwa przewinienia, pierwszym wypadku w 35 min. za sfaulowanie Lusiny przez Monicę na bocznej linii pola karnego podyktował p. Gorączniak rzut karny przeciwko Wiśle, który Manowski zamienił na bramkę. Natomiast na 2 min. przed końcem meczu, Gamaj znalazł się ok.

10 m przed bramką Cracovii i został zatrzymany rękami przez Durnioka co uniemożliwiło mu oddanie strzału. Sędzia na przewinienie to zareagował. Tyle mówią fakty...

„SZCZUPAK" KARCZEWSKIEGO

Grę rozpoczęła Wisła, natychmiast piłkę przejął Buda i podał do Manowskiego.

Ten ostatni wypuścił piłkę, którą w ostatniej chwili „szczupakiem" wyłapał Karczewski. Akcje zmieniają się błyskawicznie. Michno broni strzał Kościelnego II, a Karczewski — Jarczyka. W 7 min. na 20 m przed bramką Wisły sędzia zarządza rzut wolny. Egzekutorem jest Durniok, a piłkę niefortunnie „dotyka1 któryś z obrońców Wisły. Zmienia ona kierunek lotu i grzęźnie w siatce. 1:0 dla Cracovii.

JUŻ 2:0! W 16 min. opisany wyżej błąd Snopkowskiego i Manowski zdobywa 2 bramkę dla Cracovii. Znów zmienne ataki a w 24 min. „kiks" Budy omal nie kończy się bramką, lecz Sykta strzela niecelnie. W 2 min. później Adamczyk zagrywa do Sykty i ten zdobywa bramkę. Jest 2:1.

W każdym jego j Teraz wiślacy atakują częściej, ale w 35 min. Karczewski podaje piłkę ręką do... Lusiny. Sytuację ratuje Michel, ale tylko na chwilę, gdyż wybija ją słabo, tak że piłkę na powrót zdobywa Lusina. Faul Monicy i gwizdek sędziego.

Przy egzekwowaniu karnego Karczewski wybiega z bramki jakby nie znał przepisów i dopiero zarządzona powtórka przynosi dalszą bramkę.

3:1 dla Cracovii.

PIERWSZA MINUTA I GOL

Po zmianie stron już w pierwszej minucie Adamczyk strzela 2 gola dla Wisły z centry Machowskiego.

Teraz na boisku widać już tylko jedną drużynę.

Jest nią Wisła... Nie wolno jednak zapomnieć, że huraganowe ataki gospodarzy kończą się w większości wypadków na świetnej grze obrony Cracovii, gdzie szczególnie dobrze spisuje się Mazur. W 63 min.

Sykta znalazł się sam na sam z Michną, lecz z ostrego kąta posłał piłkę obok bramki.

Następuje kilka strzałów Gamaja i Machowskiego, które świetnie broni Michno. W 88 min. pod bramką biało-czerwonych gorąco. Gamaj zamierza się do strzału i zatrzymuje go Durniok — nie ma gola, nie ma karnego, a na boisku zaczynają się „targi" z arbitrem i utarczki między graczami, których kres przynosi końcowy gwizdek sędziego.

J. FRANDOFERT


Echo Krakowa. 1959, nr 241 (15 IX) nr 4424

PO DERDACH DYSKUSJE. Po wczorajszych derbach sportowy Kraków wrze! Jedni zacierają ręce i wykupują resztki „Sidolu” — jak stwierdził zagorzały sympatyk „Cracovii” p. E. Niemczyk — aby wyczyścić do „glancu” zaśniedziałe odznaki klubowe. Inni „rozdzierają szaty i sypią gromy na sędziego, który — jak się to popularnie mówi — „pojechał z palcem” po. faulu Monicy na linii pola karnego na Lusinie, a nie zareagował na „miłosny uścisk” Durnioka, który rękami zatrzymał szykującego się do strzału Gamaja.

Na szczęście jeszcze dwa, trzy dni i uwaga licznej armii zaprzysiężonych sympatyków piłkarstwa skoncentruje się na nadchodzących meczach a wydarzenia ubiegłej niedzieli zejdą do lamusa.

”Przegląd Sportowy” z 1959.09.14

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1959/nr165/directory.djvu

KRAKÓW, 13.9 (tel. wł.). Wisła — Cracovia 2:3 (1:3). Bramki dla Wisły zdobyli: Sykta w 30 min. i Adamczyk 46. dla Cracovii: Manowski — 2 (17 min. i 35 min. z karnego oraz Durniok w 7 min. z rzutu wolnego. Sędzia Gorączniak z Poznania. Widzów ponad 30 tys.

WISŁA: Karczewski, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Adamczyk, Gamaj, Kościelny II.

CRACOVIA: Michno. Durniok, Mazur, Gołąb, Malarz, Buda, Fudaiej, Jarczyk, Marciniak, Manowski, Lusina.

Wymarzona pogoda, taka jak w złotej, polskiej jesieni, duża waga meczu oraz sygnowana, a potwierdzona ostatnimi zwycięstwami zwyżka formy krakowskich I-ligowców ściągną na stadion Wisły rekordową ilość widzów. Ci którzy zdawali sobie sprawę, ze atmosfera „świętej wojny" nigdy nie sprzyja grze na dobrym poziomie byli mniej rozczarowani. Poziom lokalnych derbów był tym razem wyjątkowo dobry. Ci którzy wierzyli w bzdurne pogłoski o rzekomym ukartowaniu wyniku mogli się przekonać, że to tylko plotki. Tak obustronnie ambitnej, a przy tym bezpardonowej walki dawno już nie oglądano w Krakowie.

Atmosfery napięcia i nerwowości nie potrafił sędzia nie tylko uspokoić, ale przyczyniał się jeszcze do jej spotęgowania. Przy sianie 2:1 dla Cracovii p. Gorączniak podyktował rzut karny przeciw Wiśle, jakkolwiek faul Monicy popełniony został poza obrębem 16-tki. Tym razem Cracovia nie zaprzepaściła tej idealnej szansy na zdobycie — jak się później okazało — zwycięskiej bramki, choć Manowski musiał jedenastkę wykonywać dwukrotnie. Za pierwszym bowiem razem Karczewski wybiegł przed linię bramkową, a strzał Janowskiego poszybował ponad poprzeczką, za drugim razem Manowski strzelił płasko w dolny róg bramki.

Była wówczas 35 min. gry, ale dwie bramki przewagi wyminie uskrzydliły dobrze grającą Cracovię. Słyszało się nawet głosy, że pasiaki w takim stanie rzeczy mogą powtórzyć swój bramkostrzelny sukces z poprzedniego meczu przeciw Ruchowi.

Ale przebieg wypadków w drugiej części spotkania ujawnił wszystkie walory „Wiślaków". Przede wszystkim ich bejową postawę i nie rezygnowanie z walki, choćby sytuacja wydawała się stracona. Po zmianie boisk Wisła zamknęła jak w kleszczach przeciwnika na jego polu i zapanowała niepodzielnie na boisku. W takich warunkach gra straciła na wartości, gdyż biało-czerwoni coraz wyraźniej skupiali swoje siły dla utrzymaniu zwycięstwa, co się im ostatecznie udało. Wobec skomasowanej defensywy szanse na oddalanie strzałów z bliższej odległości malały z każdą minutą. Stąd też Michno zatrudniony był w zasadzce tylko przy mnożących się pod bramką Cracovii kornerach, względnie przy obronie daremnych strzałów, z których jeden Gamaja był wprost wspaniały. Ale również wspaniała była obrona tego strzału w wykonaniu bramkarza Cracovii.

W równie wielkim stylu zdobył młody łącznik Wisły Sykta pierwszą bramkę dla swych barw. Rozegrał on od połowy boiska piłkę z Adamczykiem i wystawiony przez niego w uliczkę rąbnął w pełnym biegu tuż obok słupka. Sykta wraz z Machowskim tworzyli najlepszy duet napadu Wisły, mający mocne oparcie w ofensywnie grającym Michelu i niezawodnym Monicy. O wiele gorzej działo się na lewej stronie. Ambitnie, ale bezproduktywnie walczący Kościelny wdawał się niepotrzebnie w pojedynki z przeciwnikami, Jędrys nie był w stanie zastąpić Budki, a Snopkowski mało przypominał ongi tak wartościowego dla zespołu piłkarza. Karczewski był bez winy przy przepuszczonych bramkach.

Cracovia wyraźnie krzepnie. Młodzi piłkarze czynią oczekiwane postępy, stanowią dziś wartościowe punkty w drużynie. Wprawdzie Buda miał ciężki żywot z Machowskim i Syktą, ale Lubinie rzadko udawało się wygrać pojedynek z Monicą. Za to Fudaiej stał się współautorem drugiej bramki. Posłał on tak idealną centrę na głowę Atanowskiego, że napastnikowi Cracovii nie pozostało już nic innego jak tylko dopełnić formalności.

Podczas meczu wielokrotnie słyszało się, że Michno i Mazur przynoszą Cracovii „szczęście” Ale szczęściem zawodów się nie wygrywa. Umiejętności tych dwóch doświadczonych piłkarzy wychodzą specjalnie na jaw w ogniu wielkiej walki i gry, jaka towarzyszy zawsze w tego rodzaju spotkaniu jak Cracovia — Wisła. Bo trzeba pamiętać. że w takim właśnie meczu dużo zależy od opanowania nerwowego, a tym zarówno Michno jak i Mazur mogą naprawdę imponować.

St. Habzda


”Dziennik Polski” z 1959.09.15

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=6053

W 116 derbach wygrywa Cracovia
Szczęście nadal przy biało-czerwonych

Zwyciężyła – to pewne. Ale czy była lepsza? Na pewno nie i można mówić o dużym wręcz szczęściu biało-czerwonych. I o ile wśród kibiców sympatie dla jednej i drugiej drużyny są podzielone – opinie odnośnie wyniku były jednobrzmiące. Mimo że rezultat 3:2 (3:1) mówiłby o nieznacznej przewadze piłkarzy Cracovii, o ich dużej dyspozycji strzałowej! Ilość pięciu bramek strzelonych w niedzielę świadczy w każdym razie o sporej ilości sytuacji podbramkowych. I tak też rzeczywiście było. Obie drużyny nie wykazały jednak w niedzielnych derbach tych umiejętności, na które mogliśmy byli liczyć. No cóż – nerwy! One spowodowały, że gra nie stała na wysokim poziomie, a na koniec meczu doszło na boisku do niepotrzebnego zupełnie rozgardiaszu. Rozumiem, że zawodnik może być zdenerwowany, że może uważać orzeczenia sędziego za krzywdzące – nie wolno mu jednak wyrażać swojego niezadowolenia publicznie tak, jak to miało miejsce z zawodnikami Wisły, kiedy sędzia nie zarządzi, słusznego ich zdaniem, rzutu karnego przeciwko Cracovii. A wtargnięcie publiczności na płytę, o ile zdarza się jeszcze na B czy C-klasowych obiektach, nie może mieć miejsca na stadionie Wisły, jak to widzieliśmy w niedzielę. Nie mogli sobie poradzić z niesfornymi widzami milicjanci, niewiele pomogli porządkowi. Ci ostatni natomiast w „asyście” pracowników administracji Wisły – Z. Dąbrowskiego i Paudyna wykazali daleko idącą gorliwość broniąc po meczu dostępu do szatni Wisły nawet tym, którzy mieli do tego prawo. Nerwy nerwami – od kulturalnego zachowania nie zwalnia największa nawet porażka... Ale pomówmy o meczu. Miał on dwa oblicza. Pierwsze – do przerwy, kiedy Cracovia prowadziła grę bardziej otwartą i uzyskała trzy bramki – drugie, po zmianie stron, kiedy Wisła zdobywając już w 1 minucie drugą bramkę zaczęła raz po raz zagrażać „świątyni” Michny.

Ten okres to zdecydowana przewaga gospodarzy, którzy dążą do korzystnej dla siebie zmiany wyniku. Obie strony nie przebierały jednak w środkach. Jedni aby utrzymać wynik, drudzy, by zdobyć potrzebne do wyrównania, a potem zwycięstwa – bramki. Mnożą się faule, sędzia spotkania p. Gorączniak z Poznania musi mieć oczy dobrze otwarte, aby wyłonić wszelkie nieprawidłowe zagrania. I jeżeli udało się utrzymać obie drużyny do ostatniej niemal minuty w ryzach, duża w tym zasługa właśnie sędziego.

A jak grały obie jedenastki? Bramkarze wypadli raczej słabo. Wyższą notę trzeba przyznać jednak Michnie; Karczewski swoimi niepewnymi chwytami i nerwowymi wybiegami przyczynił się do utraty przez Wisłę dwóch bramek. Formacje obronne obu drużyn zagrały na jednakowo poprawnym poziomie. Z tym jednak, że bardziej podobała się trójka Cracovii, w Wiśle bowiem Snopkowski po lewej stronie był zbyt „przepuszczalny”. Na wyższe noty zasłużyła natomiast pomoc Wisły, a zwłaszcza Michel, który skutecznie zasilał atak piłkami i często bywał tam nawet zatrudniony. W ataku zarówno Cracovii, jak i Wisły były gorsze i lepsze zagrania. W Cracovii podobali się przede wszystkim Marciniak i dobrzy skrzydłowi Fudalej i Lusina, w Wiśle Sykta, Adamczyk i Machowski. Po wielu „doświadczalnych składach” obie jedenastki grają wreszcie w tych samych zestawieniach. Dobrze radzą sobie w ligowej Cracovii młodzi: Lusina, Fudalej czy Bombka – ten ostatni jednak gra zbyt nerwowo i stwarza pod własną bramką bardzo niemiłe momenty.

Na następną „świętą wojnę” przyjdzie nam czekać chyba do wiosny 1960 r. Leży jednak w interesie obu drużyn, by prowadzona ona była spokojnie, bez nerwów. Te ostatnie w wybitny sposób potrafią zepsuć najładniejsze nawet widowisko. Przyjacielska atmosfera na boisku, w takim zwłaszcza spotkaniu jak Wisła – Cracovia jest konieczna.

Gazeta Krakowska. 1959, nr 218 (12/13 IX) nr 3517

Krakowscy kibice nie mogą ostatnio narzekać. Mają chyba dość emocji. Po wspaniałym spotkaniu Cracovii z Ruchem, już jutro gremialnie udadzą się na stadion Wisły, gdzie u godzinie 16.30 rozpocznie się mecz o specjalnym „smaczku", tradycyjna „święta wojna”.

Dokoła słyszy się pytania — kto Wygra — Wisła, czy Cracovia? Dziś trudno odpowiedzieć, bo oba zespoły mają ambicję odnieść zwycięstwo, ale każdy z nich znajduje się w zupełnie innych warunkach życiowych. Sytuacja Cracovii jest znana. W dalszym ciągu grozi jej spadek. W razie zwycięstwa z Wisłą, wprawdzie biało-czerwoni nie oddalą, od siebie jeszcze niebezpieczeństwa, ale Ich położenie może się radykalnie zmienić, gdy nadejdą meldunki z meczów ŁKS — Pogoń i Górnik Radlin — Lechia. Piłkarze Wisły już śpią spokojnie, ale wiadomo, apetyt przychodzi przy jedzeniu...

Wiślacy myślą o dźwignięciu się w górę, co po zwycięstwie nad miejscową rywalką, jest możliwe.

Biało-czerwoni mają „w kościach” ciężki mecz z Ruchem, a w niedzielę walka będzie bezpardonowa. Wiślacy po wysiłku z Pogonią, odpoczywali kilka dni nad morzem.

Mecz rozegrany zostanie na stadionie Wisły, ale — jak wiemy — w derbach lokalnych teren nie decyduje. Oba bowiem zespoły zmierzą się przy własnych kibicach, którzy gorąco będą dopingować. Przy« gotowali już bębny, trąby piszczałki, dzwoneczki i ten mecz odbywać się będzie przy akompaniamencie różnych instrumentów.

Jedna i druga strona pragnie zwycięstwa, ale w myśl tradycji, krakowskim targiem, może być też i remis. Jedno jest pewne, że w niedzielę poza dobrą grą, może też zadecydować i przysłowiowy „lut szczęścia”. Zanosi się, że będziemy obserwować ładne widowisko. (aks) Gdzie można kupić bilety? Przedsprzedaż biletów prowadzą: „Orbis” Rynek Gł. 41, Nowa Huta Osiedle B-31, blok 10, sklepy Woj. Przędą. Handlu Meblami: 18 Stycznia blok 45, Stradomska 15, Bohaterów Stalingradu 50, oraz sekretariat Wisły, ul. Reymonta 22, gdzie można otrzymać bilety ulgowe dla młodzieży.


Gazeta Krakowska. 1959, nr 219 (14 IX) nr 3518

‎‎

Oczekiwane z wielkim zainteresowaniem krakowskie derby przyniosły zwycięstwo Cracovii nad Wisłą 3:2. Remis byłby raczej sprawiedliwy, ale los uśmiechnął się do biednych „pasiaków". Sytuacja w dolnych rejonach tabeli jest nadal zagmatwana. Biało-czerwoni chcąc utrzymać się w ekstraklasie muszą wygrać u siebie dwa spotkania — z warszawską Gwardią i radlińskim Górnikiem, a na wyjeździe zdobyć jeden punkt Mimo odniesionego zwycięstwa sytuacja Cracovii nie poprą wiła się, gdyż Pogoń zremisowała z LKS i tym samym wywalczyła jeden punkt (ale biało-czerwoni mają dwa punkty przewagi nad Szczecinem). Lechia wygrała z radlińskim Górnikiem 2:1 i tym samym uciułała dalsze dwa punkty. Tak więc w dalszym ciągu mamy trzech kandydatów dla radlińskich górników — Pogoń, Cracovia i Lechia. Po niedzielnej porażce z Cracovią, Wisła zajmuje ósme miejsce i dzieli ją tylko jeden punkt od Lechii. Może już za tydzień „wiślacy" poprawią swą sytuację wygrywając w Gdańsku

Po zaciętej walce

Wisła: Karczewski, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski. Sykta, Adamczyk, Gamaj, Kościelny.

Cracovia: Michno, Durniok, Mazur, Gołąb, Malarz, Buda, Fudalej, Jarczyk, Marciniak, Manowski, Lusina.

Bramki zdobyli: dla Wisły Sykta w 29,min. i Adamczyk w 46 min. Dla Cracovii Durniok w 6 min., Manowski w 16 i 35 min. (z karnego). Sędziował p. Gorączniak (Poznań).

„Święta wojna” dwóch odwiecznych rywalek Wisły i Cracovii zakończyła się niezbyt zasłużonym zwycięstwem biało-czerwonych 3:2 (3:1).

Znów potwierdziła się stara zasada, że wygrywa nie zawsze lepszy zespół. Zagrożona spadkiem Cracovia po kilku dobrych meczach obniżyła wczoraj swoje loty. Tylko wielkiej nieporadności napastników Wisły zawdzięczać należy, że biało-czerwoni wyszli z tego spotkania obronną ręką.

5 bramek jakie strzelono w tym spotkaniu nie było wynikiem dużych umiejętności strzeleckich obu napadów, a wynikało raczej ze słabych formacji defensywnych. Szczególnie słabo popisała się obrona Wisły, która zawiniła pierwszą i drugą bramkę. Również niepotrzebne było faulowanie Lusiny, za które sędzia zbyt pochopnie podyktował karnego.

Powyższy incydent stał się powodem ostrej gry. „Polowanie” na kości przeciwnika tak absorbowało zawodników obu drużyn, że zapominali o skutecznej i ładnej grze, której można było przecież oczekiwać z okazji wielkich derbów.

Mecz zaczął się bardzo obiecująco, a szybkie akcje kończone strzałami na bramkę przyjmowane były aplauzem przez publiczność. Jedna z nich prowadzona prawą stroną boiska przez Cracovię zastopowana została faulem przed polem karnym. Durniok egzekwując go zrehabilitował się za niestrzeloną podczas meczu z Legią „11” i silna bomba ocierając się o mur obrony wiślaków, zatrzepotała w siatce.

Entuzjazm kibiców Cracovii był wielki. Radości „białoczerwonych” dopełnił Manowski, który centrę Fudaleja ulokował przytomnie głową w siatce.

Kiedy wydawało się, że wynik spotkania jest już całkowicie przesądzony, Cracovia oddała inicjatywę w ręce wiślaków. Losy spotkania zaczęły się ważyć, kiedy to. Sykta w 29 min. bardzo mocnym strzałem zdobył bramkę. Później przyszedł „nieopatrzny” rzut karny i znowu przed Cracovią zabłyszczała wielka nadzieja.

Po przerwie zniweczona ona została słabą grą ..biało-czerwonych prawie że zupełnie.

Nie było prawie nikogo na stadionie, kto by przypuszczał, że Wisła po huraganowych atakach nie zdoła strzelić kilku bramek. Tylko nieliczni optymiści liczyli się z wynikiem remisowym.

Stało się jednak inaczej i Wisła zdobyła tylko jedną bramkę, a Cracovia zdołała jakimś cudem uchronić swoje wymęczone zwycięstwo. Pojedynek po przerwie był nieciekawy, nerwowy i bardzo ostry.

„Oliwy do ognia” dolał jeszcze sędzia spotkania, który nie zaspokoił wiślaków podyktowaniem „11” — zresztą za dość problematyczne faule.

To nieciekawe i denerwujące bardzo widowisko popsuły jeszcze po ostatnim gwizdku ekscesy na boisku i niewybredne wykrzykiwania części publiczności pod adresem sędziego.

RYSZARD MALINOWSKI