1960.03.20 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 2:2

Z Historia Wisły

1960.03.20, I Liga, 2. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15.30
Wisła Kraków 2:2 (1:1) Pogoń Szczecin
widzów: 12.000
sędzia: Kózka z Katowic
Bramki
Stanisław Śmiałek 2'


Marian Machowski 63'
1:0
1:1
1:2
2:2

16' Kielec
47' Aniła

Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Leszek Snopkowski
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Antoni Rogoza
Stanisław Śmiałek
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa
Pogoń Szczecin
3-2-5
Mendelko
Leszczyński
Nowacki
Ksol
Krasucki
Jabłonowski
Mielniczek
R. Anioła
Kielec
Kalinowski
Gojny

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Program

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1960, nr 65 (18 III) nr 4579

‎‎

Leader w nowych kostiumach

Piłkarze Wisły, jakby na przekór „gwardzistom”, którzy ostatnią porażkę tłumaczyli przywdzianiem nowych dressów, wystąpią w meczu z Pogonią w kostiumach otrzymanych w prezencie od koła sympatyków. Trener K. Kosa nie jest przesądny i uważa, że stroje nie grają. Natomiast w ostatnich dniach duży nacisk położył — podczas treningów — na taktykę, na przyspieszenie. gry ataku i strzały.

Pewną zwyżkę formy daje się zauważyć u „trójki” napastników (Śmiałek, Rogoża Sykta), która przed własną widownią będzie się chciała zaprezentować z jak najlepszej strony.

Trener jest ostrożny Jeśli chodzi o defensorów, a więc o obrońców i pomocników, to wszyscy znajdują się w „warszawskiej” formie i z ich strony nie powinniśmy Grają uważnie i posługują mieć zawodu, się różnorodnym arsenałem taktyki i techniki. Inna sprawa, że nawet najlepsza forma drużyny, szczególnie na początku sezonu, nie daje gwarancji zwycięstwa. I dlatego, wybujałe ambicje licznych kibiców, aby wiślacy powtórzyli wynik z Pogonią z ubiegłego roku tj. 4:0, nie mają uzasadnienia. Najlepiej dał temu wyraz trener K. Kosa: — Moim największym marzeniem jest wygranie meczu z Pogonią jedną , jedyną bramką.

Przecież szczecinianie zremisowali ostatnio z Odrą Opole, która jest zupełnie dobrą drużyną. Optymizm naszych sympatyków nie jest niczym uzasadniony. Dopiero po kilku brych meczach można mówić trwałości formy drużyny.

Do wypowiedzi trenera nic ująć nic dodać i dlatego z niecierpliwością będziemy oczekiwać meczu Wisła — Pogoń i jego końcowego rezultatu


Godz. 15.30 Stadion Wisły Wisła — Pogoń Szczecin (O mistrzostwo I ligi)


Echo Krakowa. 1960, nr 67 (21 III) nr 4581

‎‎
‎‎
‎‎

Sensacyjny remis! W inauguracyjnym meczu I ligi w Krakowie, piłkarze Wisły zremisowali z Pogonią Szczecin 2:2 (1:1), Bramki zdobyli, dla Wisły — Śmiałek w 2 min. i Machowski w 62 min., dla Pogoni — Kielec w 7 min. i Anioła w 47 min. Sędziował p. Koska z Katowic. Widzów ponad 15 tys. WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Rogoża, Śmiałek, K. Kościelny. Trener Kosa.

POGOŃ: Mendałko, Leszczyński, Nowacki, Ksol, Krasucki, Jabłonowski, Mielniczek, R. Anioła, Kielec, Kalinowski, Gojny, Trener Krygier.

Słona jest cena Jaką trzeba płacić za nonszalancję i zbytnią pewność siebie. Opromieniona zwycięstwem nad Gwardią Jedenastka Wisły w pierwszym meczu własnym boisku rozczarowała na ponad 15 tys. widzów, którzy mimo przenikliwego zimna zjawili na stadionie. KAPITALNY POCZĄTEK A zaczęło się zgodnie z życzeniami kibiców. Po uroczystości 50- lecia rozpoczęcia kariery piłkarskiej przez honorowego prezesa TS Wisła, b. internacjonała i kapitana związkowego — płk. H.

Reymana, podczas której wiązanki kwiatów wręczyli mu prezes TS Wisła, płk. St. Żmudziński, kapitan ligowej jedenastki M. Machowski i „król kibiców” Z. Jasko — rozpoczęła się gra.

Już w 2 min. Michel podał piłkę na pozycje prawego łącznika do Sykty, który wypuścił w uliczkę Śmiałka, a ten w pełnym biegu kropnął w bramkę. Wynik 1:0 dla Wisły. Takiego obrotu sprawy nie spodziewali się nawet najzagorzalsi sympatycy, ale w tym meczu czekały ich jeszcze większe wrażenia.

TO BYŁ SZOK Widownia zamarła, z wrażenia, gdy w 7 min. Leśniak wybiegł z bramki i stanął jakby wrośnięty w ziemię, a Kielec przejął na głowę centrę Gojnego i lobem posłał piłkę do pustej bramki. Tak! Pogoń uzyskała wyrównanie 1 wcale nie myśli „spuszczać z tonu”. Powoli jednak Wisła uzyskuje przewagę, ale gra nieproduktywnie, zbyt krótkimi podaniami, a goście bronią się twardo, nieustępliwie.

Mało tego, szybcy skrzydłowi pogoni zaczynają siać zamieszanie na przedpolu Leśniaka, a Monica na grząskim boisku gra sztywno 1 Jest nieruchliwy, a Kawula popisuje się kilkoma kiksami,

ATAK WISŁY i RIPOSTA..

Po zmianie stron widownia czeka na zryw Wisły. I faktycznie gospodarze zaczynają atakować z animuszem. Jeden strzał, drugi 1 trzeci, po którym piłka bita przez Machowskiego trafia w „wiązanie” bramki i wychodzi na róg.

Ale niespodziewanie przychodzi riposta gości. Dalekie wybicie piłki przez Nowackiego i Leśniak wybiega z bramki. Łapie piłkę na samej linii pola karnego, za co sędzia karze Wisłę rzutem wolnym. Krakowianie robią mur 1 piłka odbita przez któregoś z obrońców szybuje pod nogi Anioły, a strzał z bliska przynosi Pogoni prowadzenie. Wiślacy po chwilowej konsternacji mobilizują się dość szybko i przystępują do ofensywy. W dalszym ciągu strzały Śmiałka, Rogoży, Sykty, czy nawet skrzydłowych, nie przynoszą rezultatu. Niemniej Mendałko jest w coraz większych opalach 1 po kilku minutach trener Krygier wycofuje łączników i przestawia swoją drużynę na defensywę. Mimo skomasowanej obrony, po zamieszaniu pod bramką Mendalki, pada w 62 min. wyrównująca bramka z ostrego strzału Machowskiego.

OBLĘŻENIE BRAMKI

Teraz, przy stanie 2:2, zmarznięta publiczność zaczyna dopingować swych pupilów, którzy przechodzą do decydującego ataku. Tylko jeden zawodnik — Gojny, zostaje z Pogoni na „desancie”, w obrębie linii środkowej boiska. Wiślacy strzelają w tym okresie aż 9 razy rzuty rożne, ale bez rezultatu. Nawet 2 rzuty wolne egzekwowane przez Kawulę, nie mają wpływu na końcowy wynik. Natomiast mało brakowało, a Pogoń wywiozłaby z Krakowa zwycięstwo. Jedną z wybitych piłek spod własnej bramki, przejmuje Gojny i pędzi z nią na pole karne Wisły. Jednak będąc sam na sam z wybiegającym Leśniakiem fatalnie pudluje, posyłając piłkę obok słupka i mecz kończy się wynikiem remisowym 2:2.

W sumie gospodarze rozczarowali widownię, natomiast Pogoń zaprezentowała się z jak najlepszej strony.

Jest to nie ta sama drużyna, która przegrała przed rokiem z Wisłą 0:4 i nie ta sprzed tygodnia z meczu z Odrą (co podkreślił trener Krygier). Był to najlepszy mecz Pogoni w rozgrywkach I-Iigowych — stwierdzili zgodnie jej najwierniejsi kibice, którzy przyjechali do Krakowa.

J. FRANDOFERT L

”Dziennik Polski” z 1960.03.22

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5589

Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał — nawet ostrożni działacze Wisły i trener Kosa, który wprawdzie na kilka dni przed meczem oświadczył, że będzie szczęśliwy, jeżeli jego zespół wygra z Pogonią różnicą jednej bramki, jednak słabe punkty widział w ataku, nie w obronie. A tymczasem napad Wisły na dobrą sprawę zagrał jeszcze jako tako i jakby nie było strzelił dwie wcale ładne bramki, natomiast linie defensywne — i to wszystkie bez wyjątku — zawiodły zupełnie.

Tak wytrawny bramkarz, jak Leśniak chwyta piłkę do rąk poza linią pola karnego, nie będąc do tego zmuszony przez przeciwnika (a w tym jego błędzie tkwił zarodek drugiej bramki), bądź nie obliczonymi wybiegami stwarza poważne niebezpieczeństwo pod własną bramką (w jednej z takich sytuacji goście zdobyli pierwszy punkt). Kawula popełnił niezliczoną ilość „kiksów" i pozwolił się „ogrywać", jak nowicjusz, Monica z trudem poruszał się po boisku i w niczym nie przypominał reprezentanta Polski. Dostroił się do nich Snopkowski. Pomocnicy, którzy w Warszawie zaimponowali pomysłową grą i niebezpiecznymi strzałami na bramkę przeciwnika, nie mogli sobie poradzić z szybkimi napastnikami Pogoni, a dostawszy piłkę „rozgrywali ją wszerz boiska, zamiast posyłać natychmiast do napadu. W ataku nie było tak źle, chociaż i po nim spodziewaliśmy się czegoś lepszego. Nie spisali się Rogoża i Sykta, trzeba jednak przyznać, że pod koniec meczu cała piątka nie schodziła z pola karnego Pogoni.

Tak więc po niedzielnym spotkaniu Wisła zamiast umocnić się na pozycji lidera, oddała przodownictwo Legii. „Szczęście w nieszczęściu", że najgroźniejsi rywale czerwonych — kluby śląskie straciły także punkty. Legia, chociaż dysponuje bezsprzecznie najlepszą pomocą w Polsce, jest drużyną nierówną i chimeryczną, wcześniej czy później trafi na takiego przeciwnika, z którym przegra najzupełniej nieoczekiwanie, nawet 0:4. Słowa uznania należą się za niedzielną grę Pogoni — podobała się we wszystkich liniach i grała mądrze taktycznie.


Echo Krakowa. 1960, nr 68 (22 III) nr 4582

Leżący na boisku śnieg nie dawał spokoju kierownictwu Wisły. Jak w takich warunkach będziemy jutro grać? Ogłoszono więc przez radio apel do kibiców, poproszono o pomoc w odśnieżaniu jednostkę KBW i w niedzielę wszyscy widzowie zostali przyjemnie zaskoczeni widokiem zielonej murawy boiska.


Echo Krakowa. 1960, nr 68 (22 III) nr 4582

Pierwszy tegoroczny mecz wiślaków na własnym boisku otrzymał bardzo uroczystą oprawę. Stadion udekorowano flagami, wydano specjalny program, chorągiewki, była nawet orkiestra wojskowa.

Otwarcia sezonu piłkarskiego dokonał wiceprezes klubu — mgr Nowosielski. Chwilę wielkiego strachu przeżyli sympatycy Wisły gdy na 4 min. przed końcem meczu Gojny znalazł się sam na sam z Leśniakiem. Obrońcy byli daleko i tylko wybieg Leśniaka z bramki i ofiarny rzut pod nogi napastnika Pogoni uchroniły krakowian przed utratą bramki.

Gazeta Krakowska. 1960, nr 65 (17 III) nr 3675

W niedzielę 20 bm. Wisła rozegra pierwsze w tym sezonie spotkanie ligowe w Krakowie.

Mecz z Pogonią Szczecin rozpocznie się o godz. 15. Przed tym spotkaniem odbędzie się o godz. 15.15 uroczyste otwarcie sezonu piłkarskiego.

Dla lepszej orientacji o sprawach porządkowych i przedsprzedaży biletów TS Wisła podaje: — W związku z licznym napływem zamówień na bilety wstępu zawiadamiamy, że od dnia 17 marca 1960 (czwartek) czynne będą punkty przedsprzedaży: Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu meblami, sklepy ul. 18 Stycznia bl. 45, ul. Stradom 15, ul. Bohaterów Stalingradu 50 oraz w Orbisie: Rynek Główny 41 i w Nowej Hucie osiedle B-31 bl., 10; — bilety ulgowe można nabywać wyłącznie w przedsprzedaży: — do wejścia na bilety ulgowe, bilety zakupione w przedsprzedaży, karty wolnego wstępu, legitymacje członkowskie przeznaczone będą oddzielne bramy tak ód ul. Reymonta jak i al. 3 Maja.


Gazeta Krakowska. 1960, nr 66 (18 III) nr 3676

CZEKAMY NA NOWE ZWYCIĘSTWO WISŁY

Po pięknym zwycięstwie nad Gwardią W Warszawie, liczni sympatycy Wisły nabrali apetytu na dalsze punkty. Apetyty, te powinny naszym zdaniem zostać, w pełni zaspokojone w niedzielę, kiedy to drużyna „białej gwiazdy” gra na swoim boisku z Pogonią Szczecin. Niemniej, jak słusznie zauważył prezes KOZPN-u mgr Pirożyński, nie wolno zlekceważyć najbliższego przeciwnika i trzeba dać z siebie nie mniej wysiłku niż w meczu warszawskim.

Przy uważnej i dobrej obronie Wisły i wykorzystaniu dogodnych pozycji podbramkowych przez atak, można pokusić się o zwycięstwo w spotkaniu z drużyną szczecińską, a tym samym umocnić się na pozycji leadera ekstraklasy.

Gazeta Krakowska. 1960, nr 68 (21 III) nr 3678

‎‎

Druga kolejka rozgrywek w ligach piłkarskich nie była zbyt pomyślna dla krakowskich zespołów. Wisła uważana za zdecydowanego faworyta w meczu z Pogonią Szczecin zremisowała 2:2 nie prezentując się z najlepszej strony krakowskiej publiczności. Remis ten kosztował krakowian utratę pozycji przodownika tabeli. Nowym liderem została warszawska Legia, która rozgromiła zeszłorocznego mistrza Polski — Górnika Zabrze 4:2.

Niewykorzystana szansa „wiślaków“

Wisła-Pogoń Szczecin 2:2 (1:1)

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Rogoża, Śmiałek, Kościelny.

Bramki zdobyli: dla Wisły — Śmiałek w 2 min. i Machowski w 63 min. Dla Pogoni — Kielec w 7 min. i Anioła w 47 min. Sędziował p. Koska X Katowic. Widzów 15 tys.

Wisła w meczu z Pogonią Szczecin straciła wielką szansę zdobycia 2 punktów i umocnienia się na pozycji lidera I ligi. Winę za to ponosił cały zespół. Nikt bowiem w drużynie „czerwonych” nie wybijał się ponad przeciętność, a nadzwyczaj słabo zagrali kadrowicze: Monica, Sykta i Kawula.

Początek spotkania był bardzo obiecujący dla krakowian.

W 2 min. meczu prowadzili oni już 1:0. Nonszalancka gra obrony i pomocy pozwoliła jednak przejść szczecinianom do skutecznych ataków w efekcie których zdobyli oni wyrównanie. Winę za utratę bramki w lwiej części ponosi Leśniak. Nie rehabilitują go późniejsze skuteczne parady, bo przecież rolą bramkarza jest grać jak najbardziej efektywnie.

Podobne błędy jak Leśniak w bramce, obrońcy i pomocnicy popełniali również gracze w ataku, którzy nie wykorzystali wielu dogodnych sytuacji do strzelenia bramki, a w pierwszej części spotkania bawili się oni w wiele zawiłych kombinacji. Szybko potrafili je rozszyfrować obrońcy gości. I Piłkarzy Wisły nie rehabilituje fakt, że w końcowej fazie meczu mieli oni przygniatającą przewagę, bo nie doprowadziła ona przecież do korzystniejszego wyniku.

Szczecinianie zaprezentowali się krakowskiej publiczności z jak najlepszej strony.

Grali szybko, skutecznie i mądrze taktycznie. Podczas znacznej przewagi gospodarzy cofnęli oni na swoje przedpole pomocników i łączników. Ta skomasowana obrona dała im w efekcie pełny sukces w postaci 1 pkt. wywiezionego z Krakowa, (rm)