1960.03.27 Polonia Bytom - Wisła Kraków 2:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 04:58, 9 kwi 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1960.03.27, I Liga, 3. kolejka, Bytom, Stadion Polonii,
Polonia Bytom 2:2 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 12.000
sędzia: Bilak z Opola
Bramki
Lukoszczyk 2'


Jóźwiak 89'
1:0
1:1
1:2
2:2

66' (g) Stanisław Śmiałek
85' Marian Machowski

Polonia Bytom
3-2-5
Szymkowiak
Dymarczyk
Olejniczak
Widawski
Wieczorek
Grzegorczyk
Lukoszczyk
Trampisz
Apostel
Liberda
Jóźwiak Grafika:Zmiana.PNG (Pogrzeba)

trener:
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Leszek Snopkowski
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Antoni Rogoza Grafika:Zmiana.PNG (46' Stanisław Adamczyk)
Stanisław Śmiałek
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1960, nr 70 (24 III) nr 4584

‎‎

Wiślacy jadą do Bytomia

Koło sympatyków TS Wisła organizuje w nadchodzącą niedzielę wycieczkę do Bytomia na mecz piłkarski o mistrzostwo I ligi pomiędzy Polonią Bytom a Wisłą.

Koszta wynoszą 43 zł. Zgłoszenia przyjmuje Spółdzielnia Usługowo-Turystyczna „Turystyka”, Kraków Mały Rynek nr 4. Przewidziany jest wyjazd tylko 5 autobusów, a więc ilość miejsc jest ograniczana.


Echo Krakowa. 1960, nr 71 (25 III) nr 4585

Dla krakowskich sympatyków piłkarstwa pierwszy wysuwa się mecz Wisły, która grać będzie w Bytomiu z wicemistrzem Polski — Polonią. Drużyna bytomska niewątpliwie jest bardzo trudnym przeciwnikiem, tym niemniej piłkarze Wisły muszą dołożyć starań, aby zrehabilitować się za niefortunny bądź, co bądź remis, jaki uzyskali na własnym boisku z Pogonią Szczecin.

W walce z trudnym przeciwnikiem nie wystarczą same umiejętności techniczne, lecz potrzebna jest duża doza ambicji, która często decyduje o wyniku meczu. Sądzimy, że jedenastkę krakowską stać na ambitną i dobrą grę. Dała ona tego przykład w inauguracyjnym meczu w stolicy wygrywając z warszawską Gwardią. Jeśli piłkarze Wisły wykażą podobną postawę w meczu z Polonią to powinni uzyskać zadowalający rezultat. Wynik remisowy i tym samym przywiezienie jednego punktu ze Śląska zadowoliłoby krakowskich kibiców, którzy będą niecierpliwie wyczekiwać na rezultat niedzielnego pojedynku.

Echo Krakowa. 1960, nr 73 (28 III) nr 4587

‎‎

(RED. J. FRANDOFERT DONOSI Z BYTOMIA)

Około 5 tysięcy najwierniejszych kibiców Polonii zjawiło się wczoraj na stadionie w Bytomiu aby oglądać mecz o mistrzostwo I ligi Polonia — Wisła Zakończył się on wynikiem remisowym 2:2 (1:0). Bramki zdobyli: dla Polonii — Lukoszczyk i Jóźwiak, dla Wisły — Śmiałek i Machowski. Sędziował p. słabo.

Bilak z Opola — POLONIA: Szymkowiak, Dymarczyk, Olejniczak, Widawski, Wieczorek, Grzegorczyk, Lukoszczyk, Trampisz, Apostel. Liberda, Pogrzeba (Jóźwiak). Trener p. Niemiec.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Rogoża (Adamczyk), Śmiałek, K. Kościelny. Trener p, Kosa.

Kiedy w 83 min. spotkania Wisła ze wspaniałego strzału Machowskiego uzyskała prowadzenie, na trybunach odezwały się trąbki i dzwonki kilkuset sympatyków drużyny krakowskiej, którzy przedwcześnie zaczęli też śpiewać: „Jak długo na Wawelu”.

Inna sprawa, że upoważniła ich do tego sytuacja na boisku. Wiślacy byli bowiem wciąż w natarciu i lada moment spodziewano się podwyższenia wyniku na 3.1 . Zbliżał się koniec meczu. Do 90 min. gry brakowało kilkudziesięciu sekund. Widzowie wstali z miejsc i zaczęli opuszczać stadion. I wówczas nastąpił desperacki kontratak gospodarzy, pod bramką Leśniaka zrobiło się kotłowisko. Któryś z zawodników wybił piłkę w bok, gdzie przechwycił ją Lukoszczyk podał do środka. Tam na pozycji spalonej znajdował się Jóźwiak i „główką” skierował piłkę do bramki. 2:2 i końcowy gwizdek sędziego, po którym zawodnicy Polonii byli uszczęśliwieni.

Szałowi radości, któremu dali wyraz po meczu kibice i działacze Polonii, trudno odmówić racji, gdyż przez 88 min. gry Wisła dyktowała tempo gry i panowała niepodzielnie na boisku.

Gospodarze zdobyli dwie szczęśliwe i problematyczne bramki, w pierwszej i ostatniej minucie meczu.

Tuż po rozpoczęciu meczu wypad Apostela powstrzymał wybiegający Leśniak, ale odbił tylko piłkę w pole, a Kawula wybił ją niezbyt daleko. Natychmiast przejęli ją „poloniści” i Lukoszczyk strzelił do pustej jeszcze bramki. Mimo utraty bramki Wisła uzyskuje przewagę i oddaje wiele strzałów na bramkę Szymkowiaka z których 50 proc, jest jednak niecelnych. Po zmianie stron w Wiśle nastąpiła zmiana, za Rogozę wszedł Adamczyk, który w tym meczu okazał się wyjątkowo ruchliwy.

Do dobrze grającego duetu Śmiałek—Machowski, dostroili się po przerwie Kościelny i Sykta.

Ten ostatni w 65 min. ograł Grzegorczyka, uciekł z piłką na prawe skrzydło i podał do środka, gdzie Śmiałek ubiegł Olejniczaka i głową skierował piłkę do siatki. 1:1 i Wisła wzmacnia tempo.

Defensywa Polonii broni się energicznie, lecz w 83 min. goście zdobywają prowadzenie. Po wolnym Kawuli piłka odbiła się od muru „polonistów”, przejął ją Machowski, zwodem minął Grzegorczyka, następnie Widawskiego i z pełnego biegu strzelił pod robinsonującym Szymkowiakiem.

Wyrównująca bramka, jak już wspomniałem, padła w ostatnich sekundach spotkania! Po meczu rozmawialiśmy z zasmuconym trenerem Wisły — Kosą: „Sam pan widział — oświadczył. — Byliśmy lepsi, ale Polonii wydatnie pomagał sędzia, uznając m. in. drugą bramkę z ewidentnego spalonego. W mojej drużynie najlepiej grali: Kawula, Monica, Michel, Śmiałek i Machowski”.

Kierownik drużyny por. Wł. Zemczek chwali swą jedenastkę za ambicję i żałuje, że sędzia spaczył widowisko, nie odgwizdując wielu przewinień spalonych napastników Polonii.


”Dziennik Polski” z 1960.03.29

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5595

Wisła odzyskuje swą formę

Wisła swą postawą w niedzielnym meczu z Polonią bytomską udowodniła, że jej zwycięstwo nad Gwardią w Warszawie nie było dziełem przypadku, przypadkiem natomiast był słaby mecz z Pogonią na własnym boisku. Szkoda wielka, że za chwilę nieuwagi w ostatniej minucie gry trzeba była zapłacić utratą jednego punktu. Mamy nadal pełne zaufanie do tylnych formacji czerwonych, czekamy na renesans formy Sykty.

Duże znaczenie będzie miało dla Wisły najbliższe spotkanie z Polonią Bydgoszcz, w Krakowie, po którym czerwoni mogą wrócić — o ile oczywiście zagrają na takim poziomie, na jaki ich stać — na pozycję lidera. Przereklamowana Legia bowiem nie tak łatwo wywiezie punkty z Łodzi, jak by się to niektórym „specom" piłkarskim wydawało.


Echo Krakowa. 1960, nr 74 (29 III) nr 4587 [sic!]

Niemniej z całą satysfakcją odnotowujemy fakt, że tak Wisła w ekstraklasie, jak i Cracovia i Unia Tarnów w II lidze spisują się coraz lepiej i jest nadzieja, że nie będą nam sprawiać większych zawodów.

WISŁA NA DRUGIM MIEJSCU

Piłkarze Wisły stoczyli dobre spotkanie w Bytomiu i przywieźli 1 punkt. Inna sprawa, że swą postawą zasłużyli na zwycięstwo, które uciekło im sprzed nosa w ostatnich sekundach meczu.

— Straciliśmy jeden punkt — stwierdza trener K. Kosa — a wydatnie przyczynił się do tego sędzia p. Bilak z Opola, który nie chciał zauważyć wyraźnego spalonego w momencie przejęcia piłki przez Jóźwiaka.

CZ. KRUG CHWALI...

Obecny na meczu Polonia — Wisła kapitan związkowy PZPN Czesław Krug był zadowolony z postawy „wiślaków” w Bytomiu.

Określił grę krakowskiej defensywy jako dojrzałą a o napastnikach stwierdził: „drzemią w nich duże możliwości”. Jednocześnie w rozmowie z członkiem zarządu TS Wisła dyr. Kossobudzkim wyraził się niedwuznacznie, że druga bramka dla Polonii padła z pozycji spalonej, i. przy pierwszym golu strzelonym przez gospodarzy kapitan związkowy dopatrywał się spalonego.

Gazeta Krakowska. 1960, nr 72 (25 III) nr 3682

Czy Wisła po niefortunnym remisie z Pogonią zrehabilituje się w meczu z Polonią Bytom i przywiezie do Krakowa przynajmniej jeden punkt? Odpowiedź na to pytanie zależy w pierwszym rzędzie od samej drużyny.

Jeśli niedzielna nauczka podziałała dopingująco, wyzwalając w zespole te walory, których niestety nie oglądaliśmy w spotkaniu z Pogonią a więc ambicję, bojowość, szybkość i lepszą taktykę — to sukces na Śląsku nie jest wykluczony. Polonię można zaskoczyć tylko pełnym rozmachu atakiem i nieszablonowymi akcjami, nigdy „małą grą”, na którą dobry technicznie zespół bytomski znajdzie zawsze skuteczną receptę. Zdobycie dwóch punktów, a w najgorszym razie wywalczenie remisu przez Wisłę, jest zadaniem trudnym, lecz nie przekraczającym możliwości krakowian..


Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1960, nr 74 (28 III) nr 3684

‎‎

Wczorajsza ligową niedziela upłynęła pod znakiem remisów. W I lidze w czterech wypadkach nie rozstrzygnięć spotkań. Nie sprawiła zawodu warszawska Legia, która wygrała swój pojedynek z Lechią i umocniła się na czek tabeli. Krakowska Wisła wywiozła z Bytomia tylko I pkt. choć zasłużyła na wysokie zwycięstwo. Okazuje się, ż< z taktyką „czerwonych” nie jest najlepiej. Przypadkowa bramka odbiera Wiśle zwycięstwo

POLONIA: Szymkowiak, Dymarczyk, Olejniczak, Widawski, Widawski, Wieczorek, Grzegorczyk, Lukoszczyk, Trampisz, Apostel, Liberda, Jóźwiak (Pogrzeba).

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Rogoża (Adamczyk), Śmiałek, Kościelny. Sędziował p. Bilak (Opole). Widzów 12 tysięcy.

Bramki zdobył! dla Polonii Lukoszczyk w drugiej min. i Jóźwiak w 89 min. Dla Wisły: Śmiałek w 63 min. i Machowski w 85 min.

Dwa momenty nieuwagi Wisły wystarczyły aby Polonia Bytom, zdobyła dwa gole, które zadecydowały o tym, że mecz zakończył się wynikiem nierozstrzygniętym 2:2. Jeżeli utratę pierwszej bramki można sobie podarować, gdyż została ona zdobyta. w wielkim chaosie, to nie można absolutnie wybaczyć krakowianom utraty drugiej bramki dosłownie w ostatniej chwili meczu. Wystarczyło przecież przed zawodnikiem, który bił rzut wolny ustawić mur i Jóźwiak nie miałby takiej swobody przy umieszczaniu piłki w siatce.

Wisła zasłużyła w tym meczu zdecydowanie na zwycięstwo. Taka była opinia wszystkich, którzy obserwowali bytomskie spotkanie. 90 min.

gry to popisowe akcje krakowskiego ataku, w którym pierwsze skrzypce grał Śmiałek, Sykta i Machowski.

Bezbłędnie z atakiem współpracowała pomoc, a Michel często oddawał nawet strzały na bramkę Szymkowiaka.

Obrona krakowian zagrała tym razem bez zarzutu i bytomscy napastnicy niewiele razy zagrażali bramce Leśnia Obie bramki zdobyte przez Wisłę poprzedzone zostały pięknymi akcjami. W pierwszym wypadku Sykta idealnie dośrodkowa! piłkę, a Śmiałek główką ulokował ją w siatce.

W drugim Machowski po popisowym dryblingu strzelił obok Szymkowiaka.

Świetną postawę Wisły i bardzo ładne zagrania liczni kibice krakowscy nagradzali często oklaskami. Oklaski i uznanie po meczu byłyby niewątpliwie większe, gdyby nie owa nieszczęśliwa bramka zdobyta przez Polonię w ostatniej dosłownie chwili.

RYSZARD MALINOWSKI


Gazeta Krakowska. 1960, nr 75 (29 III) nr 3685

Prawdziwy najazd na Bytom zrobili sympatycy Wisły, którzy w liczbie ponad 2 tys. zjawili się na stadionie Polonii by dopingować swą drużynę. Oprócz tradycyjnych już chorągiewek, „wiślacy” przywieźli ze sobą dzwonki i piszczałki, którymi dawali o sobie znać.

Publiczność bytomska z uznaniem wyrażała się o ładnej technicznie i fair prowadzonej grze