1960.04.03 Wisła Kraków - Polonia Bydgoszcz 2:0

Z Historia Wisły

1960.04.03, I Liga, 4. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17.00
Wisła Kraków 2:0 (0:0) Polonia Bydgoszcz
widzów: 20.000
sędzia: Gerard Kania z Katowic
Bramki
Stanisław Śmiałek 56’
Stanisław Adamczyk 71’
1:0
2:0
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Leszek Snopkowski
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Stanisław Adamczyk
Stanisław Śmiałek
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa
Polonia Bydgoszcz
3-2-5
Burchardt
Dziadek
Boniek
Murzyn Grafika:Zmiana.PNG (46' Golc)
Jędrzejczak
Malinowski
Stachowicz
Kowalski
Norkowski II
Sylwestrzak
Komasa

trener: Leszek Jezierski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe


Echo Krakowa. 1960, nr 77 (1 IV) nr 4591

"Piłkarze "Wisły zmierzą się w niedzielę z bydgoską Polonią i wszystko wskazuje na to, że krakowianie wzbogacą się o dalsze 2 pkt. Do przewidywań tych upoważnia wszystkich sytuacja w tabeli rozgrywek. Wisła bowiem znajduje się na 2 miejscu a Polonia okupuje dopiero 10 lokatę.

Czerwoni przywiązują do tego meczu dużą wagę, przygotowują się też bardzo solidnie, wykazując poprawę formy, która udokumentowana została podczas środowego sparringu z Nadwiślanem zdobyciem aż 8 bramek (Śmiałek 3, Rogoża i Machowski po 2 oraz Adamczyk 1) mimo, że czas gry wynosił 2X30 min.

ADAMCZYK CZY ROGOŻA?

W zasadzie skład drużyny nie ulegnie Zmianie. Kierownictwo drużyny nurtuje tylko jedno pytanie: komu powierzyć kierownictwo ataku przeciwko podopiecznym trenera M. Jezierskiego. Tak Adamczyk jak i Rogoża grają bowiem z meczu na mecz coraz lepiej i wybór będzie niezmiernie trudny. Być może tak jeden zawodnik, jak i drugi zagrają po pół meczu.

NIE LEKCEWAŻYĆ!

Wracając do samego meczu, warto chyba ostrzec wszystkich, łącznie z zawodnikami, przed zbyt wybujałymi ambicjami na Wysokie zwycięstwo. Zamiast przygotowywać się np. na 3:0, należy się raczej nastawić na zdobycie pierwszej czy drugiej bramki, a nie od razu „trzeciej”.

Przykład meczu z Pogonią jest chyba Jak najbardziej na czasie...

Nie wolno bowiem lekceważyć piłkarzy bydgoskich, którzy nie tylko grają coraz lepiej, ale mają w swej jedenastce kilku bardzo dobrych zawodników na czele z Norkowskim i Armknechtem w ataku oraz Burchardtem w bramce


Echo Krakowa. 1960, nr 79 (4 IV) nr 4593

‎‎
‎‎


‎‎

W obecności ok. 25 tysięcy widzów odbyło się w Krakowie spotkanie piłkarskie o mistrzostwo I ligi, w którym Wisła pokonała Polonię Bydgoszcz 2:0 (0:0). Bramki zdobyli, Śmiałek w 55 min. min. Sędziował p. Kania z WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Adamczyk, Śmiałek, K. Kościelny. Trener K. Kosa.

POLONIA: Burchardt, Dziadek, Boniek, Murzyn (Malinowski), Jędrzejczak. Malinowski (Golz), Stachowicz, Kowalski, M. Norkowski, Sylwestrzak, Komasa. Trener M. Jezierski.

Spotkanie stało na przeciętnym poziomie. Wprawdzie gra była szybka, ale przy dużej przewadze gospodarzy. W pierwszej fazie meczu goście grający pod wiatr bronili się skutecznie, ale stracili cały zapas sił i po zmianie stron nie mogli sprostać (mimo że grali wówczas z wiatrem) coraz sprawniej spisującym się piłkarzom Wisły. I wówczas Polonia straciła dwie bramki, a inna sprawa, że gdyby nie świetna gra Burchardta w bramce oraz szczęście (słupek), to mogła wyjechać do Bydgoszczy z wcale pokaźnym bagażem goli.

Goście z góry nastawili się na grę defensywną z zamiarem wywiezienia z Krakowa zaszczytnego remisu. I początkowo wymiatanie piłek, jak najdalej od własnej bramki, zupełnie się im udawało.

Tym bardziej, że grającym z wiatrem gospodarzom większość piłek uciekała na aut. Niemniej początku gry Wisła jest w stałym natarciu i bramka wisi niemal w powietrzu. Podopieczni trenera Jezierskiego przeprowadzają do przerwy tylko jeden groźny kontratak w wykonaniu Norkowskiego, którego w nieprzepisowy sposób zatrzymuje Snopkowski na kilka metrów przed polem karnym. Podyktowany rzut wolny nie przynosi rezultatu i strzał poszkodowanego mija się z celem.

MACHOWSKI—ŚMIAŁEK

Wreszcie nadchodzi 55 min., w której 25 tysięcy widzów wstało z miejsc. Michel miękkim lobem posyła piłkę nad głowami przeciwników do prawoskrzydłowego.

Machowski w pełnym biegu mija próbującego go zatrzymać Malinowskiego i sprzed samej chorągiewki centruje do środka, gdzie nadbiegający Śmiałek przejmuje piłkę na głowę i lokuje w rogu bramki zdezorientowanego i stojącego w miejscu Burchardta. 1:0 dla Wisły. Czwarta bramka Śmiałka w tegorocznych bojach ligowych podrywa drużynę do jeszcze skuteczniejszej gry. Szczególnie Machowskiego, który dotychczas tak jak i Śmiałek miał na swym koncie 3 zdobyte gole.

W 60 min. Machowski po zagraniu ze Syktą oddaje piekielnie ostry strzał, lecz piłka odbija się od słupka i wzdłuż linii bramkowej wychodzi w pole. W 2 min. później Sykta pudłuje będąc na 5 m przed bramką. W 65 min. następuje 3 kontratak gości, ale „główkę” Norkowskiego pięknie broni Leśniak.

„BOMBA” ADAMCZYKA!

W 71 min. Adamczyk otrzymał wykładaną piłkę od Machowskiegoizpółobrotuzok.15mposłał piekielną „bombę” w samo „okienko bramki Burchardta ustalając wynik meczu na 2:0 dla Wisły. Po tej bramce nastąpił czwarty i ostatni wypad gości, który mógł im przynieść bramkę, ale silny strzał Komasy sparował Leśniak na róg. Pod koniec meczu przewaga gospodarzy wzrasta i chwilami piłka kotłuje się na polu karnym Polonii.

U zwycięzców, niemal wszyscy zawodnicy, na czele z kadrowiczami zagrali dobrze, natomiast w Polonii mogli się podobać tylko Burchardt, Boniek, Malinowski Komasa.

J. FRANDOFERT


”Dziennik Polski” z 1960.04.05

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=6223

DRUGA POŁOWA ZADECYDOWAŁA

Mimo że początek i pierwsza połowa meczu na to absolutnie nie wskazywały, Wisła uzyskała w niedzielę, w meczu z Polonią Bdg. dwie bramki, zdobyła 2 punkty i dość pewnie ulokowała się w czołówce ligi. Cieczy nas dobra postawa wiślaków, mimo że do ich gry mamy spore zastrzeżenia.

Poziom piłki nożnej w Polsce jest słaby, bardzo słaby. I tym właściwie można by usprawiedliwić wszystkie nienajlepsze poczynania I-ligowych jedenastek — zależy nam jednak na poziomie naszego piłkarstwa, a w nim chcielibyśmy widzieć przodującą rolę Krakowa. Początek ligowego sezonu jest jednak pomyślny dla krakowskiej piłki — w II lidze prowadzi Cracovia, w I — Wisła zajmuje II miejsce po Legii. Czy jednak gra Wisły, naszego „ligowego jedynaka" w pełni zadowala? Chyba nie.

W niedzielę, w meczu z Polonią do przerwy wiślacy zagrali bardzo słabo. Nie było widać ani żadnej koncepcji w grze ani rozsądnej taktyki. Dopiero po przerwie, a ściślej po pierwszej bramce Wisła „Odnalazła się". Wtedy dopiero rozstrzelał się niezwykle anemiczny do tej pory atak, zaczęły wychodzić techniczne kombinacje, widać było od tego momentu zgranie się poszczególnych linii. Czyli po prostu wiślacy potrafią grać! Źle jednak, jeżeli drużynie tej potrzebny Jest doping w postaci zdobycia bramki i dopiero jej uzyskanie rozstrzyga o powodzeniu w meczu. Drużyna, zwłaszcza jeżeli technicznie 1 kondycyjnie ją na to stać, musi od pierwszych minut spotkania grać z wiarą we własne siły, bo to w wielu wypadkach Jest podstawą sukcesu. Ale teraz kilka słów o aktorach meczu. W jedenastce Wisły najlepiej zagrały formacje obronne, a w nich przede wszystkim Kawula i Monica, niezły był Michel w pomocy, w ataku zaś dobrze zagrał Machowski oraz po przerwie Śmiałek. Leśniak nie był wiele zatrudniony, ale 1 on dal kilka razy próbki swych sporych umiejętności. Zespół bydgoski, Jakkolwiek osłabiony nieco brakiem Armknechta nic poza kondycją i ambicją w Krakowie nie pokazał, (rl)


Echo Krakowa. 1960, nr 80 (5 IV) nr 4594

Przed rozpoczęciem tegorocznego sezonu ligowego, kierownictwo Wisły wraz z trenerem i zawodnikami wyznaczyło sobie plan minimum — zdobycia w czterech kolejkach spotkań 4 punktów. Plan wiślacy zrealizowali w 150 proc., uzyskując 6 punktów i zajmując w tabeli rozgrywek bardzo dobre drugie miejsce.

Przerwę w mistrzostwach trener Kosa ma zamiar wykorzystać na opracowanie nowych wariantów ataku tzw. klinowego jaki przed kilku laty stosował słynny team Sebesa.

Leśniak oczekuje na szkła

Z przerwy w ligowych bojach w dużej mierze zadowolony jest bramkarz Leśniak, ; który nadal oczekuje na szkła kontaktowe z Jeny (NRD). Prace nad nimi są bardzo precyzyjne i długotrwałe.

Bramkarz Wisły spodziewa się otrzymać szkła z końcem kwietnia i prawdopodobnie wystąpi w nich w pierwszym meczu po wznowieniu rozgrywek — a więc przeciw Górnikowi Zabrze