1960.05.29 Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 0:1

Z Historia Wisły

1960.05.29, I Liga, 8. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18.00
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Stal Sosnowiec
widzów: 15.000
sędzia: Tadeusz Nowak z Kielc
Bramki
0:1 51' Zbigniew Myga
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Stanisław Adamczyk
Stanisław Śmiałek
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa
Stal Sosnowiec
3-2-5
Dziurowicz
Skiba
Śpiewak
Komoder
Fulczyk
Marek
Ciszek
Myga
Uznański
Majewski
Śmiłowski Grafika:Zmiana.PNG (Gaik)

trener: Alojzy Sitko

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

"Tempo" z 1960.05.30

„Subtelna” Wisła uległa twardej Stali

Mowa była o piłkarzach Wisły podczas meczu ich ze Stalą. Meczu zakończonego porażką krakowian 0:1 (0:0). Rzeczywiście zwłaszcza na tle ambitnie grających sosnowiczan, dla których żadna piłka nie była stracona, Wisła wypadła dziwnie blado, niezaradnie. Możliwe, że gdyby jedna z dwóch pozycji tzw. murowanych, jakie Wisła miała przed przerwą, zamieniona została w bramkę, gra potoczyłaby się inaczej. Ala najpierw, w 15 min. Machowski, który ładnie wyszedł na czystą pozycją, uzyskał tylko kornera. Druga okazja trafiła się Śmiałkowi w 48 min. Piłkę bitą z wolnego przez Monicę, uzyskał w takiej sytuacji, że znalazł się oko w oko z Dziurowiczem i trafił w niego. Śmiałek ten szczęściarz! Fortuna opuściła go po raz pierwszy.

Do przerwy przewagę w polu miała raczej Wisła, jej obrońcy często rozgrywali piłką już z linii środkowej boiska. Niestety im bliżej bramki Dziurowicza tym bardziej niedokładne były podania piłkarzy Wisły, a celował w tym Adamczyk.

— Ja się dziwie — narzekał nawet kibic Cracovii Kwiatkowski — że gdyby w „naszej” Cracovii (po sobotnim zwycięstwie 4:1 białoczerwonych gładko mówi się „nasza") decydują się na wprowadzanie młodych, takiego Kowalika, Sudera, to w Wiśle cała zmiana kręci się wokół wariantu Adamczyk—Rogoża. Przecież w końcu raz trzeba zrobić radykalne pociągniecie i zaryzykować z kimś nowym.

Trzeba przyznać, że Gaik, uczestnik reprezentacji Polski juniorów na mistrzostwach Świata, spisywał się na skrzydle wcale dobrze. Z jego właśnie świetnego podania Myga omal nie uzyskał w 43 min. prowadzenia dla Stali A Myga? To też reprezentant Polski juniorów. W tym meczu pełnił on rolą wysuniętego do przodu „desanta" i każde jego wyjście do piłki groziło niebezpieczeństwem. Takie były zalożenia gry mojej drużyny — zaznajamiał mnie po meczu trener Stali A. Sitko niegdyś obrońca ligowej Wisły. (…)

Istotnie, takie właśnie momenty złożyły się na uzyskanie przez Stal bramki w 51 minucie. „Zmistrzony" już i kłócący się z kolegami Monica, który nabrał maniery „bawienia się z piłką" w pobilżu własnej bramki, dał temu początek. Piłkę dorwał Uznański, podał prostopadle do Mygi, ten sprytnie wywinął się spod kontroli Kawuli i obok wybiegającego Leśniaka posłał piłkę do siatki. 1:0. Teraz Stal uzyskuje wyraźną przewagę, gra składnie — wygrywa zasłużenie.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Adamczyk, Śmiałek, Kościelny.

STAL: Dziurowicz, Skiba, Śpiewak, Komodor, Fulczyk, Marek, Ciszek, Myga. Uznański, Majewski, Śmiłowski (Gaik).

Sędziował p. Nowak z Kielc. Widzów 15.000.

Jan Rotter


Echo Krakowa. 1960, nr 124 (27 V) nr 4638

I znów zaroją się stadiony piłkarskie, gdyż nadchodząca 8 kolejka spotkań jest równie atrakcyjna jak poprzednie. Jednym z najciekawszych spotkań, będzie mecz ekstraklasy, w którym w walce o drugie miejsce w tabeli zmierzą się: Wisła ze Stalą Sosnowiec.

Spotkanie wzbudza w Krakowie zrozumiałe zainteresowanie. Już dziś kibice piłkarscy wiele sobie obiecują po pojedynku bramkarza Stali — Machnika z wiślackim kwintetem ofensywnym, w którym Śmiałek zdobył już w tegorocznych rozgrywkach 7 bramek. Czy i tym razem krakowski „desanciarz” zapisze na swym koncie dalsze bramki? Czy Machowski, Sykta, Kościelny, Adamczyk lub Rogoża zbiorą oklaski za swą grę? W meczu tym nie tylko bramkarz gości będzie musiał odparowywać strzały napastników krakowskich.

Wysoka lokata Stali świadczy, że i sosnowiecka jedenastka ma aspiracje zdobywać dalsze punkty.

Nasza obrona z Leśniakiem w bramce będzie więc musiała się solidnie napracować, aby unicestwić zakusy przeciwnika. Warto dodać, iż wraz z drużyną Stali przyjeżdża do Krakowa kilkutysięczna armia kibiców sosnowieckich


Echo Krakowa. 1960, nr 125 (28/29 V) nr 4639

‎‎

Niedzielne zawody Wisła-Stal Sosnowiec w centrum uwagi sympatyków piłkarstwa

Wszystko przemawia za tym, że w niedzielę krakowianie zobaczą dobry futbol. Spotkają się bowiem dwie największe rewelacje tegorocznych rozgrywek w ekstraklasie: Wisła i Stal Sosnowiec.

Obydwie drużyny krocza tuż za przodownikiem tabeli warszawska Legią, mając na swym koncie po 9 zdobytych punktów i ich bezpośredni pojedynek ma doniosłe znaczenie dla ukształtowania się i czoła tabeli. Stal bez wątpienia dysponuje dobrą linią ataku w zestawieniu: Ciszek, Myga, Uznański, Majewski, Śmiłowski. Drużyna krakowska znana jest przede wszystkim z dobrej linii obrony i pomocy. Ale i atak Wisły powinien zaprezentować się z jak najlepszej strony. Od jego dyspozycji strzałowej zależeć będą w pierwszym rzędzie losy spotkania.

Mecz niewątpliwie ściągnie na boisko Wisły komplet widzów. Sądzimy, że piłkarze krakowscy doceniając trudnego przeciwnika zagrają bez zbytniej nerwowości tym niemniej bojowo, nieustępliwie a przede wszystkim bardzo ambitnie. Nie trzeba chyba dodawać, że punkty w tym meczu liczą się niejako na wagę złota.

Drużyna krakowska wystąpi do zawodów przypuszczalnie w następującym składzie: Leśniak, Monica, Kawula, Budka. Snopkowski (ewentualnie Michel, co byłoby dużym wzmocnieniem drużyny), Jędrys, Machowski, Sykta, Adamczyk. Śmiałek, Kościelny, rez. Rogoża.

W ubiegłym roku Stal grała w drugiej lidze. Natomiast w 1958 roku Wisła zremisowała w Sosnowcu 2:2, a wygrała na swym boisku w Krakowie 4:3.

Zapytany o niedzielny mecz kierownik sekcji piłki nożnej Wisły mjr Wójcik powiedział: „Gorąco apeluję do zawodników o ambitną grę. Powinni oni wykazać) że swymi umiejętnościami zasługują na wysoką lokatę, jaką zajmują w tabeli ekstraklasy”.

Kierownik drużyny Zemczak: „Nasi piłkarze są dobrze przygotowani do zawodów. Obydwie drużyny reprezentują dobry poziom, toteż spotkanie powinno byt ciekawe i emocjonujące”.

Sekretarz TS Wisła kpt. Bednarczyk: Zapowiada się interesująca walka. Liczę na ambitną postawę naszej drużyny”. (a)

Echo Krakowa. 1960, nr 126 (30 V) nr 4640

‎‎

Bramka Mygi przesądziła o losach meczu

Wisła Stal

Wczoraj w Krakowie, w spotkaniu piłkarskim o mistrzostwo I ligi Wisła przegrała ze Stalą Sosnowiec 0:1 (0:0).

Jedyną bramkę zdobył w 50 min. Myga. Sędziował p. Nowak z Kielc. Widzów ok. 15 tys. .

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Adamczyk, Śmiałek, Kościelny. STAL: Dziurowicz, Skiba, Śpiewak. Komoder, Fulczyk, Marek, Ciszek, Myga, Uznański, Majewski, Śmiłowski (Gaik).

Mecz toczył się o wielką stawkę.

Najlepszym tego dowodem Jest fakt, że zwycięstwo gości przy równoczesnej porażce Legii, z Ruchem dało im 1 miejsce w tabeli.

Jednak przed meczem, tylko kibice sosnowieccy wierzyli w końcowy sukces swych pupilów. Tymczasem okazało się, że Stal poczyniła w ostatnim okresie wyraźne postępy, a jej wczorajsze zwycięstwo, było tego najlepszym wykładnikiem. Mimo, że Wisła nie grała źle to jednak stalowcy przewyższali krakowian startem do piłki, szybkością przeprowadzanych akcji i ofiarnością.

Losy meczu zostały przesądzone w 50 min. gry. Obrońcy krakowscy za długo bawili się na własnej połowie boiska z piłką, która rykoszetem dostała się w obszar pola karnego. W pościgu za nią rzucili się Jędrys i Myga. Filigranowy łącznik Stali okazał się jednak szybszy i skierował piłkę do bramki obok wybiegającego Leśniaka. Bramka ta nie tylko zadecydowała o zwycięstwie, ale przypomniała nam fakt, że przed dwoma laty Myga chciał grać w Wiśle, lecz zbyt negatywnie wyrażano się o jego umiejętnościach piłkarskich. A tymczasem zawodnik ten obok Majewskiego i Ciszka oraz przede wszystkim Dziurowicza w bramce był najlepszym zawodnikiem Stali.

Sam mecz był ciekawy i stał na dobrym poziomie. Do chwili uzyskania prowadzenia goście mieli nieznaczną przewagę. Jednak od tego momentu przeszli do. defensywy ograniczając się do przeprowadzania groźnych kontrataków. I wówczas Dziurowicz popisał się kilkoma kapitalnymi paradami, broniąc groźne strzały Machowskiego i Kościelnego oraz „główkę” Adamczyka.

Po meczu w szatni Stali panowała zrozumiała radość tym bardziej, że kilka minut później zawodnicy dowiedzieli się o porażce Legii, co dało im prowadzenie w ligowej tabeli. Natomiast gospodarze nie mieli powodów do zadowolenia. Przecież przy odrobinie szczęścia mogli ten interesujący i bardzo trudny mecz rozstrzygnąć na swą korzyść, gdyby sędzia Nowak odgwizdał w 21 piłki ręką przez Marka w środku pola karnego lub gdyby w 44 min. Śmiałek wykorzystał świetną okazją z S m, kiedy to „podał” piłką w ręce Dziurowicza.


”Dziennik Polski” z 1960.05.31

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5770


Echo Krakowa. 1960, nr 127 (31 V) nr 4641

Podczas spotkania Wisły ze Stalą kibice krakowscy „rozdzierali szaty", złorzecząc na indolencję swych pupilów. Stalowcy grali szybciej i nie bawili się w zawiłe zagranie. lecz prostopadłymi podaniami raz po raz zbliżali się pod bramkę Leśniaka. Do nikłej porażki gospodarzy przyczyniła się — być może — aura.

Wiadomo bowiem, że lepiej zbudowani krakowianie a szczególnie Monica, Kawula, Budka czy Adamczyk źle się „czują” podczas deszczu, gdy murawa boiska jest śliska. Nie jest to jednak wystarczające wytłumaczenie i zarówno kierownictwo jak i trener oraz sami zawodnicy winni wyciągnąć z doznanej porażki odpowiednie wnioski.

CZY TYLKO „WODA SODOWA”?

Z reguły po każdej porażce, tak kierownictwo jak i zawodnicy narażeni są na krytykę. Większość kibiców przypisuje utratę dwóch punktów w meczu ze Stalą „wodzie sodowej”, która jakoby uderzyła do głowy zawodnikom po ich ostatnich sukcesach. Są jednak i tacy, którzy odpowiedzialnością za porażkę obarczają 3 zawodników (nazwiska znane redakcji); jakoby ci zasmakowali ostatnio w „wodzie ognistej”. Przytaczają wet przykład z jednego nocnego lokalu, który na krótko przed meczem ze Stalą był miejscem „maleńkiej ekstrawagancji”. Nie mieliśmy możności sprawdzić tej (oby) plotki, niemniej zawodnicy ci ostatnio faktycznie grają coraz słabiej,


Gazeta Krakowska. 1960, nr 125 (27 V) nr 3735

WISŁA ATAKUJE POZYCJĘ LEADERA

Najciekawszymi spotkaniami nadchodzącej niedzieli będą mecze Ruchu z Legią w Chorzowie i Wisły ze Stalą Sosnowiec w Krakowie. Gdyby Ruchowi udało się pokonać Legię, co leży w możliwościach drużyny chorzowskiej, to może dojść do zmiany leadera w ekstraklasie. Apetyt na .żółtą koszulkę” mają zarówno Stal jak i Wisła. Obydwie drużyny walczące o dużą stawkę, dadzą z siebie maksimum ambicji i mecz ten może być naprawdę pasjonujący. Własne boisko, doping swych kibiców przemawiają raczej za tym, że wiślacy wygrają to spotkanie. Czekamy na ich sukces...


Gazeta Krakowska. 1960, nr 127 (30 V) nr 3737

‎‎

Ósma kolejka spotkań w ekstraklasie przyniosła zasadniczą zmianę — dotychczasowy przodownik tabeli Legia Warszawa doznała przykrej porażki z Ruchem Chorzów 1 :3 i straciła pierwsze miejsce w tabeli. Na czoło wysunęli się piłkarze Sosnowieckiej Stali, którzy „rozprawili” się z Wisłą — konkurentką do „żółtej koszulki”. Krakowianie po porażce ze Stalą spadli na czwartą pozycję w tabeli. Od przodownika dzieli ich tylko 2 pkt. i... nie byłoby tragedii gdyby nie spadek formy jaki mocno zarysowuje się w szeregach piłkarzy z „białą gwiazdą”

Stal „obnaża” braki krakowian

Wisła — Stal 0:1 (0:0)

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Adamczyk, Smółek, Kościelny.

STAL: Dziurowicz, Skiba, Śpiewak, Komoder, Fulczyk, Marek, Ciszek, Myga, Uznański, Majewski, Śmiałowski (Gaik). Sędziował p. Nowak Kielce. Widzów 15.000.

Bramkę zdobył w 51 min. Myga, Sygnały mówiące o tym, że Wisła przeżywa spadek formy potwierdziły się podczas meczu z sosnowiecką Stalą w całej rozciągłości. Szczególnie zaś tyczy się to krakowskiej ofensywy, z której zadowolić mógł jedynie Machowski. Nieproduktywna gra krakowskiego ataku miała zasadniczy wpływ na wynik tego spotkania. Nawet jeżeli stworzono jakąś niebezpieczną sytuację pod bramką Dziurowicza to nie było na dobrą sprawę zawodnika, „który mógłby ją ostatecznie wykorzystać. W ogóle grę krakowian można określić jako zabawę z piłką. Wielokrotnie na przestrzeni kilku metrów piłka wędrowała od nogi do nogi aby w końcu dostać się w posiadanie gości.

Uparcie forsowano grę środkiem boiska angażując w nią najsłabszego zawodnika boisku Adamczyka, przedsięwzięcia nie przynieść zmiany rezultatu.

Nie można powiedzieć, aby pozostałe linie krakowian: pomoc i obrona również błyszczały. Jędrys stał się bezpośrednim powodem utraty bramki. Niewidoczny był Michel, a cała trójka obronna Wisły wielokrotnie dawała się ogrywać szybkim zwrotnym zawodnikom gości. Jeżeli mowa już o szybkości i zwrotności to tych atutów krakowianie nie posiadali prawie że zupełnie. Grali tyłem do bramki przeciwnika co wywoływać musiało liczne pełne niezadowolenia komentarze.

Goście zaprezentowali się z jak najlepszej strony. Byli bardziej dynamiczni, żywiołowi.

Walczyli z uporem o każdą piłkę, potrafili świetnie ustawiać się, a tym samym, gdy rozgrywano piłkę na polu karnym, stwarzać wiele niebezpiecznych sytuacji.

Na tle dobrej, bojowej drużyny Stali krakowianie wyglądali jakby nieporadni.

Kiedy zaczęło to przybierać rozmiary wykraczające daleko poza ramy piłkarskich słabości, publiczność zaczęła opuszczać boisko. Pozostali, którzy wytrwali do końca nie zdobyli się w takiej sytuacji ani raz na doping swoich pupilów.

Jeden Machowski to na pewno zbyt mało, aby odnieść zwycięstwo. Kilka jego groźnych strzałów, to również zbyt mało, jeżeli ma się pretensje do tego aby zajmować czołową pozycję w ekstraklasie.

R. MALINOWSKI