1960.06.01 Odra Opole - Wisła Kraków 4:0

Z Historia Wisły

1960.06.01, I Liga, 9. kolejka 1960, Opole, Stadion Odry,
Odra Opole 4:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 10.000
sędzia: Pawlik
Bramki
Piechaczek x2
Gajda
Jarek
Odra Opole
3-2-5
Kściuk
Strociak
Prudło
Grzos
Popluc
Błachut
Klik
Janek
Piechaczek
?Grafika:Zmiana.PNG (Skopek)
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Tadeusz Nowak Grafika:Zmiana.PNG (46' Ryszard Wójcik)
Stanisław Śmiałek
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1960, nr 128 (1 VI) nr 4642

Okazuje się, że nie tylko nasi handlowcy, lecz również niektórzy działacze sportowi żyją na „bakier" z planowaniem. No, bo powiedzcie sami, w jedną niedzielę obserwujemy istną lawinę wszelakiego gatunku imprez sportowych a za tydzień panuje pod tym względem całkowita posucha.

To samo w piłkarstwie. Po czterech zaledwie kolejkach spotkań nastąpiła pięciotygodniowa przerwa w ligowych bojach, która absolutnie nie mogła dodatnio wpłynąć na formę drużyn. Teraz nadganiamy terminy, rozgrywając zawody nie tylko w niedzielę, lecz również w środku tygodnia. Po prostu spieszymy się, aby w miesiącach letnich, kiedy drużyny złapią drugi oddech znów... pogrążyć się w bezczynności. Doprawdy niezwykłe są pociągnięcia naszego areopagu piłkarskiego. Bo, czy naprawdę mecze reprezentacji narodowej wymagają zawieszenia rozgrywek mistrzowskich na przykład w drugiej lidze? Ale trudno. Kalendarzyk jest ustalony i dziś na boiskach sportowych czeka nas nowa porcja piłkarskich zmagań. Krakowska Wisła wyjeżdża do Opola, gdzie rozegra mecz z tamtejszą Odrą. Po spotkaniu z sosnowiecką Stalą trener Kosa nie miał zapewne powodów do zadowolenia. Przypuszczamy, że najwięcej gnębi go obsadzenie pozycji środkowego napastnika. Dotychczasowe próby z Adamczykiem czy Rogożą nie zdały egzaminu i chyba miejsce kierownika ataku obsadzić trzeba jakimś innym piłkarzem. Być może, że nastąpi to już w meczu z Odrą.

Piłkarze Wisły dobrze wystartowali w tegorocznych rozgrywkach ekstraklasy a ich sukcesy przyprawiły kibiców o szybsze, radośniejsze bicie serca. Ale dobra pozycja w tabeli zobowiązuje do dobrej gry — a ta zależy od samych zawodników. Przypuszczamy, że będą oni chcieli zrehabilitować ; się za ostatnią porażkę poniesioną i na własnym boisku i w Opolu zdobędą przynajmniej jeden punkt.

Niepoprawni optymiści przeglądając aktualną tabelę ligową uważają, że wywiezienie nawet dwóch punktów leży w realnych granicach .możliwości wiślaków.

Czy mają rację przekonamy się za kilka godzin.



Echo Krakowa. 1960, nr 129 (2 VI) nr 4643

‎‎

(TELEKSEM Z OPOLA)

Odra Opole — Wisła Kraków 4:0 (1:0). Bramki zdobyli: Piechaczek 2 (24 i 74 min.), Jarek (72 min.) i Gajda (85 min.). Sędziował p. Pawlik(Sosnowiec). Widzów 6.000.

ODRA: Kściuk, Strociak, Prudło, Wrzos, Popluć, Blaut (Klik), Skopek, Jarek, Gajda, Piechaczek, Bania (Klik).

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Nowak (Wójcik), Śmiałek, Kościelny.

Po dwu kolejnych porażkach piłkarzy Odry mało było w Opolu ludzi, którzy wierzyli w jej sukces nad krakowską Wisłą, drużyną znaną z tego, że umie wygrywać nie tylko na własnym boisku, ale również i na wyjazdach. Rzeczywistość okazała się jednak inna i Odra wygrała mecz zasłużenie chociaż cyfrowo zwycięstwo wypadło może zbyt wysoko. Opolanie wygrali spotkanie dzięki większej ofiarności całego zespołu, czego nie można powiedzieć o zawodnikach krakowskich, którzy szczególnie po utracie drugiej bramki jakby zupełnie stracili ochotę do gry.

Pierwsze 20 minut upłynęło pod znakiem szybkich ataków obydwu drużyn, przy czym zarówno pod jedną Jak i pod drugą bramką widzieliśmy wiele emocjonujących momentów. Po tym okresie opolanie zwiększyli jeszcze tempo, zepchnęli gości do defensywy, zagrażając raz po raz bramce Leśniaka. Efektem naporu Odry była bramka strzelona w 24 minucie przez Piechaczka z idealnego dośrodkowania Jarka.

Po przerwie przez 20 minut ton grze nadawała Wisła i w tym okresie Kściuk miał pełne ręce roboty. Wiślacy strzelali wprawdzie dużo, ale strzały były na ogół zbyt anemiczne. Następnie Odra złapała „drugi oddech”. O klęsce drużyny krakowskiej zadecydował okres między 72 i 85 minutą gry.

Opolanie zastosowali tak szybkie przerzuty piłki z jednej strony boiska na drugą z bardzo szybkimi zmianami pozycji przez zawodników, że nawet tak rutynowana defensywa jak Wisły straciła zupełnie kontrolę nad akcjami i pozwoliła strzelić gospodarzom w okresie 13 minut trzy bramki. Zaskoczenie obrony było szczególnie widoczne przy czwartej bramce.

Cała defensywa przypatrywała się jak Gajda uciekał z piłką i oczywiście zmusił Leśniaka do kapitulacji (85 min.). Drugą bramkę strzelił w 72 minucie Jarek po rzucie wolnym, bitym przez Wrzosa a autorem trzeciej był dwie minuty później Piechaczek.

W. SOPPA


”Dziennik Polski” z 1960.06.02

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=6729

Odra – Wisła 4:0 (1:0)

1:0 Piechaczek — 24 min,
2:0 Jarek — 70 min.,
3:0 Piechaczek - 73 min.,
4:0 Grzos — 84 min.

ODRA: Kściuk Strociak, Prudło, Grzos, Popluc, Błachut, Klik, Janek, Piechaczek, ? (Skopek),

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Nowak (Adamczyk), Śmiałek, Kościelny.

Sędziował p. Pawlik i Sosnowca.

Wisła trafiła w Opolu na wyjątkowo dobrze usposobionego przeciwnika. Gospodarze chcieli koniecznie zrehabilitować się przed własną widownią za dwa ostatnie przegrane mecze, co im się zresztą udało znakomicie. Krakowianie stracili punkty w walce, która nie przynosi im jednak ujmy, a wysoki cyfrowo wynik odzwierciedla raczej różnicą w umiejętnościach wykańczania akcji, niż w ogólnym poziomie gry obu zespołów.

Po utracie pierwszej bramki goście uzyskali znaczną przewagę, ale Kściuk nie wyłapał ani jednego groźnego strzału. Podobnie zresztą jak w ciągu całego meczu. Kombinujący nieźle w polu napastnicy Wisły fatalnie zawodzili w podbramkowych sytuacjach. Obrońcy gości od początku grali nerwowo, a po utracie drugiej bramki (na przedpolu Leśniaka zapanował zupełny nieład. Wykorzystali to szybcy napastnicy Odry i strzelili trzecią bramkę, która przesądziła o wyniku spotkania.

Mecz rozpoczął się dla krakowian pomyślnie. Już w 1 min. nieobstawiony Śmiałek otrzymał podanie na główkę, lecz strzelił ponad poprzeczką. Rajd Śmiałka w 15 min. skończył się jego niecelnym strzałem metr od słupka. Opolanie atakowali wypadami, przy czym poruszali się o wiele szybciej nit ich przeciwnicy. Strzał Jarka w 9 min, Leśniak zdążył jedynie odbić, obrońcy Wisły pozwolili jednak na dobitkę Gajdzie, którą ryzykownie obronił bramkarz krakowian. Sytuacja taka powtórzyła się w 24 min. i tym razem obrońcy Wisły pozwolili się ubiec Piechaczkowi, który z kilku metrów strzelił nie do obrony. Po przerwie gra stała się bardzo nerwowa. Krakowianie zdenerwowani niepowodzeniem w sytuacjach podbramkowych, zaczęli grać ostro i po pełnili kilka fauli. Sędzia zapisał nawet w notesie Kościelnego. W 70 min. za dosyć wątpliwy faul Monicy sędzia podyktował rzut wolny. W zamieszaniu podbramkowym otrzymał piłkę Jarek i nieuchronnie skierował ją do siatki. Od tego momentu przewagę uzyskała Odra, strzelając jeszcze 2 bramki.

BOGUMIŁ OLSZEWSKI

Gazeta Krakowska. 1960, nr 129 (1 VI) nr 3739

Sporo gorzkich pigułek przełknęli piłkarze Wisły po niedzielnej porażce ze Stalą Sosnowiec. „Dostało się” tradycyjnie napastnikom nie oszczędzono nawet „żelaznej defensywy”. Niepotrzebna przegra, na zawsze denerwuje, a w meczu ze Stalą wiślacy nie musieli oddać punktów. Na medytacje nie ma jednak czasu, dziś w Opolu w 9 kolejce spotkań I ligi Wisła gra z Odrą. W drużynie krakowskiej w defensywie zmian chyba nie będzie, kto wie czy nie zlikwiduje się „punktu zapalnego” — pozycji środkowego napastnika. Ani Adamczyk ani Rogoża nie zdali dotychczas egzaminu i może warto przesunąć do środka bojowego i szybkiego Machowskiego, powierzając pozycję prawoskrzydłowego Wójcikowi, który w bojach III-ligowych stale otrzymuje wysokie noty? Wiślacy powinni zaśpiewać: „Przejdziem „Odrę”... i przywieźć do Krakowa dwa punkty


Gazeta Krakowska. 1960, nr 130 (2 VI) nr 3740

Większość entuzjastów piłki nożnej, którzy dzwonili do nas wczoraj o wyniki spotkań dziewiątej kolejki ligowej nie była zdziwiona, że Wisła dostała w Opolu „tęgie lanie” Ostatnie coraz częściej powtarzające się głosy p kryzysie i niesportowym trybie życia pewnych zawodników znajdują swoje odzwierciedlenie.

Wisła »znokautowana«

Opolska Odra Zwyciężyła Wisłę Kraków 4:0 (1:0), bramki zdobyli: Piechaczek w 29 min. i 75 min., Jarek w 74 min. oraz Gajda w ta min.

Mecz był dość ciekawy, prowadzony w szybkim tempie. Ostry lecz nie brutalny. Napastnicy obu drużyn dużo i celnie strzelali. Po pierwszym kwadransie lekkiej przewagi gości, do głosu doszli gospodarze, którzy jednak forsując uparcie grę środkiem boiska nie mogli początkowo znaleźć skutecznego środka ha zdecydowane interwencję obrońców Wisły. W drugiej meczu, kiedy opolanie — jak to już jest w ich zwyczaju — powrócili do gry długimi przerzutami, rezultat tej zmiany nie dał długo na siebie czekać. W tej części spotkania bramkarz Wisły Leśniak aż trzy, krotnie musiał wyjmować piłkę z siatki.

Wikła, która pomimo wysokiej przegranej pozostawiła nad Odrą dobre wrażenie, grała raczej systemem odmiennym, obliczonym na krótkie podania i zaskakujące wypady szybkimi skrzydłami. W zespole gości na dobrym poziomie zagrał blok defensywny z Monicą na czele; a w ataku podobać się mogli Kościelny i Machowski.

Leśniaka trudno obciążać za puszczone gole, bowiem strzelone one były z bliskiej odległości. W drużynie zwycięzców nadal w Opolu dobrą formą wykazuje Blaut W pomocy, a w ataku podobali się Jarek oraz pracowity Piechaczek, który zdobył najładniejszą bramką meczu. Eks piłkarz Ruchu jak ż procy wyskoczył do dalekiej centry Jarka i mimo rozpaczliwej interwencji obrońców Wisły, którzy starali się go Zatrzymać nas wet rękami; przedarł się nie pozostawiając Leśniakowi żadnej szansy. Sukces gospodarzy jest tym większy, że do tego spotkania wystąpili w osłabionym składzie z rezerwowymi — Skopkiem i Klikiem na skrzydłach oraz Popłucem w obronie, którzy zastąpili kontuzjowanych Brejzę, Stemplowskiego i Banię.