1960.09.25 Wisła Kraków - Legia Warszawa 2:1

Z Historia Wisły

1960.09.25, I Liga 1960, 17. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16.30
Wisła Kraków 2:1 (1:0) Legia Warszawa
widzów: ok. 22.000
sędzia: Urbański z Bydgoszczy
Bramki
Kazimierz Kościelny 11’
Ryszard Miceusz 61’

1:0
2:0
2:1


74' Marian Nowara
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Leszek Snopkowski
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Ryszard Wójcik
Andrzej Sykta
Józef Maniecki
Ryszard Miceusz
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa
Legia Warszawa
3-2-5
Stanisław Fołtyn
Horst Mahseli
Henryk Grzybowski
Jerzy Woźniak
Wojciech Pędziach
Edmund Zientara
Zygmunt Gadecki
Lucjan Brychczy
Tadeusz Błażejewski
Helmut Nowak
Jan Boguszewski Grafika:Zmiana.PNG (46' Marian Nowara)

trener: Kazimierz Górski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje


Echo Krakowa. 1960, nr 220 (20 IX) nr 4734

Emocje olimpijskie mamy już poza sobą i główne zainteresowanie sympatyków sportu skupiło się na rozgrywkach piłkarskich, których na szczęście nie zakłóci już do końca sezonu żadna przerwa. W niedzielę piłkarze dostarczyli nam nowych niespodzianek i jak tak dalej pójdzie — to każda kolejna seria spotkań będzie ciekawsza od poprzedniej...

Finisz w ekstraklasie zapoczątkował gremialny atak na pozycje leaderów. I tak Legia wywalczyła zaledwie punkt na własnym boisku z Odrą a drugi w tabeli Ruch „oddał” punkty mistrzowi Polski i będzie mu trudno obronić lokatę. W dole tabeli nieco się „przejaśniło”, ale kto wie czy na długo? Pogoń jest zdecydowanie „czerwoną latarnią” a Lechia i Gwardia z dorobkiem 12 pkt. okupują 10 i 11 miejsce. Wiślacy dzięki remisowi w Gdańsku mają chwilę „wytchnienia” i z niecierpliwością oczekiwać będą wizyty Legii w Krakowie. Od tego spotkania zależeć będzie, czy wydostaną się ze strefy spadkowej czy nie!

ZADOWOLENI Z REMISU

Tymczasem remis z Lechią zadowala apetyty wiślaków, tym bardziej, że gospodarze prowadzili początkowo 2:0.

— Byliśmy lepsi technicznie — twierdzi członek sekcji p.n. TS Wisły, dyr. J. Kossobudzki Orłowski — niemniej gospodarze mieli więcej okazji do strzelenia bramek. Nasza przewaga w polu niewiele jeszcze daje, ponieważ atak gra wolno i rzadko oddaje strzały na bramkę przeciwnika. Aby wygrać z Legią trzeba będzie zagrać lepiej niż w Gdańsku i bardziej zdecydowanie. Obecnie w najlepszej formie znajdują się: bramkarz — Karczewski oraz obrońca — Monica. Problem ataku istnieje nadal i na to zwróci uwagę trener przed niedzielnym meczem.

— Mecz z Legią — wyjaśnia nam kierownik sekcji mjr Stefan Wójcik — będzie bardzo ważny. Oni walczą o mistrzostwo Polski a my bronimy się przed spadkiem. Nasi chłopcy wolą grać z klasową drużyną.

Oby tylko wykrzesali z siebie maksimum ambicji. Swoją drogą martwię się kontuzją Machowskiego, który ma pecha do boiska w Gdańsku.

Przed rokiem doznał tam kontuzji i w niedzielę — to samo.

Brak tego zawodnika w jedenastce zmusiłby nas do nowych kombinacji, a tego chcielibyśmy uniknąć.


Echo Krakowa. 1960, nr 223 (23 IX) nr 4737

Krakowianie emocjonować się będą występem Wisły w meczu z Legią Warszawa, oraz „małymi derbami” Krakowa pomiędzy Cracovią i Garbarnią. Ponadto w Tarnowie dojdzie do spotkania dwóch zagrożonych spadkiem jedenastek: miejscowej Unii z krakowskim Wawelem. .

SZANSA WISŁY

Wisła, po remisie w Gdańsku Utrzymała dystans nad konkurentami do spadku, ale tylko na tydzień. Bowiem już w niedzielę może się z nimi zrównać. Punkty są więc Wiśle niezmiernie potrzebne, mimo że najbliższym przeciwnikiem jest drużyna znajdująca się na pierwszym miejscu w tabeli.

Piłkarze warszawskiej Legii nie zaliczają się jednak do zespołów, które są nie do pokonania. Mieliśmy na to liczne dowody w tegorocznych rozgrywkach ekstraklasy, bowiem nawet w Warszawie przeciwnicy zdobywali punkty np.

Wisła czy Odra. Tym bardziej więc w Krakowie możemy być świadkami porażki piłkarzy stołecznych.

Z MACHOWSKIM CZY BEZ?

Oczywiście mecz nie będzie łatwy. Stawka jest przecież podwójna: utrzymanie przodującej pozycji przez Legię i zapewnienie sobie pozostania w lidze przez Wisłę. Te momenty przyczynią się do uatrakcyjnienia widowiska. Zachodzi tylko pytanie, czy „wiślacy” będą mogli wystąpić w niedzielę w swym najsilniejszym składzie. Czy Machowski zdoła do tego czasu wykurować nogę po ostatniej kontuzji w Gdańsku, czy też trener Kosa będzie musiał przeprowadzić zmiany w linii ataku? Także legioniści będą mieli prawdopodobnie kłopoty z zestawieniem jedenastki. Szyki pokrzyżował im Strzykalski, który podczas środowego meczu w Danii został usunięty z boiska, co może pociągnąć za sobą dyskwalifikacją przez PZPN. Wówczas jego miejsce zajmie Pędziach.

UKŁAD SIŁ...

Teoretycznie układ sił między obu zespołami jest remisowy. Bramkarze i obrońcy grają na podobnym poziomie. W Wiśle wystąpi dwu kadrowiczów: Monica i Kawula, a w Legii: Woźniak I Grzybowski. W linii pomocy pod ewentualną nieobecność Strzykalskiego między parą Zientara — Pędziach a Michel — Jędrys można także postawić znak równania.

W ataku Wisły nie ma wprawdzie gwiazdy pierwszej wielkości takiej jak Brychcy, ale obydwa kwintety ofensywne grają w sumie na przeciętnym poziomie. O zwycięstwie w tym meczu zadecydować więc może lepsza taktyka. dyspozycja strzałowa napastników oraz przysłowiowy lut szczęścia.


Echo Krakowa. 1960, nr 224 (24 IX) nr 4738

Plotki z chorobą Miceusza i Sykty nie znalazły potwierdzenia.

Obaj zawodnicy trenowali w piątek wraz z pozostałymi kolegami.

Nawet Machowski „zaleczył” kontuzję, chociaż nie jest w pełni sił i będzie chyba musiał zrezygnować z gry przeciwko Legii. Wiślacy są w dobrym nastroju i chcą wreszcie zagrać przed własną publicznością na przyzwoitym poziomie. W niedzielę na boisko ma się zjawić 15 zawodników i dopiero przed meczem zostanie ustalony skład drużyny. A oto kandydaci: Karczewski (Leśniak), Monica, Kawula, Snopkowski (Budka), Michel, Jędrys. Wójcik (Machowski), Sykta, Miceusz, Maniecki (Śmiałek), Kościelny. W nawiasach podajemy zawodników, których, udział w meczu przeciwko Legii jest raczej wątpliwy.

Z Warszawy nie otrzymaliśmy wiadomości czy Strzykalski po wyrzuceniu go z boiska podczas środowego meczu Aarhus—Legia wystąpi w Krakowie. Natomiast informowaliśmy się u prezesa Kr.

OZPN mgr B. Pirożyńskiego, czy zawodnik usunięty z boiska w meczu międzynarodowym podlega karze „zawieszenia” czy nie. Otrzymaliśmy odpowiedź: Zawodnik usunięty przez sędziego z boiska, tak na meczu mistrzowskim jak i towarzyskim, czy międzynarodowym jest automatycznie „zawieszony”.

Tak więc Strzykalski nie powinien grać w Krakowie. Być może jednak, że Legia w trybie „nagłym” zwróciła się do WGiD PZPN, aby rozpatrzył sprawę i anulował zawieszenie. Zresztą przekonamy się o tym jutro.

Inna sprawa, że udział jednego zawodnika, nawet kadrowicza — nie powinien odgrywać w tym meczu głównego znaczenia. Zajmujemy się tą sprawą jedynie za względu na liczne zapytania Czytelników. (jaf)


Echo Krakowa. 1960, nr 225 (26 IX) nr 4739

‎‎
‎‎

Skromne zwycięstwo po dobrej grze

Wisła-Legia 2:1 „Trio obronne" krakowian klasą dla siebie

W meczu o mistrzostwo I ligi krakowska Wisła pokonała na własnym boisku Legię (Warszawa) 2:1 (1:0). Bramki zdobyli — dla Wisły: Kościelny i Miceusz, dla Legii: Nowara. Sędziował Urbański z Bydgoszczy. Widzów ok. 18 tysięcy.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys, Wójcik, Sykta, Miceusz, Maniecki, Kościelny.

LEGIA: Fołtyn, Masheli, Grzybowski, Woźniak, Pędziach, Zientara, Gadecki, Brychczy, Błażejewski, Nowak, Boguszewski (Nowara).

Mecz mógł zadowolić nawet najwybredniejszych sympatyków piłkarstwa. Okresami gra stała bowiem na bardzo dobrym poziomie. Obydwa zespoły pokazały wiele efektownych zagrań, chociaż były i okresy kiedy z boiska wiało nudą. W przekroju całego meczu nieco więcej z gry mieli goście, ale ich atak nie mógł przebrnąć przez doskonale spisujący się blok obronny wiślaków. W takiej sytuacji goście tylko kilka razy niepokoili bramkę Wisły

ŚWIETNY POCZĄTEK

Mecz rozpoczął się c-d szybkich, obustronnych ataków. Powoli do głosu dochodzą wiślacy i zbierają oklaski za kilka pomysłowych akcji. W 11 min. pada pierwsza bramka dla Wisły. Szybką kombinację kwintetu ofensywnego zakończył ostrym strzałem Kościelny, przy którym Fołtyn był bezradny.

Wisła nadal atakuje i w 16 min. Sykta kapitalnie strzela, ale piłka odbija się od słupka i wychodzi w pole, w 22 min. znów stracona szansa, ale tym razem z winy sędziego. Kiedy bowiem Miceusz mimo faula Grzybowskiego na linii pola karnego znajduje się sam na sam z Fołtynem — rozlega się gwizdek. Przepis o korzyści jest widocznie „tajemnicą dla wtajemniczonych”, bo p. Urbański z nie go nie korzysta, odgwizdując przewinienie stopera gości.

LEADER TEŻ GRA...

Ale teraz goście przechodzą ataku. Wprawdzie jeszcze strzał Jędrysa broni Fołtyn, ale powoli gra przenosi się na drugą połowę boiska. Legioniści dają o sobie ^nać i w 27 min. mogło paść wyrównanie. Po rzucie wolnym, egzekwowanym przez Woźniaka Gadecki spóźnia się jednak do piłki i szansa przepadła. W 34 min. Nowak popisuje się silnym, plasowanym strzałem. Za moment jeszcze raz Leśniak z. największym trudem broni „bombę” Nowaka. Tuż przed końcem pierwszej połowy meczu bramkarz Wisły kolejny raz zbiera rzęsiste brawa za obronę strzału Gadeckiego.

BRYCHCZY NA SPALONYM

W 43 min. nieliczni sympatycy Legli przeżywali krótką chwilę radości. Brychczy posłał bowiem piłkę do siatki gospodarzy, ale moment wcześniej stał na spalonym i sędzia odgwizdał przewinienie. W 52 min. grający za Boguszewskiego Nowara próbuje zdobyć bramkę ręką, ale i tak piłka mija „świątynię” gospodarzy.

Tymczasem w 55 min. Sykta ograł Grzybowskiego i znalazł się sam na sam z Fołtynem. Bramkarz gości zdołał jednak wybiegiem zażegnać niebezpieczną sytuację. W 60 min. Wisła prowadzi 2:0. Kościelny po rajdzie lewą stroną boiska podaje do nieobstawionego Miceusza, który dopełnia formalności. Teraz wiślacy na powrót opanowują boisko a Woźniak popisuje się brzydkimi faulami i sędzia zapisuje go do notesu. BŁĄD MANIECKIEGO

I kiedy trzecia bramka dla Wisły wisiała niemal w powietrzu — następuje błąd Manieckiego.

Bawi się on z piłką na środku boiska i oddaje przeciwnikom. Taki obrót sprawy dezorientuje obronę krakowską i Nowara zdobywa dla Legii bramkę.

Teraz rozpoczyna się szturm na bramkę Wisły, który jednak dzięki świetnej grze obrońców, przynosi cyfrowego rezultatu. Natomiast w ostatniej minucie meczu następuje kontratak gospodarzy. Sykta idzie na przebój, jest sam na sam z bramkarzem i tuż przed linią pola karnego Grzybowski zatrzymuje go za koszulkę. Rzut wolny nie powetuje straconej sytuacji i wynik meczu nie ulega już zmianie;

J. FRANDOFERT


Echo Krakowa. 1960, nr 226 (27 IX) nr 4740

Obecnie piłkarze Wisły oddalili się o 4 pkt. od drużyn kandydujących do spadku z ekstraklasy i być może nie będziemy niepokoić się już o losy krakowskiej „jedynaczki”.

Natomiast całe nieszczęście w tym, że pewny dotychczas kandydat na powrót do I ligi — Cracovia, sprawia nieprzyjemne niespodzianki. Finisz biało-czerwonych przyprawia o palpitację serca licznych zwolenników i dziś ich pierwsze miejsce jest mocno zagrożone. Nawet o premiowane miejsce przyjdzie walczyć do końca rozgrywek, ponieważ tak Stal Mielec jak i Piast Gliwice ostro finiszują i kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa.

Ale nie koniec zmartwień.

Piłkarze Wawelu po kilku ostatnich zwycięstwach stracili w Tarnowie obydwa punkty i spadli na 3 od końca miejsce w tabeli. A nie zapominajmy, że II ligę opuszczają nie 2, lecz 3 zespoły. Co będzie dalej?...

RADOŚĆ TRENERA

Po zwycięskim meczu Wisły z Legią na stadionie zapanowała powszechna radość. Jeszcze przód zejściem zawodników z zielonej murawy byliśmy świadkami „czardasza” w wykonaniu węgierskiego trenera krakowian — K. Kosy. Po kilku figurach, rzucił się on w objęcia rozentuzjazmowanych działaczy i tak znikł nam drzwiach szatni.

PODWÓJNY PECH GRZYBOWSKIEGO

Mecz z Wisłą był podwójnie pechowy dla stopera Legii — Grzybowskiego. Po słabej grze, w której ponosi częściowo winę za utratę przez legionistów obydwu bramek, zdarzył się mu nieszczęśliwy wypadek w łaźni. Ciśnienie gorącej wody wysadziło kurek i całe urządzenie regulujące dopływ wody — boleśnie raniąc Grzybowskiego w rękę. W wypadku musiało interweniować pogotowie ratunkowe.