1961.06.11 Wisła Kraków - Cracovia 1:0

Z Historia Wisły

1961.06.11, I Liga, 10. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Cracovia
widzów: ok. 35.000
sędzia: Banasiuk z Katowic
Bramki
Andrzej Sykta 64' 1:0
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Antoni Zalman
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Władysław Kmiecik
Zbigniew Lach
Józef Maniecki

trener: Mieczysław Gracz
Cracovia

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1961, nr 132 (7 VI) nr 4952

‎‎‎‎
‎‎‎‎

Na niedzielny mistrzowski mecz Cracovia — Wisła, który odbędzie się na boisku Wisły organizatorzy przygotowują okolicznościowe programy w cenie po 1 zł. za sztukę. W przerwie meczu odbędzie się losowanie numerów programów a na szczęśliwców czekają nagrody książkowe wraz ze znaczkami TS Wisła oraz... piłka (wraz z dedykacjami kapitanów obydwu drużyn), którą rozegrana zostaną „wielkie derby”.

Przedsprzedaż biletów na niedzielny mecz rozpoczyna się już w dniu dzisiejszym. Można je nabywać we wszystkich sklepach Woj. Przędę. Handlu Meblami; w „Orbisie” (Rynek Główny) oraz w oddz. „Sports-Touristu”, który począwszy cd dnia. dzisiejszego rozprowadzać będzie bilety na wszystkie imprezy organizowane przez TS Wisła. Warto dodać, że bilety . na miejsca siedzące są numerowane


Echo Krakowa. 1961, nr 135 (10/11 VI) nr 4955

‎‎‎‎

w związku ze spotkaniem Wisła — Cracovia, MPK uruchamia jutro w godz. 15— 18 nową linię tramwajową nr 32 na odcinku wokół Plant aż do Cichego Kącika. Aby ułatwić dojazd na stadion, zwiększona -zostanie również Ilość wozów na liniach tramwajowych nr 17 i 18 oraz 4 i 8.

Echo Krakowa. 1961, nr 135 (10/11 VI) nr 4955

Jak zwykle , piętą Achillesową" naszej jedenastki jest atak — informuje nas trener Wisły M. Gracz. Ostatni sparring nie wyjaśnił także sytuacji i dopiero przed samym meczem kierownictwo drużyny zadecyduje kto zagra w ataku przeciwko Cracovii: Machowski, Sykta, Kmiecik, Miceusz, Zach, Wójcik, Maniecki czy Kościelny. Pozostałe formacje nie ulegną zmianom.


Echo Krakowa. 1961, nr 136 (12 VI) nr 4956

‎‎‎‎

Piłkarze Wisły wygrywają wielkie derby

WISŁA — CRACOVIA 1:0 (0:0). Jedyną bramkę mena zdobył w 64 min. Syk Ca. Sędziował p. Banasiuk W Katowic. Widzów ok. 35 tysięcy, WISŁA: Leśniak — Monica, Kawula, Budka — Zelman, Jędrys — Machowski, Sykta, Kmiecik, Lach, Maniecki.

CRACOVIA: Stroniarz — Rewilak, Konopelski, Szymczyk — Malarz, Jarczyk — Frasek, Hausner, Pietrasiński, Ankus, Kowalik (Ziąbka).

Wczorajszy 119 pojedynek między Wisłą a Cracovią zakończył się zasłużonym zwycięstwem Wisły. W zasadzie wynik 1:0 nie odzwierciedla nawet przewagi zwycięzców, którzy z przebiegu gry i z sytuacji podbramkowych mogli nawet strzelić dalszej bramki.

Na przeszkodzie doskonale usposobionych wiślaków stanęła jednak w niedzielę poprawnie grająca defensywa Cracovii ze Stroniarzem w bramce. Ten ostatni był bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem w Cracovii, fantastycznie w kilku groźnych sytuacjach.

NOWOCZESNA GRA

Wisła zaskoczyła wczoraj nawet własnych zwolenników. Doskonałej postawy obrony i pomocy (mimo nieobecności Michela), dostroił się także atak umiejętnie kierowany przez juniora Kmiecika. I właśnie niespodziewanie ciężar gry w tym meczu nie spoczywał jedynie na barkach obrony Wisły i ataku Cracovii lecz przede wszystkim na ataku Wisły i defensywie Cracovii. To była główna sensacja pojedynku dwóch rywalek.

ATAK CRACOVII ZAWIÓDŁ

Przy poprawne) postawie pozostałych linii, atak Cracovii już po kilku bezskutecznych próbach sforsowania obrony Wisły stracił wiarę we własne siły i w miarę upływu czasu grał słabo i źle taktycznie. Wolno rozgrywano piłkę i przekazywano ją sobie górą, co w dużym stopniu ułatwiało „robotę” rosłym obrońcom gospodarzy. W tej sytuacji tylko kilka razy Cracovia znalazła się w pozycji do uzyskania bramki, m. in. w 16 min., kiedy to Pietrasiński będąc sam na sam z Leśniakiem strzelił obok słupka.

SYKTA ZDOBYWCĄ BRAMKI

Tymczasem wiślacy mieli po najmniej 3 podobne pozycje a mimo to tylko raz zmusili Stroniarza do kapitulacji. Było t-o w 64 min. gry... Atak Wisły rozpoczął się od rajdu Machowskiego, który widząc w środku pola karnego duże zgrupowanie zawodników, posłał piłkę na przeciwną flankę. Tu przejął ją nieobstawiony Lach, moment przeczekał i podał piłkę do Kmiecika. Ten ostatni widząc szturmującego na piłkę Konopelskiego, przekazał ją do Sykty, który w pełnym biegu oddał strzał w sam róg bramki.

Stroniarz wyprysnął do piłki jak z katapulty, dostał ją nawet, ale ta wygięła mu palce i ugrzęzła w rogu bramki.

W 83 min. Wisła ma kapitalną okazję na podwyższenie wyniku, gdyż Sykta posłał piłkę nad wybiegającym bramkarzem, ale odbiła się ona od poprzeczki i wyszła w pole. Po atakach wiślaków pod koniec meczu Cracovia przechodzi do desperackiej kontrofensywy. Wyrównująca bramka „wisi w powietrzu”, bowiem boczni obrońcy Wisły niepotrzebnie zaczynają się kiwać i w dwu wypadkach tracą piłkę na korzyść przeciwników.

W sumie mecz był emocjonujący i toczył się w sportowej atmosferze. (JF)


Echo Krakowa. 1961, nr 137 (13 VI) nr 4957

‎‎‎‎

w Krakowie mamy za sobą 119 „wielkie derby” w których Wisła po świetnej grze pokonała słabo spisującą się Cracovię 1:0.

Wynik jest szczęśliwy dla pokonanych, co potwierdzają nawet wszyscy sympatycy biało-czerwonych.

POCAŁUNKI I GRATULACJE...

Trudno opisać jaka radość zapanowała w obozie wiślaków po ostatnim gwizdku sędziego Banasiuka z Katowic.

Oklaski dla zwycięzców zagłuszył głos syren, które rozpoczęły swój kilkuminutowy koncert na widowni. Jednocześnie schodzący do szatni wiślacy byli „rozrywani” przez zwolenników, podczas gdy zawodnicy Cracovii spuszczonymi nisko głowami opuszczali samotnie murawę boiska.

Prezes TS Wisła płk St. Żmudziński jako jeden z pierwszych dziękował trenerowi i zawodnikom za ambicję i ładną postawę. W trakcie gratulacji zaobserwowaliśmy taki „kwiatek” jak uściski dłoni i pocałunki trenera M. Matyasa z roniącym łzy radości działaczem Wisły — dyr.

J. Kossobudzkim. Podobnych obrazków było zresztą więcej.

POCHÓD PRZEZ MIASTO

Ale nie na tym koniec.

Rozentuzjazmowani zwolennicy Wisły zorganizowani w grupy i grupki przemaszerowali ulicami miasta ze stadionu pod „Pałac Prasy” z dumnie rozwianymi czerwonymi flagami z „białą gwiazdą”. Hymn wiślacki „Jak długo na Wawelu...” rozbrzmiewał po całym Krakowie do późnych godzin wieczornych, a sensacyjne meldunki i z innych krajowych boisk przyjmowane były z wyjątkowo stoickim spokojem.

Radość wiślaków objawiano głośno, smutek „cracoviaków” w głębi serca. Ale niewątpliwie już dziś liczni sympatycy biało-czerwonych liczą dni do terminu rewanżowego pojedynku ha boisku Cracovii i wierzą święcie, że następnym razem triumf będzie po Ich stroncie.

219 CZY 120?

W zasadzie opierając się na wydawnictwach jubileuszowych mówimy, że niedzielny pojedynek Wisły z Cracovią był 119. Kronikarz sekcji piłki nożnej SKS Cracovia Janusz Kukulski twierdzi jednak, że ostatnie „wielkie derby” rozegrano po raz 120- Przytacza na ten argument fakt, że odnalazł w „Wiadomościach Sportowych” informacje, jakoby w 1912 roku odbył się nienotowany w kronikach mecz towarzyski Cracovia — Wisła zakończony wynikiem remisowym 1:1.

Opierając się na danych kronikarza Cracovii dr J. Kukulskiego mamy za sobą 120 spotkań Wisły z Cracovią. w których 47 razy zwyciężyła Wisła, 43 razy — Cracovia, a 27 razy zanotowano wyniki nierozstrzygnięte.

SĘDZIA.. ZA WODNICY I WIDZOWIE

Z całą satysfakcją należy podkreślić, że ostatnie „wielkie derby” toczyły się w sportowej atmosferze. Nie licząc kilku ostrzejszych starć, nie zanotowaliśmy brutalnych zagrań, w czym równa zasługa tak zawodników, arbitra spotkania, jak i.-, widowni.. Sympatycy piłkarstwa i obydwu drużyn zachowywali sią w niedzielą wzorowo. Nie słyszało sią ani jednego wyzwiska. Niektórym zagraniom towarzyszyły oklaski, nie licząc spontanicznych braw wiślaków po zdobyciu gola przez Syktą i po zakończeniu spotkania. Brawo sportowcy , działacze i kibice podwawelskiego grodu.


"Tempo" z 1961.06.12

WISŁA PANY

35 tysięcy widzów na 119 „świętej wojnie”

Wisła – Cracovia 1:0

„WIELKIE DERBY" KRAKOWA MAMY JUŻ POZA SOBĄ. 35 TYSIĘCY WIDZÓW BYŁO WCZORAJ ŚWIADKAMI PIĘKNEJ GRY WISŁY I JEJ ZASŁUŻONEGO ZWYCIĘSTWA, KTÓRE Z PRZEBIEGU MECZU POWINNO WYPAŚĆ ZNACZNIE WYŻEJ CYFROWO. ŻE BIAŁO- CZERWONI PRZEGRALI TYLKO 0:1 JEST TO PRZEDE WSZYSTKIM ZASŁUGA DOSKONALE BRONIĄCEGO STRONIARZA, KTÓRY MIMO KILKUMIESIĘCZNEJ PRZERWY (PO ODEJŚCIU Z GARBARNI) ZAPREZENTOWAŁ SIE W JAK NAJLEPSZYM STYLU KRAKOWSKIEJ PUBLICZNOŚCI.

Właściwie to tylko ten jedyny zawodnik w Cracovii spełnił w stu procentach swe zadanie – pozostali w mniejszym lub większym stopniu zawiedli. Rozczarował przede wszystkim atak, który w niczym nie przypominał groźnej jeszcze przed kilkoma tygodniami linii „beniaminka” ekstraklasy. - Wszyscy nasi napastnicy – powiedział po meczu trener Matjas – grali na stojąco, nieruchawie i bez żadnego planu taktycznego. Najsłabszego w tej linii Kowalika.

Przebłyski bojowości i ambicji widzieliśmy jeszcze wśród obrońców, zwłaszcza u Szymczyka i Rewilaka (Konopelskiemu zdarzały się nieprzyjemne „kiksy”). Dużo słabsza niż zazwyczaj gra pomocników, a beznadziejna napastników, nie mogła od początku spotkania wróżyć Cracovii sukcesów.

A teraz o Wiśle. Podobnie jak Cracovia w Stroniarzu miała ona najlepszego zawodnika w małym środkowym napastniku Kmieciku, który zdradza zmysł rasowego napastnika. Jego kilka strzałów było najlepszej marki, a rozdzielanie piłek nienaganne. Przyjemnie było patrzeć na mądrą grę tego piłkarza. Dzielnie sekundowali mu Sykta, a po przerwie Machowski. Słabsza natomiast była lewa strona ataku, w której długimi okresami niewidoczny był Łach.

— Atak, atakiem — powiedział trener Wisły „Mesu” Gracz, nie tający oczywiście radości z sukcesu swej jedenastki — ale warto podkreślić również mądrą taktycznie grę pomocników. W ogóle chłopcy, jak to wykazał mecz, grają „z głową", myślą i w zależności od sytuacji na boisku stosują odpowiednią taktykę.

„Żelazna obrona" Wisły spełniła również całkowicie swe zadanie, spokojnie stopując nieliczne i niezbyt groźne zresztą akcje ofensywne przeciwnika. Dopiero w końcowych minutach Monica z Budką przez nonszalancką grę, zaczęli stwarzać pod swoją bramką niebezpieczne momenty, które mogły w 83 min. doprowadzić do nieoczekiwanego wyrównania. Leśniak nie miał większego pola do popisu.

Obie drużyny wystąpiły w nieco osłabionych składach. W Cracovii nie grał Durniok i Michno, w Wiśle Miceusz i Michel, który na wtorkowym treningu doznał kontuzji ścięgna.

Sędzia meczu p. Banasiuk z Katowic od pierwszych minut trzymał obie drużyny krótko, nie dopuszczając, do jakichkolwiek ostrzejszych spięć. Zachowania się publiczności bez zarzutu.

(…)

64 minuta przynosi rozstrzygnięcie. Centrę Macha otrzymuje Sykta tuż za polem karnym i strzela celnie w róg, uzyskując jedyną bramkę dnia. Wisła ma jeszcze trzy doskonałe pozycje ale nie wykorzystuje ich. (…)

”Dziennik Polski” z 1961.06.13

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=10717

Jut poza nami emocje wielkich derbów, tematu do dyskusji dla najbardziej zagorzałych sympatyków obydwu drużyn starczy na wiele dni. Że jedni zagrali słabo, że drudzy byli świetni, że Czerwiec, który rzekomo Wiśle nie służy, tym razem przyniósł jej zwycięstwo. I to, przyznajmy na wstępie, zwycięstwo w stu procentach zasłużone.

Gospodarze zagrali w niedzielę jeden ż najlepszych swych meczów w tym sezonie. Podobał się zwłaszcza atak, który tym razem przewyższył pod wieloma względami obronę. Dobre rozgrywanie piłek otrzymanych z głębi pola, szybkie podania, zmyślnie kombinowane akcje — gdyby z celnością strzałów było lepiej, Stroniarz miałby jeszcze więcej roboty. Podobał się tu przede wszystkim szybki i bojowy Kmiecik, z pewnością dobry nabytek Wisły. Obrona, wobec b. niemrawych ataków Cracovii nie miała zbyt wiele pracy, zresztą likwidowała bez większego trudu zapędy młodych napastników biało-czerwonych. O zwyżkującej formie wiślaków pisaliśmy przed kilkoma dniami — znalazło to pełne potwierdzenie w niedzielnym spotkaniu, w którym na tle słabiutko i anemicznie grającej Cracovii, Wisła wypadła bardzo dobrze.

W zespole biało-czerwonych zawiodły wszystkie linie. Za wyjątkiem Stroniarza, którego bramkarski debiut w tej drużynie wypadł pod każdym względem znakomicie. Jedynie jemu zawdzięczać mogą biało-czerwoni, że stracili tylko jedną bramkę. Bronił z dużym wyczuciem, wyłapywał wszystkie groźniejsze strzały, skapitulował raz tylko jeden przed zaskakującym strzałem Sykty. Stroniarz w wybitny sposób podreperował nienadzwyczajną ostatnio obronę Cracovii, w której i w niedzielę wiele było luk. „Młodzieńczy" atak z Alei Puszkina, o którym do niedawna głośno było w całym kraju, zawodzi coraz bardziej, w niedzielę dał próbki swej bardzo słabej formy i niewielkich możliwości. Nawet Kowalik, którego także nie ominęła obniżka formy, został w drugiej części meczu wymieniony.

Jedynie Hausner i Frasek łatali jakoś dziury w ofensywie, przypominającej tylko z nazwy tę formację. Reszta była prawie niewidoczna, a na tle dobrze zgranego i szybkiego ataku wiślaków przypominała drużynę... III-ligową. I tutaj sygnalizowana była wyraźna obniżka formy — niestety zostało to w pełni w niedzielę potwierdzone.