1961.08.09 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

1961.08.09, I liga, 15. kolejka, Gdańsk, Stadion Lechii,
Lechia Gdańsk 1:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: ok. 18.000
sędzia: Ryszard Banasiuk
Bramki

Władysław Musiał 74' (k)
0:1
1:1
29' Władysław Kmiecik

Lechia Gdańsk
3-2-5
Władysław Uścinowicz
Waldemar Łukasik
Roman Korynt
Czesław Lenc
Władysław Musiał
Ryszard Szyndlar
Zygmunt Gadecki
Jerzy Apolewicz
Janusz Charczuk Grafika:Zmiana.PNG (46 Bogdan Adamczyk)
Czesław Nowicki
Henryk Wieczorkowski

trener: Lajos Szolar
Wisła Kraków
3-2-5
Błażej Karczewski
Jan Rodak
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Antoni Zalman
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Władysław Kmiecik
Ryszard Miceusz
Czesław Studnicki Grafika:Zmiana.PNG (Kazimierz Kościelny)

trener: Mieczysław Gracz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1961, nr 185 (9 VIII) nr 5005

WISŁA GRA WE WRZESZCZU

Piłkarze Wisły już w poniedziałek spakowali walizki i wyjechali do Gdańska, gdzie na boisku we Wrzeszczu zmierzą się z jedenastką Korynta.

Mecz z Lechią nie będzie dla wiślaków łatwy, gdyż gospodarze poczynili w ostatnim okresie spore postępy. Odczuła to na sobie drużyna stołecznej Legii, która w niedzielę przegrała z Lechią w Warszawie 0:1, a zwycięstwo gdańszczan mogło wypaść jeszcze bardziej przekonywająco.

Lechia to już nie ten zespół, który określano popularnie mianem „murarzy”. Oczywiście, że najmocniejszą bronią tej jedenastki jest gra defensywna, w której zaporą trudną do przebycia jest stoper Korynt. Ale gdańszczanie z łatwością przyswoili sobie teraz umiejętności przechodzenia z obrony do kontrataków, w których tacy szybcy zawodnicy jak Wieczorkowski, czy Gadecki są bardzo trudni do upilnowania,

SŁABA FORMA DEFENSYWY

Tymczasem występ wiślaków na Wybrzeżu przypadł w najgorszym momencie. W drwili, kiedy poprawnie grająca-jeszcze niedawno obrona wykazuje teraz niebezpieczne rysy wystarczy kilka szybszych ataków przeciwnika, aby posypały się bramki. Na domiar wszystkiego trener M.

Gracz nie może znaleźć w bramce żadnego następcy Leśniaka. W tej sytuacji nastroje w obozie krakowskim przed dzisiejszym spotkaniem w Gdańsku są więcej niż minorowe. Remis byłby niewątpliwym sukcesem wiślaków.

— Czy zajdą jakieś zmiany w drużynie w porównaniu do meczu z Polonią Bytom? — zwracamy się do członka sekcji piłkarskiej TS Wisła — p. St. Voigta.

— Trener M. Gracz zabrał na mecz następujących zawodników: bramkarzy — Tynora i Karczewskiego, obrońców — Rodaka, Kawulę, Budkę, po­ mocników — Michela i Zelmana oraz napastników — Machowskiego, Syktę, Kmiecika, Miceusza, Studnickiego, Manieckiego i Lacha.

Zmiana może więc nastąpić jedynie w ataku a ten nie grał przecież w niedzielę najgorzej.

Można nawet zaryzykować twierdzenie, że był najsilniejszą formacją w drużynie


Echo Krakowa. 1961, nr 186 (10 VIII) nr 5006

‎‎‎‎

LECHIA GDAŃSK — WISŁA KRAKÓW 1:1 (0:1).

Bramki zdobyli: dla Wisły Kmiecik w 26 min., a dla Lechii — Musiał z rzutu karnego w 73 min. gry. Sędziował p. Banasiuk z Kat owić. Widzów około 18 tys.

LECHIA — Uścinowicz, Łukasik, Korynt, Lenc, Musiał, Szyndlar, Gadecki, Apolewicz, ChSrcz.uk (Adamczyk), Nowicki, Wieczorkowski.

WISŁA — Karczewski, Rodak, Kawula, Budka, Michel, Zelman, Machowski, Sykta, Kmiecik, Miceusz, Studnicki (Kościelny).

Trzeba na wstępie podkreślić, że piłkarze Wisły zagrali o klasę lepiej aniżeli w sobotnim meczu w Krakowie z Polonią Bytom. Szczególnie podobała się pierwsza połowa zawodów, podczas której jedenastka krakowska, realizując wskazania trenera Gracza zalecającego m. in. rozciągnięcie gry, spisywała się bez zarzutu.

Wszyscy piłkarze walczyli bardzo ambitnie przy czym tempo meczu było szybkie i nic dziwnego, że ta część spotkania stała na dobrym poziomie. Po przerwie zawodnicy Wisły coraz częściej stosowali „swoją gierkę” i mówiąc językiem piłkarskim grali za krótko i za wąsko. W tym okresie spotkania nie tworzyli już tak zwartego kolektywu, a wyrównująca bramka rozkleiła ich do reszty. W sumie jednak drużyna krakowska swą grą wywarła w Gdańsku dodatnie wrażenie.

Spotkanie było pojedynkiem dwóch dobrze grających defensyw. Likwidowały one w większości wypadków zakusy napastników obu zespołów.

Zawodnicy nie mogąc przełamać linii obronnych decydowali się na strzały z dalszych odległości. Obydwie drużyny zaprezentowały grę szybką, otwartą toteż zawody stanowiły przyjemne widowisko sportowe. Na najlepsze noty w zespole krakowskim zasłużyli przede wszystkim Kawula i Budka w obronie, a w ataku rozumiejący grę zespołową Kmiecik oraz Miceusz. Nieźle spisywała się również pomoc.

W zespole Lechii asem atutowym jak zwykle był Korynt. Podobał się również bramkarz lechistów — Uścinowicz z po­ wodzeniem interweniujący w kilku groźnych sytuacjach.

A oto ciekawsze momenty meczu: wkrótce po rozpoczęciu zawodów inicjatywę przejmują wiślacy przeprowadzając szybkie akcje, które kończyły się jednak na liniach obronnych gospodarzy. W 18 min. obserwujemy kontratak piłkarzy Lechii, w wyniku którego obrona krakowska zwija się jak w ukropie. Piłkę przejmuje Nowicki, strzela, lecz trafia ona w poprzeczkę. Za chwilę idealną pozycję mają krakowianie. Sykta doskonale centruje a znajdujący się kilka kroków od bramki Miceusz przygotowuje się do oddania strzału głową.. Oślepiony jednak promieniami słońca mija się z piłką i świetna okazja na uzyskanie bramki zostaje zaprzepaszczona. W 2 min.

później atak napastników krakowskich uwieńczony zostaje sukcesem. Centrę od Miceusza przejmuje. Kmiecik i przytomnie strzela z voleya w dolny róg bramki. 1:0 dla Wisły. 17- zyskane prowadzenie zostaje przyjęte radosnym okrzykiem przez wielu kibiców Wisły znajdujących się na Wybrzeżu, z których kilku zjawiło się na stadionie z chorągiewkami o barwach krakowskiej drużyny. W miarę upływu minut coraz silniej dopingują oni swych pupilów. Ale kontrataki gospodarzy są bardzo groźne. Jeden z nich w 28 min. kończy się ostrym strzałem z voleya Nowickiego. Piłka poszybowała tuż obok słupka na aut. Za chwilę znów Kmiecik popisuje się pięknym voleyem z lewej nogi, lecz piekielną „bombę” broni Uścinowicz.

W drugiej połowie zawodów obserwujemy, nadal szybką grę obu zespołów. W 60 min.

po centrze Miceusza piłka wędruje do Sykty a następnie do Kmiecika, ten ostro strzela, lecz trafia wprost w wybiegającego bramkarza i piłka wychodzi w pole. Wynik meczu ustalony został w 73 min. gry po szybkim ataku Lechii.

Przy podaniu piłki trafia ona w rękę Zelmana i dobrze prowadzący spotkanie p. Banasiuk z Katowic trochę zbyt pochopnie dyktuje „jedenastkę”, choć niektórzy widzowie mieli wątpliwości czy przewinienie zaistniało w obrębie pola karnego. Nie pomogła interwencja Kawuli wskazującego na sędziego bocznego.

Główny arbiter nie zmienił już swej decyzji. Rzut egzekwował Musiał zdobywając celnym strzałom wyrównującą bramkę. Utrata gola w dużym stopniu wpłynęła deprymująco na krakowian, którzy od tego momentu grają nieco chaotycznie. Tym niemniej nie dopuszczają już do zmiany wyniku wywożąc z Gdańska i cenny punkt.

Po meczu trener Wisły M. Gracz powiedział: Chłopcy zagrali z wielką ambicją, doskonale spisywali się zwłaszcza w pierwszej połowie zawodów.

Moim zdaniem rzut karny podyktowany został zbyt pochopnie. Tempo meczu mimo upalnego dnia szybkie.


Echo Krakowa. 1961, nr 187 (11 VIII) nr 5007

WISŁA LEPSZA NA WYJAZDACH!

Wiślacy nie zaliczają się do drużyn, które grają o klasę lepiej na własnym boisku n<iż na wyjeździe, jak obecnie np. Lech, czy Odra a dawniej Górnik. Radlin. Sami zawodnicy tłumaczą to tym, że krakowska widownia nie umie i nie chce ich dopingować, że w momencie, kiedy jednemu z wiślaków coś się nie uda. nie wyjdzie strzał — to zagranie to kwitowane jest solidną porcją gwizdów.

Faktycznie, zawodnicy mają trochę racji, bo-wiem doping potrzebny jest Wówczas, gdy się. gra słabiej a tymczasem na stadionie Wisły słyszy się oklaski, kiedy są zbędne, kiedy zawodnicy grają jak w transie. Ale może i to się śmiem na lepsze, a wtedy krakowianie zaczną częściej wygrywać na swoim boisku.

ECHA Środowego remisu

Tymczasem po tradycyjnej już porażce z bytomską Polonią Wisła zagrała w Gdańsku z Lechią dużo lepiej niż w niedzielę i zremisowała 1:1. Czy oznacza to, że krakowianie wracają do równowagi i możemy już na nich liczyć w nadchodzącym spotkaniu z chorzowskim Ruchem? Obawiałbym się przychyli ć się do tej optymistycznej opinii, chociaż z wiślakami nigdy nie wiadomo. Co jakiś czas zaskakują nas przecież całkiem przyzwoitymi wynikami jak np. zwycięstwo nad Legią 1:0. W konkretnym wypadku faworyzowanie krakowian byłoby jednak bardzo ryzykowne.

Oczywiście spodziewamy się po nich niezłej i skutecznej gry i zdajemy sobie sprawę, że pomyślny rezultat w tym meczu zależeć będzie od wielu czynników a przede wszystkim od postawy defensywy.


Gazeta Krakowska. 1961, nr 188 (10 VIII) nr 4109

W drugiej serii jesiennej rundy rozgrywek I ligi piłkarskiej doszło do sporej niespodzianki. Przede wszystkim bydgoski „Zawisza” pokonał na własnym boisku ŁKS z Łodzi. O dużą niespodziankę postarała się także sosnowiecka Stal, która w Mielcu pokonała swą imienniczkę. O sukcesie może też mówić opolska Odra. Zwyciężyła ona w Poznaniu Lecha 2:0. W pozostałych meczach niespodzianek raczej nie zanotowano. Zwolennicy Wisły mają na pewno duży powód do radości, gdyż drużyna krakowska zremisowała trudny mecz z Lechią w Gdańsku 1:1. Jest to duży sukces Wiślaków zwłaszcza jeśli się zważy, że w niedzielę Lechia wygrała w Warszawie z Legią. Bytomska Polonia, która grała środowy mecz na boisku Ruchu (jej stadion znajduje się w remoncie) zremisowała z drużyną mistrza Polski 3:3. Nie pokonany jest w dalszym ciągu Górnik Zabrze, który w kolejnym meczu zwyciężył bydgoską Polonię 4:1.

Po obecnej kolejce rozgrywek prowadzi w dalszym ciągu niezagrożony Górnik Zabrze przed Polonią Bytom.

Przypominamy, że mecz Cracovia — Legia został przełożony na środę 16 bm.

Lechia — Wisła 1:1 (0:1)

W meczu o mistrzostwo I ligi piłkarskiej, rozegranym w Gdańsku, Lechia zremisowała z Wisłą Kraków — 1:1 (0:1). Bramkę dla Wisły zdobył Kmiecik, a dla Lechii Musiał z karnego. Mecz oglądało ok. 25 tys. widzów. Sędziował Banasik ze Śląska.

Spotkanie stało na przeciętnym poziomie. Lechia, opromieniona ostatnim zwycięstwem nad warszawską Legią, tym razem zagrała znacznie słabiej. Poza pomocą i niezawodnym Koryntem w obronie, atak grał poniżej swoich możliwości Lepiej wypadli piłkarze krakowscy, którzy wykazali więcej inicjatywy i szybkości. Wśród ich drużyny wyróżniali się Kawula i Kmiecik.

W sumie mecz należał do najmniej udanych, jakie oglądano w Gdańsku w ciągu bieżącego sezonu. (R. M.)