1961.09.02 Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 1:1

Z Historia Wisły

1961.09.02, I liga, 19. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17.30
Wisła Kraków 1:1 (1:0) Stal Sosnowiec
widzów: ok. 15.000
sędzia: Buczek z Kielc
Bramki
Andrzej Sykta 20'

1:0
1:1

58' Gaj
Wisła Kraków
3-2-5
Błażej Karczewski
Jan Rodak
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Antoni Zalman
Andrzej Sykta
Zbigniew Lach
Władysław Kmiecik
Ryszard Miceusz
Czesław Studnicki

trener: Mieczysław Gracz
Stal Sosnowiec
3-2-5
Machnik
Skiba
Bazan
Śpiewak
Fulczyk
Komodor
Gaj
Uznański
Krawiarz
Myga
Śmiałowski Grafika:Zmiana.PNG (Kosider)

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1961, nr 205 (1 IX) nr 5025

Jedynie na czele tabeli bez porażki kroczą zabrscy górnicy, którym chyba już nikt nie odbierze mistrzostwa. Natomiast następna drużyna w tabeli — Polonia Bytom, nie jest pewna swej lokaty, gdyż czeka ją jeszcze kilka trudnych spotkań i na prześcignięcie jej w tabeli mają szanse tak Legia jak i Odra, Wisła oraz Ruch. Odpowiedź na wszystkie nurtujące nas pytania otrzymamy nieco później, tymczasem w sobotę i niedzielę czeka nas kolejna, XIX seria spotkań.

WISŁA NIE LEKCEWAŻY...

Piłkarze Wisły już w sobotę zmierzą się w Krakowie z sosnowiecką Stalą. Z układu tabeli wynika, że mecz winien być formalnością dla gospodarzy, ale to tylko pozory. Mimo zwyżki formy wiślacy nie mają jakoś szczęścia do Stali i to szczególnie na własnym boisku, gdyż na wyjazdach z reguły zdobywają punkty.

Wszyscy pamiętamy zeszłoroczną porażkę w Krakowie 0:1 i pamiętają ją także sami piłkarze. Dlatego też nie radzimy nikomu lekceważyć sosnowiczan. Tym bardziej, że Stal znajduje się jeszcze w strefie zagrożonej spadkiem i będzie walczyć aż cd upadłego.

Jak będzie w sobotę? — pytamy trenera M. Gracza po środowym treningu.

— To się dopiero okaże. Nie lubię „dzielić skóry na niedźwiedziu”. Wprawdzie drużyna nasza gra nieco lepiej niż przed kilkoma tygodniami, ale to nie powód do pewności siebie. Wystarczy moment nieuwagi zawodników, aby przekreślić wszystkie zamierzenia taktyczne, aby zespół został wybity z uderzenia. Najbardziej cieszy mnie poprawa gry w kwintecie ofensywnym. Zawodnicy coraz rzadziej zwalniają grę, » zaczynają częściej stosować długie podania, grę w ,.uliczki” na dobieg a o to przecież w ataku chodzi.

Chłopcy chcieliby wygrać ze Stalą, ale nie będzie to takie łatwe.

Tyle trener a my dodamy od siebie, że na treningu atak poczynał sobie naprawdę zupełnie dobrze (oby tak samo podczas meczu ze Stalą).

Szczególnie imponowali nam ostrymi i celnymi strzałami: Miceusz oraz Machowski.


Echo Krakowa. 1961, nr 206 (2/3 IX) nr 5026

Godz. 17,30. Boisko Wisły: Wisła — Stal Sosnowiec (O mistrzostwo I ligi)


Echo Krakowa. 1961, nr 207 (4 IX) nr 5027

‎‎‎‎
‎‎‎‎

I znów zawód

Po anemicznej grze Wisła remisuje ze Stalą

WISŁA — STAL SOSNOWIEC 1:1 (1:0). Bramki zdobyli dla Wisły — Sykta w 20 min., dla Stali — Gaik w 58 min. Sędziował p. Buczek z Kielc. Widzów ok. 15 tysięcy.

WISŁA: Karczewski — Rodak, Kawula, Budka — Michel, Zelman — Sykta, Lach, Kmiecik, Miceusz, Studnicki.

STAL: Machnik — Skiba, Bazan, Śpiewak — Fulczyk, Komoder — Gaik, Uznański, Krawiarz, Myga, Śmiłowski (Kosider).

— Kiedy wreszcie wiślacy zagrają na własnym boisku, tak, aby można ich oklaskiwać? — zadawali sobie pytanie liczni widzowie tego spotkania. Faktycznie mieli rację, bowiem po dobrej prasie jaką otrzymali krakowianie w Łodzi, w sobotę w pojedynku ze Stalą grali bardzo anemicznie i z trudem utrzymali remis.

PEWNOŚĆ SIEBIE NIE POPŁACA! W przedmeczowych zapowiedziach ostrzegaliśmy wiślaków, aby przypadkiem nie lekceważyli stalowców, którzy walczą przecież o utrzymanie się w ekstraklasie. A tymczasem nasze uwagi okazały się przysłowiowym „grochem o ścianę”. Nonszalancja i pewność siebie cechowały bowiem niemal wszystkie linie krakowian, którym się wydawało, że przeciwnik ulęknie się samych nazwisk i bramki posypią się jedna za drugą. W przekroju całego spotkania jedynie Karczewski w bramce oraz Zelman w pomocy zagrali na dobrym poziomie.

1:0

I CO DALEJ

Krakowianie rozpoczęli grę z impetem i już w 2 min. Kmiecik posłał na bramkę Machnika piorunujący strzał. Piłka minęła jednak o milimetry cel. A tymczasem kontrataki przeciwnika były nadspodziewanie szybkie i nierozgrzani obrońcy Wisły nie mogli nadążyć za lotnymi napastnikami Stali. Przebój Mygi zakończyłby się bramką, gdyby nie skuteczny wybieg Karczewskiego.

Zresztą w. ciągu kwadransa bramkarz Wisły popisał się jeszcze raz efektowną i skuteczną paradą.

Natomiast w 20 min. Wisła przeprowadza drugi ładny atak i po zagraniu Michel — Studnicki piłkę otrzymuje Sykta, który ostrym strzałem zmusza :do kapitulacji Machnika. 1:0 dla Wisły.

KARCZEWSKI W TRANSIE

Od tego momentu krakowianie jeszcze bardziej zwalniają grę, czym ułatwiają przeprowadzanie kontrataków Stali. Karczewski broni jednak strzał Fulczyka z rzutu wolnego w imponującym stylu, a następnie przychodzi mu w sukurs słupek (po strzale Śmiłowskiego). W 33 min. znów zbiera oklaski za obronę strzału Krawiarza a w 2 min. później wygrywa pojedynek z Gaikiem. Dopiero w 42 min. niebezpieczeństwo zagraża Stali, ale Miceusz będąc sam na sam z Machnikiem posyła piłkę obok słupka.

WYRÓWNANIE

Po przerv.de Miceusz popisuje się ładnym strzałem, chociaż odrobinę niecelnym. Ale to wszystko, bowiem w ataku są stalowcy. W 58 min. Myga wykorzystuje zamieszanie pod bramką Wisły, podaje piłkę do nieobstawionego Gaika i jest już 1:1. Karczewski był przy tym strzale bezradny. W ostatnich minutach meczu obserwujemy jeszcze po 2 strzały z rzutów wolnych Kawuli i Fulczyka, przy obronie których popisują się Machnik i Karczewski. FRANDOFERT


Echo Krakowa. 1961, nr 208 (5 IX) nr 5028

SKROMNY UPOMINEK!

Skromnym upominkiem obdarzyli piłkarze Wisły swojego wieloletniego kierownika sekcji w dniu imienin — twierdzili schodzący po meczu z trybuny ci, którzy wiedzieli o imieninach mjr Stefana Wójcika.

— No, cóż, mogło być lepiej — mówi solenizant. — Nie wypada mi jednak zawodników krytykować, tym bardziej, że mecz rozgrywany był w ogromnym upale, który odczuwaliśmy nawet na trybunach. Najbardziej zadowolony jestem z gry Karczewskiego, który nabrał już zaufania własnych sił.

TRENER MAJEWSKI ZADOWOLONY

— Nie mamy wprawdzie powodów do radości — zwierzał się po meczu trener Stali p. Majewski — bo mogliśmy przecież przy odrobinie szczęścia wygrać z Wisłą 2:1, ale dobry i remis. Przyznam się, że wiślacy mnie rozczarowali a szczególnie ich kwintet ofensywny. Z wyjątkiem filigranowego Kmiecika pozostali grali ospale. Przed meczem bałem się o moje linie obronne, a tymczasem miały one ułatwione zadanie. Strzał Sykty był nie do obrony i utrata bramki nie obciąża Machnika.

Nic ująć i niewiele dodać do oceny trenera Majewskiego


Gazeta Krakowska. 1961, nr 207 (1 IX) nr 4128

Rozgrywki w ligach piłkarskich wkraczają w decydującą fazę.

Najbardziej emocjonują nas oczywiście mecze pierwszego frontu. W tej chwili, nieomal pewne jest, że mistrzostwo ekstraklasy zdobędzie drużyna górników z Zabrza, która nie przegrała dotąd żadnego spotkania. Druga pozycja w tabeli okupowana jest bardzo mocno przez Polonię Bytom. Drużyna ta wykazuje zadziwiającą konsekwencję w dążeniu do zdobycia wicemistrzostwa Polski. Mało prawdopodobne wydaje się, aby mógł ktoś z nią konkurować o to premiowane miejsce. Lider i wicelider tabeli odbijają zdecydowanie formą od drużyn środka. Wśród tych zespołów toczy się zacięty pojedynek o trzecie miejsce. Kto je zdobędzie? Krakowska „Wisła”, która zajmuje 6 miejsce w tabeli, ma wielkie szanse na wywalczenie trzeciej lokaty. W najbliższą sobotę „czerwoni” spotkają się na własnym boisku ze „Stalą” Sosnowiec. Przeciwnik aczkolwiek: bardzo niebezpieczny, może pozostawić w Krakowie obydwa punkty. „Wisła” wykazuje systematyczną zwyżkę formy. Świadczy o tym najlepiej fakt, że krakowianie zdobyli w rundzie jesiennej sześć punktów i legitymują się dodatnim bilansem strzelonych bramek 10:8. W odróżnieniu od „Wisły” sąsiedzi zza miedzy „biało-czerwoni” w tabeli rundy jesiennej zajmują ostatnie miejsce i mają na swym koncie zdobyty tylko jeden punkt i bardzo niekorzystny stosunek; bramek 3:11.


Gazeta Krakowska. 1961, nr 209 (4 IX) nr 4130

Wczorajsza kolejka rozgrywek ekstraklasy przyniosła kilka niespodzianek. Bodaj największą z nich jest rekordowe zwycięstwo Odry Opole nad Lechią, drużyną, która jeszcze do niedawna uważana była za bardzo groźnego przeciwnika. Sensacją wielkiego kalibru jest również zwycięstwo ŁKS nad Ruchem w Chorzowie. Okazuje się, że łodzianie niezbyt chętnie sprzedają swoją skórę i że przedwczesne skazywanie ich na zagładę byłoby ryzykowne. Cracovia wreszcie przełamała złą passę. Zdobyte punkty w Bydgoszczy są w chwili obecnej na wagę złota. Cracovia dzięki porażce Polonii Bydgoszcz w Bytomiu awansowała na 11 pozycję w tabeli. Krakowianie znajdują się jednak w dalszym ciągu w strefie spadkowej, i W podobnej, kłopotliwej sytuacji są również zespoły: ŁKS i Stali Mielec. W czołówce tabeli bez zmian. Górnik i Polonia Bytom konsekwentnie realizują swoje plany zdobycia tytułów. Wisła dzięki porażce Ruchu awansowała o jedno miejsce w tabeli, ale nie zbliżyła się efektywnie do rywali

Publiczność krytykuje żółwie tempo gry

Wisła—Stal Sosnowiec 1:1 (1:0) WISŁA: Karczewski, Rodak, Kawula Budka, Michel, Zelman, Sykta, Lach, Kmiecik, Miceusz, Studnicki.

Sędziował p. Buczek z Kielc, Widzów 15.000. Bramki zdobyli: dla Wisły — Sykta w 19 min., dla Stali Gaik w 58 min. W Krakowie oczekiwano, że Wisła zaprezentuje w meczu ze Stalą Sosnowiec, wysoki poziom gry. Niestety, „czerwoni” nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Zagrali raczej słabe spotkanie i uzyskany wynik ze Stalą mogą uważać za szczęśliwy.

Gospodarze nie potrafili Stali narzucić swojego stylu gry. Poczynania ich były chaotyczne i rzadko kiedy atak Wisły stwarzał naprawdę niebezpieczną sytuację pod bramką Machnika. Wiele było przypadkowości w zagraniach Winnik „czerwonych”. W ogóle atak należał do najsłabszej formacji gospodarzy. Nielepiej zresztą prezentowała się obrona. Powolnością razili rutynowani zazwyczaj Kawula i Budka.

Stal zaprezentowała się w Krakowie z jak najlepszej strony. Drużyna gości była bojowa i dynamiczna. Szczególnie akcje jej były niebezpieczne w pierwszej połowie.

To, że goście nie zdobyli bramki w okresie swej przewagi, należy zawdzięczać broniącemu z pełnym poświęceniem i szczęściem — Karczewskiemu.

Publiczność była wybitnie niezadowolona z widowiska.

Rzadko bowiem dochodziło na boisku do emocjonujących spięć. Pod koniec spotkania obie drużyny zadowolone z faktu, że strzeliły po jednej bramce, wybitnie zwolniły tempo absolutnie nie dbając o zmianą wyniku, (rm)