1961.09.17 Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0

Z Historia Wisły

1961.09.17, I liga, 22. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16.30
Wisła Kraków 0:0 Legia Warszawa
widzów: 10-15.000
sędzia: Banasiuk z Katowic
Bramki
Wisła Kraków
3-2-5
Błażej Karczewski
Jan Rodak
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Antoni Zalman
Andrzej Sykta
Zbigniew Lach
Władysław Kmiecik
Ryszard Miceusz
Czesław Studnicki grafika:zmiana.PNG (46' Józef Nowak)

trener: Mieczysław Gracz
Legia Warszawa
3-2-5
Stanisław Fołtyn
Horst Mahseli
Jacek Gmoch
Jerzy Woźniak
Marceli Strzykalski
Edmund Zientara
Janusz Żmijewski
Lucjan Brychczy
Tadeusz Błażejewski Grafika:Zmiana.PNG (46' Mieczysław Kozicki)
Helmut Nowak
Jan Boguszewski

trener: Kazimierz Górski
Ostatni ligowy występ Józefa Nowaka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz


Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1961, nr 219 (18 IX) nr 5039

‎‎‎‎
‎‎‎‎
‎‎‎‎

Upał i nuda... Wisła-Legia 0:0

WISŁA KRAKÓW—LEGIA WARSZAWA 0:0

Sędziował p. Banasiuk z Katowic — bardzo dobrze. Widzów, ok. 10 tysięcy.

WISŁA: Karczewski — Rodak. Kawula, Budka — Michel, Zelman — Sykta, Kmiecik, Miceusz, Lach, Studnicki (Nowak).

LEGIA: Fołtyn — Masheli, Gmoch, Woźniak — Strzykalski, Zientara — Żmijewski, Brychcy, Błażejewski (Kozicki), Nowak, Boguszewski.

Piękna pogoda ani na jotę nie sprzyjała poczynaniom piłkarzy i w miarę upływu czasu mecz Wisły z Legią toczył się w coraz wolniejszym tempie. Pod koniec spotkania zawodnicy obydwu zespołów nie kwapili się już nawet do przeprowadzania jakichś bardziej zdecydowanych ataków i ograniczali się jedynie do zabezpieczenia własnej bramki.

KMIECIK I ZELMAN NAJLEPSI

Wisła zagrała dużo lepiej niż w meczu z sosnowiecką Stalą, chociaż i tym razem napastnikom zabrakło skuteczności w kilku nadarzających się sytuacjach pod bramkowych. Najlepszymi zawodnikami byli. Kmiecik w ataku oraz Zelman; w pomocy. W dalszej kolejności pochwalić można Karczewskięgo, Kawulę i Budkę oraz Miceusza i Syktę. ale tych ostatnich za grę w głębi pola. Na plus krakowian należy zapisać fakt, że pod koniec meczu przy stanie 0:0 nie poszli do bez-1 myślnego ataku, odkrywając własną bramkę, co jak pamiętamy z meczu Cracovia-Legia skończyło się dla krakowian niezbyt przyjemnie. Wiślacy do końca spotkania nie szafowali siłami i utrzymali remis, mimo że przeciwnik właśnie w drugiej połowie meczu miał okresowa przewagę i kilka groźnych pozycji.

SĘDZIA POWSTRZYMAŁ ZAPĘDY...

„Legioniści” grali nieźle technicznie. Niektórzy zawodnicy próbowali na początku ostrzejszych zagrań, ale szybko zostali ostudzeni w tych zapędach przez, wzorowo wypełniającego swe zadanie arbitra — Banasiuka, który karał rzutami wolnymi nie tylko nieprzepisowe zagrania, ale próby zwracania mu uwagi. Najlepiej grał w zespole warszawskim Brychcy ale tylko w obrębie środka boiska, jako konstruktor akcji zaczepnych. Z zadań strzeleckich, jakie miał postawione przed meczem wyszły „nici”, gdyż Zelman tylko dwa razy dopuścił go do strzałów. Ponadto podobali się Gmoch na stoperze oraz częściowo Zientara.

POCZĄTKOWY SZTURM

Początkowo zdawało się, że wiślacy wyjdą z tego pojedynku zwycięsko. Już w 1 min egzekwowali róg a następnie oddali kilka strzałów (niecelnych). Tymczasem w miarę upływu czasu upał dawał się we znaki i tempo meczu systematycznie słabło. Na uwagę zasługują tu tylko sporadyczne akcje. W 11 min. Kmiecik wystawił piłkę Studnickiemu, ale ten zwlekał ze strzałem i umożliwił Fołtynowi wybieg. W 17 min. po strzale Kmiecika piłka przeszła tuż nad poprzeczką a w 34 min. Studnicki, będąc sam na sam z Fołtynem, strzelił bardzo anemicznie.

Goście mieli w 31 min. doskonałą okazję na zdobycie bramki, lecz strzał Brychcego z bliska sparował Karczewski.

Po zmianie stron gra staje się jeszcze bardziej ospała i notujemy tylko kilka ciekawszych akcji. W 60 min. rajd Miceusza mógł przynieść efekt bramkowy, ale nikt z kolegów n:e nadążył za akcją i ten ostatni nie miał komu podać. W 67 min. Karczewski obronił groźny strzał Kozickiego a w 74 min.

bramkarzowi Wisły przyszedł w sukurs słupek po ostrym i zaskakującym strzale Nowaka.

W sumie mecz słaby.

J. FRANDOFERT