1962.05.20 Polonia Bytom - Wisła Kraków 2:0
Z Historia Wisły
Polonia Bytom | 2:0 (2:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: ok. 3.000 | ||||||||||
sędzia: Jerzy Sikorski z Łodzi | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
Przegląd Sportowy. 1962 nr 79=3963 (21 V)
Tylko 3.000 widzów na śląskim gigancie o b s e r w o w a ł o s ł a b y m e c z Polonii i Wisły
BYTOM, 20.5 (tel. wł.). Mecz toczył się w anormalnych warunkach. Rozmiękłe, grząskie boisko Stadionu Śląskiego, w dodatku lodowaty, silny wiatr i ulewny deszcz po przerwie, stworzyły warunki, w jakich dawno już nie mieliśmy okazji oglądać pojedynku piłkarzy. Nic dziwnego, że na trybunach olbrzymiego stad on u zjawiło się tylko 3 tys. widzów, którzy dziwili się mocno, ze mecz w ogóle doszedł do skutku. Trudno oceniać poziom gry, biorąc to wszystko pod uwagę. Po dwóch czołowych zespołach grupy B oczekiwaliśmy przyjemnego widowiska piłkarskiego, ponieważ znamy umiejętności obu drużyn. A tymczasem doprawdy smutno było patrzeć na boisko, na którym panował całkowity chaos, a zawodnicy prześcigali się w nieudolności., Polonia wygrała zasłużenie. Wprawdzie w pierwszej części, wyraźną przewagę posiadali krakowianie, ale nie byli oni w stanie zdobyć bramki, ponieważ ich atak grał ślamazarnie i nieskutecznie. Po przerwie do głosu doszli piłkarze Polonii. Zwycięstwo zapewnili oni sobie jednakże już w pierwszej części gry. Grali skuteczniej od krakowian, stanowili bardziej dojrzały zespół. Wynik mógł być z powodzeniem wyższy ale w dwóch wypadkach po zdobyciu efektownych bramek, W dodatku z pięknych akcji, sędzia dopatrzył się przewinień i nie Liznął ich. O ile jeszcze bramka Kempnego mogła paść ze spalonego, to drugi gol był chyba prawidłowy. Zresztą i Wiśle sędzia Sikorski nie uznał bramki w 13 min. uważając, iż Kmiecik podał pitkę Studnickiemu z pozycji spalonej. Cała trójka sędziowska z Łodzi była w jeszcze . słabszej formie, aniżeli piłkarze. Na zwycięstwo bytomi.an najsumienniej napracowała się linia pomocy. Grzegorczyk był bez wątpienia najlepszym piłkarzem meczu ą Marks dzielnie mu sekundował. Łatali oni doskonalę dziury i powstałe wskutek słabej gry obrońców, a zwłaszcza Wieczorka i Pierzyny. Dymarczyk grał jeszcze względnie, natomiast Szymkowiak obronił tylko jeden bardzo groźny strzał. W ataku lewa strona była niebezpieczniejsza, chociaż Jóźwiak daleki od swej formy, a Liberda zaledwie zadowalający. Na i lepszy z tej linii był Lukoszczyk, który wypracowywał dobre pozycje kolegom. Słabiutko wypadli
2:0 (2:0) Bramki strzelili w 21 min. Liberda i w 43 min. Jóźwiak. Sędziował Sikorski z Łodzi. Widzów ok. 3 tys. POLONIA: Szymkowiak, Dymarczyk, Pierzyna, Wieczorek, Marks, Grzegorczyk, Orzechowski (Kempny) Trampisz, Lukoszczyk, Liberda, Jóźwiak. WISŁA: Karczewski (Tynor) Monicą, Kawula, Budka, Wójcik, Zelman, Sykta, Śmiałek (Rodak), Kmiecik, Studnicki, Lach.
Orzechowski i Trampisz oraz grający po przerwie za Orzechowskiego Kempny. W zespole „białej gwiazdy” zaimponowały formacje defensywne Najlepszy był Kawula, który po Grzegorczyku był drugim piłkarzem na boisku, dobrze spisywali się skrajni obrońcy oraz pomocnicy. Bramkarz Karczewski ponosi winę za obie puszczone bramki, natomiast jego zastępca po przerwie Tynor uchronił Wisłę od co najmniej dwóch goli Atak krakowian grał bez polotu, szybkości i strzału. Jeszcze jako tako walczyli Lach i Sykta. J. Wykrota
Deficyt, zamiast dużego dochodu
WSZYSTKO wskazuje na to, że Polonia Bytom dopłaci do niedzielnego meczu z Wisłą. Zapowiadał on się dla bytomskiego klubu doskonale, gdyż lokaty obu drużyn pozwalały przypuszczać. iż spotkanie wzbudzi duże zainteresowanie, a na Śląsku nie było innego meczu 1 ligi. Mając to na uwadze, działacze Polonii zorganizowali go na Stadionie Śląskim. Fatalna pogoda, deszcz i dokuczliwe zimno odstraszyły jednak widzów i tylko garstka najzagorzalszych kibiców Polonii stawiła się ze sztandarem klubowym. Tą garstka nie pokryła jednak kosztów związanych ze spotkaniem: 10 tys. zł za dzierżawę stadionu, opłaty porządkowych, koszty afiszów itp. Zamiast spodziewanego dużego dochodu, przykry deficyt.
Echo Krakowa. 1962, nr 116 (18 V) nr 5241
Podczas gdy Cracovia stoczy walkę o byt ligowy, Wisła w wyjazdowym meczu rozegra spotkanie z Polonią Bytom o pierwsze miejsce w grupie. Obydwie drużyny mają tę samą ilość punktów i ewentualne zwycięstwo daje duże szanse na utrzymanie przodującej pozycji oraz udział w finałowym meczu o mistrzostwo Polski. Stawka bardzo wysoka! Wszyscy krakowscy sympatycy piłki nożnej życzą wiślakom sukcesu. Przecież już wiele lat upłynęło od czasu, gdy piłkarze naszego miasta walczyli o najwyższe laury.
Obecnie znów nadarza się świetna okazja.
Nawet wynik remisowy mógłby zadowolić Wisłę, ale przecież „nie święci garnki lepią” i przywiezienie dwóch punktów leży całkowicie w możliwościach krakowskiej jedenastki. Trzeba jednak grać ambitnie i z wielką wolą zwycięstwa a przede wszystkim skutecznie w ataku. Jedenastkę krakowską w trudnej walce dopingować także będą kibice, których spora grupka wybiera się na mecz swej drużyny.
Echo Krakowa. 1962, nr 118 (21 V) nr 5243
W strugach ulewnego deszczu Polonia wygrała z Wisłą 2:0.
(OBSŁUGA WŁASNA) POLONIA BYTOM — WISŁA KRAKÓW 2:0 (2:0). Bramki zdobyli: Liberda w 21 min. i Jóźwiak w 43 min. Sędziował p. Sikorski z Łodzi. Widzów ok. 500.
POLONIA: Szymkowiak — Dymarczyk, Pierzyna, Wieczorek — Marks, Grzegorczyk — Orzechowski (Lukoszczyk), Trampisz, Lukoszczyk (Kempny), Liberda, Jóźwiak.
WISŁA: Karczewski (Tynor) — Monica, Kawula, Budka —Wójcik, Zalman — Sykta, Śmiałek(Gajewski), Kmiecik, Studnicki, Lach.
Mecz dwu pretendentów do pierwszego miejsca w grupie „B” rozstrzygnął na swoją korzyść zespół Polonii. Z przebiegu gry wynik mógł brzmieć równie dobrze 0:0, lub nawet 1:0 dla Wisły.
Trzeba bowiem na wstępie zaznaczyć, że gra przez pełne 90 min. była równorzędna z tym nawet, iż częściej interweniował Szymkowiak, niż Karczewski a. następnie Tynor.
Spotkanie rozegrane zostało na rozmokłej grząskiej murawie śląskiego „giganta , Na domiar wszystkiego gra toczyła się w strugach ulewnego deszczu. Wszystko to było poważnym „handicapem” gospodarzy, bowiem silnie zbudowani „defensorzy” krakowscy nie czuli się w tych warunkach zbyt pewnie. Ponadto do Polonii tradycyjnie już w spotkaniach z Wisłą (i nie tylko z Wisłą) uśmiechnęło się szczęście.
Obydwie bramki padły bowiem z przypadkowych, solowych zagrań najpierw Liberdy, a następnie Jóźwiaka, przy współudziale Wójcika i Karczewskiego (pierwsza bramka) oraz Karczewskiego i Monicy (druga bramka).
Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gości. W 5 min. Kawula nie wykorzystał rzutu wolnego z odległości 18 m, a w 12 min. po strzale Studnickiego piłka zatrzepotała w bramce Szymkowiaka, ale p. Sikorski po nakazaniu gry ze środka boiska, cofnął decyzję na skutek interwencji sędziego bocznego, który zasygnalizował pozycję spaloną Śmiałka, Natomiast wypad Polonii w” 21 min. zakończył się wspomnianym błędem krakowian i Liberda z ostrego kąta uzyskuje prowadzenie. W 5 min. później Szymkowiak umiejętnie zmniejsza kąt strzału Sykcie i wybija piłkę nogami, zażegnując groźną sytuację.
W 36 min. bramkarz gospodarzy znów z największym trudem paruje piłkę po strzale Śmiałka.
W 43 min. Jóźwiak uzyskuje 2 bramkę dla Polonii.
Po przerwie w obydwu zespołach następują zmiany, za Orzechowskiego gra w Polonii Kempny, a za Śmiałka — Gajewski oraz za Karczewskiego — Tynor. Gra nie jest błyskotliwa, niemniej akcje obu zespołów stają się szybsze. Niestety, atak krakowski mimo poprawnej gry w polu nie potrafił zmusić Szymkowiaka do kapitulacji.
Inna sprawa, że optycznie goście spisywali się dużo lepiej, niż podczas spotkań z Lechią i Odrą.
W Polonii poza Szymkowiakiem wyróżnić należy Pierzynę, Grzegorczyka oraz Jóźwiaka i Liberdę. W Wiśle największą niespodzianką była wyraźna zwyżka formy Sykty, który obok Szymkowiaka był najlepszym zawodnikiem na boisku. Ponadto zadowalająco spisał się, grający po przerwie, Gajewski oraz Kawula.
Gazeta Krakowska. 1962, nr 118 (19/20 V) nr 4347
Wisła wyjeżdża do Bytomia, gdzie rozegra mecz z tamtejszą Polonią. Obydwa zespoły zajmują czołowe miejsca w swojej grupie. Wisła ma wysokie aspiracje, Polonia pała rządzą rewanżu za porażką poniesioną w rundzie wiosennej. Nie będzie to zapewne łatwy mecz. „Czerwoni” dysponują świetną defensywą, lecz słabym atakiem. Najwyższy czas aby atak zaczął dostrajać się do dobrze grających pozostałych formacji.
Gazeta Krakowska. 1962, nr 119 (21 V) nr 4348
Wisła przegrała w Bytomiu
Niesprzyjające warunki atmosferyczne — zimno i deszcz — sprawiły, iż pojedynek pretendentów do mistrzostwa tej grupy nie stał na oczekiwanym poziomie. Publiczność zgromadzona na Stadionie Śląskim oglądała więc zawody stojące na zupełnie przeciętnym poziomie.
Zwycięstwo Polonii — która zrewanżowała się równocześnie za porażkę z I rundy — było w pełni zasłużone. Bytomianie niemal przez cały mecz przeważali i gdyby nie doskonała gra obrońców Wisły, wygraliby w wyższym stosunku.
W zespole krakowskim zawiódł atak, który wypadł, mimo nienadzwyczajnej postawy defensywy gospodarzy, bardzo słabo. Na palcach jednej ręki można było policzyć groźniejsze sytuacje pod bramką Szymkowiaka, który był właściwie w tym meczu „bezrobotny”.
W przeciwieństwie do ofensywy, bardzo dobrze — jak już podkreśliliśmy — wypadła obrona Wisły, która przez długie okresy, szachowała z powodzeniem szybki napad Polonii. Oprócz trójki obrońców podobał się jeszcze Wójcik w pomocy, oraz jedyny pełnowartościowy napastnik, wykazujący dużą wolę walki — Lach.
Z obu części spotkania znacznie ciekawsza była pierwsza, kiedy to widzieliśmy wiele groźnych spięć podbramkowych. W tym też okresie padły obydwie bramki dla Polonii. Prowadzenie uzyskał w 21 min. Liberda, wynik zawodów ustalił w 43 min. Jóźwiak.
POLONIA: Szymkowiak, Dymarczyk, Pierzyna, Wieczorek, Marks, Grzegorczyk, Orzechowski (Lukoszczyk), Trampisz, Lukoszczyk (Kempny), Liberda, Jóźwiak.
WISŁA: Karczewski (Tynor), Monica. Kawula, Budka, Wójcik, Zelman, Sykta, Śmiałek (Rodak), Kmiecik, Studnicki, Lach.
Zawody prowadził p. Sikorski z Łodzi.