1962.06.10 Wisła Kraków - Arkonia Szczecin 0:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:1 (0:0) | Arkonia Szczecin | ||||||||
widzów: 10.000 | ||||||||||
sędzia: Banasiuk z Katowic | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1962, nr 136 (11 VI) nr 5261
Arkonia wygrywa z Wisłą 1:0 i ratuje się przed spadkiem.
WISŁA KRAKÓW -ARKONIA SZCZECIN 0:1 (0:0).
Jedyną bramkę meczu zdobył Krajewski z Arkonii w 66 min. gry.
Sędziował p. Banasiuk z Katowic. Widzów ok. 10 tys. WISŁA: Leśniak — Monica, Kawula, Budka — Michel, Zalman — Machowski (Śmiałek), Wójcik, Kmiecik, Studnicki, Lach.
ARKONIA: Kwiatkowski — Skibiński, Nowak, Ptok — Garczarek, Lukoszek - Jerominek, Gzel, Pudłowski (Markiewicz), Oleksy, Krajewski.
Piękny sukces odnieśli w Krakowie piłkarze szczecińskiej Arkonii, wygrywając z Wisłą 1:0, zajmującą drugą pozycję w tabeli. I trzeba powiedzieć, że z przebiegu gry a tym bardziej z sytuacji podbramkowych, zwycięstwo to mogło wypaść jeszcze efektowniej, gdyby nie poprawna postawa bramkarza Leśniaka.
Niestety, nie można tego samego - co o Leśniaku — powiedzieć o pozostałych zawodnikach Wisły.
Wprawdzie trio obronne (szczególnie Budka i Kawula) grało na swym normalnym (dobrym) poziomie, jednak większość zawodników formacji obronnych grała, aby grać — bez serca.
Atak... Cóż można jeszcze do dać do naszych ocen z poprzednich spotkań. Piątka ofensywna grała bez Sykty i Gajewskiego.
Z zawodników występujących w meczu przeciwko Arkonii, najniebezpieczniejszym strzelcem okazał się w pierwszej części gry Machowski, ale później - o dziwo -został zmieniony na Śmiałka.
W pierwszej części gry stroną atakującą byli wiślacy.
W tym czasie goście wzmocnili defensywę, wycofując do pomocy jednego łącznika i skrzydłowego. Mimo to, atak krakowski miał kilka doskonałych okazji do zdobycia bramki, ale dwukrotnie Wójcik przeniósł piłkę głową nad bramką oraz trzykrotnie Machowski posłał piłkę nieznacznie obok celu. Ponadto piłka dwukrotnie odbiła się od poprzeczki (strzały Kawuli i Kmiecika).
Po przerwie w obydwu zespołach nastąpiły zmiany: w Wiśle - jak wspomnieliśmy — za Machowskiego wszedł Śmiałek a w Arkonii za Pudłowskiego -Markiewicz. Po pierwszym wypadzie krakowian, do głosu doszli goście i przez pełne 20 min. zepchnęli przeciwników do obrony.
Nie bez wpływu był fakt, że najpierw Michel po starciu z przeciwnikiem kurował nogę 5 min. poza boiskiem, a następnie odpoczywał 10 min. Kawula, który również doznał kontuzji. Bramka dla Arkonii padła jednak już wówczas, kiedy krakowianie grali w pełnym zestawieniu. W 66 min. Jerominek egzekwował rzut rożny i zagrał krótko do Skibińskie który posłał ostry strzał w kierunku bramki. Piłki dopadł Krajewski i z bliska uzyskał bramkę, która zapewniła Arkonii I-ligową egzystencję.
Pod koniec meczu gra się wyrównuje, ale krakowianie w dalszym ciągu nie zdobywają się na jakiś energiczniejszy atak, który mógłby zostać uwieńczony przynajmniej połowicznym powodzeniem.
Echo Krakowa. 1962, nr 137 (12 VI) nr 5262
AMBICJA ZOSTAŁA.
W MIELCU.
Mecz Wisły z Arkonią przejdzie do kroniki klubowej jako ciemna karta. Nie chodzi już o to, że Wisła zagrała słabo, że „kulejący” od dłuższego czasu atak nie strzelił gościom bramki. Najgorsze to, że u zawodników nie było widać chęci zdobycia bramki, że grali ot tak sobie; poprawnie, lecz bez ambicji.
— Trudno się dziwić publiczności, że gwiżdże na waszą grę — stwierdził rozgoryczony trener M. Gracz.
To prawda! Nawet cierpliwość kibiców ma swoje granice.
„BRĄZOWY MEDAL” OMINIE KRAKÓW?.
Wychodząc ze stadionu słyszeliśmy wiele słów krytyki pod adresem „wiślaków”. Nawet najbardziej powściągliwi sympatycy tego zasłużonego klubu byli bardzo rozżaleni.
— Zwycięstwo nad Arkonią — twierdzono — bądź nawet remis dawał nam pewne drugie miejsce w grupie i prawo walki o trzecią pozycję w lidze. Tymczasem przyjdzie walczyć o 5—6 miejsce, bowiem z taką grą trudno się łudzić, aby Wisła pokonała w Opolu tamtejszą Odrę.