1966.05.01 Wisła Kraków - Cracovia 0:2

Z Historia Wisły

1966.05.01, mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 0:2 (0:2) Cracovia
widzów: 15-20.000
sędzia: Eliński z Krakowa
Bramki
0:1
0:2
11' Orczykowski
27' Krzysztof Hausner
Wisła Kraków
Henryk Stroniarz
Tadeusz Polakgrafika:zmiana.PNGFryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Tadeusz Kotlarczyk
Ryszard Wójcik
Wiesław Lendzion
Józef Gachgrafika:zmiana.PNGWiesław Rusin
Andrzej Sykta
Czesław Studnicki
Hubert Skupnik
Cracovia
Michno
Stanisław Chemicz
Rybka
Antczak
Mikołajczyk
Szymczyk
Krzysztof Hausner
Zuśka
Dawidczyńskigrafika:zmiana.PNGPoprawski
Orczykowski
Stokłosagrafika:zmiana.PNGKowalik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1966, nr 102 (2 V) nr 6450

CRACOVIA — WISŁA 2:0 (2:0). Bramki zdobyli: Orczykowski w 11 min. i Hausner w 27 min. gry. Sędziował mjr Eliński z Krakowa. Widzów ponad 15 tys.

CRACOVIA: Michno, Chemicz, Rybka, Antczak, Mikołajczyk, Szymczyk, Hausner, Zuśka, Dawidczyński (Poprawski), Orczykowski, Stokłosa (Kowalik). WISŁA: Stroniarz, Polak (Monica), Kawula, Budka, Kotlarczyk, Wójcik, Lendzion, Gach, (Rusinek), Sykta, Studnicki, Skupnik.

Piłkarze Cracovii i Wisły rozegrali wczoraj 124 spotkanie. W bogatej, 60-letnieJ historii były spotkania, które decydowały o tytule mistrzowskim, o pozostaniu w ekstraklasie, czy zajęciu wyższej lokaty. Tym razem spotkaniu nie towarzyszyła walka o punkty, a mecz zapoczątkował główne uroczystości Jubileuszowe obu klubów. W obecności I sekretarza KW PZPR, posła Cz.

DOMAGAŁY nastąpiło powitanie publiczności i gości przez prezesa Towarzystwa płk M. Nowaka. Przemawiał też prezes Cracovii J. Antoniszczak, a następnie prezesi wy­ mienili upominki.

A mecz? Mecz rozpoczął się w dobrym tempie i stał na wcale dobrym poziomie. Zwycięstwo Cracovii jest w pełni zasłużone, gdyż atak jej grał bardziej nowocześnie, zawodnicy szybciej rozgrywali piłkę, zdecydowanie strzelali. Właśnie z błyskawicznych akcji padły obydwie bramki: w 11 min. Szymczyk egzekwował rzut wolny, podał do wybiegającego na pozycję Orczykowskiego, który plasowanym strzałem skierował piłkę w sam róg, w 27 min. Hausner przejął piłkę od Mikołajczyka i niewiele się namyślając, z 20 m „palnął jak z dubeltówki” a zasłonięty Stroniarz musiał wyciągać piłkę po raz 2 z bramki.

Wiślacy też nieźle grali, to fakt, ale im bliżej bramki przeciwnika, tym zwalniali akcje i opóźniali moment oddania strzału. W efekcie kilka ich groźnych strzałów odbijało się od nóg, bądź pleców obrońców a inne mijały cel, lub padały łupem dobrze usposobionego Michny.

Już w 6 min. Wisła mogła prowadzić 1:0, gdyż przeprowadziła; atak, w „czwórkę” przeciwko 2 zawodnikom Cracovii, ale Skupnik strzelił niecelnie. W minutę później Stokłosa posłał piłkę tuż nad poprzeczką. W 11 min. Cracovia objęła prowadzenie 1:0 a w 13 min. Michno wyłapał piłkę po silnym strzale Studnickiego. W 25 min. następuje „piekielny” strzał Hausnera, ale piłkę łapie Stroniarz. W 2 min. później skrzydłowy Cracovii kopiuje swój wyczyn i tym razem piłka znajduje drogę do siatki.

Po przerwie przez pierwszy kwadrans gra toczy się niemal stale na połowie boiska Cracovii, ale napastnicy Wisły dokazują cudów niezaradności.

W ostatnich 30 min. gra się wyrównuje i na pierwszy plan wybija się bezbłędna gra obrońców obu zespołów.

W drużynie zwycięzców najlepsi: Michno, zastępujący Rewilaka — Rybka, obaj pomocnicy oraz Hausner, Orczykowski i Zuśka. W Wiśle wyróżnić można Kawalę, Kotlarczyka oraz Syktę,

W przedmeczu trampkarzy Wisła wygrała z Cracovią 1:0 (0:0).

(J. F.)


”Dziennik Polski” z 1966.05.03

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5238

MOŻNA sobie tylko wyobrazić, co to się będzie działo, jeżeli dojdzie w najbliższej przyszłości do ligowych spotkań Cracovii z Wisłą. Niedzielne spotkanie towarzyskie dwu od lat rywalizujących z sobą klubów pobudziło wyobraźnią sportową nawet takich sympatyków piłkarstwa, co to na mecz jedynie od wielkiego dzwonu przychodzą, Było więc 20 tysięcy ludzi, była, co ważniejsze, gra na wcale przyzwoitym poziomie i wynik 2:0 dla Cracovii. Pewniej sprawozdawca twierdzi nawet, że Cracovia wzniosła się na wyżyny kunsztu piłkarskiego. Oczywiście lekka to przesada, bo co powiedzielibyśmy wówczas o umiejętnościach di Sterano, Pelego czy innego Eusebio? Faktem jest jednak, że gra do przerwy mogła zadowolić nawet mocno zawiedzionych ostatnimi występami naszych ligowców kibiców.

To dobrze, że mamy w naszym mieście imprezę, która urasta do specjalnych rozmiarów i rozpala umysły. Dobrze, że spotkania Wisły i Cracovii mają bardziej uroczystą od innych imprez oprawę, że toczą się w specyficznej atmosferze podniecenia. Dla zepsutych mnogością, często nieciekawych, imprez sportowych sympatyków, „święte wojny" stanowią pewną inność i to świadczy o randze, jaką przywykliśmy meczom Cracovii i Wisły przydawać.

W niedzielę Cracovia była drużyną zdecydowanie lepszą, wiemy jednak doskonale, że najbliższy mecz ligowy może zupełnie tę drużynę odmienić. Mówił tu kiedyś Władysław Giergiel, a on się na piłce zna jak mało kto, że bywają i tacy działacze piłkarscy, co to w dzień meczu zawodnikom zabraniają rozmawiać. Tak to ma ujemnie na piłkarzy oddziaływać. Zmierzam do tego, że istnieje dziś szalona różnica pomiędzy meczem towarzyskim a ligowym, że walka o punkty nierzadko zupełnie paraliżuje piłkarzy, odbiera im zdolność myślenia, które także w piłce nożnej ma spore szanse i przyszłość. Mamy przecież prawo wymagać od dorosłych ludzi pewnej odporności psychicznej i wyrobienia nerwowego. Aby także mecze ligowe rozgrywane były w takim spokoju jak spotkania towarzyskie.

STOSUNKI pomiędzy krakowskimi klubami dalekie są od atmosfery sielanki i wielkiego zbratania. Niejednokrotnie podejmowano już próby wprowadzenia właściwej aury i przyjacielskiego klimatu, rzadko jednak przynosiło to oczekiwane rezultaty. Jest w Krakowie raptem kilka wielkich klubów sportowych, może istnieć pomiędzy nimi znakomita współpraca, Jeżeli już nic przyjaźń i wielka miłość. A dziś znakomita ku tomu okazja — jubileusz dwu klubów stwarza możliwości nawiązania żywych kontaktów w mądrej, prawdziwie sportowej atmosferze, wystąpili z tą inicjatywą prezesi obydwu jubilatek, przeprowadzono już rozmowy ze wszystkimi prawe prezesami krakowskich klubów sportowych. Oczywiście wszyscy wypowiadają się za współpracą i przyjacielskimi stosunkami. Trudna rzecz jasna, nie pochwalić takiej inicjatywy, trudno nie przyklasnąć propozycji wspólnego uściśnięcia sobie dłoni. Można przypuszczać, iż atmosfera współpracy przeżyje jubileuszowe fety i umocni się w działalności sportowej wszystkich klubów na co dzień.

Wisła i Cracovia właściwie zawsze żyły z sobą w dobrej komitywie, choć od czasu do czasu bywały spięcia i drobne nieporozumienia. W niedzielę spotkano się jednak na towarzyskiej pogwarce, prawiono sobie dusery i grzeczności. Podobno tak ma być po wsze czasy.

(ri)

Gazeta Krakowska. 1966, nr 99 (28 IV) nr 5656

Spotkania piłkarskie Wisła — Cracovia mają swoją wielką tradycję sięgającą jeszcze roku 1908. Określane mianem „świętej wojny” mecze intrygują każdorazowo cały sportowy Kraków. Dostarczają powodów do dyskusji, rozważań, stawiania horoskopów. W „świętej wojnie” jednak nigdy nic nie wiadomo. Dopiero po meczu można powiedzieć kto lepiej przygotował się do tego trudnego, odpowiedzialnego zadania.

Statystyki odnotowują, że w 124 spotkaniach lepsza była Wisła, która wygrała 49 meczów i przegrała 47. W 27 wypadkach zanotowano remis. Stosunek bramek 200:177 na korzyść Wisły. 63 razy obydwa zespoły spotykały się w meczach mistrzowskich, 60 razy toczyły walkę w meczach towarzyskich. Ostatnie pojedynki odbyły się w roku 1965 w XX rocznicę wyzwolenia Krakowa. Wygrała wówczas Wisła 2:0. W czerwcu w meczu mistrzowskim (Wisła grała wówczas w II lidze) lepsza była Cracovia pokonując rywalkę 1:0.

W tej chwili sytuacja wygląda tak, że Wisła wysoko notowana jest na giełdzie piłkarskiej, zajmuje II miejsce w tabeli i teoretycznie jest zespołem lepszym od białoczerwonych. Biało-czerwoni nadają ton w rozgrywkach II ligi. Jak wypadnie zatem porównanie sił? Wierzymy, że Cracovia, która swój jubileusz-chce uczcić awansem do ekstraklasy, postara się aby być dla wiślaków równorzędnym, partnerem. Wierzymy, że wiślacy, którzy mają aspiracje brania udziału w „Pucharze lata” zademonstrują wysoką formę. Mecz będzie zatem, miejmy nadzieję, interesujący.

W obozach obu drużyn trwają przygotowania do tego wielkiego pojedynku. Kierownictwa zespołu zapowiadają, że w ich składach wystąpią wszyscy czołowi zawodnicy.

Z niecierpliwością oczekujemy na wielkie majowe piłkarskie wydarzenie, (rm) Przedsprzedaż biletów na mecz Wisła — Cracovia odbywa się w czterech punktach: Filmotechnika ul. Poselska, Orbis, Rynek GL, Sport Tourist ul. Jana i Wawel Tourist, Rynek Gł., Sukiennice.


Gazeta Krakowska. 1966, nr 102 (2 V) nr 5659

W 124 „Świętej Wojnie” Cracovia lepsza od swojej rywalki

20 tys. widzów, a wśród nich I sekretarz KW PZPR w Krakowie Czesław DOMA GAŁA, obserwowało wczoraj na stadionie przy ul. Reymonta 124 piłkarskie derby wielkich rywalek: Wisły i Cracovii. Mecz zakończył się zwycięstwem biało-czerwonych 2:0 (2:0).

Drużyny wystąpiły w składach: Wisła: Stroniarz, Polak, (Monica), Kawula, Budka, Kotlarczyk, Wójcik, Lendzion. Gach (Rusinek), Sykta, Studnicki, Skupnik.

Cracovia: Michno, Chemicz, Rybka, Antczak, Mikołajczyk, Szymczyk, Hausner, Zuśka, Dawidczyński (Poprawski), Orczykowski, Stokłosa (Kowalik). Bramki dla Cracovii zdobyli w 12 min. Orczykowski i w 27 min. Hausner. Sędziował p. Eliński z Krakowa.

Spotkanie miało uroczystą oprawę. Przemówienia prezesów, kwiaty, wymiana proporczyków, odznak klubowych, upominki, wystrzeliwanie na spadochronach flag jubileuszowych Wisły i wreszcie orkiestra poprzedziły wielkie spotkanie, rozegrane z okazji jubileuszu 60,-lecia Wisły i Cracovii.

Wielka stawka zawodów (wygrany mecz liczy się bardzo w opinii sportowego Krakowa) sprawiła, że w szeregi obu zespołów wdarła się pewna doza tremy. Mecz rozpoczął się od mało składnych akcji obydwu drużyn.

Z upływem czasu piłkarze zaczęli pozbywać się tremy, grali bardziej składnie. Pierwsza do ataku przystąpiła Wisła, przeprowadzając już w 5 minucie bardzo szybką, niebezpieczną akcję. Cracovia zrewanżowała się kontratakiem i piekielnie silny strzał Stokłosy efektownie obronił Stroniarz. Potem znów atakowała Wisła. Wydawało się, że zespół czerwonych, zajmujący wysoką lokatę w tabeli ekstraklasy, nie da wiele szans przeciwnikowi. Losy spotkania potoczyły się jednak inaczej. W 12 minucie nie bez winy obrony Wisły Orczykowski przejął piłkę i nieoczekiwanie umieścił ją w siatce. Od tego momentu Cracovia zaczyna nadawać ton grze. Inicjuje szereg akcji.

Szczególnie Hausner swoimi szybkimi rajdami sieje wiele zamieszania pod bramką Wisły. Obrońcy gospodarzy są bezradni. Często po prostu tylko statystują i bezradnie patrzą się. jak atak Cracovii z łatwością rozgrywa piłki na polu karnym. Chwila nieuwagi obrońców i Wisła traci drugą bramkę. Autorem jej jest Hausner, który z około 30 metrów niezwykle precyzyjnym i silnym strzałem zmusza Stroniarza do kapitulacji.

W początkowych minutach drugiej połowy meczu Wisła otrząsa się znów z przewagi gości. Kilkakrotnie jej napastnicy mieli nawet okazję do zdobycia bramki. Strzały napastników były jednak mało precyzyjne, a Michno zawsze na posterunku. Jeżeli już nawet zawodził bramkarz białoczerwonych, to bardzo czujni byli obrońcy.

Szczególnie zaś Mikołajczak, który w beznadziejnej już sytuacji wybił piłkę w pole.

Wczorajsza piłkarska „święta wojna” była niezłą okazją porównania ził Wisły, która gra w ekstraklasie i Cracovii, która zajmuje 1 miejsce w tabeli II ligi. To porównanie wypadło na korzyść Cracovii. Białoczerwoni zademonstrowali niezłe wyszkolenie technicznej dobrą grę całego ataku, świetną współpracę wszystkich formacji szczególnie zaś pomocy, w której Szymczyk mądrze rozdzielał piłki i wspierał akcje zaczepne. Wyróżnili się obok tego zawodnika: szybki Hausner, ofiarnie grający Stokłosa, Orczykowski, Dawidczyński. a w obronie debiutujący Rybka i Chemicz. Niewiele można powiedzieć o grze Kowalika, który po dłuższej przerwie, spowodowanej kontuzją, grał wczoraj tylko przez kilka minut.

W Wiśle zawiodła przede wszystkim obrona. Szczególnie zaś w pierwszej połowie meczu.

Po przerwie kiedy miejsce Polaka zajął Monica, formacja ta była już bardziej jednolita. Atak nie spełniał swojego zadania i właściwie jedynym wartościowym zawodnikiem był Lendzion.

Sykla biegał wiele po boisku, ale jego gra była mato produktywna. Gubiła się w swoich akcjach pomoc. Czasem tylko Kotlarczyk próbował przejść bliżej bramki przeciwnika i wspomagać kolegów.

Wielu zwolenników krakowskiej piłki nożnej uważało, że „święta wojna” wypadnie bardziej efektownie. Że tak się nie stało, trudno obwiniać drużyny choć większe pretensje można mieć niestety do Wisły, R. MALINOWSKI