1966.11.20 Cracovia - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

1966.11.20, I Liga, 12. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 12.00
Cracovia 1:2 (0:1) Wisła Kraków
widzów: ok. 18.000
sędzia: Storoniak z Katowic
Bramki


Kowalik 85'
0:1
0:2
1:2
3' Wiesław Lendzion
65’ (g) Wiesław Lendzion

Cracovia

Jałocha
Dzierżak
Rewilak
Antczak
Mikolajczyk
Szymczyk
Hausner
Stokłosa
Rybka
Zuśka
Kowalik

trener:
Wisła Kraków
4-2-4
Henryk Stroniarz
Fryderyk Monica
Ryszard Wójcik
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Tadeusz Polak
Antoni Heród
Wiesław Lendzion
Józef Gach
Czesław Studnicki
Hubert Skupnik

trener: Czesław Skoraczyński

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz
Lendzion był wyróżniającą się postacią meczu - między innymi z łatwością  wygrywał pojedynki główkowe
Lendzion był wyróżniającą się postacią meczu - między innymi z łatwością wygrywał pojedynki główkowe

Spis treści

Relacje prasowe

Derby zawsze cechuje zacięta walka.
Derby zawsze cechuje zacięta walka.

Echo Krakowa. 1966, nr 273 (21 XI) nr 6621

CRACOVIA — WISŁA 1:2 (0:1).. Bramki zdobyli: dla Wisły Lendzion w 2 min. i 65, a dla Cracovii Kowalik w 85 min. gry. Sędziował p. Storoniak z Katowic. Widzów około 18 tys. CRACOVIA: Jałocha — Dzierżak, Mikołajczyk, Rewilak, Antczak — Rybka, Szymczyk — Hausner, Stokłosa, Zuśka, Kowalik.

WISŁA: Stroniarz — Monica, Kawula, Wójcik, Budka — Herod, Polak — Lendzion, Gach, Studnicki, Skupnik.

Wisła rozegrała spotkanie dobrze taktycznie. Z miejsca przystąpiła. do. skoncentrowanego ataku, który już w 2 min. zapewnił jej prowadzenie. Chwilę później miała nawet okazję do podwyższenia wyniku, ale po strzale Gacha piłka otarła się o słupek i wyszła na aut. Zdecydowana przewagą wiślaków trwała przez pierwsze 10 minut. Później szczelnie zaryglowali oni dostęp do swej bramki, nie zapominając jednak nadal o atakach. Jeśli tylko nadarzała się okazja obrońcy dalekimi przerzutami podawali piłkę wysuniętej trójce napastników a ci inicjowali akcje, które na śliskim terenie były bardzo niebezpieczne. Tym bardziej, że w Cracovii źle grała obrona, popełniając wiele podstawowych błędów. W ogóle piłkarze białoczerwonych hołdowali tzw. „małej grze”, stosując krótkie podania. Toteż potrzebowali dużo czasu aby znaleźć się w pobliżu pola karnego przeciwnika. A jeśli już tam byli, nie potrafili sforsować dobrze grającej obrony. Warto przy okazji wspomnieć, że daleki groźny strzał Stokłosy dobrze obronił Stroniarz, za chwilę po zagraniu przez Hausnera głową, piłka w niewielkiej Odległości minęła słupek i poszła na aut, to znów Kowalik nie umiał wykorzystać błędu Kawuli tracąc świetną okazję.

Na początku drugiej części meczu Wisła miała trzy kapitalne pozycje na zdobycie bramki, kiedy to silny strzał Lendziona Jałocha wybił na poprzeczkę, od której odbita piłka wyszła w pole, później Skupnik fatalnie spudłował, a za chwilę znów silny strzał Lendziona mija o centymetry wiązanie słupka z poprzeczką. Były to niezwykle groźne sytuacje.

W miarę upływu minut Znów do głosu dochodzi Cracovia. Ładne strzały oddają Zuśka i Mikołajczyk. Przez kilka minut trwa istne oblężenie bramki Wisły. Obrona gości nie daje jednak żadnych szans napastnikom Cracovii. Piłka natrafia na las nóg i nie znajduje wolnej drogi do bramki.

Kilka minut później obserwujemy daleki przerzut piłki do Studnickiego, który biegnie z nią kilkanaście metrów, strzela, ale Jałocha broni wybijając ją na róg. Po rzucie rożnym piłkę przejmuje na głowę Lendzion i celnym strzałem podwyższa wynik na 2:0. Na pięć minut przed końcem meczu Kowalik uzyskuje jedyną bramkę dla Cracovii.

W Wiśle na wyróżnienie zasługuje defensywa z Kawulą na czele. W Cracovii nieźle bronił Jałocha. Wyróżnić należy także sędziego p. Storoniaka, który prowadził zawody wzorowo.

Ślusarczyk


„Sport” z 1966.11.21

„Wisła pany” w derbach Krakowa

Cracovia – Wisła 1:2 (0:1)

0:1 – Lendzion, 3 min.
0:2 – Lendzion, 5 min.
1:2 – Kowalik, 84 min.
Sędzia p. Storoniak (Katowice). Widzów 18.000.

CRACOVIA: Jałocha — 2; Dzierżak — l; Rewilak — 1; Antczak; Mikołajczyk — 2; Szymczyk 1; Hausner — 2,5; Stokłosa — 1,4; Rybka — 1; Zuśka — 1; Kowalik — 2.

WISŁA: Stroniarz — 2; Monica 2; Kawula — 2,5; Budka — 2; Herod — 2; Wójcik — 2,5; Lendzion — 2,5; Gach — 1,5; Polak 2; Studnicki — 2; Skupnik — 2.

KRAKÓW (tel. wł.) Wygrali lepsi, a tym samym wszelkie spekulacje oparte na tradycji i jakowychś przesądach wzięły w łeb. Piłkarze Wisły przystąpili do tego meczu, w pełni zmobilizowani i jak się okazało w czasie meczu dobrze przygotowani. Byli zespołem znacznie bardziej dojrzałym i bez słabych punktów. Kawula, Budka i Monica położyli fundament pod zwycięstwo, ale w równym jak oni stopniu walczyli o sukces Stroniarz, Wójcik, Lendzion i wszyscy pozostali piłkarze Białej Gwiazdy. Oni także szybciej opanowali nerwy w zawsze rozgrywanej wśród niebywałego napięcia świętej wojnie. Trudno jest dociec, w jakim stopniu pomogło im do tego rychłe zdobycie prowadzenia — tym bardziej że w pierwszej części meczu więcej rzucali się w oczy biało-czerwoni.

Świadomie używam określenia „więcej rzucali się w oczy" — gdyż w pierwszych 45 minutach gry właściwie nie było. Była jakaś obustronna szamotanina przerywana bardzo często przez arbitra, który z niesłychanie trudnego zadania wywiązał się znakomicie. Dojrzałość i wyższość Wisły nad przeciwnikiem ujawniła się po przerwie. Kawula i jego najbliżsi koledzy zrezygnowali z dostarczania piłek własnemu napadowi za pośrednictwem pomocników. Wiślacy starali się jak najmniej holować piłkę, stosując z reguły system gwałtownych kontruderzeń. Ilekroć obrońcy Wisły wygrywali pojedynki z Hausnerem, Kowalikiem i ich kolegami — to niemal w mgnieniu oka powstawało niebezpieczeństwo pod przeciwną bramką.

W ciągu pierwszych 15 minut po przerwie na bramkę Jałochy padło Jedenaście strzałów, z których jeden odbił się od poprzeczki, cztery obronił bramkarz Cracovii, a pozostałe nieznacznie minęły cel. Nie znaczy to jednak, żeby Stroniarz miał święty żywot. Bramkarz Wisły był jednak w tym lepszym położeniu, że nie czekały go takie niespodzianki, jak Jałochę ze strony Rewilaka, Antczaka i Dzierżaka. Stanowili oni dziurawe sito niezmiernie łatwe do sforsowania dla napastników Wisły, którzy — jak Skupnik — przechodzili kolejno przeciwników, choć w pojedynkę mieli przeciw sobie trzech, a nawet czterech biało-czerwonych.

Losy meczu rozstrzygnęły się w 65 minucie, gdy Lendzion po raz drugi wpisał się na listę zdobywców bramek. Ambitne wysiłki Cracovii dla zdobycia honorowej bramki uwieńczone zostały powodzeniem. Jedna chwila rzadkiej dla Kawuli czy Monicy stagnacji pozwoliła Kowalikowi z najbliższej odległości ustalić wynik spotkania.


Po meczu powiedzieli:

Trener Wisły mgr CZESŁAW SKORACZYŃSKI: To zwycięstwo jest dla nas podwójne cenne. Pozwala otrząsnąć się po ostatnim niepowodzeniu i daje wiarę w swoje siły. Byłem przekonany, te w walce z odwiecznym rywalem nie zabraknie moim chłopcom ambicji i woli walki.

Trener Cracovii ADAM NIEMIEC: Wisła wygrała zasłużenie po meczu — który moim zdaniem stał na dobrym poziomie. Umożliwiła Wiśle zwycięstwo w dużym stopniu nasza obrona, popełniając wiele rażących błędów, choćby wymienić błąd Rewilaka, po którym doszedł do strzału Lendzion, zdobywając pierwszą bramkę.


Gazeta Krakowska. 1966, nr 274 (18 XI) nr 5830

Wielkie derby. Określenie to napawało nas zawsze dużym optymizmem. Oczekiwaliśmy dobrej gry, wspaniałej postawy piłkarzy na boisku. Jakżeż zmieniają się czasy. Dziś z pewnym niepokojem oczekujemy na to spotkanie. Cracovia i Wisła reprezentują futbol, któremu daleko do przyzwoitej przeciętnej norm y. Potwierdziły to nie tylko ostatnie mecze, ale i wieloletnia, pełna niepokoju sytuacja w krakowskim piłkarstwie.

Coraz mniej widzów na trybunach Cracovii i Wisły, to także wykładnik złej sytuacji w krakowskim piłkarstwie. To niezadowolenie, które towarzyszy kibicom po każdym nieomal meczu musi napawać niepokojem. Najgorsze _ jest jednak to, że kierownictwa klubów, trenerzy, nie robią nic, aby zmienić zły stan rzeczy. Z wielkimi obawami wybierać będziemy się na mecz Cracovii z Wisłą. Z całą pewnością powiedzieć można, że nie zobaczymy futbolu na najwyższym poziomie, choć wiadomo przecież, że derby dostarczą tego dreszczyku emocji dla tysięcy widzów, który towarzyszy zawsze tym zmaganiom. Możliwe, że obie drużyny zagrają z pełną ambicją, może nawet piłkarze włożą wiele fizycznego wysiłku, ale to przecież nas nie zadowoli. Mecz odbędzie się o godz. 12 na stadionie Cracovii przy ul. Puszkina.



Gazeta Krakowska. 1966, nr 276 (21 XI) nr 5832

CRACOVIA: Jałocha, Dzierżak, Rewilak, Antczak, Mikołajczyk, Szymczyk, Hausner, Stokłosa, Rybka, Zuśka, Kowalik.

WISŁA: Stroniarz, Monica, Kawula, Budka, Herod, Wójcik, Lendzion, Gach, Polak, Studnicki, Skupnik.

Bramki zdobyli dla Wisły: Lendzion w 3 i 64 minucie: dla Cracovii — Kowalik w 83 minucie.

Najbardziej, oczywiście z rezultatu meczu, mogą być zadowoleni kibice Wisły. Ich drużyna zdobyła dwa punkty i co najważniejsze odniosła zwycięstwo w pełni zasłużone. Była zresztą od Cracovii zespołem lepszym we wszystkich formacjach. Rzadko zdarza się, aby atak czerwonych grał tak dobrze, jak to było właśnie wczoraj. Pewna w tym zasługa napastników, jak również słabo grającej obrony Cracovii. Duża także zasługa pomocy Wisły i obrony, która bezustannie zasilała wysuniętych do przodu kolegów, celnymi piłkami.

Wisła, jak to można było zorientować się z ustawienia zespołu, nie nastawiała się na grę ofensywną. Polak cofnięty był do tylu i pomagał w rozbijaniu akcji zaczepnych Herodowi i Wójcikowi. Szczelnie swoje pole karne zakryli obrońcy: Monica, Kawula i Budka, eliminując całkowicie z gry dwóch najniebezpieczniejszych napastników Cracovii — Kowalika i Hausnera. Skoro plan taktyczny udawał się niemal bezbłędnie, a w 3 min. Wisła zdobyła bramkę, można było z pogrodzeniem atakować świątynię Jałochy.

Czynili to z dużym powodzeniem Lendzion, Studnicki i Skupnik.

Tylko dobrej postawie bramkarza gospodarzy i braku opanowania nerwów u napastników przypisać można niski Wisły wynik meczu.

Cracovia w odróżnieniu od gości, była zlepkiem nierozumiejących się piłkarzy. Indywidualne zagrania, rozgrywanie piłki na kilku metrach, słaba dyspozycja takich napastników jak Stokłosa, Zuśka, nie mogła przynieść rezultatu. Rybka, którego nie wiadomo jak ustawił trener Cracovii, nie spełniał zadania.

Raził powolnością i brakiem dokładności Szymczyk. Dzierżak dawał się niemiłosiernie ogrywać i ratował się częściej faulami niż umiejętnymi i skutecznymi Interwencjami.

Mecz, szczególnie w pierwszej części był widowiskiem miernym, stojącym na przeciętnym poziomie. Z boiska wiało nudą, akcje były przypadkowe, szablonowe, stojące na niskim poziomie.- Po przerwie, gra nieco ożywiła się, była bardziej widowiskowa. Dochodziło do licznych spięć, które rozgrzewały co nieco zziębniętą publiczność Nie można jednak powiedzieć, aby w tej części spotkania gra charakteryzowała się jakimiś większymi walorami. Widziało się, że obydwa zespoły reprezentują dość przeciętny poziom.

Poziom, którym nie można zaskoczyć żadnej z silniejszych drużyn.