1966.11.27 Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:1

Z Historia Wisły

1966.11.27, I Liga, 13. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 13:30
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Legia Warszawa
widzów: 3-5.000
sędzia: Kania z Katowic
Bramki
0:1 62' Bernard Blaut
Wisła Kraków
4-2-4
Henryk Stroniarz
Fryderyk Monica
Tadeusz Kotlarczyk
Władysław Kawula
Tadeusz Polak
Ryszard Wójcik
Antoni Heród
Wiesław Lendzion grafika: Zmiana.PNG (9' Andrzej Sykta)
Józef Gach
Czesław Studnicki
Hubert Skupnik

trener: Czesław Skoraczyński
Legia Warszawa

Władysław Grotyński
Horst Mahseli
Andrzej Baczyński
Henryk Grzybowski
Antoni Trzaskowski
Jacek Gmoch
Bernard Blaut
Janusz Żmijewski
Wiesław Korzeniowski
Henryk Apostel
Robert Gadocha

trener: Jaroslav Vejvoda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz
Walka Stroniarza z napastnikiem Legii
Walka Stroniarza z napastnikiem Legii

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1966, nr 277 (25 XI) nr 6625

W Krakowie oglądać będziemy mecz Wisła — Legia.

Krakowianie odzyskali nieco równowagę psychiczną po zwycięstwie w derbach, ale do uzyskania wysokiej formy jeszcze im daleko.

A tymczasem odmłodzona Legia stanowić będzie trudnego przeciwnika. Piłkarze stołeczni zrywają podobno z systemem tysiąca podań i chcąc ich pokonać trzeba będzie energicznie walczyć w defensywie i „non stop” atakować. Czy stać na to wiślaków?


Echo Krakowa. 1966, nr 279 (28 XI) nr 6627

Kompromitująca gra wiślaków i porażka z Legią 0:1

WISŁA KRAKÓW — LEGIA WARSZAWA 0:1 (0:0).

Jedyną bramkę zdobył Blaut w 62 min. gry. Sędziował p. Kania ż Katowic. Widzów ok. 3 tysiące.

WISŁA: Stroniarz, Monica, Kawula, Polak, Kotlarczyk, Wójcik, Lendzion (od 8 min. Sykta), Gach, Herod, Studnicki, Skupnik.

LEGIA: Grotyński, Masheli, Grzybowski, Trzaskowski, Gmoch, Baczyński, Żmijewski, Korzeniowski, Blaut, Apostel, Gadocha, w ostatnim meczu ligowym jesiennej rundy piłkarze Wisły sprawili swym zwolennikom przykrą niespodziankę. Tak słabo grających nie widzieliśmy ich nawet przed 2 tygodniami w meczu z Zagłębiem. Zespół wykazał multum wad.

W sprawozdaniu tym zabrakłoby miejsca na ich analizę.

Wystarczy stwierdzić, że drużyna jako taka nie istniała.

Jedynie Kawula i w pierwszej części spotkania Skupnik byli przygotowani do meczu. Lendzion po odniesionej kontuzji opuścił boisko w 8 min, a Wójcik wystąpił z nie wyleczoną nogą. Natomiast pozostali w ogóle nie grali. Dlaczego? Chyba tylko trener mógłby, coś na ten temat powiedzieć.

Legioniści odnieśli zasłużone zwycięstwo. Chociaż zwalniali akcje i często faulowali, tym niemniej realizowali zalecenia gry defensywnej, przy kontratakach skrzydłami, I właśnie po jednym z takich wypadów prawą stroną Żmijewski przekazał piłkę (62 min.) przed bramkę, gdzie po próbie przejęcia jej przez Gadochę, dopadł jej Blaut i z najbliższej odległości ulokował w siatce.

Bramka ta była zresztą sprawiedliwym odzwierciedleniem tego, co działo się na boisku. Goście bowiem, mimo iż nie mieli przewagi, to jednak częściej przeprowadzali groźne akcje, w których kilkakrotnie Stroniarz mógł mówić o szczęściu. Bramce Grotyńskiego zagrażał jedynie... Kawula, którego egzekwowane rzuty wolne były przedniej marki.

(F)


Gazeta Krakowska. 1966, nr 281 (26/27 XI) nr 5837

W najbliższą niedzielę piłkarze ekstraklasy i II ligi wybiegną na boiska, aby rozegrać ostatnie mecze pierwszej rundy. W Krakowie będziemy świadkami ciekawego pojedynku Wisła — Legia. Zespół Białej Gwiazdy po zwycięstwie nad lokalną rywalką Cracovią znajduje się w dość dobrej sytuacji punktowej.

Krakowianie będą chcieli jednak powiększyć swój dorobek, aby na wiosnę spokojnie przystąpić do walk drugiej rundy. Legia nie jest przeciwnikiem łatwym, a ostatnio kiedy wzmocniła swoje szeregi młodymi zawodnikami będzie na pewno chciała także w Krakowie zdobyć przynajmniej 1 pkt, Ten ciekawy pojedynek wyznaczony został w niedzielę na godz. 13.30 (Stadion „Wisły”)


Gazeta Krakowska. 1966, nr 282 (28 XI) nr 5838

Piłkarze ekstraklasy, jak również zespoły II ligi, zakończyły pierwszą rundę rozgrywek. Tak jak podawaliśmy, mistrzem jesieni zostało Zagłębie Sosnowiec. Niestety zespól ten nie popisał się, przegrywając gładko ostatnie spotkanie z Górnikiem. Krakowscy kibice nie mają również powodów do zadowolenia. Wisła w ostatnim pojedynku zawiodła całko- wicie krakowską publiczność demonstrując futbol nieproduktywny, mało dynamiczny. Gdyby krakowianie wygrali mecz z Legią, mogliby poważnie awansować w tabeli. Cracovia, jakby na osłodę, w ostatnim pojedynku zdobyła jeden cenny punkt w meczu z ŁKS, ale niestety spadła na ostatnie miejsce w tabeli. Zespoły z dolnych rejonów tabeli wygrały bowiem swoje mecze.

Nieproduktywna gra Wisły

Wisła — Legia 0:1 (0:0)

Wisła: Stroniarz, Monica, Kawula, Polak, Kotlarczyk, Wójcik, Lendzion (Sykta), Gach, Herod, Studnicki, Skupnik.

Legia: Grotyński, Masheli, Grzybowski, Trzaskowski, Gmoch, Baczyński, Żmijewski, Korzeniowski, Blaut, Apostel, Gadocha.

Bramkę dla Legii zdobył w 65 min. Blaut. Sędziował p.

Kania z Katowic, widzów 5 tys.

Można mieć duże pretensje do drużyny Wisły a szczególnie zaś do ataku, że nie potrafił on ostatniego meczu na swoim boisku rozstrzygnąć na własną korzyść. Legia w aktualnej formie to zespół bardzo mierny i nawet przy słabo grającej Wiśle nie demonstrowała większych walorów.

Trudno jednak mówić było o zwycięstwie, skoro w ataku „czerwonych” na dobrą sprawę poprawnie zagrał jedynie Skupnik. Gach, Herod i Studnicki gubili się zupełnie w swoich nieproduktywnych akcjach. Grający za Lendziona (w 10 min. doznał on kontuzji) Sykta również był mało przydatny. Kto wie, jak potoczyłyby się losy, gdyby Lendzion nie doznał kontuzji. Nie najlepiej zagrała też pomoc Wisły. Za grę defensywną najlepsze noty postawić na leży Monicy i Kawuli. Ten piłkarz starał się rozstrzygnąć losy. spotkania na korzyść gospodarzy egzekwując kilkakrotnie niebezpieczne rzuty wolne. Bramkarz Legii Grotyński był jednak na stanowisku. Kawula zresztą nie tylko popisywał się rzutami wolnymi. Często wysuwał się do przodu i zastępował napastników w ich roli.

Zwycięską bramkę zdobyła Legia w momencie, kiedy zdecydowaną przewagę miała Wisła. Ale jak wspomnieliśmy już, napastnicy nie potrafili zdobyć się na skuteczny, zaskakujący strzał. Zresztą przeszkadzali im w tym wszelkimi sposobami, uciekając się nawet do ostrej gry obrońcy gości.

Niezadowoleni, zziębnięci opuszczali kibice wczoraj boisko Wisły. Wielu z nich cieszyło się jednak, że skończyły się wreszcie mecze, które kosztowały nas tyle nerwów.

(rm)