1967.06.10 Wisła Kraków - Cracovia 3:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 3:0 (2:0) | Cracovia | ||||||||
widzów: 12.000 | ||||||||||
sędzia: Stanisław Eksztajn z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1967, nr 136 (12 VI) nr 6790
WISŁA — CRACOVIA 3:0 (2:0). Bramki zdobyli: w 23 min. Gach, w 45 min. Sykla przy współudziale Chemicza i w 70 min. Sykta. Sędziował p. Eksztajn z Warszawy. Widzów ok. 12 tys.
WISŁA: Stroniarz — Monica, Kawula, Wójcik, Budka Herod, Stadnicki — Lendzion, Gach, Sykta, Skupnik.
CRACOVIA: H. Jałocha Chemicz, Rewilak, Szymczyk, Barczyk — K. Jałocha, Dawidczyński — Zuśka, Poprawek! (Ślusarek), Zuwała, Hausner.
Zwycięstwo Wisły zapewniło jej już definitywnie ligową egzystencję, natomiast tak się złożyło, iż stało się „gwoździem do trumny” dla pokonanych. Niestety, Cracovia straciła już ostatecznie cień nadziei i żegna się z ekstraklasą.
Miejmy nadzieję, że tylko na jeden sezon.
Wisła odniosła zasłużone zwycięstwo będąc zespołem lepszym i mając dużo więcej sytuacji podbramkowych, niż biało-czerwoni.
Na dobrą sprawę można odnotować tylko 2 groźne sytuacje pod bramką Stroniarza. W 6 min., kiedy to po strzale Barczyka piłka minęła o centymetry słupek oraz w 71 min. gdy Wójcik wybił "piłkę głową z pustej bramki, po dalekim strzale Zuśki oddanym w chwilę po wybiegu Stroniarza ze swego posterunku.
Bramkarz Cracovii miał trudniejsze zadanie. Musiał on w sobotę wielokrotnie interweniować.
Niektórzy sympatycy Cracovii mają doń żal za utratę pierwszej bramki z dalekiej odległości. Dodajmy jednak, że Gach zaskoczył go strzałem zza obrońców i piłka lekkim fałszem wylądowała w samym okienku. Druga bramka dla zwycięzców padła po centrze Lendziona. Piłkę końcem buta skierował Sykta w kierunku bramki, a Chemicz chcąc ratować sytuację przejął ją tak niefortunnie, że ugrzęzła w siatce, wynik spotkania ustalił Sykta, który po przejęciu podania od Studnickiego zainicjował solową akcję, minął obrońców i z ok. 10 m strzelił w róg bramki.
W końcowym kwadransie nic się już ciekawego nie działo. Zawodnicy skostnieli z zimna, zmoczeni rzęsistym deszczem i zmęczeni grą na grząskim boisku z utęsknieniem przyjęli końcowy gwizdek arbitra. Publiczność też przemokła porządnie i zaczęła odpuszczać stadion jeszcze na długo przed końcem meczu. W zwycięskim zespole najlepsi: Kawula, Wójcik, Sykta, Gach i Skupnik. W Cracovii najambitniej walczyli: Rewilak, Barczyk i Żuwała.
(J.F).
”Dziennik Polski” z 1967.06.11
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=15757
Zwycięstwo Wisły przypieczętowało los Cracovii Sprawa Cracovii została już definitywnie przesądzona i jeden spadkowicz został ostatecznie wyłoniony. Wczorajsze 0:3 (0:2) Cracovii w meczu z Wisłą nie tylko przypieczętowało jej los, ale postawiło pod znakiem zapytania nawet II-ligowy byt drużyny z alei Puszkina. Z tym, co zaprezentowali piłkarze Cracovii nie bardzo jest czego szukać także na II-ligowych boiskach – brak było w zespole Cracovii choćby cienia bojowości, nie za wiele było ambicji, brakło psychicznej odporności, a nonszalancję i brak zainteresowania wynikiem meczu obserwowaliśmy przede wszystkim u „renomowanych” zawodników. Pokazała się Cracovia w swym przedostatnim I-ligowym meczu w Krakowie z nie najlepszej strony. Sympatycy tej drużyny wybaczyliby piłkarzom nawet wyższą porażkę, ale uzyskaną po ambitnej i rozsądnej grze. Klajstrowania i braku ofiarności, traktowania sportowej walki jako koniecznego zła – tego kibic nigdy nie wybaczy. Dla piłkarzy Wisły nie było natomiast wczoraj złych piłek. Zagrali więc zawodnicy tej drużyny nie tylko dobrze technicznie, ale ambitnie i z poczuciem wagi spotkania. To Wisła nadawała ton grze, prawie przez całe dziewięćdziesiąt minut i, mimo że boisko było śliskie, a warunki gry bardzo ciężkie (ulewny, padający przez całe popołudnie deszcz), gospodarze ani na moment nie pozwolili sobie na jakikolwiek przestój. Atakowali bez przerwy, byli groźni w każdej akcji pod bramką przeciwnika. Pierwsza bramka, którą zdobył Gach w 24 minucie (daleki, swobodny strzał, przy którym zdezorientowany Jałocha w ogóle nie interweniował) wprowadziła spokój w szeregi Wisły, pogłębiła natomiast niepokój w drużynie Cracovii. W ostatnich sekundach pierwszej połowy Chemicz chcąc wyręczyć nieobecnego w bramce Jałochę (wybiegł na przedpole bramki), bitą przez Studnickiego piłkę skierował do... własnej siatki. I wreszcie ostatnia bramka meczu, zdobył ją Sykta w 75 min. Sędziował p. Eksztajn z Warszawy.
WISŁA: Stroniarz, Monica, Kawula, Budka, Herod, Wójcik, Lendzion, Gach, Sykta, Studnicki, Skupnik.
CRACOVIA: Jałocha, Chemicz, Rewilak, Szymczyk, Barczyk, K. Jałocha, Zuśka, Poprawski, (Ślusarek), Dawidczyński, Zuwala, Hausner.