1967.06.10 Wisła Kraków - Cracovia 3:0

Z Historia Wisły

1967.06.10, I Liga, 25. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18.00
Wisła Kraków 3:0 (2:0) Cracovia
widzów: 12.000
sędzia: Stanisław Eksztajn z Warszawy
Bramki
Józef Gach 23’
Andrzej Sykta 45'
Andrzej Sykta 71’
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
4-2-4
Henryk Stroniarz
Fryderyk Monica
Ryszard Wójcik
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Antoni Heród
Czesław Studnicki
Wiesław Lendzion
Józef Gach
Andrzej Sykta
Hubert Skupnik

trener: Czesław Skoraczyński
Cracovia
4-2-4
Henryk Jałocha
Stanisław Chemicz
Andrzej Rewilak
Andrzej Barczyk
Kazimierz Jałocha
Stanisław Szymczyk
Antoni Zuśka
Jan Poprawski Grafika:Zmiana.PNG (46' Stanisław Ślusarek)
Stanisław Dawidczyński
Tadeusz Żuwała (II)
Krzysztof Hausner

trener: Adam Niemiec

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe



Echo Krakowa. 1967, nr 136 (12 VI) nr 6790

WISŁA — CRACOVIA 3:0 (2:0). Bramki zdobyli: w 23 min. Gach, w 45 min. Sykla przy współudziale Chemicza i w 70 min. Sykta. Sędziował p. Eksztajn z Warszawy. Widzów ok. 12 tys.

WISŁA: Stroniarz — Monica, Kawula, Wójcik, Budka Herod, Stadnicki — Lendzion, Gach, Sykta, Skupnik.

CRACOVIA: H. Jałocha Chemicz, Rewilak, Szymczyk, Barczyk — K. Jałocha, Dawidczyński — Zuśka, Poprawek! (Ślusarek), Zuwała, Hausner.

Zwycięstwo Wisły zapewniło jej już definitywnie ligową egzystencję, natomiast tak się złożyło, iż stało się „gwoździem do trumny” dla pokonanych. Niestety, Cracovia straciła już ostatecznie cień nadziei i żegna się z ekstraklasą.

Miejmy nadzieję, że tylko na jeden sezon.

Wisła odniosła zasłużone zwycięstwo będąc zespołem lepszym i mając dużo więcej sytuacji podbramkowych, niż biało-czerwoni.

Na dobrą sprawę można odnotować tylko 2 groźne sytuacje pod bramką Stroniarza. W 6 min., kiedy to po strzale Barczyka piłka minęła o centymetry słupek oraz w 71 min. gdy Wójcik wybił "piłkę głową z pustej bramki, po dalekim strzale Zuśki oddanym w chwilę po wybiegu Stroniarza ze swego posterunku.

Bramkarz Cracovii miał trudniejsze zadanie. Musiał on w sobotę wielokrotnie interweniować.

Niektórzy sympatycy Cracovii mają doń żal za utratę pierwszej bramki z dalekiej odległości. Dodajmy jednak, że Gach zaskoczył go strzałem zza obrońców i piłka lekkim fałszem wylądowała w samym okienku. Druga bramka dla zwycięzców padła po centrze Lendziona. Piłkę końcem buta skierował Sykta w kierunku bramki, a Chemicz chcąc ratować sytuację przejął ją tak niefortunnie, że ugrzęzła w siatce, wynik spotkania ustalił Sykta, który po przejęciu podania od Studnickiego zainicjował solową akcję, minął obrońców i z ok. 10 m strzelił w róg bramki.

W końcowym kwadransie nic się już ciekawego nie działo. Zawodnicy skostnieli z zimna, zmoczeni rzęsistym deszczem i zmęczeni grą na grząskim boisku z utęsknieniem przyjęli końcowy gwizdek arbitra. Publiczność też przemokła porządnie i zaczęła odpuszczać stadion jeszcze na długo przed końcem meczu. W zwycięskim zespole najlepsi: Kawula, Wójcik, Sykta, Gach i Skupnik. W Cracovii najambitniej walczyli: Rewilak, Barczyk i Żuwała.

(J.F).

”Dziennik Polski” z 1967.06.11

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=15757

Zwycięstwo Wisły przypieczętowało los Cracovii Sprawa Cracovii została już definitywnie przesądzona i jeden spadkowicz został ostatecznie wyłoniony. Wczorajsze 0:3 (0:2) Cracovii w meczu z Wisłą nie tylko przypieczętowało jej los, ale postawiło pod znakiem zapytania nawet II-ligowy byt drużyny z alei Puszkina. Z tym, co zaprezentowali piłkarze Cracovii nie bardzo jest czego szukać także na II-ligowych boiskach – brak było w zespole Cracovii choćby cienia bojowości, nie za wiele było ambicji, brakło psychicznej odporności, a nonszalancję i brak zainteresowania wynikiem meczu obserwowaliśmy przede wszystkim u „renomowanych” zawodników. Pokazała się Cracovia w swym przedostatnim I-ligowym meczu w Krakowie z nie najlepszej strony. Sympatycy tej drużyny wybaczyliby piłkarzom nawet wyższą porażkę, ale uzyskaną po ambitnej i rozsądnej grze. Klajstrowania i braku ofiarności, traktowania sportowej walki jako koniecznego zła – tego kibic nigdy nie wybaczy. Dla piłkarzy Wisły nie było natomiast wczoraj złych piłek. Zagrali więc zawodnicy tej drużyny nie tylko dobrze technicznie, ale ambitnie i z poczuciem wagi spotkania. To Wisła nadawała ton grze, prawie przez całe dziewięćdziesiąt minut i, mimo że boisko było śliskie, a warunki gry bardzo ciężkie (ulewny, padający przez całe popołudnie deszcz), gospodarze ani na moment nie pozwolili sobie na jakikolwiek przestój. Atakowali bez przerwy, byli groźni w każdej akcji pod bramką przeciwnika. Pierwsza bramka, którą zdobył Gach w 24 minucie (daleki, swobodny strzał, przy którym zdezorientowany Jałocha w ogóle nie interweniował) wprowadziła spokój w szeregi Wisły, pogłębiła natomiast niepokój w drużynie Cracovii. W ostatnich sekundach pierwszej połowy Chemicz chcąc wyręczyć nieobecnego w bramce Jałochę (wybiegł na przedpole bramki), bitą przez Studnickiego piłkę skierował do... własnej siatki. I wreszcie ostatnia bramka meczu, zdobył ją Sykta w 75 min. Sędziował p. Eksztajn z Warszawy.


WISŁA: Stroniarz, Monica, Kawula, Budka, Herod, Wójcik, Lendzion, Gach, Sykta, Studnicki, Skupnik.

CRACOVIA: Jałocha, Chemicz, Rewilak, Szymczyk, Barczyk, K. Jałocha, Zuśka, Poprawski, (Ślusarek), Dawidczyński, Zuwala, Hausner.

Gazeta Krakowska. 1967, nr 138 (10/11 VI) nr 6004 [sic!]

Rozgrywki ligowe zbliżają się już do końca Ostatnie mecze zawsze dostarczały najwięcej emocji. Rozstrzygały się w nich losy mistrzowskiego tytułu, rozstrzygały się losy drużyn zagrożonych spadkiem. Nie inaczej będzie właśnie podczas 25 kolejki rozgrywek ekstraklasy. Los tak zrządził, że właśnie obydwa krakowskie zespoły, Wisła i Cracovia zagrożone są spadkiem. Oczywiście w dużo lepszej sytuacji znajduje się zespół czerwono niebieskich. Wiślakom niewiele potrzeba do szczęścia, aby odegnali od siebie widmo degradacji. Cracovia tylko przy dużym szczęściu może uratować swoją skórę. Nawet najwięksi prorocy nigdy nie mogli przewidzieć wyniku wielkich derbów. My nie próbujemy również pokusić się o to. Oczywiście Wisła wykazywała w całych rozgrywkach bardziej równą formę. Ponadto fakt, że utrzymanie się tego zespołu w lidze jest bardziej realne, pozwoli gospodarzom na pewno rozgrywać spokojniej pojedynek. Cracovia zaimponowała podczas ostatniego meczu z Ruchem, ale wahania formy u tego zespołu dają o sobie znać raz po raz. Przegrana Cracovii równa się jej degradacji. Początek meczu w sobotę o godz. 18 (boisko Wisły).



Gazeta Krakowska. 1967, nr 139 (12 VI) nr 6006

W piłkarskiej ekstraklasie za jednym zamachem wyjaśniły się wszystkie zagadki. Mistrzem Polski po raz piąty z rzędu i ósmy w ogóle została drużyna Górnika Zabrze, która pokonała w ostatnim meczu Stal Rzeszów.

Zagłębie po porażce z ŁKS-em musi zadowolić się drugim miejscem w tabeli i tytułem wicemistrza.

Poznaliśmy także spadkowiczów. Niestety, przykre to ale prawdziwe, jednym z nich jest zespól Cracovii, który w sobotę po porażce z Wisłą przekreślił swoją ligową egzystencję. Losy Cracovii podzielił Zawisza Bydgoszcz, przegrywając na własnym boisku z GKS Katowice.

Wisła—Cracovia 3:0 (2:0)

Nie był to pojedynek znamionujący dobry futbol. Nie był to mecz, który mógłby cieszyć kibiców, skoro na przeciw siebie stanęły dwie zagrożone spadkiem drużyny. Inaczej to kiedyś bywało, kiedy w wielkich derbach stawkę nierzadko stanowiły najwyższe tytuły w polskim piłkarstwie.

Nerwowość towarzyszyła w sobotę pierwszym poczynaniom. Nie sprzyjała aura.

Deszcz i śliskie boisko utrudniały rozwijanie akcji. Szybciej opanowali nerwy i sytuację piłkarze Wisły. Pierwsza bramka zdobyta przez Gacha już w 24 min. gry wprowadziła ład i spokój w szeregach Wisły. Ład ten panował w drużynie nieomal przez całe 90 minut spotkania. Dobra taktyka, niezwykłe poświęcenie (dla zawodników Wisły nie było straconych piłek) spowodowały, że właśnie niebiesko-czerwoni odnieśli zasłużone zwycięstwo i zdobyli tak bardzo potrzebne im 2 punkty. Na najwyższe noty w drużynie Wisły zasłużyli: Kawula, Monica, Lendzion i Sykta.

Cracovią, od której zresztą niewiele wymagaliśmy w ostatnich meczach ustępowała gościom zarówno w wyszkoleniu technicznym jak i w realizacji założeń taktycznych.

Wielu jej zawodników grało wręcz nonszalancko.

Tylko nieliczne akcje w wydaniu biało-czerwonych mogły się podobać. Nie najlepsze tern perspektywy rysują się na przyszłość przed tym zespołem.

Wisła: Stroniarz,. Monica, Kawula, Budka, Herod, Wójcik, Lendzion, Gach, Sykta, Studnicki, Skupnik.

Cracovia: Jałocha I, Chemicz Rewilak, Szymczyk, Barczyk, Jałocha II, Zuśka, Poprawski (Ślusarek), Dawidczyński, Żuwała, Hausner.

Bramki dla Wisły zdobyli: Gach, Sykta i Studnicki. Sędziował p. Eksztajn z Warszawy, widzów 18 tysięcy.