1967.08.19 Wisła Kraków - Gwardia Warszawa 0:1

Z Historia Wisły

1967.08.19, I Liga, 2. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Gwardia Warszawa
widzów: 7-8.000
sędzia: Pawlik z Katowic
Bramki
0:1 51' Szymczak
Wisła Kraków
4-2-4
Henryk Stroniarz
Fryderyk Monica
Tadeusz Polak
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Czesław Studnicki
Adam Musiał
Wiesław Lendzion
Józef Gach grafika: Zmiana.PNG (46’ (Henryk Opielka)
Andrzej Sykta
Hubert Skupnik

trener: Mieczysław Gracz
Gwardia Warszawa

Nowicki
Hołub
Jurczak
Lipiński
Chojnacki
Kielak
Wyszomirski
Michalik
Szymczak
Wiśniewski
Hanke

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1967, nr 194 (19/20 VIII) nr 6848

Wisła po zdobyciu punktu w Sosnowcu poczuła się pewniej przed sobotnim spotkaniem z Gwardią. Ale nic złudniejszego...

Wprawdzie warszawski zespół nie zademonstrował błyskotliwej formy w inauguracyjnym spotkaniu przed własną, widownią, ale nie zapominajmy, że miał przeciw sobie GKS Katowice, zespół grający szybko i zdecydowanie. Natomiast atak krakowski nie stać chyba na zaskakujący szturm, na grad strzałów. Wiślacy poza dobrą obroną nie mają jeszcze scementowanych pozostałych formacji. Nadal daję się odczuć brak Wójcika (na poligonie) w pomocy, a w ataku jest w zasadzie dwóch pełnowartościowych piłkarzy: Sykta i Skupnik. Co z tego wyniknie??.


Echo Krakowa. 1967, nr 195 (21 VIII) nr 6849


To była kompromitacja!.

Po słabej grze Wisła przegrała z Gwardią 0:1

WISŁA KRAKÓW — GWARDIA WARSZAWA 0:1 (0:0). Jedyną bramkę zdobył w 52 min. Szymczak. Sędziował słabo p. Pawlik z Sosnowca. Widzów ok. 8. tys.

WISŁA: Stroniarz — Monica, Kawula, Polak, Budka — Gach (Opielka), Musiał — Lendzion, Sykta, Studnicki, Skupnik.

GWARDIA: Nowicki — Hołub — Jurczyk, Kielak, Lipiński — Wiśniowski, Chojnacki, Michalik — Wyszomirski, Szymczak, Hanke.

Tak nieudolnie grającego ataku Wisły dawno nie widzieliśmy. Sobotnia porażka obciąża całkowicie tę formację, ponieważ przez 85 miń. gra toczyła się na połowie boiska gości, z czego 50 proc, na polu karnym a mimo to Sykta, Lendzion czy Skupnik nie potrafili ulokować piłki w siatce bramki Nowickiego.

Gwardia odniosła w Krakowie szczęśliwe zwycięstwo, na które w żadnym wypadku nie zasłużyła... Goście nastawili się na wywiezienie remisu i tę taktykę realizowali konsekwentnie, chociaż trudno mieć uznanie dla zespołu, który wybija piłki, często nawet po autach, a ogranicza się do zainicjowania 3—4 akcji i to solowych bądź w dwójkę. Po jednym z wypadów, w 52 min. nastąpiło starcie Polaka z Szymczakiem na boisku obok chorągiewki.

Piłka dotknięta przez któregoś z nich potoczyła się w kierunku bramki skąd wybiegł Stroniarz. Szymczak okazał szybszy, ograł bramkarza i będąc już na „czystej" pozycji umieścił piłkę w siatce. 1:0 dla Gwardii! Jeśli w poprzednim okresie wiślacy mieli sporą przewagę, to od tej chwili niemal bez przerwy piłka kotłowała się w obrębie pola karnego gości. Ci bronili się jak mogli wykazując wprost niebywałą ambicję. W 76 min. szczęście kolejny już raz uśmiechnęło się do nich, kiedy sędzia Pawlik odgwizdał najpierw faul obrońcy na Stadnickim, lecz wkrótce zdecydował się wycofać piłkę kilka metrów do tyłu, poza obręb pola karnego, przyznając gospodarzom rzut wolny zresztą niewykorzystany. W tym miejscu odwołam się do fachowców — sędziów, którzy siedzieli na trybunach i później byli zgodni ii przewinienie było na polu karnym. Oczywiście wypadek ten mógł mieć kolosalne znaczenie dla wiślaków, ale nie ma też gwarancji, że wykorzystaliby raut karny i wyrównali stan meczu na 1:1. jedno jest tylko pewne, że gra Wisły nawet najmniej wybrednych zwolenników nie mogła zadowolić. A i gwardziści mogli mieć tylko powody do radości ze zdobycia punktów nie z gry, bowiem nie zademonstrowali piłki nożnej nawet na miernym ligowym poziomie.

Nie będziemy przedstawiać minutowego przebiegu wypadków, bo musielibyśmy się powtarzać o przewadze wiślaków, o ich licznych, nieporadnych akcjach, o ambitnej postawie obrońców gości, wybijaniu przez nich piłki z linii bramkowej itp.

Warto tylko odnotować, że na murawie rzucał się w oczy lewy obrońca gości — Lipiński, młody zawodnik, któryś ma zadatki na piłkarza wielkiego formatu. W sobotnim spotkaniu był bez Wątpienia najlepszym piłkarzem na boisku (JAF).