1969.03.16 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 2:2

Z Historia Wisły

1969.03.16, I Liga, 15. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 11.00
Wisła Kraków 2:2 (1:0) Pogoń Szczecin
widzów: ok. 5.000
sędzia: Walkus z Katowic
Bramki
Tadeusz Kotlarczyk 20'


Tadeusz Kotlarczyk 88’
1:0
1:1
1:2
2:2

81'Krzysztolik
87' Krzysztolik

Wisła Kraków
4-3-3
Henryk Stroniarz
Fryderyk Monica
Ryszard Wójcik
Władysław Kawula
Adam Musiał
Tadeusz Kotlarczyk
Tadeusz Polak
Czesław Studnicki grafika: Zmiana.PNG (46’ Krzysztof Hausner)
Wiesław Lendzion
Ireneusz Adamus
Hubert Skupnik

trener: Gyula Teleký
Pogoń Szczecin

Frączczak
Folbrycht
Fijałkowski
SzlinterGrafika:Zmiana.PNG (Gołkowski)
Maślanka
Malinowski
Boguszewicz
Kasztelan
Kielec
Gacka
Krzysztolik

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1969, nr 63 (15/16 III) nr 7328

WPRAWDZIE PIŁKARZE EKSTRAKLASY ROZPOCZĘLI ROZGRYWKI WIOSENNEJ RUNDY PRZED TYGODNIEM. TO JEDNAK KIBICE KRAKOWSCY DOPIERO W NADCHODZĄCĄ NIEDZIELĘ ZOBACZĄ JEDENASTKĘ WISŁY W WALCE O LIGOWE PUNKTY. PIERWSZY MECZ Wiślacy PRZEGRALI W SOSNOWCU Z MIEJSCOWYM ZAGŁĘBIEM 0:1

Obecnie drużynę krakowską czeka pojedynek ze szczecińską Pogonią. Nie można powiedzieć, aby wiślacy mieli szczęście do portowców. W sezonie 1967/68 jeden mecz wygrali 1:0, a drugi przegrali 0:2. Ostatniej jesieni doznali również porażki w identycznym stosunku. W dodatku, jak wynika z doniesień prasowych, piłkarze Pogoni są w niezłej formie. Wygrali ze Śląskiem tylko 1.0. ale mieli Wiele sytuacji podbramkowych, przeważając, przez cały czas spotkania..

Wiślacy stoją, przed niezwykle, trudnym zadaniem. Po, ostatniej dość pechowej — bo w wyniku jednego błędu obrony — porażce, zechcą zapewne zrehabilitować się przed własną publicznością. Jeśli mają ambicję uplasowania się w górnych rejonach tabeli, muszą wygrywać mecze na własnym boisku. Zapowiada się interesująca walka!


Echo Krakowa. 1969, nr 64 (17 III) nr 7329

Emocje w polarnych warunkach

WISŁA—POGOŃ Szczecin 2:2 (1:0). Bramki zdobyli, dla gospodarzy — Kotlarczyk w 20 i 85 min., dla gości — Krzysztolik w 75 i 83 min. gry. Sędziował p. Walkus z Katowic.

Widzów ok. 5 tys.

WISŁA: Stroniarz. Monica, Wójcik, Musiał, Kawula, Kotlarczyk. Lendzion, Studnicki (Hausner), Adamus, Polak, Skupnik.

POGOŃ: Frąszczak, Folbrycht, Fijałkowski. Szlinter (Gołkowski, Rynkiewicz), Maślanka. Malinowski, Boguszewicz. Kasztelan, Kielec, Gacka, Krzysztolik.

Trzeba zacząć od tego, że mecz toczył się w iście polarnych warunkach. Było przenikliwe zimno i dął silny wiatr ze śniegiem, co w żaden sposób nie pozwalało zawodnikom na rozwinięcie normalnej gry a kibicom na emocjonowanie się wydarzeniami.

Przysięgam, że mistrzowskiego meczu w takich warunkach jeszcze nigdy nie oglądałem. Tym większe więc pochwały dla zawodników obydwu zespołów, którzy z ogromną ambicją walczyli a nawet zademonstrowali zupełnie niezły futbol.

Mecz toczył się wprawdzie pod dyktando wiślaków i z tego względu podział punktów nie może ich ani sympatyków „białej gwiazdy” satysfakcjonować.

Niemniej szczecinianie, w pewnym sensie zasłużyli na 1 pkt., chociażby za ofiarność, koncentrację w grze obronnej oraz w sporadycznych poczynaniach kontrofensywnych. Operując w zasadzie dwoma zawodnikami na tzw. „desancie” (Kielec i Krzysztolik), zdołali kilka razy poważnie zagrozić bramce Stroniarza, w tym 2 razy skutecznie.

Męcz rozpoczął się od silnej ofensywy krakowian, lecz dopiero w 20 min. Polak sprytnie nagrał piłkę do Kotlarczyka, który uprzedzając próbujących interweniować obrońców, z bliska uzyskał dla Wisły prowadzenie.

Po przerwie, mimo iż teraz wiatr był sprzymierzeńcem zer społu szczecińskiego, nadal w ataku byli krakowianie, lecz nie potrafili podwyższyć wyniku.

Nic więc dziwnego, że po 75 min. gry osiedli nieco na laurach.

Momentalnie skorzystał z tego Krzysztolik, który widząc wybiegającego Stroniarza, z ok. 16 m posłał piłkę do siatki. A więc remis! W 7 min. później arbiter nie zauważył stojącego na pozycji spalonej Krzysztolika, który ze stoickim spokojem po raz drugi zmusił do kapitulacji Stroniarza. Na trybunach konsternacja, ale piłkarze Wisły jakby odzyskali siły i z pasją rzucili się do ataku. Mieli rację, bo w niespełna 2 min. później Skupnik podał Kotlarczykowi piłkę, a ten z całej siły strzelił i piłka tuż obok słupka ugrzęzła w bramce. 2:2 i tuż przed końcem Hausner miał nawet wyśmienitą okazję do zdobycia 3 bramki, ale na przeszkodzie stanął Fijałkowski.

Za wcześnie po tym meczu na cenzurki, ale należy jeszcze raz pochwalić wszystkich za hart i ambicję. Kibiców też! J. FRANDOFERT