1972.09.30 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 1:2
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 1:2 (0:0) | ŁKS Łódź | ||||||||
widzów: ok. 5.000 | ||||||||||
sędzia: Ernest Gawlik z Katowic | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Tadeusz Polak nie wykorzystał rzutu karnego w 41' (obrona Tomaszewskiego). |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1972, nr 230 (30 IX/ 1 X) nr 7412
Po pucharowej środzie, dziś i jutro rozegrana zostanie kolejna seria mistrzowskich spotkań w I i II lidze.
Do jedenastki „Białej Gwiazdy" przyjeżdża ŁKS, który już dziś sprawdzi aktualną formę krakowian, zależeć ona będzie w poważnej mierze od tego w jakim składzie wystąpią nasi piłkarze.
Być może zobaczymy już w akcji K. Kmiecika, A. Musiała i H. Szymanowskiego, którzy wyleczyli kontuzje, wznowili treningi i pałają chęcią gry, O tym jednak, czy trener Steckiw będzie mógł skorzystać z ich usług zadecyduje lekarz, po ostatecznych badaniach piłkarzy. Start A. Szymanowskiego nie wchodzi jeszcze w rachubę. Czy jednak kontuzjowani będą mieli siły na pełne 90 min gry, czy też trzeba będzie jeszcze sztukować skład, robić roszady? Trudno na to pytanie odpowiedzieć gdyż wiślacy wyjechali na kilka dni do Myślenic, by tam w spokoju przygotować się do meczu i dopiero dziś wrócą bezpośrednio na zawody.
Mamy jednak nadzieję, że krakowianie zdołają wygrać mecz, że nie będzie lansowanego przez niektórych, prawa serii: trzy zwycięstwa, trzy porażki!
Echo Krakowa. 1972, nr 231 (2 X) nr 8413
Trwa niedobra passa PIŁKARZY WISŁY
WISŁA — ŁKS 1:2 (0:0). BRAMKI STRZELILI: DLA WISŁY — KMIECIK, Ą DLA ŁKS — BULZACKI I MSZYCA. SĘDZIOWAŁ P. GAWLIK Z KATOWIC. WIDZÓW OK. 5000.
WISŁA — Gonet, Polak, Wójcik, Pionka (od 80 min. Maculewicz), Musiał, Obarzanowski (od 46 min. Garlej), Lendzion, Kapka, Kmiecik, Sarnat, Skupnik.
ŁKS — Tomaszewski, J. Lubański, Jatocha, Bulzackl, Korzeniowski, Grębosz (od 46 min. Maleńki), Gutowski, Mszyca (od 84 min. R. Polak), Sadek, Kasalik.
W fatalnych nastrojach opuszczali boisko Wisły kibice obserwatorzy, sobotniego pojedynku krakowian z LKS-em. Trzecia porażka, druga z rzędu na własnym boisku, zanik bojowości, braki kondycyjne i ogólne jakieś rozprężenia w zespole muszą budzić niepokój. Kiedy wiślacy wybiegli na boisko a w ich szeregach zobaczono A. Musiała i K. Kmiecika sądzono, że w takim składzie krakowianie zdołają wygrać mecz.
I mimo chaotycznej, mało agresywnej gry, byłoby się tak pewnie stało, gdyby Polak wykorzystał w 41 min, gry rzut karny, podyktowany przez sędziego Za faul Jałochy na Kmieciku. Niestety, krakowianin strzelił anemicznie I Tomaszewski zdołał skutecznie interweniować zażegnując niebezpieczeństwo.
To była jedyna dogodna sytuacja, Jaką wiślacy stworzyli przed przerwą. Po zmianie stron w 48 min. strzał Skupnika trafił w poprzeczkę, kilka dośrodkowań wyłapał Tomaszewski i w 81 min.
najlepszy gracz w drużynie Wisły — Kmiecik zdołał ponownie sforsować linię defensywną ŁKS-u i strzelić bramkę. Wcześniej jednak wiślacy stracili dwie, obydwie wskutek błędów obrony.
W sumie więc zwycięstwo gości było, niestety, zasłużone. Zaprezentowali oni w przekroju gry większą ambicję, wolę walki i dojrzałość taktyczną. Wiślacy nie mogą się jakoś odnaleźć, grają jakby zupełnie stracili formę. Odnosi się to szczególnie do Polaka, Lendziona, Skupnika i Sarnata, graczy rutynowanych, którzy potrafią przecież grać lepiej, aniżeli to miało miejsce w sobotę.
Cóż, nie każdy mecz się udaje.
Może następny, oby Już z A. Szymanowskim, przyniesie wreszcie oczekiwany sukces? Oby!