1972.09.30 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 1:2

Z Historia Wisły

1972.09.30, I Liga, 6. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:30
Wisła Kraków 1:2 (0:0) ŁKS Łódź
widzów: ok. 5.000
sędzia: Ernest Gawlik z Katowic
Bramki


Kazimierz Kmiecik 81’
0:1
0:2
1:2
62' Mirosław Bulzacki
76' Jan Mszyca

Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Tadeusz Polak
Ryszard Wójcik
Jerzy Płonka grafika: Zmiana.PNG (82’ Henryk Maculewicz)
Adam Musiał
Krzysztof Obarzanowski grafika: Zmiana.PNG (46’ Andrzej Garlej)
Wiesław Lendzion
Zdzisław Kapka
Kazimierz Kmiecik
Ryszard Sarnat
Hubert Skupnik

trener: Jerzy Steckiw
ŁKS Łódź
4-3-3
Jan Tomaszewski
Jan Lubański
Kazimierz Jałocha
Mirosław Bulzacki
Mieczysław Korzeniowski
Andrzej Grębosz Grafika:Zmiana.PNG (46' Edward Maleńki)
Włodzimierz Białek
Zygmunt Gutowski
Jan Mszyca Grafika:Zmiana.PNG (84' Ryszard Polak)
Jerzy Sadek
Jerzy Kasalik

trener: Paweł Kowalski
Tadeusz Polak nie wykorzystał rzutu karnego w 41' (obrona Tomaszewskiego).

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Kapka główkuje nad poprzeczką
Kapka główkuje nad poprzeczką

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1972, nr 230 (30 IX/ 1 X) nr 7412

Po pucharowej środzie, dziś i jutro rozegrana zostanie kolejna seria mistrzowskich spotkań w I i II lidze.

Do jedenastki „Białej Gwiazdy" przyjeżdża ŁKS, który już dziś sprawdzi aktualną formę krakowian, zależeć ona będzie w poważnej mierze od tego w jakim składzie wystąpią nasi piłkarze.

Być może zobaczymy już w akcji K. Kmiecika, A. Musiała i H. Szymanowskiego, którzy wyleczyli kontuzje, wznowili treningi i pałają chęcią gry, O tym jednak, czy trener Steckiw będzie mógł skorzystać z ich usług zadecyduje lekarz, po ostatecznych badaniach piłkarzy. Start A. Szymanowskiego nie wchodzi jeszcze w rachubę. Czy jednak kontuzjowani będą mieli siły na pełne 90 min gry, czy też trzeba będzie jeszcze sztukować skład, robić roszady? Trudno na to pytanie odpowiedzieć gdyż wiślacy wyjechali na kilka dni do Myślenic, by tam w spokoju przygotować się do meczu i dopiero dziś wrócą bezpośrednio na zawody.

Mamy jednak nadzieję, że krakowianie zdołają wygrać mecz, że nie będzie lansowanego przez niektórych, prawa serii: trzy zwycięstwa, trzy porażki!


Echo Krakowa. 1972, nr 231 (2 X) nr 8413

Trwa niedobra passa PIŁKARZY WISŁY

WISŁA — ŁKS 1:2 (0:0). BRAMKI STRZELILI: DLA WISŁY — KMIECIK, Ą DLA ŁKS — BULZACKI I MSZYCA. SĘDZIOWAŁ P. GAWLIK Z KATOWIC. WIDZÓW OK. 5000.

WISŁA — Gonet, Polak, Wójcik, Pionka (od 80 min. Maculewicz), Musiał, Obarzanowski (od 46 min. Garlej), Lendzion, Kapka, Kmiecik, Sarnat, Skupnik.

ŁKS — Tomaszewski, J. Lubański, Jatocha, Bulzackl, Korzeniowski, Grębosz (od 46 min. Maleńki), Gutowski, Mszyca (od 84 min. R. Polak), Sadek, Kasalik.

W fatalnych nastrojach opuszczali boisko Wisły kibice obserwatorzy, sobotniego pojedynku krakowian z LKS-em. Trzecia porażka, druga z rzędu na własnym boisku, zanik bojowości, braki kondycyjne i ogólne jakieś rozprężenia w zespole muszą budzić niepokój. Kiedy wiślacy wybiegli na boisko a w ich szeregach zobaczono A. Musiała i K. Kmiecika sądzono, że w takim składzie krakowianie zdołają wygrać mecz.

I mimo chaotycznej, mało agresywnej gry, byłoby się tak pewnie stało, gdyby Polak wykorzystał w 41 min, gry rzut karny, podyktowany przez sędziego Za faul Jałochy na Kmieciku. Niestety, krakowianin strzelił anemicznie I Tomaszewski zdołał skutecznie interweniować zażegnując niebezpieczeństwo.

To była jedyna dogodna sytuacja, Jaką wiślacy stworzyli przed przerwą. Po zmianie stron w 48 min. strzał Skupnika trafił w poprzeczkę, kilka dośrodkowań wyłapał Tomaszewski i w 81 min.

najlepszy gracz w drużynie Wisły — Kmiecik zdołał ponownie sforsować linię defensywną ŁKS-u i strzelić bramkę. Wcześniej jednak wiślacy stracili dwie, obydwie wskutek błędów obrony.

W sumie więc zwycięstwo gości było, niestety, zasłużone. Zaprezentowali oni w przekroju gry większą ambicję, wolę walki i dojrzałość taktyczną. Wiślacy nie mogą się jakoś odnaleźć, grają jakby zupełnie stracili formę. Odnosi się to szczególnie do Polaka, Lendziona, Skupnika i Sarnata, graczy rutynowanych, którzy potrafią przecież grać lepiej, aniżeli to miało miejsce w sobotę.

Cóż, nie każdy mecz się udaje.

Może następny, oby Już z A. Szymanowskim, przyniesie wreszcie oczekiwany sukces? Oby!