1973.04.15 Lech Poznań - Wisła Kraków 3:0

Z Historia Wisły

1973.04.15, I Liga, 18. kolejka, Poznań, Stadion Lecha,
Lech Poznań 3:0 (2:0) Wisła Kraków
widzów: ok 50.000
sędzia: Świstek z Rzeszowa
Bramki
Adamski 5'
Wojciechowski 29'
Wojciechowski 52'
1:0
2:0
3:0
Lech Poznań

Fischer
Lesiewicz
Płotka
Bilewicz
Joczys
Manicki
Napierała
Milewski
Adamski Grafika:Zmiana.PNG (90' Szpakowski)
Jakóbczak
Wojciechowski

trener: Janusz Pekowski
Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Jerzy Płonka
Adam Musiał
Henryk Szymanowski
Andrzej Garlej grafika: Zmiana.PNG (37’ Wiesław Lendzion)
Zbigniew Krawczyk grafika: Zmiana.PNG (77’ Zdzisław Kapka)
Kazimierz Kmiecik
Ryszard Sarnat
Marek Kusto Grafika:Zk.jpg

trener: Jerzy Steckiw

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1973, nr 89 (14/15 IV) nr 8576

REMIS w grodzie Przemysława w planie Białej Gwiazdy

Niektórzy myślami są już przy dalszych meczach eliminacyjnych w ramach piłkarskich MŚ, lecz ogromna rzesza sympatyków „kopanej" żyje emocjami ligowymi.

Szczególnie w grodzie podwawelskim nastąpił wzrost zainteresowań, bo wreszcie, po latach regresu, jedenastka „Białej Gwiazdy" zaczyna demonstrować formę rokującą nadzieję na odgrywanie w kraju przodującej a jeśli nie, to przynajmniej czołowej roli.

Cztery kolejki spotkań za nami i cztery zwycięstwa wiślaków! Tego już dawno nie było. Co nam przyniesie piąta seria gier mistrzowskich — mecz z Lechem w Poznaniu? — takie pytanie zadaliśmy trenerowi piłkarzy Wisły — mgr J. Steckiwowi i jego asystentowi — mgr A. Talikowi.

— Jesteśmy na wysokiej fali. Drużyna jest zmobilizowana, co nie znaczy iż zbyt pewna siebie. Osobiście liczę na remis w Poznaniu — mówi nasz pierwszy rozmówca, przypominając, że jesienią wynik brzmiał 2:0 dla Wisły.

— Przy obecnie stosowanym przez nas stylu gry — dodaje drugi trener — w meczach wyjazdowych mamy przynajmniej takie same szanse na wygraną — jak w spotkaniach na własnym boisku, gdyż z uwagi na specyficzną taktykę naszej drugiej linii (wynika to z predyspozycji zawodników), najbardziej odpowiada nam przeciwnik atakujący. Nie wątpię, że w grodzie Przemysława gospodarze zechcą frontalnymi atakami zagrażać bramce Goneta. A to byłaby woda na nasz młyn.

Innymi słowy wśród szkoleniowców Wisły panuje ostrożny optymizm. Pytanie tylko, czy zawodnicy utrzymają formę prezentowaną na meczu z Legią? Skład na mecz z Lechem wyglądał będzie najprawdopodobniej następująco: Gonet — A. Szymanowski, Maculewicz, Płonka, Musiał — H. Szymanowski, Krawczyk, Garlej — Kmiecik, Sarnat, Kusto. Po wyleczeniu kontuzji gotowi są też już do gry: Polak i Lendzion, natomiast chwilowo do drugiej drużyny desygnowano reprezentantów Polski juniorów: Kapkę i Stolczyka. W tym miejscu trudno nie wyrazić uznania wiślakom, że dorobili się tak szerokiej kadry zawodniczej, iż najlepsi juniorzy kraju nie znajdują chwilowo miejsca w I-szej jedenastce, kiedy np.

Górnik Zabrze ustami trenera Kowalskiego utyskuję, że nie może wypróbować w pierwszym zespole juniora Bindeka, który ciągle przebywa na obozach. A więc to czego kiedyś zazdrościliśmy górnikom, spełniło się w Wiśle.


Echo Krakowa. 1973, nr 90 (16 IV) nr 8577

LECH WISŁA 3:0

Zimny prysznic w grodzie Przemysława

Nawet najwięksi optymiści — mam na myśli zwolenników Lecha — nie marzyli o takim wyniku. Wisła, aktualnie jedna z najlepszych drużyn w kraju pokonana na poznańskim boisku aż 3:0! Jak mogło dojść do takiej porażki? Czy wynik jest całkowitym odzwierciedleniem tego, co działo się na boisku? Nie ulega wątpliwości, że zwycięstwo Lecha było zasłużone, choć na pewno nie w takim stosunku.

Wystarczy powiedzieć, że dwukrotnie ratowały gospodarzy słupek i poprzeczka.

Jak było do przewidzenia, lechici od pierwszych minut ruszyli do gwałtownych ataków, chcąc za wszelką cenę rozstrzygnąć spotkanie na własną korzyść. Byliśmy ciekawi, czy Wiśle uda się przetrzymać napór kolejarzy. Ale już w 6 minucie Adamski po rzucie rożnym zdobywa pierwszą bramkę a w 29 minucie Wojciechowski dobijając piłkę po rzucie wolnym Jakóbczaka podwyższa wynik na 2:0. Wisła przeprowadziła w pierwszej części spotkania kilka bardzo groźnych ataków, zbierając oklaski przy otwartej kurtynie.

Spotkanie zakończyło się dla widowni w 51 minucie, kiedy Milewski zdobył trzecią bramkę. Wisła, która zaprezentowała lepszą kondycję, miała w końcówce widoczną przewagę.! kilka okazji do poprawienia wyniku.

A oto co powiedział po meczu trener Wisły mgr J. STECKIW: — Moi zawodnicy grali zbyt wolno i statycznie, podczas gdy gospodarze pragnący się rehabilitować przed własną publicznością "za dotychczasowe niepowodzenia, zagrali z ogromną Wolą: "zwycięstwa, a przy tym skutecznie. Duży wpływ na wynik meczu miała również pierwsza bramka zdobyta już w 6 minucie. Mam również pretensje do naszego bramkarza, który ma na sumieniu utratę przynajmniej jednej bramki.

Najbardziej podobali się w zespole Wisły: Sarnat, Musiał i Kmiecik, w Lechu — Napierała, Manioki i Jakóbczak.

LECH — Fischer, Lesiewicz, Płotka, Bilewski, Joczys, Napierała, Manicki, Milewski, Adamski (Szpakowski), Jakóbczak, Wojciechowski.

WISŁA — Gonet, A. Szymanowski, Maculewicz, Musiał, Płonka, H. Szymanowski, Garlej, (Lendzion), Krawczyk, (Kapka), Kmiecik, Sarnat, Kusto.


Echo Krakowa. 1973, nr 92 (18 IV) nr 8579

Więcej szczęścia miał Lech mówi trener J. Steckiw

Porażka Wisły w Poznaniu, mocno poruszyła kibiców krakowskich. Po 4 kolejnych zwycięstwach, w tym nad Górnikiem czy Legią, przegrana 0:3 z Lechem to prawdziwa klęska.

— Gospodarze mieli więcej szczęścia w grze — mówi trener krakowian, mgr J. STECKIW — głównie w początkowej fazie meczu. Przy stanie 0:1 Kusto znalazł się w doskonałej pozycji strzeleckiej, mocno kopnął piłkę, lecz — niestety — trafiła ona w słupek i nie Wpadła do bramki. Kto wie, czy po uzyskaniu wówczas bramki sytuacja na boisku nie uległaby zmianie. Zespół mój zagrał mało skutecznie, defensywa też nie miała najlepszego dnia, 60 tysięcy ludzi dopingujących gospodarzy też w pewnym stopniu zdeprymowało chłopców.

— Nie ma więc mowy o nagłym kryzysie formy? — Raczej nie. Choć chwilowo mocno przeżywamy porażkę, myślę, że do następnego meczu ligowego piłkarze wrócą do równowagi. Dziś (w środę) gramy sparring z Garbarnią (o godz.

18), po krótkie} przerwie świątecznej Rozegramy towarzyski mecz, najprawdopodobniej z Hutnikiem, a potem już ligowy pojedynek z ROW-em.

Dziękuję za informacje i życzę szybkiego zapomnienia niefortunnej wyprawy do Poznania. (JAF)