1974.03.27 Lublinianka - Wisła Kraków 66:71

Z Historia Wisły

1974.03.27, I liga, Lublin,
Lublinianka 66:71 Wisła Kraków
I:
II: 38:32
III:
IV:
Sędziowie: Komisarz: Widzów:
Lublinianka:
Rachowski 18, Kasprzak 16, Niemiec 12
Trener:


Wisła Kraków:
Piotr Langosz 28, Marek Ładniak 33
Trener:
Jerzy Bętkowski


Mecz transmitowany przez radio.

Relacje prasowe

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=56475 s.10


Echo Krakowa. 1974, nr 76 (30/31 III) nr 8869

ROZGRYWKI koszykarzy ekstraklasy trzymają kibiców tej dziedziny sportu w nieustannym napięciu. Do Ostatniego gwizdka sędziowskiego sprawa mistrzowskiego tytułu będzie bowiem otwarta, podobnie jak i kwestia kto, oprócz Lublinianki, opuści szeregi ekstraklasy. Wiślacy, którzy od dłuższego już czasu przewodzą ligowej stawce, stoją w Lublinie przed ogromnie trudnym zadaniem, choć gdyby za podstawę wziąć miejsca zajmowane przez obydwie drużyny, wygrane krakowian nie powinny podlegać dyskusji. Zespół Lublinianki, niezależnie bowiem od wyników ostatnich dwóch spotkań r. wiślakami, zostanie zdegradowany do II ligi. Teoretycznie więc zawodnikom tej drużyny nie powinno już zależeć na wynikach w ostatniej serii gier. Ale lublinianie, którzy w tej rundzie grają doskonale, zapowiadają nieustępliwą walkę. Mają oni pretensje do krakowian, iż skaperowali ich utalentowanego zawodnika Florczaka, i zrobią zatem wszystko, by pozbawić wiślaków mistrzowskiego tytułu.

Nie obawialibyśmy się buńczucznych zapowiedzi lublinian, gdyby „Wawelskie Smoki” były w formie sprzed kilku tygodni. Niestety ostatnie mecze wykazały, iż podopieczni J. Bętkowskiego są już mocno zmęczeni ciężkim sezonem ligowym, nerwową walką o utrzymanie przodownictwa w tabeli i przechodzą kryzys formy. Daje się to zauważyć szczególnie w grze najwyższych koszykarzy Wisły — Ładniaka i Langosza, którzy nie są tak skuteczni jak w poprzednich meczach. A na nich trener liczy najbardziej, od ich postawy i skuteczności zależeć będą rezultaty pojedynków z Lublinianką. Seweryn potrafi się zmobilizować, to gracz o wielkim talencie f sile woli.

Gdy znajdzie wartościowych współpartnerów w swych wysokich kolegach, winien poprowadzić drużynę do dwóch zwycięstw.

Teoretycznie wiślacy mogą zdobyć tytuł nawet przy dwóch porażkach, ale tylko wtedy gdy Resovia przegrałaby u siebie dwa mecze z Wybrzeżem. A to raczej nieprawdopodobne, zważywszy ambicję i wolę walki reprezentantów Rzeszowszczyzny, jak też i to, że gdańszczanie grają bez swego asa atutowego — E. Jurkiewicza, który ma kontuzję ręki. W tej sytuacji wygrane Resovii są niemal 100-procentowe i wiślacy chcąc zdobyć mistrzostwo muszą dwukrotnie zwyciężyć Lubliniankę.

Kibice koszykówki w Krakowie z ogromnym niepokojem ale i nadzieją będą oczekiwać na wieści z Lublina. Miejmy nadzieję, że okażą się one po­ myślne dla nas, że mistrzowski tytuł wróci znów do podwawelskiego grodu



Echo Krakowa. 1974, nr 77 (1 IV) nr 8870

Ogromna radość zapanowała wczoraj w kręgach kibiców sportowych Krakowa, kiedy z Lublina nadeszła wieść, iż w ostatnim meczu ligowym koszykarze Wisły zwyciężyli ponownie Lubliniankę i tym zwycięstwem przypieczętowali swój mistrzowski tytuł. Od czasów teamu Likszy i Langiewicza, koszykarze krakowscy jakoś nie mogli odzyskać utraconego prymatu i dopiero wczoraj, po raz piąty w historii, sięgnęli po najwyższy laur.

Tegoroczne -rozgrywki ligowe trzymały widzów w ogromnym napięciu dosłownie do ostatniego gwizdka sędziowskiego. W Lublinie „Wawelskie Smoki” pożerały, skazaną już wcześniej na „ degradację, Lubliniankę, w Gdańsku zażartą walkę toczyły zespoły Spójni i szczecińskiej Pogoni, gdyż Jedna z tych drużyn musiała towarzyszyć zawodnikom lubelskim w degradacji.

Wiślacy, prowadzeni przez Jerzego Bętkowskiego byli w przekroju sezonu, zespołem najrówniejszym, Zaczęli wreszcie wygrywać mecze wyjazdowe i już w pierwszej rundzie, usadowili się na fotelu lidera, by nie oddać miejsca już do końca. Co prawda zawodnicy „Białej Gwiazdy”, mocno odczuli ciężar odpowiedzialności jaki na nich spoczywał, pod koniec rozgrywek dało się zauważyć w ich szeregach kryzys, brak sił i świeżości, niemniej na ostatnie mecze w Lublinie pojechali skoncentrowani, z postanowieniem że muszą wygrać.

Sobotni mecz był niesłychanie nerwowy i zacięty. Początkowo gospodarze, dopingowani do walki przez: swych zagorzałych kibiców, byli stroną przeważającą. Wiślacy nie załamali się, po Zmianie stron rzucili się z niesłychaną agresywnością na przeciwników, zastosowali tzw.

pressing. Odrobili straty, objęli prowadzenie i zwyciężyli 71:66 (32:38) W. niedzielę zawodnicy Lublinianki byli już zupełnie bezradni. wobec ataków krakowian i ani przez moment nie zagrozili poważniej „Wawelskim Smokom”. Efektowna wygrana podopiecznych J. Bętkowskiego 84:56 (43:31), przypieczętowała ostatecznie mistrzostwo Polski dla krakowian.

Główny udział w zwycięstwie mają najwyżsi zawodnicy zespołu — Piotr Langosz i Marek Ładniak, którzy zdobyli 110 pkt z 155 strzelonych przez całą drużynę. Ich skuteczność strzelecka, a także dobra gra w defensywie przeważyły szalę, szczególnie w sobotę, kiedy gospodarze wprost wychodzili ze.

skóry, by wygrać mecz, pozbawić wiślaków tytułu. Oni brylowali w ostatnich meczach, w całym sezonie palmę pierwszeństwa trzeba przyznać Andrzejowi Sewerynowi, który był duszą I mózgiem drużyny, a przy tym skutecznym strzelcem.

Ciesząc się wraz z sympatykami sportu w wie z sukcesu koszykarzy Wisły, tą drogą składamy wszystkim współtwórcom mistrzowskiego tytułu najserdeczniejsze gratulacje i życzenia by prymat w polskiej koszykówce na następne lata pozostał już pod Wawelem!