1974.04.24 Wisła Kraków - Lech Poznań 0:0

Z Historia Wisły

1974.04.24, I Liga, 23. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18.00
Wisła Kraków 0:0 Lech Poznań
widzów: ok. 20.000-25.000
sędzia: Ogorzewski z Łodzi
Bramki
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Kazimierz Gazda grafika: Zmiana.PNG (65’ Krzysztof Gacek)
Adam Musiał
Henryk Szymanowski
Ryszard Sarnat
Krzysztof Obarzanowski
Zdzisław Kapka
Kazimierz Kmiecik
Grafika:Zk.jpg Marek Kusto

trener: Jerzy Steckiw
Lech Poznań

Karwecki
Grela
Stepczak
Płotka
Barczak
Monicki
Napierała
Milewski Grafika:Zmiana.PNG (Rutkowski)
Jakóbczak
Szpakowski
Wojciechowski Grafika:Zmiana.PNG (Domino)

trener: Janusz Pekowski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz
Kmiecik w zaciętej walce z obrońcą
Kmiecik w zaciętej walce z obrońcą

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1974, nr 96 (24 IV) nr 8889

TRWA karuzela w piłkarskiej ekstraklasie. Wiele spotkań rozgrywanych jest pod hasłem: „bij mistrza”. Przegrywają z outsiderami takie firmy, jak: Górnik, Wisła, czy obrońca tytułu — Stal Mielec i tylko jeszcze lider —

Ruch odpiera falowe ataki mało docenianych przeciwników. I choć coraz trudniej przychodzi Ruchowi zdobywać punkty, to jednak zdołał wywalczyć aż 6 pkt przewagę nad Legią i Wisłą, które na obecnym etapie, wraz z kilkoma innymi drużynami, mogą już tylko marzyć o srebrnym medalu. Inna sprawa, że piłkarstwo to nie matematyka i niespodziewana Seria porażek mogłaby jeszcze chorzowianom zagrodzić drogę « do upragnionego mistrzostwa. Nie wybiegajmy jednak myślami zbyt, daleko i zajmijmy się najbliższą, dzisiejszą, kolejką spotkań, która została przeniesioną ze świąt. Otóż meczem nr 1 będzie dla nas pojedynek Wisły z Lechem Poznań (początek o godz. 18). Piłkarze „Białej Gwiazdy” po wybitnie nieudanych występach w ostatnim ukresie, tylko wyjątkowemu (zbiegowi okoliczności zawdzięczają utrzymanie trzeciej lokaty w ligowej drabince. Wprawdzie stać ich na dużo więcej, lecz od początku wiosny robią wszystko, aby zadać kłam opinii, która upatrywała w nich „jedenastkę najbliższej przyszłości”. Przede wszystkim wiślacy nabierają inklinacji do skompromitowanego i najmniej atrakcyjnego stylu gry zwanego „obroną Częstochowy”. Poza tym wykazują nie tyle niedomogi kondycyjne, co szybkościowe. Zmiana rytmu, przyspieszenie pod bramką i energiczna ofensywa poparta zdecydowanym strzałem są im niemal obce, choć nie tak przecież dawno próbowali takiego stylu i to z dobrym skutkiem. Kiedy dodamy do tego ciągłe kłopoty z kontuzjami czołowych graczy, będziemy mieli tylko częściowy obraz, niewesołej sytuacji w obozie wiślaków.

Na szczęście mamy dla Czytelników jedną radosną wiadomość. Otóż w dzisiejszym meczu wystąpi as atutowy „Białej Gwiazdy” wielokrotny reprezentant Polski — ANTONI SZYMANOWSKI.

„Kontuzja jakiej nabawiłem się W Bytomiu okazała się bardziej przykra niż sądziłem — zwierza się nam piłkarz roku — 74 w plebiscycie „Echa Krakowa”. Na szczęście wszystko najgorsze powinienem mieć już za sobą i jestem pewny że wybiegną dziś na murawą i wesprą kolegów w nadzwyczaj trudnym spotkaniu z Lechem.

Wierzą również, że przy maksimum wysiłku i ambicji zdołamy zrehabilitować się przed krakowską publicznością za ostatnie słabsze występy i pamiętną przegraną w Grodzie Przemysława 1:3, Tyle A. Szymanowski. I my cieszymy się, że wreszcie utalentowany ten piłkarz wyleczył kontuzję. Szkoda tylko, że w Rybniku uległ wypadkowi Płonka. W sumie jednak sytuacja kadrowa w Wiśle poprawiła się i trener J. Steckiw będzie mógł wreszcie zestawić zespół, który, powinien podjąć się zadania zastopowania rozpędzonej „poznańskiej lokomotywy Przypomnijmy tylko, że dzisiejszy przeciwnik wiślaków sprawił przed 3 dniami największą sensację w ekstraklasie, wygrywając z mistrzem Polski na jego własnym boisku 2:1.

Konfrontacja stylów gry demonstrowanych w niedzielę przez Wisłę i Lecha przemawia za drużyną gości, która gra szybko i zdecydowanie.



Echo Krakowa. 1974, nr 97 (25 IV) nr 8890

WISŁA Kraków — LECH Poznań 0:0. Sędziował p. A. Ogorzewski z Łodzi. Widzów ponad 20 tys.

WISŁA: Adamczyk, H. Szymanowski, Maculewicz, A. Szymanowski, Musiał, Obarzanowski, Sarnat, Gazda (od 65 min. Gacek), Kusto, Kmiecik, Kapka.

Piłkarze krakowskiej Wisły nie zdołali zrehabilitować się przed własną widownią za fatalne występy w kilku ostatnich meczach.

Na nic się zda szukanie wymówek, kiedy drużyna gra rzeczy­ wiście słabo, kiedy na tle kolejnego przeciwnika wykazuje braki w szybkości i dziwną bojaźń do gry „kontaktowej” bez faula.

To ciągle wycofywanie piłki do tylu weszło już w manierę podopiecznym trenera J. Steckiwa a wynika ono chyba z obawy o stratę piłki przy zetknięciu się z przeciwnikiem, z braku wiary w możliwość wymanewrowania go i uzyskania swobodnej pozycji jeśli nie do oddania strzału, to do podania piłki partnerowi na wolne pole. Także tzw. gra bez piłki jest słabą stroną jedenastki „Białej Gwiazdy”. Potwierdzeniem naszej opinii jest fakt, że występujący po dłuższej przerwie Antoni Szymanowski (zaledwie 3 treningi) był najlepszym zawodnikiem na boisku. Jemu też W dużej mierze (a także H. Szymanowskiemu, Obarzanowskiemu i Musiałowi) możemy zawdzięczać, że atakujący z wypadów lechici nie wy­ wieźli. z podwawelskiego grodu kompletu punktów.

Wisła miała w tym meczu zdecydowaną przewagę — to fakt.

Cóż jednak z tego, kiedy na palcach jednej ręki można było zliczyć szybkie i pomysłowe akcje, po których nadarzała się okazja do oddania silnego strzału, zaskoczenia obrony poznańskiej, bądź bramkarza i przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę.

Początkowo „trójka panów — K” próbowała grać z „pierwszej piłki” i zanosiło się na... festiwal strzelecki. W 22 min. Kapka minął trzech obrońców, lecz strzelił niecelnie. W 37 min. Manioki uratował Lecha od nieuchronnej straty bramki, chwytając za rękę Kustę. A w 44 min. Kapka zbyt słabo skierował piłkę do bramki, po centrze Kmiecika, Iż zdołał ją jeszcze wybić W pole, wyręczający bramkarza, obrońca — Plotka.

Z wolna jednak wyczerpywał się „arsenał” gospodarzy. Zaczęli też, rozwiązywać problemy taktyczne w coraz bardziej „koronkowy” sposób, co okazało się wodą na...

poznański młyn. Tymczasem wypady gości a szczególnie ruchliwego jak żywe srebro Wojciechowskiego, siały spore zamieszanie na naszym przedpolu.

Po przerwie sytuacja na murawie niewiele uległa zmianie. Krakowianie atakowali, lecz coraz nieudolniej. W 62 miń. ścierpła nam skóra, lecz na szczęście, po strzale Jakóbczaka, piłką odbiła się od poprzeczki bramki wiślaków. Końcówka spotkania wypadła blado i wynik bezbramkowy nie uległ zmianie. Licznych sympatyków „Białej Gwiazdy” spotkał srogi zawód, choć. uważni obserwatorzy wiosennych występów krakowskiego I-ligowca nie zostali takim obrotem sprawy zaskoczeni. (JAF)


Gazeta Krakowska. 1974, nr 96 (24 IV) nr 8130

Ligowcy przyspieszają tempa. Dziś w środę rozegrana zostanie 23 kolejka rozgrywek ekstraklasy. Po nieudanym występie w Rybniku, krakowska Wisła podejmuje u siebie (początek meczu o godz. 18.00) poznańskiego Lecha, który w ostatnią niedzielę dokonał nie lada sztuki pokonując w Mielcu tamtejszą Stal 2:1. Tymczasem Wisła nie prezentuje ostatnio najwyższej for my. Dlaczego krakowscy piłkarze grają ostatnio słabiej, czyżby w drużynie nastąpił kryzys? — z tymi pytaniami zwróciliśmy się wczoraj do trenera JERZEGO STECKIWA. — O kryzysie nie ma mowy. Faktem jednak jest, że piłkarze nie spisują się ostatnio najlepiej. Nie chcę usprawiedliwiać zawodników, ale po pierwsze — drużynę gnębią kontuzje. Po ostatnim meczu przez co najmniej trzy tygodnie niezdolny będzie do gry Płonka, w dalszym ciągu nie mogą grać Garlej, Krawczyk, o tym czy dziś zagra A. Szymanowski zadecyduje przed meczem lekarz klubowy. Po drugie — kadrowicze wypadli słabiej w Rybniku, bo na ich grze odbiło się zmęczenie daleką podróżą na Haiti. Wreszcie po trzecie — kilku piłkarzy jest w trakcie zdawania matury. Np. B. Stolczyk zdaje dziś egzamin maturalny o godz. 14-tej, i w związku z tym nie wiem, czy będę mógł wstawić do składu tego zawodnika. O tych sprawach kibice na ogół nie wiedzą, domagają się zwycięstw za wszelką cenę. Mimo tych kłopotów nie rezygnujemy z walki o miejsce w pierwszej trójce.



Gazeta Krakowska. 1974, nr 97 (25 IV) nr 8131

Wisła tylko remisuje z Lechem

(OBSŁUGA WŁASNA) Po raz ostatni piłkarze krakowskiej Wisły zdobyli dwa punkty po zwycięskim meczu z Szombierkami dokładnie miesiąc temu.

Wczoraj była okazja, by powtórzyć ten sukces tym razem w pojedynku z Lechem Poznań.

Wiślacy zmarnowali jednak kolejną szansę, prezentując słabą formę.

Krakowianie rozpoczęli spotkanie w niezłym stylu i od razu zepchnęli gości do defensywy. W 13 min. notujemy groźny rajd Obarzanowskiego.

W kilka minut później dobrej pozycji strzeleckiej nie wykorzystał Kapka. Ten ostatni zawodnik miał jeszcze kilka okazji do zdobycia gola, jednakże strzelał mało precyzyjnie. W 39 min. Kapka otrzymał dokładne podanie od Kmiecika, znalazł się tuż przed pustą bramką Lecha, z której wybiegł bramkarz Karwecki, ale kopnął piłkę bardzo słabo i obrońca Płotka wybił ją w pole.

W pierwszej części meczu wiślacy zmarnowali więc wszystkie okazje. Poznaniacy grali wzmocnioną defensywą, ale nie rezygnowali z szybkich wypadów. Inicjowali je Wojciechowski i Jakóbczak, na szczęście obrona krakowian z A. Szymanowskim na czele tym razem była mocnym punktem gospodarzy.

Druga połową spotkania stała na znacznie słabszym poziomie. Wiślacy mieli znów dużą przewagę w polu, ale ich ataki przeprowadzane były w wolnym tempie, szablonowo i z reguły środkiem boiska. Niedokładne podania, niecelne strzały, brak koncepcji w grze — to główne mankamenty krakowian. Poznaniacy bez trudu rozbijali ataki Wisły, nie rezygnując z kontrataków. W 62 min. Lech był o krok od zdobycia gola, Jakóbczak oddal silny strzał, który trafił w poprzeczkę.

Wisła do końca spotkania próbowała przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, skończyło się jednak na dobrych chęciach. Bardzo słabo zagrali wczoraj napastnicy, nie lepiej spisała się druga linia zespołu. Tylko obrona z A.

Szymanowskim i Musiałem na czele nie zawiodła. To za mało, żeby wygrać mecz.

Trener gości J. Pekowski był zadowolony z wyniku 0:0. Powiedział: „W dwóch meczach wyjazdowych zdobyliśmy trzy punkty, to cieszy. Szkoda tylko, że straciliśmy Wojciechowskiego, który doznał skręcenia stawu skokowego".

WISŁA: Adamczyk, H. Szymanowski, Maculewicz, Musiał, A. Szymanowski, Gazda (od 65 min. Gacek), Obarzanowski, Kapka, Kmiecik, Kusto.

LECH: Karwecki, Grala, Stępczak, Płotka, Barczak, Monicki, Napierała, Milewski (od 89 min. Rutkowski, Jakóbczak, Szpakowski, Wojciechowski (od 67 min. Domino).

T. GÓRSKI