1975.08.20 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 0:1

Z Historia Wisły

1975.08.20, I Liga, 5. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 0:1 (0:0) Pogoń Szczecin
widzów: ok. 25.000-35.000
sędzia: B. Piotrowicz z Katowic
Bramki
0:1 78' Woronko
Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Janusz Surowiec
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Adam Musiał grafika: Zmiana.PNG (59’ Henryk Szymanowski)
Kazimierz Gazda
Andrzej Garlej
Krzysztof Gacek grafika: Zmiana.PNG (60’ Stanisław Krasny)
Zdzisław Kapka
Kazimierz Kmiecik
Marek Kusto

trener: Aleksander Brożyniak
Pogoń Szczecin

But
Wawrowski
Malinowski
Boguszewicz
Kozłowski
Mikulski
Mańko
Kasztelan
Kensy
Krasowski Grafika:Zmiana.PNG (46' Wolski)
Justek Grafika:Zmiana.PNG (73' Woronko)

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1975, nr 180 (20 VIII) nr 9275

Już po raz piąty w nowym sezonie piłkarze ekstraklasy przystąpią do walki o ligowe punkty. Będzie to ostatni akord pierwszej części sezonu jesiennego, który podzielony został przez PZPN na okresy ligowe i reprezentacyjne, by pogodzić mistrzostwa krajowe z eliminacjami mistrzostw naszego kontynentu. Dziś ostatnie mecze w pierwszej fazie sezonu, po których ligowcy będą mieli miesiąc przerwy, podczas której kadra rozegra spotkanie z Holandią.

Kibice Wisły z ogromną niecierpliwością oczekują dzisiejszego występu swych pupilów w meczu z Pogonią. Świetna postawa wiślaków w dotychczasowych spotkaniach, remis i trzy kolejne wygrane dały krakowianom przodownictwo tabeli i nikt pod Wawelem nie chce nawet słyszeć by podopieczni A. Brożyniaka dali się zdystansować rywalom. Na mecz z Pogonią wybierają się tysiące kibiców, licząc na kolejną wygraną piłkarzy „Białej Gwiazdy”. Na przeszkodzie w realizacji tych zamiarów staną z pewnością tylko portowcy, którzy wystąpią na boisku przy ul. Reymonta z planem zdobycia co najmniej 1 punktu. Czy im, się to uda? Zanim poznamy odpowiedź na to pytanie przypomnijmy jak było w poprzednich rozgrywkach ligowych. W jesieni krakowianie podejmowali Pogoń pod koniec rundy w niepomyślnej sytuacji, doznali bowiem pod rząd czterech porażek. Ale mecz z Pogonią udał się, wygrała Wisła 3:0 w ciągu 12 minut (56—68) strzelając portowcom bramki, których autorami byli w kolejności: Kusto, Kapka i Kmiecik. Wiosenny rewanż, w Szczecinie był mniej udany, ale remis jaki uzyskali krakowianie na wyjeździe był nie do pogardzenia, tym bardziej, że przewagę mieli gospodarze, prowadzili 1:0 do ostatniej minuty spotkania, kiedy to Kmiecik kapitalnym strzałem z rzutu wolnego zdołał uzyskać bramkę dla swej drużyny. Warto dodać, wspominając ten mecz, że Gonet obronił wówczas rzut karny.

Bramkarz wiślaków był pierwszoplanową postacią meczu. W nowym sezonie Stanisław Gonet znów spisuje się doskonale, w trudnych meczach ze Stalą w Mielcu i Legią w Warszawie popisywał się kapitalnymi interwencjami ratując drużynę przed utratą bramek. Zamartwili się więc kibice wiślaków, kiedy okazało się, że w meczu warszawskim, p. Stanisław doznał kontuzji ręki. Czy będzie grał przeciw Pogoni, czy kontuzja została wyleczona? Połączyliśmy się z Wisłą, nie zastaliśmy jednak ani trenera, ani kierownika, ani lekarza. Był natomiast trener L. Franczak, który poinformował nas, że Gonet czuje się lepiej, brał udział w ostatnich treningach i najprawdopodobniej wystąpi dziś przeciwko Pogoni. Ostateczna decyzja zapadnie przed meczem, po konsultacjach z lekarzem.

Pozostali wiślacy są w pełni formy, skład więc winien być oparty o tych samych graczy co zwykle.

Początek meczu o godz. 18.30.

Główni kontrkandydaci Wisły do przodownictwa tabeli Stal Mielec i Ruch grają u siebie i są faworytami spotkań z ŁKS (Stal oraz ROW, Ruch).



Echo Krakowa. 1975, nr 181 (21 VIII) nr 9276

Wisła — Pogoń 0:1 (0:0). Bramkę strzelił Woronko w 78 min, gry. Sędziował p. Piotrowicz z Katowic. Widzów z górą 20 tys. WISŁA — Gonet — A, Szymanowski, Maculewicz, Musiał (od 59 H. Szymanowski), Surowiec, Gacek (od 79 Krasny), Gazda, Kapka, Garlej, Kmiecik. Kusto.

FOGON — But, Wawrowski, Malinowski, Boguszewicz, Kozłowski, Mikulski. Mańko, Kasztelan, Kensy, Krasowski (od 46 min. Wolski), Justek (od 73 min. Woronko).

Tłumy kibiców ciągnęły wczoraj na stadion przy ul. Reymonta, chcąc być świadkami kolejnego zwycięstwa piłkarzy „Białej Gwiazdy”. Nikt w pod­ wawelskim grodzie nie wątpił, że spotkanie z zespołem szczecińskiej Pogoni zakończy się inaczej aniżeli wygraną wiślaków.

Tym większy zawód spotkał kibiców, tym trudniej przyszło pogodzić się z przegraną tak samym zawodnikom jak i ich zwolennikom. Ale szczęście w tym meczu było po stronie portowców. Już w 4 min. Kmiecik miał kapitalną okazję uzyskania prowadzenia dla gospodarzy, lecz nie wykorzystał szansy, później były okresy gdy obydwie drużyny niemal w komplecie były pod bramką Pogoni. A jednak jedyny gol w tym meczu strzelony został do. bramki Goneta.

Szczecinianie zastosowali w tym meczu skuteczną taktykę, przerywania akcji wiślaków przy pomocy fauli. Celem gry, gdy piłkę mieli krakowianie, było dla portowców sfaulowanie przeciwnika by sędzia przerwał akcję. Wówczas szybko organizowano obronę i krakowianie natrafiali na szczelny mur portowców, którego nie umieli sforsować. Można mieć zastrzeżenia do sposobu stosowanego przez Pogoń, bo nie było to z pewnością zgodne z regułami fair play, lecz skoro sędzia dał się wyprowadzić w pole i nie zwrócił uwagi kapitanowi drużyny na mnożące się faule, nie zagroził ukaraniem przy pomocy żółtej lub czerwonej kartki, zespół gości skutecznie obrany sposób gry realizował.

Wiślacy, z całą pewnością zagrali wczoraj poniżej, oczekiwań.

Mieli utrudnione zadanie, natrafiając na skomasowaną obronę gości, ale zbyt często solowymi akcjami chcieli przebić się przez mur przeciwników i próby te paliły na panewce. Najsłabiej prezentowała się środkowa linia krakowian, która nie potrafiła, skutecznie powiązać akcji swej drużyny i jako formacja była zupełnie niewidoczna. Napastnicy walczyli z pasją, ale mało skutecznie i zbyt indywidualnie co w efekcie nie przyniosło rezultatu. Defensywa popełniła kilka błędów, choć napastnicy Pogoni tylko sporadycznie usiłowali przedostać się pod bramkę Goneta.

Piąty mecz nowego sezonu ligowego nie udał się wiślakom, to pewnik. Myślę jednak, że na podstawie jednego potknięcia nie można — jak to czynili wychodzący z zawodów kibice — odsądzać od czci i wiary całej drużyny. Tak już jest przecież w sporcie, że nie zawsze, mimo najlepszych chęci, uda się wygrać. Straconych szans i punktów szkoda, lecz to przecież dopiero początek rozgrywek...

(lang)