1975.09.20 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 1:0

Z Historia Wisły

1975.09.20, I Liga, 7. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Górnik Zabrze
widzów: ok. 20-30.000
sędzia: Kustoń z Poznania
Bramki
Zdzisław Kapka 62’ 1:0
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Henryk Szymanowski
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Adam Musiał
Janusz Surowiec
Kazimierz Gazda
Adam Nawałka grafika: Zmiana.PNG (46’ Krzysztof Gacek)
Zdzisław Kapka
Kazimierz Kmiecik
Grafika:Zk.jpg Marek Kusto

trener: Aleksander Brożyniak
Górnik Zabrze

Andrzej Fischer
Joachim Gorzawski Grafika:Zmiana.PNG (46' Jan Jonda)
Henryk Wieczorek
Lucjan Kwaśny
Jarosław Studzizba
Zygfryd Szołtysik Grafika:Zk.jpg
Stanisław Gzil
Józef Kurzeja
Adam Popowicz
Andrzej Szarmach
Ireneusz Lazurowicz Grafika:Zmiana.PNG (61' Alojzy Deja)

trener: Andrzej Gajewski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1975, nr 205 (20/21 IX) nr 9300

Przed bardzo trudnym zadaniem stają dziś piłkarze Wisły przygotowujący się do meczu z zabrskim Górnikiem. Co prawda Górnik to już nie ta drużyna sprzed kilku lat, zdobywająca raz po raz mistrzostwo ekstraklasy, niemniej nadal jest to licząca się w polskim futbolu firma i zwycięstwo nad jedenastką z Zabrza to sukces każdego z przeciwników.

Sytuacja krakowian przed meczem nie wygląda najlepiej.

Trener Aleksander Brożyniak z którym rozmawiałem o nadchodzącym spotkaniu, był bardzo zmartwiony. Gonet znajduje się w szpitalu, po kontuzji jakiej nabawił się w Łodzi, nie jest wykluczone, że będzie stracony dla drużyny do końca tej rundy, Adamczyk broni jeszcze nie za pewnie, ma mecze, w których jest doskonały, stanowi dla przeciwników przeszkodę nie do sforsowania, a ma i takie kiedy piłka przelatuje mu przez ręce.

Drugi z wchodzących w grę bramkarzy krakowskich — Holocher, to znów wielki talent, ale bez odpowiedniej jeszcze rutyny. Wystawienie go do meczu z Górnikiem, przeciw Szarmachowi, może w wypadku niepowodzenia zatrzymać w rozwoju tego chłopca na długi czas. Oto i dylemat, doprawdy trudny do rozwiązania. A to nie wszystkie jeszcze kłopoty. Andrzej Garlej ma nogę w gipsie (także po meczu w Łodzi) i jego występ przeciw Górnikowi nie wchodzi w rachubę. Antoni Szymanowski ostatnio gorączkował, było podejrzenie anginy. Sądzę jednak, że intensywna kuracja pozwoli mu na udział w meczu.

Dobrze, kończy A. Brożyniak, że juniorzy już skończyli swe mistrzostwa i. będę mógł bez. szkody dla zespołu, wziąć niektórych graczy do pierwszej drużyny- .

Jak więc widać Sytuacja doprawdy niewesoła a pocieszeniem dla szkoleniowca Wisły jest to, że... gracze Górnika też mają kontuzje! Wisła po dwóch ostatnich porażkach ligowych z Pogonią i ŁKS-em zechce z pewnością wreszcie przełamać złą passę i odnieść zwycięstwo, rewanżując się przy tym zabrzanom za ubiegłoroczne przegrane. Przypomnijmy bowiem, że w ostatnich rozgrywkach ligowych zarówno jesienny mecz w Krakowie, jak i wiosenny w Zabrzu przyniosły sukces górnikom.

Jesienią wygrali oni w Krakowie 2:0 zdobywając bramki ze strzałów Gzila (76 min.) i Lazurowicza (80 min. i wiosną w Zabrzu, po zaciętej walce wiślacy ulegli 2:3… Nie bez kozery podaję minuty w jakich padały bramki. Wynika z nich bowiem, że większość goli strzelano w ostatnich 30 min., że finisz zabrzan bywa skuteczny, Ciekawe jak dziś potoczą się losy meczu. Kibice „Białej Gwiazdy” ź ogromną niecierpliwością oczekują na sukces swych pupilów, na przerwanie passy porażek-



Echo Krakowa. 1975, nr 206 (22 IX) nr 9301

Wisła — Górnik Zabrze 1:0 (0:0). Bramkę strzelił w 61 min. Sędziował p. Kustoń z Poznania. Widzów ponad 20 tys.

WISŁA —Adamczyk — H. Szymanowski, A, Szymanowski, Maculewicz, Musiał, Surowiec, Gazda, Kmiecik — Nawałka (od 46 min. Gacek), Kapka, Kusto.

GÓRNIK — Fischer — Gorzawski (od 46 min. Jonda), Wieczorek, Studzizba, Kwaśny — Szołtysik, Gzil, Kurzeja, Popowicz — Szarmach, Lazurowicz (od 61 min. Deja).

O komentarz na temat spotkania poprosiliśmy gościa naszej redakcji red. EDUARDA BEDNARIKA z bratysławskiego „Vecernika”, który obserwował sobotni mecz Wisły z Górnikiem.

Oto jego opinia: Przed kilkoma, dniami, w Chorzowie, miałem okazję pogawędzić z moim rodakiem, trenerem Ruchu — Michałem Vicanem.

Rozmowa oczywiście toczyła się o piłce nożnej. Vican zaznaczył w rozmowie, że spośród polskich ligowych drużyn, najlepszą i mającą najwięcej perspektyw kadrę ma obecnie Wisła. Ta opinia trenera mistrzowskiego zespołu Polski utkwiła mi w pamięci i wzmogła ciekawość przed sobotnim meczem Wisły z Górnikiem. Spotkanie to miało mi dać odpowiedź na pytanie gdzie tkwią podstawy sukcesów narodowej drużyny polskiej, którą miałem okazję nieraz podziwiać u nas, głównie w Telewizji.

Gra zespołu Wisły przekonała mnie o prawdziwości słów Vicana. Jego opinia o krakowskich piłkarzach nie była tylko komplementem. Jednak same zawody nie ujawniły mi tajemnicy sukcesów teamu K.

Górskiego Po prostu dlatego, że taką ligową grę, jak w sobotę na stadionie Wisły, można i u nas zobaczyć. Także i u nas gospodarze zwykle mają wyraźną przewagę, gniotą przeciwnika, niekiedy gra toczy się na jedną bramkę. Goście zaś prawie zawsze wykazują skromność, nastawiają się jedynie na grę defensywną, zaś wyłącznym ich celem jest zdobycie jednego punktu.

Z tego zaskorupienia ockną się, kiedy zostaną do tego zmuszeni, gdy stracą bramkę. Często jest wtedy jednak za późno, w myśl przysłowia, że zająca trzeba chwytać za uszy, a nie za ogon...

Problemy mamy więc prawie jednakowe.

Zarówno u nas, jak i w Polsce można postawić pytanie: dlaczego u siebie drużyna może atakować, grać ofensywnie, a na obcym terenie jest „bezzębna", mająca minimalne zamiary, ograniczające się zwykle, do tego by nie dać sobie strzelić bramki. Na to pytanie można by dać wiele odpowiedzi, lecz sądzę, że ani jedna nie byłaby rozsądna. Zwykle w tym wypadku chodzi, jak mi się wydaje, o obawę przed ryzykiem ze strony tak trenerów jak i piłkarzy.

Trener Górnika był oczywiście świadom tego, że Wisła, po dwóch porażkach, będzie dążyć do, rehabilitacji, atakować, by przeciągnąć zwycięstwo na swoją stronę. Dlatego nastawił swój zespół na defensywę i niezwykłe. zdolności strzeleckie Szarmacha, który strzelić gola, taką taktykę, automatycznie odstąpił Wiśle inicjatywę i pole, lak, że pozostało tylko kwestią czasu, kiedy przeciążona obrona popełni błąd. Popełniła ich niemało : bramkarz gości musiał wyłapać 5 niebezpiecznych, silnych strzałów, pięć kolejnych minęło minimalnie bramkę a gdy jeden trafił w słupek, Fischer odetchnął z wyraźną ulgą.

Bezsilnym atoli okazał się przy strzale Kapki, chociaż i przedtem. w 53 minucie, młody Gacek nie wykorzystał jeszcze lepszej okazji.

Bez wątpienia Wisła zasługuje na uznanie za wielki wysiłek i bojowość. Najbardziej podobali mi się: Musiał, A. Szymanowski i Kapka. Przebłyski dobrej gry miał też Kusto, jednak jeśli gracz ten nie nauczy się przekazywać szybko piłki i jeśli nie przestanie grać „dla siebie”, pozostanie nadal na tym samym poziomie. A byłaby to wielka szkoda, bo talent ma ogromny.

Gospodarze odnieśli zasłużone zwycięstwo. Szkoda tylko, że podczas całego spotkania nie znaleźli skutecznego sposobu na skoncentrowaną obronę gości.

Aż prosiło się, by grę rozciągnąć na skrzydła, zamiast uporczywego przedzierania się przez zagęszczony środek. Ze zdumieniem obserwowałem też, ile razy gracze Wisły starali się przeprowadzać kombinacje jeszcze na polu karnym, lub tuż przed nim chociaż mieli możliwość oddania strzału. Raz tylko Musiał strzelił z większej odległości i bramkarza Górnika kosztowało wiele wysiłku wybicie piłki.

Sędzia Kustoń ingerował dość często, jednak niestety nie ustrzegł się kilku błędnych werdyktów. Sądzę też, że odgwizdał nierozważnie kilka „spalonych".

Na zakończenie: podobała mi się część publiczności, która wytrwale dopingowała Wisłę. Szkoda tylko, że tak nie huczał cały stadion!