1975.09.27 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:08, 1 cze 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1975.09.27, I Liga, 9. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:00
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Śląsk Wrocław
widzów: ok. 15.000-22.000
sędzia: Zygmunt Stachura z Katowic.
Bramki
Henryk Maculewicz (g) 9’ 1:0
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Henryk Szymanowski
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Adam Musiał
Janusz Surowiec grafika: Zmiana.PNG (79’ Krzysztof Gacek)
Stanisław Krasny
Kazimierz Gazda
Zdzisław Kapka
Kazimierz Kmiecik
Marek Kusto grafika: Zmiana.PNG (88’ Marian Stolczyk)

trener: Aleksander Brożyniak
Śląsk Wrocław

Zygmunt Kalinowski
Marian Balcerzak
Tadeusz Rachwalski
Krzysztof Karpiński *
Władysław Żmuda
Tadeusz Wanat Grafika:Zmiana.PNG (46' Roman Faber)
Zdzisław Rybotycki Grafika:Zmiana.PNG (75' Ireneusz Garłowski)
Jan Erlich
Zygmunt Garłowski
Józef Kwiatkowski
Janusz Sybis

trener: Władysław Żmuda
* według ŚLĄSKkopedia w meczu wystąpił Mieczysław Kopycki.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1975, nr 210 (26/28 IX) nr 9305

OCH, ŻEBY TAK POWTÓRZYLI WYNIK SPRZED ROKU — WZDYCHAJĄ KIBICE WISŁY PRZED SOBOTNIM MECZEM z WROCŁAWSKIM ŚLĄSKIEM, MAJĄC W PAMIĘCI EFEKTOWNE ZWYCIĘSTWO 3:0 KRAKOWIAN NAD REPREZENTANTAMI DOLNOŚLĄSKIEJ STOLICY, ODNIESIONE W JESIENNEJ RUNDZIE MINIONYCH MISTRZOSTW EKSTRAKLASY.

Był to dobry mecz wiślaków, którzy dominowali na boisku wykazując nadto skuteczność w ofensywnych poczynaniach a Kazimierz Kmiecik dwukrotnie i Zdzisław Kapka jeden raz zmusili do kapitulacji Kalinowskiego. Dla pełnego obrazu dodajmy, że. wrocławianie w wiosennej rundzie zrewanżowali się wiślakom wygrywając u siebie 2:0 (bramki strzelili Erlich i Pawłowski), ale był to fatalny występ piłkarzy „Białej Gwiazdy”, mieli bowiem 5 tzw. „stuprocentowych” pozycji strzeleckich i nie zdołali ani jednej z nich wykorzystać.

Jak będzie tym razem? Środowy występ wiślaków w Bytomiu nie przyniósł im sukcesu.

Znów zagrali mało skutecznie, znów — podobnie jak na wiosnę we Wrocławiu — mieli szereg doskonałych okazji do strzelenia bramki lecz żadnej z nich nie wykorzystali. By oddać sprawiedliwość podopiecznym A. Brożyniaka, i trzeba wspomnieć, że Gacek umieścił piłkę w siatce bramki Szombierek, ale słabo prowadzący mecz p. Nowak z Zielonej Góry dopatrzył się „spalonego”, choć nawet dla kibiców bytomian było rzeczą oczywistą, iż akcja była zgodna z przepisami i gol zdobyty prawidłowo.

Niemniej występu krakowian przeciw Szombierkom nie można uznać za udany. Może więc zrehabilitują się w oczach kibiców, jutro gdy na swym boisku przyjdzie im grać przeciwko wrocławianom.

Śląsk także nie popisał się w ostatniej kolejce spotkań, stracił obydwa punkty na swoim boisku, na rzecz mieleckiej Stali.

Wisła zajmuje czwartą lokatę w tabeli z dorobkiem 10 pkt., wrocławianie są na ósmym miejscu mając 8 pkt. Z pozycji zajmowanych przez obydwie drużyny i faktu iż mecz odbędzie się w Krakowie wynika że faworytem są wiślacy


Echo Krakowa. 1975, nr 211 (29 IX) nr 9306

Popis strzeleckiej nieudolności

WISŁA — SLĄSK 1:0 (1:0). Bramkę strzelił w 9 min. głową Maculewicz. Sędziował p, Stachura z Katowic. Widzów ponad 15 tys. Żółtą, kartkę otrzymał Kopycki w 72 min. za faul na Kuście.

WISŁA — Adamczyk — H. Szymanowski, A. Szymanowski, Maculewicz, Musiał — Surowiec (od 79 min. Gacek), Gazda, Krasny — Kapka, Kmiecik, Kusto (od 88 min. B. Stolczyk).

ŚLĄSK — Kalinowski — Balcerzak, Rachwalski, Żmuda, Kopycki, Wanat (od 46 min. Faber), Rybotycki (od 75 min. J. Garłowski), Erlich, I. Garłowski, Świątkowski, Sybis.

Z dużym zainteresowaniem oczekiwano w Krakowie występu piłkarzy Śląska i ich pojedynku z Wisłą. Mecz dostarczył kibicom wiele emocji, gra no bowiem szybko, stworzyli Wiślany , pod bramką Kalinowskiego bardzo wiele doskonałych pozycji do strzelenia gola. Ale był to równocześnie mecz stanowiący popis nieskuteczności strzeleckiej wiślaków, nieskuteczności która mogła doprawdy doprowadzić do ataku serca co bardziej nerwowych sympatyków tej drużyny. Napastnicy krakowscy stworzyli pod bramką Kalinowskiego takie sytuacje, z jakich nawet początkujący gracze strzelają bramki, a tu kadrowicze, wielce utalentowani piłkarze Kmiecik, Kusto zaprzepaszczali pozycję po pozycji. Gdyby krakowianie wygrali ten mecz różnicą 4—5 bramek, wrocławianie nie mogliby mówić o jakimś nieszczęśliwym zbiegu okoliczności. Tymczasem piłkarze Białej Gwiazdy” zwyciężyli w najskromniejszych rozmiarach, dzięki przytomnemu strzałowi Henryka Maculewicza, który już w 9 min. skierował piłkę do siatki, po dobrym dośrodkowaniu piłki, z rzutu wolnego przez Kustę.

Kiedy piłka po strzale zawodnika trafia w słupek czy poprzeczkę zwykło się mówić, że to „pech” prześladował napastnika. Po sobotnim meczu trudno mówić nawet o pechu, czy zaczarowanej bramce, Po prostu krakowianie strzelali mało precyzyjnie, Kmiecik raz trafił w słupek, raz w poprzeczkę (część kibiców protestowała w tym momencie żądając uznania bramki, gdyż piłka po strzale odbiła się od poprzeczki i wydawało się, że uderzyła o ziemię już poza linią bramkową, ale sędzię nie dostrzegł tego dokładnie i gola nie uznał), kilka razy był sam na sam z Kalinowskim i nie trafił do bramki. Kusto podobnie, z wielką łatwością uwalniał się, dzięki swej szybkości, spod opieki obrońców Śląska i patałaszył w skandaliczny sposób, nawet wtedy gdy miał przed sobą pustą już bramkę. Tak więc kibice nie byli po tym meczu zadowoleni, nawet wygwizdali schodzących do szatni piłkarzy, co w Krakowie, po wygranym przecież meczu, dawno się już wiślakom nie przytrafiło.

Sobotnie spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, choć dodajmy wygnana wiślaków byłą jak najbardziej zasłużona. Ale zbyt dużo Juk miał zespół krakowski. Słabiutko wypadli: II Szymanowski, który robił wrażenie chorego, grał bez zwykłej bojowości, niedokładnie pilnował atakujących wrocławian, nie zrobili dobrego wrażenia ani Gazda, ani Krasny, którzy grali ze zbyt wielkim respektem dla przeciwnika. Poza tym nie było widać zupełnie drugiej linii krakowian, która by powiązała akcje zespołu. Najwyższe noty trzeba postaw wić: Maculewiczowi, A. Szymanowskiemu i Kapce. Śląsk zaprezentował się przeciętnie. Kilka szybkich rajdów Kwiatkowskiego i Garłowskiego, jedna dobra pozycja strzałowa zmarnowana przez Sybisa, bardzo słaba gra obrony, którą krakowianie raz po raz ogrywali i dobra postawa Kalinowskiego, broniącego z dużym poświęceniem i szczęściem — to wszystko! Po trzeciej drużynie minionych mistrzostw ligi spodziewaliśmy się więcej. (lang.)


Gazeta Południowa. 1975, nr 213 (29 IX) nr 8551

Mielec nadal liderem

Piłkarze mieleckiej Stali tą w dalszym ciągu jedynym a zespołem w lidze, który nie poniósł jeszcze porażki. Mielczanie umocnili się na pierwszej pozycji w tabeli, wygrywając z lokalnym rywalem — Stalą Rzeszów.

Rewelacyjnie spisują się nadal piłkarze z Tych, którzy odnotowali kolejne zwycięstwo, tym razem na gorącym terenie w Poznaniu. Odzyskał równowagę Ruch, który zwyciężył w lokalnych derbach Polonię. Bohaterem meczu był Czaja, który obronił rzut karny.

W czołówce plasuje się też Wisła. Krakowianie pokazali ładną grę w polu, niestety napastnicy ciągle zawodzą w najdogodniejszych sytuacjach podbramkowych. Na ten element musi zwrócić szczególną uwagę trener zespołu.

Punkty zdobywają też drużyny z końca tabeli, wczoraj wygrały m. in. Widzew i Zgłębię Sosnowiec. Na ostatnią pozycję spadła rzeszowska Stal.

Większość pojedynków stała na dobrym poziomie, a reprezentanci kraju należeli do wyróżniających się piłkarzy. Do nieprzyjemnego incydentu doszło w Warszawie. Kapitan reprezentacji Kazimierz Deyna nie wytrzymał nerwowo i obraził sędziego, za co ten usunął go z boiska.

Przed meczem z Holandią piłkarze rozegrają jeszcze jedną kolejkę ligową za tydzień. Natomiast w środę czekają nas rewanżowe pojedynki w ramach europejskich pucharów.

Jest szansa na to, aby wszystkie cztery polskie zespoły przeszły do kolejnej rundy, (s)

Wisła-Śląsk Wrocław 1:0

Maculewicz wyuczył napastników

(OBSŁ. WŁ.) Był to bardzo dziwny mecz. Z przebiegu gry i sytuacji podbramkowych wiślacy zasłużyli na wysokie zwycięstwo, tymczasem skończyło się tylko na jednej bramce. Napastników gospodarzy wyręczył obrońca Maculewicz, który wykorzysta! celne podanie z rzutu wolnego Kusty i „główką” ulokował piłkę w siatce. Nie bez winy był tu Kalinowski, który rozminął się z centrą Kusty, również obrona Śląska zapomniała o pokryciu obrońcy Wisły.

W meczu tym były okresy — szczególnie w pierwszych 30 minutach i w ostatnich 20 — kiedy ręce składały się do oklasków.

Gospodarze przeprowadzili wiele szybkich i pomysłowych akcji, raz po raz dezorganizując obronę wrocławską. Piłkarze Wisły seryjnie wypracowywali dogodne sytuacje podbramkowe i... partaczyli je w sposób zdumiewający. Kusto, Kmiecik nie potrafili skierować piłki do siatki w sytuacjach, więcej niż 100-procentowych. Nie pierwszy to już mecz, w którym ujawnia się anemia strzałowa napastników gospodarzy.

Śląsk walczył przez cały mecz bardzo ambitnie, ale nie był w stanie dorównać gospodarzom.

Goście kilkakrotnie stworzyli groźne sytuacje podbramkowe.

W sumie mogą jednak być szczęśliwi, iż ponieśli porażkę w tak skromnych rozmiarach.

Już w 2 min. strzał Kmiecika trafił w słupek. Gospodarze ostro nacierają — efektem czego jest bramka strzelona w 9 min. W 14 min. Kmiecik nie wykorzystuje sytuacji sam na sam z Kalinowskim, w 28 min. „bombę” Kmiecika odbija przed siebie Kalinowski i nadbiegający Kusto nie trafia do pustej bramki.

Po przerwie przez kilka minut lekką przewagę ma Śląsk, goście dwukrotnie są bliscy wyrównania, ale ich napastnicy zwlekali z oddawaniem strzałów. Końcówka ponownie należy do Wisły. W 70 min. atomowy strzał Kmiecika trafia w poprzeczkę, w minutę później nie atakowany przez nikogo Kmiecik przegrywa pojedynek sam na sam z Kalinowskim. W ostatnich minutach dwukrotnie Kusto nie potrafił skierować piłki do siatki z kilku metrów. Odnotujmy jeszcze piękny strzał Kapki z 30-metrów obroniony przez Kalinowskiego na róg.

WISŁA: Adamczyk — H. Szymanowski, A. Szymanowski, Maculewicz, Musiał — Kmiecik, Gazda, Surowiec (78 min. Gacek) — Kusto (87 min. B. Stolczyk), Kapka, Krasny.

SLĄSK: Kalinowski — Balcerzak, Rachwalski, Zmuda, Kopycki — Rybotycki (I. Garłowski — 76 min.), Erlich, Z. Garłowski — Sybis, Kwiatkowski, Wanat (45 min. Faber).