1976.05.26 Polska - Irlandia 0:2

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrał: Kazimierz Kmiecik.

Skład Reprezentacji Polski:

Jan Tomaszewski - ŁKS Łódź Grafika:Zmiana.PNG (45’ Piotr Mowlik - Legia Warszawa)

Henryk Wawrowski - Pogoń Szczecin

Paweł Janas - Widzew Łódź

Władysław Żmuda - Śląsk Wrocław

Wojciech Rudy - Zagłębie Sosnowiec

Henryk Kasperczak - Stal Mielec

Zygmunt Garłowski - Śląsk Wrocław Grafika:Zmiana.PNG (45’ Roman Jakóbczak - Lech Poznań)

Zbigniew Boniek - Widzew Łódź Grafika:Zmiana.PNG (45’ Jan Benigier - Ruch Chorzów)

Grzegorz Lato - Stal Mielec

Andrzej Szarmach - Górnik Zabrze

Kazimierz Kmiecik - Wisła Kraków

Miejsce/Stadion: Poznań.

Strzelcy bramek: Don Givens 5’ (0:1), Don Givens 11’ (0:2).

Selekcjoner: Kazimierz Górski


Relacje prasowe

Gazeta Południowa. 1976, nr 120 (27 V) nr 8748

W piątym meczu — piąta porażka

POLSKA: Tomaszewski — Wawrowski, Janas, Zmuda, Rudy — Boniek, Garłowski, Kasperczak — Lato, Szarmach, Kmiecik.

IRLANDIA: Kearns — Grealis. O Brien, Mulligan, Holmes, Brady, Martin, Conroy — Conway, Walsh, Givens.

Sędziował J. Paucek (CSRS).

Po przerwie Mowlik zmienił Tomaszewskiego, Jakubczak wszedł za Garłowskiego, Boniek ustąpił miejsca Benigerowi, który zajął pozycje lewoskrzydłowego, natomiast Kmiecik został wycofany do II linii.

To już piąta kolejna porażka naszych piłkarzy, porażka tym bardziej bolesna, że przeciwnik mimo zwycięstwa i tym razem nie prezentował zbyt wysokiej klasy. Zaledwie 11 minut wystarczyło Irlandczykom na odniesienie zwycięstwa. Już w 4 minucie Wawrowski podał do Tomaszewskiego, ten wypuścił piłkę z rąk i bardzo szybki Givens umieścił ją w siatce. W 11 minucie kolejny podarunek naszej defensywy. Po krótkim szybkim rozegraniu piłki zupełnie nie obstawiony Givens nie dał szans Tomaszewskiemu. Wawrowski tylko przyglądał się jak jego „podopieczny” zdobywał drugą bramkę. W pierwszej połowie Polacy zaprezentowali nam niestety znany system gry. Grali wolno, bez polotu i nieskutecznie. Wystarczy wspomnieć, że jedyny strzał w światło bramki Kearnsa, który bramkarz gości z najwyższym trudem wybił na róg. skierował jego obrońca. Zmiany dokonane w przerwie wpłynęły w pewnym stopniu korzystnie na grę Polaków. Zepchnęli do obrony Irlandczyków, długimi okresami gra toczyła się na połowie gości, ale cóż z tego — indolencja strzałowa naszych zawodników była przerażająca. W 59 min. Szarmach mając leżącego przed sobą bramkarza z dwóch metrów nie trafia do bramki potężna bomba Jakubczaka z odległości 30 m trafiła w słupek. Moment później w sytuacji nad poprzeczką strzela Kasperczak. Kiedy wydawało się, że kontaktowa bramka jest tylko kwestią minut szybki kontratak gości omal nie zakończył się 3 bramką. Duża w tym zasługa Mowlika, który wspaniale sparował strzał. Po tym jeszcze tylko dwa razy Irlandczycy poważnie zagrozili naszej bramce.

Polacy grali ile. I nie tylko brakowi szczęścia mogą zawdzięczać, że zeszli z boiska pokonani. Chaos na boisku, mnóstwo niecelnych podań, nieskuteczny atak pozycyjny a przede wszystkim brak szybkości w akcjach ofensywnych sprawił, że drużyna znów zanotowała zerowe konto.

Z bramkarzy korzystniej zaprezentował się Mowlik, Tomaszewski ponosi niewątpliwą winę za pierwszą bramkę. Nic dobrego poza Rudym nie można powiedzieć o obrońcach. Wawrowski był bardzo słaby, natomiast para stoperów Janas — Żmuda dalej razi brakiem zrozumienia. Siła napędowa drużyny — druga linia w pierwszej połowie absolutnie nie istniała, ustawienie pomocy z drugiej połowy było bardziej korzystne.

I wreszcie atak. Szarmach nie potwierdził anonsowanej przez sprawozdawców zwyżki formy, a Lato nie może odnaleźć swojej dawnej skuteczności. W linii tej jedynie Kmiecik potwierdził swoją reprezentacyjną przydatność. W sumie do igrzysk coraz bliżej, a drużyny dalej nie ma.

(k). KAZIMIERZ GÓRSKI: „Mecz miał dwa oblicza — I połowę spotkania nasi zawodnicy „przespali” robiąc przeciwnikom dwa prezenty w postaci bramek. Po przerwie zmiany w składzie wpłynęły korzystniej na grę Polaków, ale niestety powtórzyły się sytuacje z ostatnich występów drużyny niewykorzystania 100-procentowych okazji. Sporo błędów popełniła nasza obrona.

Mało skuteczny był też atak. Po tym meczu, którego rezultat miał poprawić atmosferę pracy w zespole przed Olimpiadą, dokonam pewnych korekt, bowiem część powołanych przeze mnie zawodników jak się okazało posiada za mało jeszcze doświadczenia. W dzisiejszym meczu rozczarował mnie Boniek. Dobry mecz rozegrał Rudy walcząc bardzo ambitnie. Z powołanych ponownie do kadry skuteczną grę, zwłaszcza w II połowie, zademonstrował Kasperczak. Szarmach miał dobrego opiekuna. W sumie okazało się, że zespół Irlandii to bardzo wyrównana drużyna prezentująca brytyjski futbol”



Gazeta Południowa. 1976, nr 121 (28 V) nr 8749

Ostatni występ polskich piłkarzy mógł nawet najbardziej spokojnych sympatyków tej dyscypliny sportu przyprawić o palpitację serca. To był futbol, o którym chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Mając jednak w pamięci równie nieudane, tegoroczne spotkania z Argentyną, Francją, Grecją i Szwajcarią nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż nasza reprezentacja z potentata światowego stoczyła się do roli piłkarskiego kopciuszka.

Z wypróbowanych przez trenera K. Górskiego dwudziestu kilku graczy — tak na dobrą sprawę nikt nie zdał w 100 procentach egzaminu. Nawet niezawodny do tej pory Tomaszewski wykazał w środę brak refleksu, był dziwnie ociężały.

Obrona dziurawa, grająca fatalnie taktycznie.

Może tylko Rudy i częściowo Zmuda grali jeszcze jako tako, ostatnie występy Wawrowskiego dyskwalifikują go jako reprezentanta, Janas musi jeszcze się dużo uczyć, by zostać klasowym obrońcą. Linia środkowa w rozsypce, nie widać zawodnika, który potrafiłby przejąć na siebie ciężar gry. Kasperczak chociaż bardzo starał się, nie jest już tym Kasperczakiem sprzed dwóch lat (wiek robi swoje), nieporozumieniem było próbowanie Garłowskiego (nawet w swoim klubie ostatnio nie błyszczy) czy Jakóbczaka (ukłon pod adresem publiczności). Przecież i taić z góry wiadome było, iż ci dwaj piłkarze nie mają szans znaleźć się w drużynie na Montreal, czy nie lepiej więc było wypróbować partnera Kasperczaka — Hnatię? Nie rezygnowałbym natomiast Bońka, jest to piłkarz jeszcze mało doświadczony, nieoszlifowany, ale — w moim przekonaniu — mający zadatki na dobrego piłkarza.

Atak pozbawiony dokładnych piłek, szarpał optymistą? się, od czasu do czasu niezłymi indywidualnymi zagraniami popisywali się Kmiecik i Szarmach (choć ten ostatni daleki jest od normalnej formy), natomiast kompletnie zawiódł Lato.

Etatowy optymista w telewizji red. J. Ciszewski komentując środowy mecz oświadczył: piłkarze grają słabo, ale jak weźmie ich w swoje ręce Górski ze swoim sztabem — to pokażą na co ich stać. Przecież — argumentował red. Ciszewski — podobna sytuacja była przed Olimpiadą w Monachium i MS w RFN. Na sparringach reprezentacja grała źle, w obu turniejach przeszła natomiast zadziwiającą metamorfozę in plus.

Już raz pisałem, jak niebezpieczne jest tworzenie teorii, że jeśli przed ważnymi imprezami gramy słabo, to potem w najważniejszych meczach prezentujemy wysoką formę. Bazowanie na irracjonalnych przesłankach może tylko zaszkodzić naszemu piłkarstwu. A zresztą dla kogoś; kto choć trochę zna się na futbolu — obecna sytuacja jest diametralnie różna od tej sprzed dwóch czy czterech lat. Wówczas faktycznie reprezentacja w sparringach niczym nie imponowała, ale w drużynie byli piłkarze tej klasy co: Kostka, Lubański, Deyna, Szołtysik (przed Olimpiadą), czy Tomaszewski, Gorgon, Szymanowski, Deyna, Gadocha (przed MS), o których wiadomo było, iż potrafią wznieść się na wysoki poziom. W obecnej reprezentacji widzę co najwyżej 4—5 zawodników (Tomaszewski, Zmuda, Szymanowski, może Kmiecik, Szarmach), których stać w przyszłości na lepszą grę.

Dlatego w przeciwieństwie do red. Ciszewskiego nie mogę być optymistą. Chociaż bardzo bym tego pragnął. (ANS)