1976.05.30 Wisła Kraków - Lech Poznań 8:0

Z Historia Wisły

1976.05.30, I Liga, 29. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 8:0 (3:0) Lech Poznań
widzów: 28.000-30.000
sędzia: Włodzimierz Bródka z Gdańska
Bramki
Henryk Szymanowski 36’
Kazimierz Kmiecik 39'
Kazimierz Kmiecik 44'
Kazimierz Kmiecik 53'
Kazimierz Kmiecik (k) 55'
Jan Jałocha 71'
Kazimierz Kmiecik 75’
Jan Jałocha 90’
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
6:0
7:0
8:0
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Antoni Szymanowski
Zbigniew Płaszewski
Henryk Maculewicz grafika: Zmiana.PNG (76’ Jerzy Płonka)
Adam Musiał
Henryk Szymanowski
Adam Nawałka
Jan Jałocha
Zdzisław Kapka
Kazimierz Kmiecik
Marek Kusto grafika: Zmiana.PNG (67’ Andrzej Iwan)

trener: Aleksander Brożyniak
Lech Poznań

Andrzej Turek Grafika:Zmiana.PNG (74' Wiesław Zakrzewski)
Zbigniew Gut
Andrzej Grześkowiak
Jan Stępczak
Hieronim Barczak
Teodor Napierała
Józef Szewczyk
Andrzej Szostak
Zbigniew Nowak
Roman Jakóbczak
Andrzej Szczepaniak Grafika:Zmiana.PNG (49' Jan Słowik)

trener: Mieczysław Chudziak oraz Edmund Białas

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Pierwszy gol Kmiecika
Pierwszy gol Kmiecika

Spis treści

Relacje z meczu

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1976, nr 121 (29/30 V) nr 9503

Ale walka o pozostanie w gronie zespołów I ligowych, w tym roku mniej interesuje kibiców krakowskich, jako że ich pupile piłkarze Wisły są w gronie faworytów rozgrywek i mają jeszcze szanse na sięgnięcie po prymat w kraju, bądź na zdobycie drugiego lub trzeciego miejsca. By tak się stało muszą wygrać dwa pozostałe do końca rozgrywek spotkania, jutrzejsze z Lechem u siebie i środowe (2 czerwca) z Polonią w Bytomiu.

Obydwaj rywale „Białej Gwiazdy” to zespoły z grona ligowych słabeuszy, więc teoretycznie znów patrząc na sprawę, nie mający szans zwycięstwa w pojedynkach z rozpędzoną jedenastką krakowską, której szansa bardzo wysokiej lokaty w tabeli, dodaje skrzydeł. Ale trzeba pamiętać, że przeciwnicy, szczególnie jutrzejsi, a więc piłkarze Lecha, nie sprzedadzą tanio swej skóry. Lech jest zagrożony spadkiem, będzie walczył z desperacją, przynajmniej o wywiezienie z Krakowa jednego punktu, a przeciwnik to dla wiślaków dość niewygodny, z którym nie raz już doznali wysokich porażek, by przypomnieć choćby ostatni pojedynek ligowy, jesienią w Poznaniu, kiedy to lechici, występujący bez swego czołowego gracza — R. Jakóbczaka, wygrali aż 3:0! Na swym terenie Wisła po­ winna jednak zwyciężyć, powtórzyć sukces sprzed roku, kiedy to wygrała 2:0 zdobywając bramki ze strzałów Kapki i Kmiecika.

Niedzielny mecz się bardzo atrakcyjnie, ściągnie na trybuny z pewnością wiele tysięcy krakowian, do których apelujemy o gorący doping dla wiślaków.


Echo Krakowa. 1976, nr 122 (31 V) nr 9504

Takich rozstań i pożegnań jak najwięcej!

Wisła — Lech 8:0 (3:0)). Bramki strzelili: Kmiecik 5 (w tym jedną z karnego), Jałocha — 2 i H. Szymanowski. Sędziował p. Bródka z Gdańska. Widzów 28 tys.

WISŁA — Adamczyk — A. Szymanowski, Maculewicz (Od 75 min. Płonka), Płaszewski, Musiał — H. Szymanowski, Kapka, Jałocha — Kmiecik, Nawałka, Kusto (od 68 min. Iwan).

LECH — Turek (od 73 min, Zakrzewski) — Gut, Grześkowiak, Barczak, Stępczak — Napierała, Szostak, Szewczyk, Jakóbczak — Nowak, Szczepaniak (od 49 min. Sławik).

Piłkarze Wisły zakończyli wczoraj ligowe występy na swym stadionie, w tym sezonie mistrzowskim. Pożegnali się z widzami do jesieni, kiedy to przyjdzie im od nowa podjąć walkę o ligowe punkty. Zwykle rozstania nie należą do łatwych, przyjemnych, tym razem jednak było inaczej. Zwycięstwo 8 0 wynagrodziło sympatykom Wisły Chyba wszystkie rozczarowania i smutki jakich doznali w czasie niektórych z minionych 28 spotkań. Takich pożegnań, takich rozstań obcięlibyśmy widzieć jak najwięcej. Poznański Lech został ograny w straszliwy sposób, a osiem efektownych bramek było rzeczywiście wspaniałym uwieńczeniem sezonu.

Początek meczu nie zapowiadał wygranej wiślaków w takich rozmiarach. Atakowali krakowianie co prawda mocno, ale lechici bronili się skutecznie, wybijając raz po raz piłkę daleko od bramki, a w groźniejszych sytuacjach na aut lub kornet.

„Rozmontował” defensywną grę poznaniaków Henryk Szymanowski, który rozegrał wczoraj doskonałą partię. Jego daleki, silny i celny strzał w 36 minucie Kry był nie do obrony dla Turka. Zdobycie prowadzenia przez gospodarzy, zmusiło zespół Lecha do przyjęcia bardziej otwartej gry, podejmowania prób strzelenia bramki i uzyskania wyrównania. Taki zaś obrót sprawy był na rękę świetnie w tym dniu usposobionym strzałowo wiślakom. Wspaniałą serią popisał się Kazimierz Kmiecik zdobywając pod rząd cztery bramki i to wszystkie przedniej marki. Później Jałocha, po rzucie rożnym precyzyjnie egzekwowanym przez Kmiecika, głową skierował piłkę do siatki, później znów Kmiecik kapitalnym strzałem uzyskał siódmą bramkę, a na minutę przed końcem gry, ponownie Jałocha wpisał się na listę strzelców, dalekim strzałem umieszczając piłkę w siatce.

Huragan braw towarzyszył tym strzeleckim popisom wiślaków, w końcu jednak zaczęło kibicom brakować sił. Zabrakło też na tablicy świetlnej wyników, cyfr 7 i 8, nie przewidzieli bowiem twórcy tego urządzenia takiej skuteczności piłkarzy „8iąłej Gwiazdy”.

A po meczu tłumy kibiców długo czekały na wychodzących z szatni zawodników, by pogratulować im sukcesu, życzyć powodzenia w środowym meczu, ostatnim już w tym cyklu, z Polonią w Bytomiu i jak najwyższej lokaty w ligowej tabeli. W sali konferencyjnej trwało natomiast spotkanie dziennikarzy z trenerami obydwóch drużyn i szefem wyszkolenia PZPN — J.

Talagą. Usłyszeliśmy od p. Talagi wiele komplementów pod adresem przewidywanych do kadry A. Szymanowskiego, Kmiecik, także pozostającego w sferze zainteresowań selekcjonera — Płaszewskiego, oraz coraz lepiej się spisującego Musiała.

Trenerzy Lecha: Białas i Chudziak, tłumaczyli słabą postawę swej drużyny licznymi kontuzjami prześladującymi piłkarzy poznańskich (Karwecki, Wojciechowski, Szpakowski, Milewski), podkreślając jednocześnie świetną grę wiślaków. Zadowolony z gry swych podopiecznych był A. Brożyniak, zbierając zresztą gratulacje za ten, niezwykle rzadko na ligowych boiskach, uzyskiwany rezultat. Nie posiadał się też z radości prezes Wisły — płk Z. Jabłoński podkreślając dobrą atmosferę w zespole i świetne współdziałanie zarówno zawodników jak i działaczy z trenerem Brożyniakiem.

Teraz nie pozostaje już nam nic innego tylko dołączyć się do gratulacji za wczorajszy popis i z niecierpliwością oczekiwać na ostatnią serię ligowych spotkań, która przyniesie ostateczne wyjaśnienie wszystkich pozostałych jeszcze niewiadomych. (lang)

Był taki mecz: Kolejorz wykolejony

Data publikacji: 20-10-2016 10:37


Przed Wisłą w piątek ligowe starcie z Bruk-Betem Termalicą, lecz my wybiegniemy już nieco dalej w przyszłość. Wszakże wszystkie mecze z niecieczanami odbyły się w niedalekiej przeszłości i kibice dobrze je pamiętają. Może warto wspomnieć tylko sparing z 2012 roku, kiedy to trzy bramki zdobył… Daniel Sikorski. Tak, ten sam Daniel Sikorski, który później w 19 ligowych potyczkach strzelił aż jednego gola! Po piątkowym pojedynku z Bruk-Betem Wiślaków czeka pierwszy mecz 1/4 Pucharu Polski. Po raz drugi w ciągu dziesięciu dni podopieczni Dariusza Wdowczyka zawitają do Poznania na starcie z Lechem. By pokrzepić piłkarzy Białej Gwiazdy, w cyklu „Był taki mecz” wspomnimy dziś o najwyższym zwycięstwie Wisły z Kolejorzem. Wygranej, którą doskonale pamięta II trener krakowian, Kazimierz Kmiecik, autor aż pięciu goli w tamtym spotkaniu, które zakończyło się wynikiem… 8:0.


Na dwie kolejki przed końcem sezonu 1975/1976 szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego zachowały aż cztery drużyny: Stal Mielec, GKS Tychy, Wisła Kraków oraz Ruch Chorzów. Liderem była ekipa z Podkarpacia, która awansowała na czoło tabeli kolejkę wcześniej, po tym jak Biała Gwiazda pokonała dotychczas prowadzących tyszan aż 5:0. Nic więc dziwnego, że 30 maja 1976 roku na stadionie przy Reymonta pojawiło się aż 30 tysięcy sympatyków, którzy dopingowali Wisłę i czekali na dobre informacje z innych stadionów. Krakowianie, tracący punkt do Stali i GKS-u, musieli wygrać i liczyć na utratę punktów przez pierwsze dwa zespoły.

Za mało miejsca w gazecie!

Pierwszy z tych warunków gospodarze - po raz ostatni w tamtym sezonie występujący przy Reymonta - chcieli zrealizować już od samego początku. Przygniatająca przewaga Wiślaków udokumentowana została w gazecie „Tempo”, której to reporter opisał pierwszych pięć podbramkowych sytuacji, jakie miały miejsce do 15. minuty, przez co… zabrakło mu miejsca, by wspomnieć, jak padły wszystkie gole.

Poznaniacy dzielnie bronili się do 36. minuty meczu, kiedy to asystował Kapka, a Henryk Szymanowski plasowanym strzałem z dystansu pokonał Andrzeja Turka. Co ciekawe, był to pierwszy gol młodszego z braci Szymanowskich, strzelony po 97 meczach bez trafienia. Ogółem Henryk Szymanowski wystąpił w 230 meczach w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach Wisły, zdobywając trzy bramki, a jego brat - Antoni - w całej swojej karierze zdobył tyle samo bramek w oficjalnych rozgrywkach, wpisując się na listę strzelców: raz w Pucharze Polski, raz w I lidze i raz w reprezentacji Polski.

Szalony kwadrans Kmiecika!

Załamany straconą bramką Kolejorz szybko został skarcony kolejnymi dwoma trafieniami - tym razem autorstwa Kazimierza Kmiecika - i do szatni musiał schodzić z bagażem trzech goli. Kmiecik show dopiero się rozpoczynał! Napastnik Białej Gwiazdy już na początku drugiej połowy dołożył kolejne dwie bramki, m.in. za sprawą wykorzystanego rzutu karnego. Od 39. do 55. minuty snajper Wisły trafił czterokrotnie! „Badyl” strzelał raz za razem i nawet dobrze dysponowany bramkarz gości nie był w stanie go powstrzymać. A gdy Andrzej Turek radził sobie z Kmiecikiem, wspierał go Jan Jałocha, który w 71. minucie podwyższył wynik na 6:0. Tego dla bramkarza Lecha było za dużo. Turek zrezygnował z dalszej gry i poprosił o zmianę. Wprowadzony na murawę Wiesław Zakrzewski rozpoczął swój udział w meczu od… wyciągnięcia futbolówki z siatki. Autorem siódmego gola był nie kto inny niż Kazimierz Kmiecik, któremu ostatecznie zabrakło tylko jednej bramki do podwójnego hat-tricka. Na łamach „Tempa” podkreślone zostało, że od piętnastu lat nikomu nie udała się sztuka zdobycia pięciu goli w jednym meczu. Przed Kmiecikiem dokonał tego w 1962 roku Ernest Pohl, który do dziś przewodzi Klubowi 100 jako najskuteczniejszy gracz w historii Ekstraklasy.

Wyrównany rekord

Wiśle nadal było mało. Realne stawało się pobicie powojennego rekordu - wyniku 8:0 w starciu z Legią z 1948 roku. Piłkarze Dumy Wielkopolski czekali tylko na ostatni gwizdek sędziego Włodzimierza Bródki, a gdy ten miał już zabrzmieć, w ostatniej akcji meczu Jan Jałocha trafił po raz drugi, ustalając wynik spotkania na 8:0. Po niemal trzydziestu latach rekordowe osiągnięcie zostało wyrównane, a Kolejorz został odprawiony do domu z olbrzymim bagażem. Wykolejonemu Lechowi zajrzało w oczy widmo spadku, lecz zajął on ostatecznie bezpieczne 13. miejsce w lidze. Biała Gwiazda natomiast zrobiła swoje, jednak nie pomogły jej inne kluby i zakończyła rozgrywki na trzecim miejscu, premiowanym awansem do europejskich pucharów.

Wisła Kraków - Lech Poznań 8:0 (3:0)

1:0 H. Szymanowski 36’

2:0 Kmiecik 39’

3:0 Kmiecik 44’

4:0 Kmiecik 53’

5:0 Kmiecik 55’ (k.)

6:0 Jałocha 71’

7:0 Kmiecik 75’

8:0 Jałocha 90’

Wisła: Adamczyk - A. Szymanowski, Płaszewski, Maculewicz (76’ Płonka), Musiał - H. Szymanowski, Nawałka, Jałocha - Kapka, Kmiecik, Kusto (67’ Iwan)

Lech: Turek (74’ Zakrzewski) - Gut, Grześkowiak, Stępniak, Barczak - Napierała, Szewczyk, Szostak, Nowak - Jakóbczak, Szczepaniak (49’ Słowik)

Sędziował: Włodzimierz Bródka z Gdańska

Widzów: ok. 30 000

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl