1977.03.05 Wisła Kraków - Legia Warszawa 3:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Aktualna wersja (12:44, 24 maj 2020) (edytuj) (anuluj zmianę)
(Gazeta Południowa. 1977, nr 52 (7 III) nr 8978)
 
Linia 113: Linia 113:
 +
===Gazeta Południowa. 1977, nr 51 (4/5/6 III) nr 8977===
 +
 +
Po nieudanym starcie w Szczecinie, krakowska WISŁA w drugiej kolejce piłkarskiej ekstraklasy podejmuje w sobotę o godz. 14 na własnym boisku warszawską LEGIĘ. W I rundzie piłkarza stołeczni wygrali 1:0. A jak będzie w sobotę? — Na ten temat rozmawiamy s trenerem wiślaków ALEKSANDREM BROŻYNIAKIEM.
 +
 +
— Legia — choć nie prezentuje obecnie dawnej klasy — należy zawsze do trudnych rywali.
 +
 +
Oglądałem w TV mecz Legia — Odra i wojskowi zrobili na mnie dobre wrażenie. Szczególnie niebezpieczna jest linia ataku, trzeba bacznie pilnować NOWAKA i DĄBROWSKIEGO; para DEYNA—CMIKIEW1CZ nie potrzebuje rekomendacji.
 +
 +
Czeka nas więc trudny mecz, ale chcielibyśmy bardzo wygrać to spotkanie. Szkoda tylko, że nasze przygotowania zakłóciła fatalna aura. Tak na dobrą sprawę to nie mieliśmy gdzie trenować, boisko kortowe jest jeszcze nie gotowe, a boczna płyta pokryta grubą warstwą błota i wody. Nadal nie będziemy mogli wystąpić w najsilniejszym zestawieniu. KMIECIK ma nadal nogę w szynie gipsowej, angina zmogła Goneta, toteż w bramce wystąpi ADAMCZYK.
 +
 +
Po meczu z Pogonią mocno po tłuczony był IWAN, ale mam nadzieję, że zagra w sobotę. Nie mogę skorzystać z usług BUDKI, który jak wiadomo broni barw reprezentacji juniorów. Nastawiamy się w tym meczu na atak, ale wiadomo, że na trudnym terenie łatwiej się bronią niż atakować. Potwierdził to choćby środowy mecz Śląska z Napoli. W sobotę PR przeprowadzi relacje z meczów ekstraklasy w godz. 15.05—16.20 (pr. I), Stal — Widzew, Arka — Śląsk i Wisła — Legia.
 +
 +
 +
 +
 +
===Gazeta Południowa. 1977, nr 53 (8 III) nr 8979===
 +
 +
Ligowe remanenty
 +
 +
Stało się już tradycją, że po każdym ligowym meczu kierownictwo klubu „Wisła” organizuje krótką konferencję prasową. Kilka pytań ze strony dziennikarzy, odpowiedzi trenerów obu zespołów.
 +
 +
Jeśli pamięć mnie nie myli kilka ostatnich konferencji przebiegało raczej w sielankowym nastroju, nikt nie podnosił głosu, nikt nie denerwował się. Aż tu nagle po meczu z „Legią odżyły akcenty polemiczne...
 +
 +
Pierwsi w szranki wstąpili prezes „Wisły” i trener „Legii".
 +
 +
Tenże drugi miał pretensję do części kibiców „Wisły", iż przez cały mecz wznosiła pod adresem jego piłkarzy okrzyk „złodzieje!”. Prezes „Wisły" dał do zrozumienia, że jeśli „Legia” podrywa „Wiśle” Kustę, to musi się liczyć z konsekwencjami takiego czynu, a klubowi trudno brać odpowiedzialność za niewłaściwe zachowanie niektórych mniej sportowo wyrobionych sympatyków. Na to trener „Legii” oświadczył, iż kluby nie tylko zresztą „Wisła" — powinny wychowywać swoich kibiców.
 +
 +
Potem w polemiczne szranki wstąpili trener I reprezentacji narodowej i jeden z dziennikarzy „Tempa”. Naszego selekcjonera zabolało sformułowanie kolegi z „Tempa", który użył zwrotu „wybrańcy pana trenera". „To nie są moi wybrańcy, lecz nasi — oświadczył selekcjoner — ja wprawdzie podejmuję decyzję, ale po dyskusji z kolektywem, nie chciałbym, aby pomniejszano zasługi moich kolegów". A w ogóle to trener miał za złe kolegom z „Tempa", że niewłaściwie interpretują jego decyzje, że szukają dziury w całym. Prosił o krytykę, ale obiektywną i rzeczową.
 +
 +
Dziennikarze nie oszczędzili też zaproszonego po raz pierwszy na konferencję — sędziego głównego. Kolega z „Przeglądu Sportowego” zapytał — jak wytłumaczyć fakt, że za to samo przewinienie (złapanie za koszulkę zawodnika wychodzącego na czystą pozycję) żółtą kartkę otrzymał tylko Jagiełło, a sędzia nie zareagował na faul Płaszewskiego. Arbiter oświadczył, że przewinienia zawodnika „Wisły”... nie dostrzegł. Powiedział to z taką rozbrajającą szczerością, że wszyscy na chwilę zamilkli. A mnie zrobiło się żal arbitra, miał chłop pecha, nie dostrzegł faulu, który widziało 10 tys. osób na stadionie i tysiące przy telewizorach.
 +
 +
Na szczęście sytuację uratował prezes „Wisły”, który oddał głos innemu prezesowi też z „Wisły", ale tej z Chicago. Miły gość oświadczył, że pojedynek stał na bardzo dobrym poziomie, że jest zachwycony postawą obu drużyn. Wszyscy poczuli się usatysfakcjonowani. Znowu dobry nastrój powrócił na konferencyjną salę. Zniknęły akcenty polemiczne. Wszyscy w najlepszej komitywie opuszczali stadion. To była co się zowie konferencja prasowa...
 +
 +
A. STANOWSKI

Aktualna wersja

1977.03.05, I Liga, 17. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 14:00
Wisła Kraków 3:1 (0:0) Legia Warszawa
widzów: 7-10.000
sędzia: Krawczyk
Bramki

Zdzisław Kapka 55’
Andrzej Iwan 65’
Janusz Krupiński 73’
0:1
1:1
2:1
3:1
53' Bogdan Kwapisz



Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz grafika: Zmiana.PNG (58’ Leszek Pawlikowski)
Zbigniew Płaszewski
Kazimierz Gazda
Henryk Szymanowski
Leszek Lipka grafika: Zmiana.PNG (46’ Janusz Krupiński)
Adam Nawałka
Grafika:Zk.jpg Andrzej Iwan
Zdzisław Kapka
Michał Wróbel

trener: Aleksander Brożyniak
Legia Warszawa

Krzysztof Sobieski
Adam Topolski grafika: Zmiana.PNG (81' Ryszard Milewski)
Jerzy Szczeszak
Tadeusz Cypka
Jerzy Jagiełło
Stefan Białas
Kazimierz Deyna
Lesław Ćmikiewicz
Tadeusz Nowak
Waldemar Tumiński
Bogdan Kwapisz

trener: Andrzej Strejlau

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1977, nr 51 (4/6 III) nr 9728

W SOBOTĘ o godz. 14.00, meczem Wisła — Legia Warszawa, zainaugurowany zostanie w Krakowie sezon piekarski. Choć pogoda płata różne figle, jak zresztą zwykle o tej porze roku, zgodnie z terminarzem rozgrywek, na stadion przy ul. Reymonta wybiegną o tej, godzinie zespoły „Białej gwiazdy” i Legii, by stoczyć pojedynek o punkty w rywalizacji I-ligowej. Kibice po długiej zimowej przerwie, z wielką tęsknotą oczekują na pierwszy mecz piłki nożnej, a że jutro mamy wolny od pracy dzień, możemy więc śmiało przypuszczać, iż trybuny Wisły wypełnią się po brzegi.

Spotkają się zaś dwa zespoły, które od lat współzawodniczą między sobą w rozgrywkach ekstraklasy. Obecnie w lepszej sytuacji jest Legia: zajmuje ona szóste miejsce w tabeli z 18 punktami. Wisła ma o dwa punkty mniej i, o ile wygra jutrzejszy. mecz, może wyprzedzić drużynę warszawską.

Krakowscy sympatycy "kopanej” liczą na dobrą, wreszcie dobrą, grę swych pupilów, wierzą w zespół „Białej gwiazdy”, spodziewają się, że piłkarze zrehabilitują się za nieudany występ w Szczecinie, gdzie przed tygodniem przegrali 1:2 z Pogonią, Zawodnicy Wisły bardzo solidnie przygotowywali się do tego meczu, sami zdają sobie sprawę z tego, że strata nawet punktu odsunie, ich od czołowej grupy w tabeli T ligi. Teraz trzeba więc nadrabiać zaległości, walczyć nieustępliwie o każdą piłkę, umiejętnie bronić się, a równocześnie skutecznie — Właśnie o to przede wszystkim chodzi — atakować. Piłkarze krakowscy, po powrocie ze Szczecina, trenują codziennie, wczoraj zajęcia rozpoczęły się o godz., 14, tak będzie i dziś, jako że sobotni mecz odbędzie się o tej właśnie porze.

Oto co nam powiedział w przeddzień tego Ważnego meczu kierownik pierwszej drużyny Wisły, mjr Eugeniusz Kosiba: „W spotkaniu szczecińskim większość naszych zawodników została mocno poturbowana, najbardziej ucierpiał tam Andrzej Iwan, który wznowił treningi dopiero w środę. Stanisław Gonet rozchorował się i jego występ stoi pod znakiem zapytania, Antoni Szymanowski odczuwa jeszcze skutki kontuzji, jakiej nabawił się podczas sparringowego meczu z Górnikiem Zabrze. Niemniej nasi piłkarze pałają chęcią zrewanżowania się przed własną publicznością Za dotychczasowe niepowodzenia.

Jestem przekonany, że jutro pokażą dobrą piłkę nożną i odniosą zwycięstwo”.

I my jesteśmy podobnego zdania. Wszyscy czekamy na naprawdę dobry futbol, Uczymy, / że „Biała gwiazda” nie zawiedzie swych licznych sympatyków


Echo Krakowa. 1977, nr 52 (7 III) nr 9729

W piłkarskim meczu, inaugurującym sezon w Krakowie, zespół Wisły pokonał Legię W-wa 3:1 (0:0). Bramki zdobyli: dla zwycięzców -Kapka w 55 min., Iwan w 65 min. oraz Krupiński w 73 min. a dla pokonanych — Kwapisz w 53 min. Sędziował F. Krawczyk z Katowic. Widzów ok. 10 tys.

WISŁA- Adamczyk — A. Szymanowski, Maculewicz (od 58 min. Pawlikowski), Gazda, Płaszewski— H. Szymanowski, Lipka (od 45 min. Krupiński), Kapka — Nawałka, Iwan, Wróbel.

LEGIA: Sobieski — Topolski (od 81 miń Milewski), Cypka, Jagiełło, Tumiński Białas, Ćmikiewicz, Kwapisz, Deyna — Nowak, Szczeszak.

Sobotnie spotkanie zwłaszcza w II części mogło się. podobać.

W I połowie gra była mało interesująca chociaż już w 3 min. Kapka miał szansę zdobyć prowadzenie, a w 15 min. ten sam piłkarz nie wykorzystał rzutu karnego! Legioniści tylko w 37 min. zmarnowali dobrą okazję, kiedy to do podania Deyny doszedł Nowak i, będąc sam na sam z Adamczykiem, nie zdołał zmusić go do kapitulacji.

Grą wyraźnie ożywiła się w drugiej części meczu. Wisła atakowała z pasją, lecz prowadzenie niespodziewanie objęła Legia, kiedy to Kwapisz zaskoczył golkipera wiślaków i A.

Szymanowskiego asekurującego bramkę. Riposta krakowian była jednakże natychmiastowa. W 2 min. po utracie bramki Kapka z podania Wróbla strzelił z dalszej odległości, nie do obrony, W 10 min. później było już 2:1 dla „Białej gwiazdy”, a szczęśliwym strzelcem okazał się Iwan. Na 17 min. przed końcowym gwizdkiem sędziego trzecią bramkę dla Wisły uzyskał Krupiński.

Zwycięstwo podopiecznych trenera Brożyniaka było zasłużone.

Krakowianie nie speszyli się niespodziewaną utratą bramki oraz niewykorzystaniem rzutu karnego. Kolejny udany występ w zespole zanotowali młodzi zawodnicy: Iwan i Krupiński, a także Wróbel, który imponował indywidualnym wyszkoleniem technicznym.

Za ostrą grę żółte kartki otrzymali: w 67 min. Iwan oraz w 79 miń. Jagiełło.

Po meczu powiedzieli: Trener Wisły — A. Brożyniak: Dobrze się stało, że wyrównująca bramka padła szybko. Cały zespół zasłużył na pochwałę za ambicję i wolę walki.

Trener Legii — A. Strejlau: Nie rozumiem jak można było przegrać fen mecz kiedy prowadziliśmy 1:0. Moi podopieczni zbyt długo chyba", cieszyli się ze zdobycia prowadzenia i nie potrafili wytrącić wiślaków z uderzenia.

Trener reprezentacji Polski — J. Gmoch:" Mecz w II połowie mógł się podobać. Cieszy konsekwencja szkoleniowca Wisły we wprowadzaniu do gry młodych piłkarzy. Na najbliższą konsultację — 9 bm. — powołam m. in. Antoniego Szymanowskiego. (Wi-Gr)


Gazeta Południowa. 1977, nr 52 (7 III) nr 8978

W ostatnich w tym sezonie meczach ligowych przed własną publicznością koszykarze Wisły Kraków zmierzyli się z ostatnim zespołem ekstraklasy — wrocławską Gwardią. Jak było do przewidzenia, dwa łatwe zwycięstwa odnieśli wiślacy.

W sobotę „Wawelskie Smoki” wygrały 115:75 (51:35). Najwięcej punktów dla Wisły zdobyli: Dolczewski 29, Międzik 18, Kwiatkowski i Seweryn po 16, Langosz 13, dla Gwardii: Gołda 26, Czajkowski 16, Walonis 10. Mecz bez historii. Krakowianie przewyższali pod każdym względem wrocławian. Gwardii, w szeregach którego występuje jeden z najwyższych koszykarzy naszej ekstraklasy 519-letni Marek Gołda (208 cm wzrostu), poza ambicją nie mógł niczym zaimponować. Mecz rewanżowy wygrali także wiślacy 112:86 (62:40). Najwięcej punktów dla „Wawelskich Smoków” zdobyli: Dolczewski 22, Gardzina 21, Langosz 20, Seweryn i Ładniak po 14. Dla Gwardii: Czajkowski 26, Gołda 20, Gromadowski 12


Gazeta Południowa. 1977, nr 52 (7 III) nr 8978

Brawo młodzież wiślacka!

Wisła-Legia 3:1

(OBSŁ. WŁ.) Sobotni mecz Wisły z warszawską Legią, zakończony zwycięstwem krakowian 3:1 (0:0) miał dwa oblicza. W I połowie, z wyjątkiem początkowych kilkunastu minut — gra była mało ciekawa, a oba zespoły stworzyły zaledwie kilka groźnych sytuacji podbramkowych. Rutynowany zespół Legii, w którym bardzo dobrze grał w tym okresie Deyna — umiejętnie zwalniał tempo gry i stosował ź powodzeniem atak pozycyjny.

Gospodarze natarli wprawdzie z dużym impetem i mieli w początkowym okresie dwie znakomite sytuacje na strzelenie bramek (w 3 min. Kapka przestrzelił z kilku metrów, a w 15 min ten sam zawodnik fatalnie spudłował karnego podyktowanego za zatrzymanie piłki ręką przez Cypkę), ale potem ich akcje były chaotyczne. W końcowej fazie I połowy lepsze wrażenie robiła Legia, w 37 min. Nowak idealnie wypuszczony przez Deynę przegrał pojedynek w sytuacji sam na sam z Adamczykiem.

Po przerwie obserwujemy zupełnie inny mecz. Sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie.

W 53 min. długie podanie z prawej stron., trafia do Kwapisza, który przy biernej postawie A.

Szymanowskiego — strzela z woleja do siatki. Konsternacje na widowni; na szczęście Wiślacy nie załamują się. Już 2 minuty później pada wyrównanie. Piękną akcją popisał się Wróbel, który uciekł po skrzydle i idealnie wyłożył piłkę Kapce, a ten nie zmarnował szansy. Krakowianie są w ciągłym, ataku — w 65 min. po precyzyjnie bitym rzucie rożnym przez Wróbla, Iwan zdobywa dla Wisły prowadzenie. W 73 min. popisową akcję rozgrywa Kawałka i młody Krupiński strzela trzecią bramkę dla gospodarzy. Goście próbują kontratakować, dogodnych sytuacji nie wykorzystują jednak Białas i Kwapisz.

W sumie zwycięstwo Wisły zasłużone. Jest ono w głównej mierze zasługą młodzieży wiślackiej, która nie załamała się prowadzeniem gości i. w trudnych momentach poderwała zespół do walki. Legia rozczarowała, zbyt dużo błędów popełnili zwłaszcza jej obrońcy.

Po meczu powiedzieli — A.

STREJLAU: nasz zespół w I połowię dobrze realizował założenia taktyczne. Po zdobyciu prowadzenia piłkarze Legii zupełnie niepotrzebnie przeszli do ofensywy i mam o to pretensję przede wszystkim do doświadczonych zawodników. Nie umniejsza to jednak sukcesu Wisły, a zwłaszcza świetnej postawy jej młodych piłkarzy.

A. BROZYNIAK: Cieszę się, że mam zespole tak bojowych i ambitnych piłkarzy, którzy walczą do samego końca. To właśnie entuzjazm i bojowość młodych zawodników poderwała zespół do walki.

Wisła; Adamczyk — A. Szymanowski, Maculewicz (od 53 min. Pawlikowski), Płaszewski, Gazda — H. Szymanowski, Nawałka, Kapka — Lipka (od 45 min. Krupiński), Iwan, Wróbel.

LEGIA: Sobieski — Topolski (od 81 min. Milewski), Cypka, Szczeszak, Jagiełło — Tumiński, Deyna, Ćmikiewicz — Nowak, Kwapisz, Białas. Żółte kartki: Jagiełło i Iwan. (ANS)


Gazeta Południowa. 1977, nr 51 (4/5/6 III) nr 8977

Po nieudanym starcie w Szczecinie, krakowska WISŁA w drugiej kolejce piłkarskiej ekstraklasy podejmuje w sobotę o godz. 14 na własnym boisku warszawską LEGIĘ. W I rundzie piłkarza stołeczni wygrali 1:0. A jak będzie w sobotę? — Na ten temat rozmawiamy s trenerem wiślaków ALEKSANDREM BROŻYNIAKIEM.

— Legia — choć nie prezentuje obecnie dawnej klasy — należy zawsze do trudnych rywali.

Oglądałem w TV mecz Legia — Odra i wojskowi zrobili na mnie dobre wrażenie. Szczególnie niebezpieczna jest linia ataku, trzeba bacznie pilnować NOWAKA i DĄBROWSKIEGO; para DEYNA—CMIKIEW1CZ nie potrzebuje rekomendacji.

Czeka nas więc trudny mecz, ale chcielibyśmy bardzo wygrać to spotkanie. Szkoda tylko, że nasze przygotowania zakłóciła fatalna aura. Tak na dobrą sprawę to nie mieliśmy gdzie trenować, boisko kortowe jest jeszcze nie gotowe, a boczna płyta pokryta grubą warstwą błota i wody. Nadal nie będziemy mogli wystąpić w najsilniejszym zestawieniu. KMIECIK ma nadal nogę w szynie gipsowej, angina zmogła Goneta, toteż w bramce wystąpi ADAMCZYK.

Po meczu z Pogonią mocno po tłuczony był IWAN, ale mam nadzieję, że zagra w sobotę. Nie mogę skorzystać z usług BUDKI, który jak wiadomo broni barw reprezentacji juniorów. Nastawiamy się w tym meczu na atak, ale wiadomo, że na trudnym terenie łatwiej się bronią niż atakować. Potwierdził to choćby środowy mecz Śląska z Napoli. W sobotę PR przeprowadzi relacje z meczów ekstraklasy w godz. 15.05—16.20 (pr. I), Stal — Widzew, Arka — Śląsk i Wisła — Legia.



Gazeta Południowa. 1977, nr 53 (8 III) nr 8979

Ligowe remanenty

Stało się już tradycją, że po każdym ligowym meczu kierownictwo klubu „Wisła” organizuje krótką konferencję prasową. Kilka pytań ze strony dziennikarzy, odpowiedzi trenerów obu zespołów.

Jeśli pamięć mnie nie myli kilka ostatnich konferencji przebiegało raczej w sielankowym nastroju, nikt nie podnosił głosu, nikt nie denerwował się. Aż tu nagle po meczu z „Legią odżyły akcenty polemiczne...

Pierwsi w szranki wstąpili prezes „Wisły” i trener „Legii".

Tenże drugi miał pretensję do części kibiców „Wisły", iż przez cały mecz wznosiła pod adresem jego piłkarzy okrzyk „złodzieje!”. Prezes „Wisły" dał do zrozumienia, że jeśli „Legia” podrywa „Wiśle” Kustę, to musi się liczyć z konsekwencjami takiego czynu, a klubowi trudno brać odpowiedzialność za niewłaściwe zachowanie niektórych mniej sportowo wyrobionych sympatyków. Na to trener „Legii” oświadczył, iż kluby nie tylko zresztą „Wisła" — powinny wychowywać swoich kibiców.

Potem w polemiczne szranki wstąpili trener I reprezentacji narodowej i jeden z dziennikarzy „Tempa”. Naszego selekcjonera zabolało sformułowanie kolegi z „Tempa", który użył zwrotu „wybrańcy pana trenera". „To nie są moi wybrańcy, lecz nasi — oświadczył selekcjoner — ja wprawdzie podejmuję decyzję, ale po dyskusji z kolektywem, nie chciałbym, aby pomniejszano zasługi moich kolegów". A w ogóle to trener miał za złe kolegom z „Tempa", że niewłaściwie interpretują jego decyzje, że szukają dziury w całym. Prosił o krytykę, ale obiektywną i rzeczową.

Dziennikarze nie oszczędzili też zaproszonego po raz pierwszy na konferencję — sędziego głównego. Kolega z „Przeglądu Sportowego” zapytał — jak wytłumaczyć fakt, że za to samo przewinienie (złapanie za koszulkę zawodnika wychodzącego na czystą pozycję) żółtą kartkę otrzymał tylko Jagiełło, a sędzia nie zareagował na faul Płaszewskiego. Arbiter oświadczył, że przewinienia zawodnika „Wisły”... nie dostrzegł. Powiedział to z taką rozbrajającą szczerością, że wszyscy na chwilę zamilkli. A mnie zrobiło się żal arbitra, miał chłop pecha, nie dostrzegł faulu, który widziało 10 tys. osób na stadionie i tysiące przy telewizorach.

Na szczęście sytuację uratował prezes „Wisły”, który oddał głos innemu prezesowi też z „Wisły", ale tej z Chicago. Miły gość oświadczył, że pojedynek stał na bardzo dobrym poziomie, że jest zachwycony postawą obu drużyn. Wszyscy poczuli się usatysfakcjonowani. Znowu dobry nastrój powrócił na konferencyjną salę. Zniknęły akcenty polemiczne. Wszyscy w najlepszej komitywie opuszczali stadion. To była co się zowie konferencja prasowa...

A. STANOWSKI