1977.10.29 Polska - Portugalia 1:1

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Henryk Maculewicz, Adam Nawałka.

od lewej: Henryk Wawrowski, Adam Nawałka, Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Bohdan Masztaler , Wojciech Rudy, Henryk Maculewicz, Henryk Kasperczak, Władysław Żmuda, Jan Tomaszewski, Kazimierz Deyna.
od lewej: Henryk Wawrowski, Adam Nawałka, Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Bohdan Masztaler , Wojciech Rudy, Henryk Maculewicz, Henryk Kasperczak, Władysław Żmuda, Jan Tomaszewski, Kazimierz Deyna.
Joao Alves i Adam Nawałka.
Joao Alves i Adam Nawałka.

Skład Reprezentacji Polski:

Jan Tomaszewski - ŁKS Łódź

Henryk Wawrowski - Pogoń Szczecin

Władysław Żmuda - Śląsk Wrocław

Henryk Maculewicz - Wisła Kraków

Wojciech Rudy - Zagłębie Sosnowiec

Henryk Kasperczak - Stal Mielec

Kazimierz Deyna - Legia Warszawa Grafika:Zmiana.PNG (84’ Jan Erlich - Śląsk Wrocław)

Adam Nawałka - Wisła Kraków

Bohdan Masztaler - ŁKS Łódź Grafika:Zmiana.PNG (38’ Zbigniew Boniek - Widzew Łódź)

Grzegorz Lato - Stal Mielec

Andrzej Szarmach - Stal Mielec


Miejsce/Stadion: Chorzów.

Strzelcy bramek: Kazimierz Deyna 28’ (1:0), Manuel Fernandes 61’ (1:1).

Selekcjoner: Jacek Gmoch


Relacje prasowe

===Gazeta Południowa. 1977, nr 248 (31 X/1 XI) nr 9174

Po dramatycznym meczu w Chorzowie

Deyna i Tomaszewski autorami sukcesu

CHORZÓW (Obsługa własna). Nieomal do ostatniej sekundy dramatycznego spotkania Polska — Portugalia nie byliśmy pewni awansu do finałów mistrzostw świata w Argentynie. Naszemu zespołowi wystarczał remis, ale wywalczenie go nie przyszło łatwo.

80-tysięczna widownia i tysiące kibiców przy telewizorach i radioodbiornikach z ulgą i entuzjazmem przyjęli ostatni gwizdek sędziego p. Waltera Escheweilera z RFN i wynik 1:1 (1:0) tego ważnego spotkania dla naszej drużyny narodowej. Wiwatom nie było końca. Polska reprezentacja wywalczyła awans do finałów „MundiaI-78” w Argentynie. W historii naszego piłkarstwa stało się to już po raz trzeci. Cel został zatem osiągnięty. Bilans eliminacji jest dla naszych piłkarzy nadzwyczaj korzystny: 5 zwycięstw, 1 remis, różnica bramek 17:4.

Mecz chorzowski był typową walką o punkty, przyszło w nim naszej jedenastce o decydujący punkt walczyć niezwykle twardo i zacięcie. Dla białoczerwonych była to najtrudniejsza próba spośród dotychczasowych. Portugalczycy, którzy przegrali z nami w Porto 0:2, zaprezentowali się na śląskim gigancie niezwykle korzystnie.

Polacy natomiast występujący bez W. Lubańskiego nie ujawnili wszystkich swoich możliwości. Pewien wpływ miały na to kontuzje kilku czołowych zawodników, zakłócające tok przygotowań, oraz wysoka stawka pojedynku, przysparzająca dozę nerwowości.

Biało-czerwoni mimo to byli bliscy zwycięstwa. Stworzyli więcej sytuacji podbramkowych. W pierwszej fazie spotkania dominowali na boisku, a bramkarz Tomaszewski był w tym okresie rzadko niepokojony. Natomiast bramkarz Portugalczyków Bento musiał wielokrotnie interweniować. W tej części spotkania trzech okazji nie wykorzystał Deyna, zabrakło niewątpliwie precyzji, a Szarmach silnym strzałem trafił w poprzeczkę.

Gra rozgrywała się przede wszystkim na środku boiska.

Nasza pomoc była doskonale usposobiona i wykazywała inicjatywę. Dużą w tym zasługa Kasperczaka a zwłaszcza Nawałki.

Krakowski piłkarz może mniej widoczny, niedostrzegalny być może przez widzów, odegrał niezwykłą rolę i wyeliminował skutecznie z gry świetnego Alvesa. W ogóle destrukcyjne akcje naszych zawodników znamionowały wysoką klasę, a Lato i Deyna wysunięci do przodu często niepokoili bramkarza gości. Ukoronowaniem polskich akcji ofensywnych było zdobycie przepięknej bramki a rzutu rożnego przez Kazimierza Deynę.

Goście nie dali za wygraną, kontratakowali skutecznie, a po uzyskaniu wyrównującej bramki panowali na boisku. W grę Polaków wkradła się wówczas nerwowość. Akcje były mało płynne, raziła niecelność podań.

Portugalczycy uwierzyli w możliwość zwycięstwa, często niebezpiecznie atakują. Teraz jedna akcja, jeden strzał mogły zmienić losy meczu. W końcówce spotkania Polacy opanowali nerwy i skutecznie bronili remisu, utrzymali się przy piłce, kontrolowali grę, osiągając wreszcie upragniony remis. Mecz o tak wielkim ładunku emocjonalnym nie był zbyt pięknym widowiskiem. Wielka jego stawka nie pozwalała na finezję i techniczne popisy. Ale widowisko w pełni chyba zadowoliło najwybredniejszych kibiców, tym bardziej, że było ukoronowaniem dobrej, eliminacyjnej passy.

Po sobotnim spotkaniu nasuwają się jednak pewne refleksje. Myśląc o sukcesach w Argentynie musimy dysponować lepszym zespołem. Potrzebne są jeszcze pewne korekty w składzie, w stylu gry i jej skuteczności. Ale na to jest jeszcze sporo czasu.

POLSKA: Jan Tomaszewski — Henryk Wawrowski, Władysław Zmuda, Henryk Maculewicz, Wojciech Rudy — Henryk Kasperczak, Bohdan Masztaler (od 35 min, Zbigniew Boniek), Kazimierz Deyna (od 83 min. Jan Erlich), Adam Kawałka — Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach.

PORTUGALIA: Manuel Bento — Mendes Gabriel, Humberto Coelho, Joao Iaranjeira, Alfred Murca — Machado Octavio, Toni, Joao Alyes, Fernando Chalana (od 61 min. Arsenio Seninho) — Manuel Fernandes, Antonio Oliveira.

Żółte kartki: Mendes Gabriel w 56 min. i Humberto Coelho w 71 min. 3 min. — Henryk Wawrowski, który znalazł się na połowie Portugalczyków, oddał niespodziewanie silny strzał z ok. 30 m, ale Bento nie dał się zaskoczyć.

10 min. — piękna akcja Polaków. Wawrowski podał prostopadle piłkę do wybiegającego na pozycję Laty, a ten natychmiast z prawej strony dośrodkował do nieobstawionego Deyny. Kapitan naszej reprezentacji strzelił jednak niecelnie.

14 min. — następna świetna sytuacja. Po rzucie wolnym piłkę otrzymał Szarmach, który pięknym strzałem głową trafił w poprzeczkę. Odbitą piłkę skierował do bramki Masztaler, jednak bramkarz Bento bronił w pięknym stylu.

26 min. — zaskakujący strzał Chalany lewą nogą z ok. 20 m i piłka nieznacznie minęła prawy słupek bramki.

32 min. — szybka akcja polskiego ataku. Lato otrzymał piłkę w okolicy pola karnego, błyskawicznie przedłużył podanie do Deyny, który uderzył natychmiast, ale Bento zdołał instynktownie wybić piłkę na róg.

34 min. — mocny strzał Manuela Fernadesa przenosi nad poprzeczkę Tomaszewski.

36 min. — 1:0 dla Polski. Kazimierz Deyna egzekwował rzut rożny z lewej strony boiska i słynnym „rogalem” bezpośrednio z rogu skierował piłkę do siatki obok bezradnego bramkarza.

41 min. — akcja Laty, podanie do Bońka, który tyłem przedłużył je do Deyny Ten ostatni po raz trzeci nie wykorzystał jednak znakomitej okazji.

53 min. — składna akcja gości zakończyła się celnym strzałem, ale arbiter nie uznał bramki, orzekając pozycję spaloną.

55 min. — rzut wolny z 25 m.

dla Portugalii. Alves krótko zagrał do Manuela Fernadesa, ten płasko strzelił ale obok słupka.

61 min. — dynamiczny rajd Chalany lewą stroną boiska i płaskie dośrodkowanie na przedpole bramkowe Piłki dopadł nadbiegający Manuel Fernandes i wyrównał na 1:1.

.72 min. — strzał Bońka silny i zaskakujący, ale piłka poszybowała nad poprzeczkę.

78 min. — wspaniały strzał Toniego z ok. 18 m i Tomaszewski pokazuje swą klasę przerzucając piłkę nad poprzeczką.

JULIO PEREIRA „JUCA”: Polacy to wybitna drużyna, która ma szanse odegrać w Argentynie czołową rolę. Jestem bowiem przekonany, że okres dzielący ich od argentyńskich finałów wykorzystany zostanie na dalsze doskonalenie gry zespołu. W Chorzowie wasi piłkarze nie zdołali wykazać swej wyższości nad moimi, ale z przebiegu całych eliminacji nie ulega wątpliwości, że awans należał się właśnie Polakom. Uważam,. że Portugalczycy zagrali w Chorzowie bardzo dobrze, chyba najlepiej z dotychczasowych spotkań.

Opinie trenerów

JACEK GMOCH: Najważniejsze, że osiągnęliśmy wytyczony cel: awans. Można mieć zastrzeżenia do gry naszych piłkarzy w sobotnim meczu, ale liczy się przede wszystkim końcowy efekt. Jestem pełen uznania dla całej trzynastki, która wystąpiła na Stadionie Śląskim, bo wszyscy dali z siebie to, czym obecnie dysponujemy, imponowali ambicją i wolą walki.

Portugalczycy to wartościowy zespół, który w sobotą zagrał doskonałe spotkanie. Goście zaimponowali mi odpornością psychiczną. Grali bardzo swobodnie i spokojnie. Wydaje mi się natomiast, że nasi piłkarze nie umieją jeszcze występować w roli faworyta. Wpływa to na psychikę. Działa usztywniająco.

Musimy nad tym elementem popracować.