1978.08.16 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 0:1

Z Historia Wisły

1978.08.16, I liga, 6. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18.00, środa
Wisła Kraków 0:1 (0:1) Śląsk Wrocław
widzów: 20.000-22.000
sędzia: Ryszard Sobiecki z Warszawy.
Bramki
0:1 14' Józef Kwiatkowski
Wisła Kraków
4-3-3
Jan Karwecki
Marek Motyka grafika: Zmiana.PNG (68’ Kazimierz Gazda)
Henryk Maculewicz
Krzysztof Budka
Zbigniew Płaszewski
Henryk Szymanowski grafika: Zmiana.PNG (41’ Janusz Krupiński)
Zdzisław Kapka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Andrzej Iwan
Adam Nawałka

trener: Orest Lenczyk
Śląsk Wrocław

Zygmunt Kalinowski
Ryszard Sobiesiak
Henryk Kowalczyk
Krzysztof Karpiński
Mieczysław Kopycki
Roman Faber
Tadeusz Pawłowski
Mieczysław Olesiak
Zygmunt Garłowski
Józef Kwiatkowski Grafika:Zmiana.PNG (87' Jacek Nocko)
Janusz Sybis

trener: Aleksander Papiewski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1978, nr 182 (15 VIII) nr 10154

JUTRO w Krakowie sympatycy piłki nożnej nie będą mogli narzekać na brak emocji. Odbędą się bowiem dwa ciekawe mecze: najpierw o godz. 16.00 na boisku przy ul. Kałuży w IV kolejce spotkań II ligi zespół Cracovii podejmować będzie Concordię Piotrków, a o godz., 18.00 na boisku przy ul. Reymonta odbędzie się atrakcyjne spotkanie: mistrz Polski Wisła zmierzy się bowiem z wicemistrzem — wrocławskim Śląskiem.

Na pewno gra Wisły w ostatnich meczach pozostawia uczucie pewnego niedosytu. Wszyscy pamiętamy, bowiem ubiegłoroczny zwycięski marsz wiślaków. Cóż, na razie nie wiedzie się krakowskim piłkarzom tak dobrze, ale szanse na odegranie czołowej roli w I lidze nadal pozostały. Jeden nieudany, występ nie jest przecież dowodem na jakiś kryzys mistrza Polski.

Najlepszą okazję do wykazania, iż jest się czołowym w kraju zespołem będzie miała Wisła jutro w meczu z aktualnym wicemistrzem Polski — wrocławskim Śląskiem. Wrocławianie, co jest niewątpliwie największą niespodzianką bieżących rozgrywek, znajdują się obecnie na ostatnim miejscu w tabeli, dotychczas rozegranych meczach Śląsk przegrał bowiem u siebie z Legią 0:1, zremisował w Bytomiu z Szombierkami 1:1, przegrał z Widzewem 0:1 i uległ w Mielcu Stali 0:1 W tym ostatnim spotkaniu wrocławianie mieli jednak dużą przewagę ) ich porażka była bardzo pechowa. Jest jednak zespół wrocławski ciągle Uczącą się drużyną i pokonanie go wcale nie należy do zadań łatwych. W ubiegłym sezonie wiślacy zwyciężyli u siebie „wojskowych” 2:0 lecz we Wrocławiu ulegli w rewanżu 1:3 co było najwyższą porażką krakowian w historii 18 dotychczas rozegranych spotkań ze Śląskiem.

Wrocławianie z pewnością będą chcieli w Krakowie wypaść jak najlepiej. Będą chcieli udowodnić, iż ostatnia lokata jest tylko przejściowym kryzysem drużyny, która nadal jest zdolna pokonać nawet na wyjeździe mistrza kraju. Z drugiej strony wiślacy, których linię pomocy poważnie wzmocnił powrót Nawałki pragną zrehabilitować się za porażkę w Lodzi i efektownym zwycięstwem powrocie do czoła tabeli. W sumie jutrzejszy mecz zapowiada się interesująco i publiczność na stadionie Wisły nie powinna narzekać na brak emocji.


Echo Krakowa. 1978, nr 183 (16 VIII) nr 10155

O godz. 18.00 na boisku przy ul. Reymonta mistrz Polski — Wisła zmierzy się z wicemistrzem — Śląskiem Wrocław Pojedynek zapowiada się pasjonująco, a krakowianie z pewnością dołożą wszystkich sił aby rozstrzygnąć. spotkanie na swoją korzyść.


Echo Krakowa. 1978, nr 184 (17 VIII) nr 10156

WISŁA — Śląsk 0:1 (0:1). Bramkę strzelił w 14 min. Kwiatkowski. Sędziował p. Sobiecki z Warszawy. Widzów ok. 20 tys.

WISŁA — Karwecki — Motyka (od 68 min. Gazda), Maculewicz, Budka, Jałocha — H. Szymanowski (od 41 min. Kapka, Nawałka, Płaszewski — Iwan, Lipka.

Sympatycy futbolu oglądnęli wczoraj w Krakowie dwa mecze lecz niestety przyjemnych wrażeń nie doznali na żadnym z tych spektakli. Z meczu Cracovii z Concordią wyszedłem po godzinie całkowicie zdegustowany, na spotkaniu mistrza z wicemistrzem Polski. wytrwałem do końca tylko z zawodowych względów, gdybym był tam jako kibic nie wytrzymałbym, podobnie jak i spora część widzów, pełnych 90 minut. Porównując możliwości z wykonawstwem wyżej chyba by trzeba postawić pojedynek II-ligowych beniaminków.

Choć oczywiście w kategoriach bezwzględnych przy Reymonta grano lepiej niż przy Puszkina, W sumie i tu i tu rozpacz.

Trener Wisły tłumaczył słabą postawę swych graczy trudami meczu w Łodzi z Widzewem, słabą jeszcze formą kadrowiczów — Iwana, Maculewicza, Nawałki, nagłą anginą która wyłączyła z zespołu Kmiecika, trener Śląska mówił o psychicznym załamaniu swej ekipy po serii nieszczęśliwych porażek i bojaźliwej w związku z tym grze w Krakowie. Trzeba przyjąć te tłumaczenia, bo cóż innego pozostaje. Może osłodzi to trochę gorycz tysięcy kibiców .Białej gwiazdy”, jakiej doznali w efekcie porażki swych pupilów i to po kompromitujące słabej grze. W całym meczu na dobrą sprawcę ani razu Wisła nie miała pozycji do strzelenia bramki, Śląsk polujący na błędy krakowskiej defensywy (a było ich, że i na kilka meczy wystarczy) tylko raz wykorzystał doskonałą szansę stworzoną przez rywali, w innych sytuacjach gracze tego klubu strzelali na wiwat, lub mijali się z piłką.

Przykro pisać taką relację.

Był to dla mnie pierwszy w tym sezonie kontakt z rozgrywkami ligowymi. Myślę, że dla wielu wczorajszych kibiców także. Stąd różnica w grze drużyny, w porównaniu z końcem poprzedniego sezonu, różnica niestety na niekorzyść, z ogromną siłą rzucała się w oczy.

Przykro komentować zawody, krytykować wiślaków, bo nie grali bez ambicji. Owszem starali się biegać, walczyć o piłkę, próbowali przedrzeć się na przedpole bramki Kalinowskiego, ale nie miały te działania koniecznej dynamiki, płynności, polotu, stąd też były zupełnie nieskuteczne.

Na koniec wreszcie trzeba napisać, iż do słabiutkiego poziomu meczu dostroił się p. Sobiecki wydając wiele doprawdy przedziwnych decyzji. Nie żeby faworyzował gospodarzy, czy gości. On po prostu sędziował źle, mimo iż mecz był w sumie grany fair i arbiter nie miał zbyt wiele, pracy, (lang)


Trener Śląska — A. PAPIEWSKI: — Taktycznie zagraliśmy dobrze, w końcowej fazie niepotrzebnie moi gracze cofnęli się do defensywy. Uważam, iż graliśmy dynamiczniej, prościej od wiślaków ale skuteczniej. Zespół nie zaprezentował swej całej formy, lecz gracze po ostatnich niepowodzeniach wyszli na boisko ogromnie stremowani. Myślę, iż po tym zwycięstwie otrząsną się z psychicznego załamania i będą grać ładniej i lepiej.

Trener Wisły — O. LENCZYK: — Zagraliśmy słabo bo mam graczy fizycznie nie przygotowanych do ligi.

Na kadrowiczach odbija się ujemnie Argentyna, na Nawałce dodatkowo pobyt na Kubie, Kmiecik rozchorował się, a wszyscy gracze są po meczu z Widzewem tak porozbijani, iż na dobrą sprawę nie powinni grać. Lecz zaplanowaliśmy wyjazd do Hiszpanii i teraz nie pora się z tego wycofać, więc musimy grać tak często.


Gazeta Południowa. 1978, nr 186 (16 VIII) nr 9409

Dziś o godz. 18 piłkarze krakowskiej Wisły rozegrają na własnym boisku awansem mecz o mistrzostwo ekstraklasy z wicemistrzem Polski — Śląskiem Wrocław. Wrocławianie, którzy występują nadal bez kontuzjowanego Żmudy, fatalnie wystartowali w tegorocznym sezonie. Zdobyli zaledwie jeden punkt i. zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Krakowianie będą więc faworytem dzisiejszego pojedynku. Nie oznacza to wcale, że wiślaków czeka łatwe zadanie. Wrocławianie będą zapewne chcieli udowodnić, że ich dotychczasowe niepowodzenia są tylko chwilowym kryzysem formy. Ten zespół stać na pewno na znacznie lepszą grę. Być może, właśnie w Krakowie, nastąpi przebudzenie wicemistrza Polski. Zapowiada się więc ciekawy pojedynek. Wiślacy, mimo porażki w Łodzi z Widzewem, zademonstrowali dobrą formę i teraz będą chcieli wykorzystał atut własnego boiska, by zdobyć komplet punktów i nie stracić kontaktu z czołówką tabeli.



Gazeta Południowa. 1978, nr 187 (17 VIII) nr 9410

Wisła -Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)

Druga porażka mistrza

Nie był to mecz godny mistrza i wicemistrza Polski. Zawód sprawiła przede wszystkim Wisła, która rozegrała jedno ze słabszych spotkań i niespodziewanie uległa na własnym boisku Śląskowi Wrocław 0:1 (0:1). Była to druga porażka wiślaków w tym sezonie i pierwsze zwycięstwo wrocławian.

Krakowianie wystąpili co prawda w osłabionym składzie bez chorego na anginę Kmiecika i odczuwali jeszcze w nogach ciężki, sobotni mecz w Łodzi, ale nie usprawiedliwia to w pełni bardzo słabej postawy zespołu mistrza Polski. Zawiedli prawie wszyscy zawodnicy, a przede Wszystkim kadrowicze. Wisła grała wolno, chaotycznie, niedokładnie, akcje gospodarzy rwały się raz po raz.

Krakowianie zdobyli od pierwszych minut przewagę w polu.

Dwukrotnie celnie strzelił z dalszej odległości Kapka, ale Kalinowski był na posterunku.

Tymczasem jeden z pierwszych kontrataków Śląska, przyniósł prowadzenie gościom. W 14 min. H. Szymanowski tak niefortunnie wybił piłkę sprzed własnej bramki, że trafiła ona pod nogi Kwiatkowskiego, który celnie strzelił z 18 metrów i było 1:0.

Krakowianie grali nadal ospale i niedokładnie, ich ataki bez trudu powstrzymywali obrońcy wrocławscy. Natomiast kontry gości były znacznie groźniejsze.

Doskonałą okazję do podwyższenia wyniku miał w 40 min. Sybis, ale nie trafił w piłkę, będąc sam na sam z Karweckim. Natomiast w 43 min. szansę na zdobycie gola miał Iwan, fatalnie jednak przestrzelił z pięciu metrów.

Po przerwie przewaga krakowian była momentami przygniatająca, cóż z tego, kiedy zabrakło w zespole mistrza Polski zawodnika, który potrafiłby celnie strzelić. Gorąco było na polu karnym gości, jednakże Kalinowski miał niewiele pracy.

Natomiast znacznie częściej musiał interweniować Karwecki, bowiem wrocławianie, chociaż głęboko cofnięci i broniący korzystnego dla nich wyniku, nie zapominali o kontratakach. Oddali też kilka silnych strzałów.

Ofensywa wiślaków nie przyniosła niestety efektów bramkowych. Najlepszą okazję do wyrównania miał w 73 min. Lipka, zdecydował się on na samotny rajd, ale po minięciu obrońców wrocławskich strzelił tuż koło słupka. Mecz wygrali więc niespodziewanie wrocławianie, którzy przecież wczoraj niczym nie imponowali, grali poprawnie w obronie, próbując szczęścia w szybkich kontrach.

Udało im się zdobyć komplet punktów, bo trafili na rywala wyraźnie niedysponowanego. Była to pierwsza od ponad roku porażka Wisły na własnym boisku.

WISŁA: Karwecki, Motyka (od 68 min. Gazda), Maculewicz, Płaszewski, Budka, H. Szymanowski (od 41 min. Krupiński), Iwan, Kapka, Nawałka, Lipka, Jałocha.

ŚLĄSK: Kalinowski, Sobiesiak, Kowalczyk, Karpiński, Kopycki, Faber, Pawłowski, Olesiak, Garłowski, Kwiatkowski (od 87 min. Nocko), Sybis.

Sędziował R. Sobieski z Warszawy. Widzów ok. 25 tys.

Trener Śląska A. PAPIEWSKI: „Przystąpiliśmy do tego spotkania w trudnej sytuacji, po ostatnich niepowodzeniach zespół wyszedł na boisko z respektem przed rywalem. Na szczęście zawodnikom udało się uspokoić nerwy, chociaż w drugiej połowie meczu, kiedy to wiślacy zdobyli wyraźną przewagę, zaczęliśmy grać znów bojaźliwie, cofając się zbyt głęboko na własne pole karne. Akcje moich podopiecznych były bardziej dynamiczne.

po meczu Trener Wisły O. LENCZYK: „Wiślacy odczuwali jeszcze w nogach ciężki mecz z Widzewem. I chyba dlatego wszyscy zawodnicy, z wyjątkiem Jałochy, grali poniżej swych możliwości. Dalecy od formy są nadal kadrowicze. Na dodatek już w pierwszych minutach sprezentowaliśmy gościom bramkę.

Mimo ambitnej postawy drużyny w drugiej części meczu — nie udało się nam wyrównać”