1978.09.27 Wisła Kraków - Brugge KV 3:1

Z Historia Wisły

1978.09.27, Puchar Europy Mistrzów Krajowych, 1. runda, Kraków, Stadion Wisły, 17:00, środa
Wisła Kraków 3:1 (1:0) Brugge KV
widzów: 30.000-35.000
sędzia: Martti Hirviniemi (Finlandia)
Bramki
Kazimierz Kmiecik 26’

Leszek Lipka 82’
Janusz Krupiński 89’
1:0
1:1
2:1
3:1

50' Van der Eycken


Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Marek Motyka grafika: Zmiana.PNG (78’ Jan Jałocha)
Henryk Maculewicz
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Budka
Zbigniew Płaszewski
Henryk Szymanowski
Zdzisław Kapka
Leszek Lipka
Andrzej Iwan grafika: Zmiana.PNG (46’ Janusz Krupiński)
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel

trener: Orest Lenczyk
Brugge KV
4-4-2
Birger Jensen Grafika:Zk.jpg
Fons Bastijns
Walter Meeuws
Georges Leekens
Jos Volders
Julien Cools
René Van der Eycken
Bernard Verheecke
Daniël de Cubber
Paul Courant Grafika:Zmiana.PNG (46' Raoul Lambert)
Jan Ceulemans

trener: Ernst Happel
Ławka rezerwowych: Jan Karwecki, Kazimierz Gazda, Andrzej Targosz
Kapitan: Kazimierz Kmiecik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1978, nr 218 (27 IX) nr 10190

Idąc na mecz WSZISTKIM wybierającym się na dzisiejsze zawody Wisła — Brugge kibicom przypominamy, że...

..bramy stadionu zostaną otwarte już o godz. 14, a zamknięte na około 20 minut przed rozpoczęciem gry, wolny wstęp na zawody mają Zasłużeni Działacze Kultury Fizycznej, Zasłużeni Mistrzowie Sportu i Mistrzowie Sportu dla których zarezerwowano miejsca w sektorze IV (koło głównej trybuny), wszystkie pozostałe legitymacje oraz karty wolnego wstępu (także klubowe) są nieważne. Tu Wisła powołuje się na decyzję UEFA w tym względzie.


Echo Krakowa. 1978, nr 218 (27 IX) nr 10190

DWA tygodnie dzielące nas od pierwszego meczu Wisły z Brugią o piłkarski Puchar Europy minęły jak z bicza strzelił i już dziś decydująca batalia, wielki rewanż, walka o to która z drużyn awansuje dalej. Wiślakom do pełni szczęścia potrzebne jest najskromniejsze rozmiarami zwycięstwo 1:0, które dałoby zespołowi awans, a Belgów zostawiłoby w pokonanym polu.

To 1:0 wydaje się łatwym do osiągnięcia rezultatem, jeśli się zważy, iż w wyjazdowym spotkaniu krakowianie przegrali zaledwie 1:2, a na dodatek goście przylecieli do Polski w osłabionym składzie, bez dwóch swych czołowych graczy — austriackiego obrońcy — Kriegera i duńskiego napastnika — Soerensena (kontuzje), są za to reprezentacyjny pomocnik — Vandereyeken, który nie mógł grać przed dwoma tygodniami, gdyż za „żółtą kartkę” był odsunięty od. jednego meczu pucharowego i napastnik Lambert, który po długiej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił już na boisko.

Mistrzowie Belgii — FC Brugge to sławna w futbolu firma, zespół mający na swym koncie wiele sukcesów, krajowych i międzynarodowych, finalista Pucharu Europy poprzedniej edycji tych rozgrywek (uległ Liverpoolowi 0:1), mający w swych szereg, h wielu reprezentantów kraju, Kilku sławnych obcokrajowców i ponadto prowadzony przez cieszącego się wysokim uznaniem austriackiego szkoleniowca E. Happela.

Ale futbol ma to do siebie, iż dawnymi przewagami długo chwalić się nie można, każdy nowy sezon, ba każdy tydzień ligowych rozgrywek, weryfikuje bowiem umiejętności, sławę.

Gwiazda brugijczyków nie błyszczy dziś tak jasno, jak jeszcze pół roku temu. Drużyna w lidze belgijskiej zajmuje 12 lokatę (na 18 zespołów), w pięciu rozegranych meczach uzyskała zaledwie 4 pkt., strzelając rywalom tylko 5 bramek. A więc zespół sławny, lecz obecnie w słabej formie i jak się to mówi popularnie w sportowym żargonie „do ogrania”.

Na to „ogranie” czekamy z niecierpliwością, jest ono bowiem całkowicie realne. Wiślacy nie są co prawda tak znani w święcie jak ich pucharowi rywale, ale przecież jest to zespół umiejący wiele, składający się z graczy wysoce utalentowanych, mających za sobą liczne występy na stadionach różnych krajów. A więc nie nowicjuszy w piłkarskim fachu. Skoro potrafili przegrać w Belgii minimalnie, różnicą 1 bramki i to I po słabej grze, nieudanym występie, to w Krakowie, na swoim boisku przy dopingu widowni powinni uzyskać wynik, który da im awans do następnej rundy FE.

To oczywiście nasze marzenia, życzenia. Jaka będzie rzeczywistość— czas pokaże. Podczas ubiegłotygodniowych Dni Podgórza kibice sportu spotkali się w Koronie z dwoma czołowymi zawodnikami „Białej gwiazdy” — Henrykiem Maculewiczem i Zdzisławem Kapką. W czasie ożywionej dyskusji, mówiono także, o zbliżającym się meczu.

Wiślacy byli nastrojem optymistycznie. Zdając sobie sprawę ze sławy przeciwników, z tego iż pierwszy mecz wygrali Belgowie, wierzyli jednak w możliwość odniesienia zwycięstwa, wyeliminowania zespołu Brugii z pucharowych szranków. „Jesteśmy dobrze przygotowani kondycyjnie — mówi H. Maculewicz — wytrzymujemy bez trudu mecze w cyklu 4-dniowym, o fizyczną stronę możemy więc być spokojni. Psychicznie też wszystko jest w porządku, atmosfera w zespole dobra, wierzę, iż w środę, potrafimy zmobilizować wszystkie siły do ki, że pokonamy Belgów”.

Trener mistrzów Polski — O. Lenczyk nie ma najspokojniejszego życia. Martwił się kontuzjami Iwana i Budki, których występ w dzisiejszym meczu stoi pod znakiem zapytania, nie mógł także cieszyć się z formy Nawałki, który po długiej kontuzji wznowił treningi, pali się do walki, ale jest w słabej formie, czego wyraźnym potwierdzeniem był krótki występ tego utalentowanego piłkarza w ostatnim ligowym pojedynku z GKS-em w Katowicach. W jakim więc składzie wystąpią krakowianie trudno przewidzieć, choć należy się spodziewać iż w bramce wystąpi Gonet, zaś w polu Motyka, Maculewicz, Płaszewski, Jałocha (o ile nie będzie mógł grać Budka), Szymanowski, Kapka, Lipka, Kmiecik i jeśli nie Nawałka i Iwan to pewnie Krupiński i Wróbel.

A Belgowie? Przyleciało do Polski 16 piłkarzy: bramkarze — Jensen i Gogne, obrońcy — Bastijns, Leekens, Maes, Volders, Meeuws, pomocnicy — Vandereyeken, De Cubber, Verheecke, Simoen, Cools, napastnicy — Lambert, Ceulemans, Courant Ranson. Kogo desygnuje do gry trener Happel — zobaczymy.

Zawody, które rozpoczną się o godz. 17, poprowadzi trójka arbitrów fińskich, jako główny p. Martti Hirviniemi.


Echo Krakowa. 1978, nr 219 (28 IX) nr 10191

Cud na stadionie przy ul. Reymonta

Strzał J. Krupińskiego na sekundy przed końcem awansował Wisłę do II rundy Pucharu Europy

W SPOTKANIU piłkarskim o Puchar Europy krakowska Wisła pokonała FC Brugge 3:1 (1:0), awansując do IX rundy rozgrywek. Bramki strzelili: dla Wisły — Kmiecik w 26 min., Lipka w 83 min. i Krupiński w 89 min. gry, dla Brugge — Vandereycken w 50 min. Sędziował bardzo dobrze p. Hirviniemi z Finlandii. Widzów ponad 20 tys.

WISŁA— Gonet — Motyka (od 78 min. Jałocha), Maculewicz, Budka, Płaszewski — Szymanowski, Kapka, Lipka, — Iwan (od 46 min. Krupiński), Kmiecik, Wróbel.

Niesamowity był to mecz, spotkanie w którym kibice krakowskiej drużyny przeżyli tyle emocji, iż starczyłoby jej na dobrych kilka meczów. Najpierw była radość, po celnym strzale Kmiecika i dobrej grze drużyny, potem obawa, bo gra przestała się kleić, akcje zaczęły się rwać, a Belgowie coraz groźniej atakowali. Później były chwile rozpaczy, kiedy goście doprowadzili do wyrównania i przez długi, długi czas nadawali ton grze, panowali na boisku, wyraźnie górując nad słabo spisującymi się wiślakami.: Wreszcie przyszedł nieoczekiwany finał, nagły zryw krakowian uwieńczony strzeleniem kolejnych bramek i zwycięstwem. Ale to stało się tuż, tuż przed końcem.

Kilkadziesiąt sekund dzieliło drużyny od końcowego gwizdka sędziego, gdy w zamieszaniu podbramkowym Janusz Krupiński strzelił trzecią bramkę. Goalkeeper gości — Jensen wyskoczył do sędziego reklamując faul. Arbiter pokazał jednak na środek boiska, co oznaczało uznanie gola. Jensen protestował dalej, dostał „żółtą kartkę" więc w sukurs przybiegli mu pozostali gracze belgijscy. Sędzia ugiął się pod presją zawodników i udał się na konsultację z bocznym arbitrem Widownia zamarła, wszyscy wstali. Co będzie?

Pan Hirviniemi już raz, przed przerwą, zmienił swą decyzję na wniosek bocznego arbitra. Sekundy trwogi, niepewności.

Wreszcie ponowny znak ręką na środek boiska. Jest gol!!! Szał radości wśród kibiców, kilka kopnięć piłki i koniec! Wisła w II rundzie Pucharu Europy, zwycięstwo, wyeliminowanie z turnieju finalisty ostatniego Pucharu, sławnej drużyny belgijskiej. To wspaniały sukces, ogromna sensacja. Pod naporem tłumu kibiców walą się ogrodzenia płyty boiska, tysiące ludzi wpada na murawę stadionu, wiwatując na cześć zwycięzców. Ci są już w szatni, ściskają się, też szczęśliwi, uradowani, choć ogromnie zmęczeni.

Zanim jednak doszło do tego radosnego finału, przeżywaliśmy doprawdy wiele chwil niepokoju o losy mistrzów Polski. Wisła wypadła przeciętnie, taktycznie nawet wręcz źle. Po dobrym początku i strzeleniu bramki, zamiast jeszcze wzmocnić tempo, „dobić” rywali, strzelić im kolejne bramki, wiślacy zwolnili, zaczęli bawić się w bezproduktywne solowe popisy, grać do tylu, do Goneta, zamiast w kierunku bramki bronionej przez Belgów. Przerwa nie wpłynęła na zmianę obrazu gry, krakowianie nadal robili wrażenie zadowolonych ze stanu 1:0 i nie przewidujących żadnych zmian w tym względzie. Kiedy Belgowie strzelili wyrównującą bramkę, krakowianie ruszyli do kontrataku, ale nie umieli uporządkować gry, nadać swym akcjom siły, precyzji i skuteczności. Ot była to bezładna kopanina, piłki w myśl zasady „byle do przodu”.

Na szczęście Belgowie popełnili taki sam błąd jak i ich rywale, zadowoleni z wyniku remisowego (który dawał im awans) zwolnili tempo, chcąc jak najmniejszym wysiłkiem uzyskać korzystny dla siebie rezultat.

Nie udało im się zrealizować zamierzeń, bo desperacki zryw Wisły w ostatnich minutach meczu dał mistrzom Polski upragnione zwycięstwo.

Oceniając indywidualnie krakowian na pierwszym miejscu trzeba wymienić Lipkę, który grał najrówniej przez cały mecz.

Tuż za nim Płaszewski jedyny z obrońców do gry którego nie można mieć specjalnych zastrzeżeń, dalej Gonet, Wróbel (ale tylko za pierwszą połowę), Kmiecik i Krupiński. Bardzo słabo grał Motyka, niepewni byli obydwaj stoperzy — Maculewicz i Budka, mniej niż zwy1 le dokładny Szymanowski nie w pełni sił Iwan i niewidoczny Kapka. Jałocha grał zbyt krótko by można było ocenić jego udział w tym meczu.

Belgowie imponowali sprawnością, szybkością bojowością, ale nie pokazali w Krakowie futbolu na poziomie jakiego można było oczekiwać od tak sławnej drużyny

OREST LENCZYK — trener Wisły — Rozegraliśmy dobry mecz, znów jednak dał o sobie znać brak rutyny. Gdybyśmy mieli choćby taką jak nasi rywale, to po strzeleniu im pierwszej bramki „pocisnęlibyśmy” jeszcze tak by uzyskać wysoką przewagę 3 czy więcej goli.

Tymczasem moi gracze zwolnili tempo. Potem była ogromnie nerwowa gra, kiedy oni wyrównali, my poszliśmy do przodu, odkrywaliśmy się, mogło to skończyć się tragicznie. Na szczęście zwycięstwo jest przy nas.

ERNST HAPPEL — trener Brugge — W moim przekonaniu mecz był słaby, Wisła zagrała gorzej niż w Brugii. Ale moi gracze też zawiedli. Kiedy było 1:1 i widownia umilkła, piłkarze jakby. usnęli. Obudzenie przyszło niestety za późno, gdy Wisła prowadziła 3:1 i mecz się zakończył. Przykra to porażka, wierzyłem iż to my awansujemy do dalszych gier. Wynik szczęśliwy dla krakowian, ale w sporcie szczęście odgrywa ogromną rolę. Gratuluję zwycięstwa i życzę dalszych sukcesów.

OTTO DEMUTH obserwator UEFA, sekretarz generalny Austriackiego Związku Piłki Nożnej —. Gra była fair, sędziowanie wzorowe, publiczność bardzo sympatyczna, tylko gra była ogromnie nerwowa, co obniżyło sportowy poziom widowiska.


Echo Krakowa. 1978, nr 220 (29 IX) nr 10192

KIEROWNIK sklepu radiowo telewizyjnego przy ul, 18 Stycznia — p. Jerzy Pająk jest wielkim kibicem sportowym, w jego sklepie z okazji większych wydarzeń sportowych oglądać można ciekawe dekoracje, sportowe trofea, w oknie wystawowym „lecą" transmisje z zawodów Mecz Wisły z Brugge zarejestrowany został w sklepie na taśmie magnetowidu i. najciekawsze fragmenty gry, w tym wszystkie bramki, będą pokazywane dziś i jutro na specjalnym monitorze kibicom, którzy pragną obejrzeć te momenty meczu raz jeszcze.

Przez dwa dni (piątek, sobota) co godzinę odtwarzane będą z taśmy magnetowidu 15-minutowe relacje z piłkarskiego pojedynku mistrzów Polski i Belgii.

Pan T. Pająk zaprasza kibiców do obejrzenia pokazów (sklep mieści się w gmachu „Biprostalu”), a my gratulujemy kierownikowi dobrego pomysłu


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Ernst Happel: - trener FC Brugge:

Wisła sprawiła nam, nie ukrywam... przykrą niespodziankę. Po przerwie, gdy zdobyliśmy wyrównującą bramkę, krakowianie sprawiali wrażenie zespołu, który zrezygnował z walki. Takie pozorne ich zachowanie sprawiło, że mój zespół został "uśpiony". W efekcie wykazał w ostatniej fazie meczu słabą koncentrację - i stąd sukces Wisły. Aktualna drużyna FC Brugge gra, niestety, owiele słabiej niż przed rokiem. Muszę Wiśle pogratulować zwycięstwa i życzyć jej powodzenia w dalszych bojach o Puchar Europy. Nie będę chyba zarozumiały jeśli powiem, że pokonali trudną, bardzo wysoką przeszkodę. Uwzględniając nawet fakt, że moja drużyna nie błyszczy taką formą jak przed rokiem, to i tak prezentuje wysoki poziom i cieszy się dobrą marką na międzynarodowej arenie. Wygranie z FC Brugge to wyśmienita wizytówka dla drużyny, która przeciera sobie międzynarodowe szlaki.

Orest Lenczyk: - trener Wisły:

Cieszę się - to zrozumiale - ze zwycięstwa. Uważam, że należało się ono nam. Moi podopieczni walczyli do końca bardzo ambitnie i zagrali lepiej od swoich słynnych rywali. W tej sytuacji należy wybaczyć nam drobne błędy. W piłce nożnej liczą się przede wszystkim bramki, a tych ny zdobyliśmy w sumie więcej. Chciałbym wylosować teraz też markową drużynę. Ucieszę się, gdy będzie to Real Madryt...


Gazeta Południowa. 1978, nr 219 (25 IX) 9442

W najbliższą środę — znowu piłkarskie emocje, tym razem — pucharowe. Wprawdzie mamy dopiero I rundę europejskich pucharów, niemniej kilka pojedynków zapowiada się frapująco.

Czy obrońca Pucharu Europy — Liverpool zdoła odrobić dwubramkową stratę w meczu z innym zespołem. angielskim — Nottingham? W tymże pucharze szalenie trudne zadanie czeka Juventus, który wygrał u siebie tylko 1:0 z Rangers Glasgow, W PZP najciekawiej zapowiada się mecz AZ 67 Alkmaar — Ipswich Town (w pierwszym pojedynku 0:0); w Pucharze UEFA na pierwszy plan wysuwają się mecze: Ajax — Atletico Bilbao (pierwszy mecz 0:2), Manchester City — Twente Enschede (1:1), ciekawe czy zespół Kempesa — Walencja FC zrewanżuje się CSKA Sofia za porażkę na wyjeździe 1:2? Polskie drużyny w pierwszych meczach wypadły fatalnie, praktycznie LECH Poznań i ZAGŁĘBIE Sosnowiec straciły już szansę na awans do II rundy. Słabiutko wypadł też ŚLASK, ale drużyna ta poradzi sobie chyba u siebie w rewanżu z cypryjskim zespołem Pezojsorikos. No i pozostała nam jeszcze WISŁA, która w meczu wyjazdowym przegrała y finalistą Pucharu Europy FC BRUGGĘ l:2. Czy krakowianie potrafią w środę odrobić straty z Brugii? Typowanie wyniku pozostawiam wróżbitom, sam wolę skoncentrować się na faktach.

Najpierw parę słów o regulaminie. Aby awansować dalej wiślacy muszą w rewanżu: 1) wygrać u siebie 1:0, bowiem przy remisowym bilansie bramkowym podwójnie liczą się strzelone gole na wyjeździe, 2) pokonać rywala różnicą co najmniej dwóch lub więcej bramek, 3) jeśli w Krakowie w normalnym czasie padnie wynik 2:1 dla Wisły, zarządzona będzie dogrywka, jeśli i ona nie przyniesie rezultatu strzelane będą karne, 4) jeśli w dogrywce obie drużyny uzyskają przykładowo po jednej bramce i mecz zakończy się wynikiem 3:2 dla Wisły, dalej awansują Belgowie, bowiem także w dogrywce bramki strzelone na wyjeździe mają podwójną wartość, 5) z tego samego powodu Belgom wystarczy przegrać w Krakowie 2:3, 3:4, 4:5 itd., oczywiście urządza ich też każdy remis.

FC Brugge — najlepsza klubowa drużyna w Belgii od 3 lat, nie błyszczy w tym sezonie, po 4 kolejkach ligowych zespół ten plasuje się dopiero na 12 miejscu w tabeli. W sobotę brugijczycy grali z Beringen na wyjeździe — 1:1.

Kiedy byłem w Bruggi rozmawiałem z dziennikarzami belgijskimi na temat słabszego startu ich mistrza. Usłyszałem taką opinię: „Już przed sezonem wiadomo było, że od wielu lat najlepszy piłkarz drużyny, jej faktyczny „mózg" — LAMBERT będzie musiał przez dłuższy okres pauzować z powodu poważnej, kontuzji t operacji. Kierownictwo klubu jeszcze przed sezonem dwóch bardzo dobrych piłkarzy, reprezentantów Belgii, obrońcę MEEUWSA i napastnika CEULEMANSA. Pierwsze mecze wykazały jednak, że Brugia gra słabiej, niż przed rokiem.

Przyczyn jest kilka, po pierwsze — okazało się, że nie łatwo zastąpić takiego piłkarza jakim był Lambert, po drugie —- Meeuws i Ceulemans to wprawdzie świetnie wyszkoleni piłkarze, ale potrzeba trochę czasu, żeby zaaklimatyzowali się w nowym zespole, wreszcie po trzecie — mistrza Belgii nękają kontuzje, najpierw nie grał bramkarz JENSEN, ostatnio kontuzjowani byli: świetny obrońca — KRIEGER, reprezentacyjny napastnik Danii — SOERENSEN. Zespół grał ciągle w innym ustawieniu. Ale przed rokiem było, podobnie, FC Brugge również miał nie najlepszy start w lidze, potem jednak doszedł do formy i zdobył mistrzostwo Belgii. Trener HAPPEL — to najwyższej klasy szkoleniowiec, już wielokrotnie dowiódł, że potrafi prowadzony przez siebie Zespół doprowadzić do wysokiej formy. Czekamy więc na lepszą grę Brugii”. Tak widzą swoją drużynę Belgowie. Od siebie dodam, że mimo ostatnio słabszych wyników — FC Brugge to nadal klasowy zespół. Nie prezentują może Belgowie futbolu zbyt widowiskowego, finezyjnego, ale grają za to szalenie konsekwentnie, mądrze taktycznie.

Jest to drużyna wielkich rutyniarzy, która ma za sobą kilkakrotne występy (zakończone sukcesami) w różnych europejskich pucharach. Brugijczycy mają na rozkładzie: Real Madryt, Juventus, Atletico Madryt, Milan, Hamburger SV; To o czymś świadczy, międzynarodowy dorobek Wisły wygląda przy tych osiągnięciach bardzo skromniutko. Ta rutyna i doświadczenie pozwalają Brugii wychodzić obronną ręką z trudnych sytuacji. Tak było choćby w pierwszym meczu w Brugii, gospodarze nie błyszczeli, ale potrafili bezlitośnie wykorzystać błędy krakowian. Ich doświadczenie wsparte jest bardzo dobrą kondycją. świetnym wyszkoleniem technicznym. Nic, oznacza to oczywiście, iż jest to zespół nie do pokonania. Już w Brugii — gdyby wiślacy — grali bardziej odważnie, zdecydowanie, bardziej wierzyli w końcowy sukces mógł paść inny rezultat.

Z pięciu zawodników FC Brugge (obrońcy: Leekens, Meeuws, pomocnicy: Cools, Vandereycken, Courant) grało W ubiegłą środę w reprezentacji Belgii przeciwko Norwegii. Właśnie Cools był strzelcem jedynej dla Belgów bramki, zdobył ją mocnym strzałem z 25 metrów; nie popisał się Leekens, który na 7 min. przed końcem meczu nie wykorzystał karnego (!) i Belgowie tylko zremisowali z Norwegią 1:1, Za to w drużynie młodzieżowej Belgii przeciwko Norwegii (4:0), dobry mecz rozegrał napastnik Verheecke z Brugii, zdobywając jedną z bramek.

Belgowie już dzisiaj zjawią się w Krakowie, specjalnym samolotem czarterowym przylatują na lotnisko w Balicach ok.

godz. 13,. Ekipa zamieszka w hotelu „Holiday Inn”, we wtorek przeprowadzą oficjalny trening na boisku Wisły, a w środę o godz. 17.00 rozpocznie się mecz, na który czeka cały sportowy Kraków.

ANDRZEJ STANOWSKI


Gazeta Południowa. 1978, nr 220 (26 IX) nr 9443

Piłkarze FC Brugge już przylecieli

(Inf. wł.) W kilka minut po godzinie 14. na lotnisku w Balicach wylądował samolot czarterowy z Ostendy, na pokładzie którego przylecieli do Krakowa piłkarze mistrza Belgii — FC Brugge, kierownictwo ekipy, dziennikarze i pierwsza grupa kibiców. Dziś i jutro przylecą jeszcze dalsze sam loty czarterowe z kibicami brugijskiego klubu.

Pod wodzą słynnego trenera Austriaka Ernesta Happela zjawiło się w Krakowie 16 piłkarzy: bramkarze — Jensen i Gogne, obrońcy — Bastijris, Leekens, Mstes, Volders, Meeuws, pomocnicy i napastnicy: Cools, Courant, De Cubber, Lambert, Simoen, Veiheeeke, Ceulemans, Ranson i Vandereyćken. Jak więc widać w ekipie nie ma znakomitego obrońcy austriackiego — Kriegera (kontuzja), reprezentacyjnego napastnika Danii — Soerensena (grał w drugiej polewie w pierwszym meczu) i drugiego bramkarza — Bartha. Jest natomiast w ekipie świetny piłkarz,- 33 -krotny reprezentant Belgii — Lambert, który z powodu poważnej kontuzji miał dłuższą przerwę i nie grał w Brugii przeciwko Wiśle.

Trener Happel nie chciał wczoraj wypowiadać się na temat rezultatu środowego meczu. „Porozmawiamy jutro na oficjalnej konferencji przedmeczowej” — powiedział. Zasięgnęliśmy więc języka u kolegów-dziennikarzy belgijskich. Oto ich opinie: — „Brugia grała w ostatniej kolejce ligi belgijskiej na wyjeździe z Beringen i zremisowała 1:1, a bramkę w 47 minucie strzelił Vandereycken. Był to jednak słaby pojedynek, w którym drużyna Happela niczym nie zaimponowała. Po raz pierwszy po dłuższej przerwie wystąpił w drużynie Lambert, ale widać, że nie jest jeszcze w formie. Czy zagra jednak w Krakowie — o tym zadecyduje trener. FC Brugge grało przeciwko Belingen w następującym składzie: Jensen — Bastijns, Vandereycken, Volders, Maes — De Cubber (Simoen), Cools, Verheecke — Courant, Lambert, Ceulemans. Z Wisłą na pewno zagra w obronie reprezentacyjny stoper Belgii — Leekens.

Również 5 zawodników Brugge (Leekens, Meeuws, Cools, Vandereycken i Courant), którzy w minioną środę grali w eliminacyjnym meczu ME przeciwko Norwegii w Lokeren (gospodarze tylko zremisowali 1:1) nie zebrało podobnie jak cała drużyna belgijska pochlebnych recenzji. „Przed rokiem Brugge — powiedział jeden z dziennikarzy z Gandawy — była rzeczywiście w wielkiej formie i myślę, że bez problemów uporałaby się z Wisłą. W tym roku zespół jest słabszy. Toteż z niepokojem oczekujemy rewanżu.

Dochodzą nas jednak słuchy, że Wisła gra ostatnio przeciętnie.

Zobaczymy, który z zespołów potrafi zmobilizować się na ten mecz", Wprost z lotniska piłkarze FC Brugge udali się na... stadion Wisły, aby zapoznać się z areną środowego meczu. Belgijscy piłkarze bardzo pochlebnie wyrażali się o głównej płycie boiska. Dziś o godz. 17 brugijczycy przeprowadzą oficjalny trening.

A co słychać u wiślaków? Wczoraj piłkarze Wisły przeprowadzili o godz. 17 normalny trening. Na szczęście po meczu z GKS Katowice nikt nie jest kontuzjowany.. W treningu uczestniczyli niedawno kontuzjowani: Budka, Nawałka, Iwan.

Czy jednak wystąpią w środę — o tym zadecydują trener wspólnie z lekarzem. ♦ Dzisiaj wiślacy mają w planach poranny trening, a następnie oglądać będą w Telewizji na Krzemionkach zarejestrowany na taśmie magnetowidowej pierwszy mecz z FC Brugge.

ANS


Gazeta Południowa. 1978, nr 221 (27 IX) nr 9444

Dziś wielki rewanż: FC BRUGGE — WISŁA

Dziś rewanżowe pojedynki I rundy europejskich pucharów.

Z 64 spotkań nas krakowian oczywiście najbardziej interesuje mecz między FC BRUGGE i WISŁĄ. Na stadionie przy ul.

Reymonta zobaczymy w akcji finalistę Pucharu UEFA z 1976 r.

i aktualnego finalistę PEMK z 1978 r. Brugijczycy, którzy od kilku lat startują w różnych europejskich pucharach — jeszcze nigdy nie odpadli w I rundzie. To świadczy wymownie o ich klasie.

Ale kierownictwo FC Brugge jak również indagowani przez nas dziennikarze belgijscy — wcale nie są pewni awansu swojej drużyny. Podobną opinię wyraził trener gości — Happel (czytaj wywiad poniżej). Jedno jest pewne — co podkreślają belgijscy dziennikarze — brugijczycy rzucą dziś na szalę wszystkie swoje umiejętności, piłkarze tego klubu wiedzą o co walczą, wyeliminowanie z europejskich pucharów oznaczałoby nie tylko klęskę sportową ale i...

finansową.

W świetle pierwszego wyniku (2:1 dla FC Brugge) sprawa awansu jest kwestią otwartą. I taka jest zgodna opinia piłkarzy, trenerów obu zespołów.

A co porabiali piłkarze przed meczem? Drużyna FC Brugge trenowała wczoraj na głównej płycie boiska o godz. 17. Ćwiczenia Belgów oglądała spora, grupa kibiców, wszystkim imponowało świetne wyszkolenie techniczne piłkarzy. Skład zespołu zostanie ogłoszony tuż przed meczem, z rozmów z dziennikarzami belgijskimi wywnioskowałem, że FC Brugge wystąpi prawdopodobnie w takim składzie: w bramce — Jensen, w obronie — Bastijns, Leekens, Meeuws, Volders, w pomocy — Cools, Vandereycken, i tu — niewiadoma, w ataku: Verheecke, Courant i Ceulemans.

Piłkarze Wisły po porannym treningu, oglądaj w TV na Krzemionkach zarejestrowany na taśmie magnetowidowej pierwszy mecz w Brugii, po południu wyjechali do ośrodka w Mogilanach skąd przybędą dzisiaj wprost na mecz. Również trener Lenczyk nie ogłosił jeszcze składu. (ANS)



ERNST HAPPEL, lat 53, 52 razy grał w reprezentacji Austrii w latach 1947—1958.

Występował w Rapidzie Wiedeń, Viennie i Racingu Paryż. Trenował: Rapid Wiedeń, Feyennord (doprowadził tę drużynę do zdobycia PEMK i Pucharu Świata), Sewillę, obecnie FC Brugge.

Na MŚ-78 prowadzona przez niego reprezentacja Holandii zdobyła tytuł wicemistrza świata.

W związku z przyjazdem do Krakowa, trener E. Happel podejmował wczoraj krakowskich dziennikarzy. Oto stenogram z tej konferencji.

— Czy może Pan podać skład na środowy mecz? — Ogłoszę go na godzinę przed meczem, w tej chwili różne koncepcję „chodzą” mi pogłowie.

— Jaki przewiduje Pan wynik?

— Nigdy nie przewiduję wyniku! W PE grają dobre i rutynowane drużyny, toteż trudno cokolwiek przewidzieć. Pozycji wyjściowej nie mamy za dobrej. Gdybyśmy w Brugii wygrali 2:0. czułbym się pewniej.

Wisła zaskoczyła mnie dobrą postawą w II połowie pierwszego meczu. Końcowy wynik w Brugii uważam za sprawiedliwy.

— Pańska drużyna słabo spisuje się ostatnio w lidze. Niektórzy twierdzą, że może to być początkiem kryzysu.

— Zespół rzeczywiście nie prezentuje jeszcze wysokiej formy. Ciągle trapią nas kontuzje, mamy 2 nowych graczy, którzy nie w pełni zaaklimatyzowali się w drużynie. Myślę jednak, że o głębszym kryzysie nie ma mowy. Drużyna ma za sobą ciężki okres przygotowawczy, jest dobrze kondycyjnie przygotowana do sezonu i od tej strony nie mam do zawodników zastrzeżeń. Wierzę, że w rozgrywkach pucharowych mój zespół potrafi zmobilizować się.

Zawodnicy wiedzą o Jaką stawkę walczą.

— Czy przygotowany jest Pan na to, że na stadionie Wisły może być bardzo gorąca atmosfera, a 40 tys. widzów zagrzewać będzie do boju swoich piłkarzy.

— Mój zespół występował już na różnych stadionach, graliśmy m. in. na wyjeździe z Liverpool, z Borussią M-Gladbach i doping miejscowych nie speszył naszych piłkarzy.

— W lidze belgijskiej grają polscy piłkarze: Lubański i Tomaszewski. Jak Pań ocenia ich grę? — Lubańskiego widziałem wielokrotnie w akcji. To bardzo inteligentny i mądrze taktycznie grający piłkarz. Nie można go ani na chwilę pozostawić bez opieki. Tomaszewskiego jeszcze nie oglądałem na boisku, ale z relacji prasowych wiem, że broni bardzo dobrze i jest podporą drużyny Beerschot.

— Jak długo trener powinien prowadzić zespół? — Myślę, że 5 lat to wystarczająco dużo. Potem lepiej z korzyścią dla obu stron (trenera i zawodników) rozstać się...

— A Pan trenuje FC Brugge już 6 lat? — Czy teraz, z perspektywy kilku miesięcy uważa Pan, że Argentyna zasłużenie zdobyła tytuł mistrza świata? — Proszę mi nie mieć za złe, ale nie odpowiem na to pytanie. Moją opinię zawarłem w książce, która już wkrótce ukaże się. Mogę tylko powiedzieć, że przez argentyńskie mistrzostwa postarzałem się o 10 lat.

— Prowadził Pan jeszcze niedawno równocześnie FC Brugge i reprezentację Holandii. Czy jest to możliwe na dłuższą metę? — Absolutnie — nie! Już nigdy nie zdecyduję się na coś podobnego. Organizacyjnie to była gehenna. Nieraz 4 razy w tygodniu wojażowałem między Belgią a Holandią. W ciągu 3 miesięcy „zaliczyłem” 15 tys. km i do tego ta „wojna papierkowa”. Oczywiście cieszę się- że udało mi się zrobić dobry wynik, do pozytywów "zaliczam także stronę finansową... — Jaką opinię ma Pan o sędziach z Finlandii? — Nigdy nie wypowiadam się ha temat sędziowania, również moi gracze mają zakazane mówić po meczu na ten temat. To do niczego przecież nie prowadzi.

— Krąży opinia, że jest Pan niechętny dla dziennikarzy? — Są dziennikarze, którzy szukają tylko sensacji. A mnie nie jest- potrzebna tego typu „reklama”.

— Czy był Pan już w Polsce, w Krakowie? — Tak. Byłem w Warszawie Feyennordem w 1970 r„ graliśmy wówczas przeciwko Legii, wcześniej kilkakrotnie jako piłkarz Rapidu odwiedziłem wasz kraj. W Krakowie Jestem po raz pierwszy.

— Polska i Holandia walczą w jednej grupie eliminacyjnej ME, komu daje Pan więcej »:ans? — W Argentynie obserwowałem tylko nieliczne pojedynki waszej drużyny. Podobał mi się wasz mecz z drużyną gospodarzy. gdyby nie ten karny...

Wasz zespół jest zawsze niebezpieczny. Holendrzy muszą natomiast gruntownie „przemeblować” skład. Muszą to zrobić, albo przed ME, albo przed MS-82.

W każdym razie Holandia jest dla mnie faworytem grupy.

Notował: ANDRZEJ STANOWSKI



Gazeta Południowa. 1978, nr 222 (28 IX) nr 9445

Wisła FC Brugge 3:1 (1:0)

WIELKI DZIEŃ WISŁY

(OBSŁ. VVŁ.) WISŁA W II RANDZIE PUCHARU EUROPY! Wczoraj na stadionie przy ul. Reymonta doszło do chyba jednej z największych sensacji w europejskich pucharach — wyeliminowany został bowiem aktualny finalista PEMK — FC BRUGGE. Belgowie nie obronili w Krakowie jednobramkowej zaliczki (jak pamiętamy wygrali u siebie 2:1), wczoraj i w szalenie dramatycznym meczu musieli uznać wyższość mistrza Polski, krakowianie zwyciężyli 3:1 (1:0), a tym samym okazali się lepsi o i bramkę w bilansie dwóch spotkań (4:3).

Już dawno nie oglądaliśmy pod Wawelem, tak pasjonującego widowiska, które trzymało w napięciu do ostatnich sekund meczu. Od pierwszych minut rozgorzała zacięta walka, Belgowie ani myśleli o stosowaniu taktyki defensywnej, atakowali przy każdej nadarzającej się okazji. Wisła — ze zrozumiałych względów — też stosowała wariant ofensywny. Co chwilę pod obiema bramkami dochodziło do gorących sytuacji.

W, tej fazie gry krakowianie z powodzeniem stosowali szybki atak, po zdobyciu piłki szły długie podania na skrzydła i z tej strony groziło Belgom największe niebezpieczeństwo. Wielkie emocje zaczęły się w 26 min. gry. Po świetnej akcji Coolsa, Courant nie trafił w piłkę 10 metrów przed bramką Goneta, Nastąpił błyskawiczny kontratak Wisły, Wróbel w popisowy sposób ograł obrońcę Voldersa, podał do środka i Kmiecik niezbyt silnym, ale plasowanym strzałem z ok. 15 metrów zdobył dla Wisły prowadzenie.

W fi min. później mogło być już 2:0 dla Wisły, po szybkiej akcji Iwan strzelił z paru metrów, ale Jensen znakomicie odbił piłkę nogami. Wiślacy niepotrzebnie cofają się do tyłu przewagę osiągają teraz Belgo wie, których akcje są coraz bardziej niebezpieczne.

II polewa rozpoczyna się od ostrych ataków Belgów, w których szeregach gra teraz Lambert. Wisła przyjmuje stanowczo za bardzo defensywną taktykę.

I to musiało się srogo zemścić. W 50 min. goście niczym w koszykówce rozegrali akcję, z za „zasłony” wyskoczył Vandereycken i mocnym strzałem s 18 metrów wyrównał na 1:1. Po tej bramce krakowianie pogubili się, zaczęli grać nerwowo, nie było zawodnika, który na siebie wziąłby ciężar gry.

Belgowie idą za ciosem, w 52 min. znowu po świetnej akcji Coolsa do piłki dochodzi Verheecke i z 6 metrów przenosi nad poprzeczką.

Belgowie są w tej fazie gry drużyną lepszą, grają szybciej, precyzyjniej, ale popełniają jeden wielki błąd — zadowalają się wynikiem 1:1. Tymczasem gospodarze w ostatnich 10 min. zrywają się do huraganowych ataków. Prawdziwym bohaterem staje się LIPKA, który w 83 min. przeprowadza świetną indywidualną akcje, i po bilardowym zagraniu z Kmiecikiem sprytnie strzela 2 bramkę.

Mecz zaczyna się od nowa.

Czyżby miała nas czekać dogrywka? Gospodarze widząc zdenerwowanie w szeregach rywala nadal atakują. Obserwujemy piękny rajd Wróbla, ale nikt nie dochodzi do jego dośrodkowania, w chwilę potem mocny strzał Kapki z 20 metrów broni Jensen. Obrona Brugii popełnia błąd, Wisła zdobywa rzut rożny. Piłkę na pole karne posyła Kmiecik, próbuje ją uderzyć Płaszewski, ale nie trafia w piłkę. W kolosalnym zamieszaniu dopada piłkę Krupińską i mimo rozpaczliwej obrony Jensena posyła ją do bramki. Szał radości na trybunach! Goście protestują przeciwko bramce, ale sędzia uważa, że wszystko było zgodne z przepisami (potwierdził o zresztą ripley w telewizji), zbyt energicznie protestował jednak Jensen i otrzymał żółtą kartkę. Jeszcze 60 sek. gry i sędzia odgwizduje koniec meczu. Tak oto w ciągu 7 końcowych minut doszło w Krakowie do supersensacji na skalę europejską.

Wielkie brawa dla-Wisły, która sprawiła nam tak przyjemną niespodziankę. Oczywiście były w grze krakowian jeszcze mankamenty, przestoje w II połowie (wydaje się, że wiślacy zbyt łatwo załamują się po niepowodzeniu). Ale jak tu nie pochwalić krakowian za waleczność i ambicję do ostatniej minuty.

Chociaż nie wszyscy piłkarze krakowscy wykazali najwyższą formę, pokonany został finalista PE. To świadczy jak jeszcze duże możliwości drzemią w drużynie Goście pokazali solidną piłkę, dobre wyszkolenie, ale nie ustrzegli się błędów w defensywie (była to najsłabsza formacja Brugii), byli chyba w pewnym momencie zbyt pewni awansu. Jakby zapomnieli o piłkarskiej zasadzie, że walczyć trzeba do samego końca.

WISŁA: Gonet — Motyka (od 78 min. Jałocha), Maculewicz, Budka, Płaszewski — H. Szymanowski, Kapka, Lipka- Iwan (od 46 min. Krupiński), Kmiecik, Wróbel.

FC BRUGGE: Jensen Bastijns, Meeuws, Leekens, Volders — Cools, De Cubber — Verheecke, Courant (od 46 min. Lambert), CeuIemans.

Sędziował: Hirvinieml (Finlandia), widzów ok. 30 tysięcy.

Żółte kartki: Budka i Jensen.

ANDRZEJ STANOWSK

Opinie po meczu

ERNST HAPPEL, trener FC Brugge: „Moim zdaniem Wisła grała lepiej w pierwszym meczu. Po przerwie w dzisiejszym spotkaniu przez długie minuty gospodarze grali słabo. Wydawało mi się — i chyba także moim piłkarzom — że gospodarze są już pogodzeni z wynikiem 1:1. Nastąpił moment dekoncentracji w moim zespole i stało się, popełniliśmy dwa błędy, które zadecydowały o wyniku.

Mam pretensje do swoich piłkarzy, że przy stanie 1:1, kiedy Wisła przechodziła kryzys nie podkręcili tempa i nie zdobyli dalszych bramek. Cóż — moja drużyna nie prezentuje formy sprzed roku czy dwóch.

Gratuluję Wiśle awansu i życzę dalszych sukcesów w pucharze.” OREST LENCZYK, trener Wisły: „Moja radość jest ogromna.

Już w I połowie, gdybyśmy potrafili wykorzystać przewagę psychiczną po strzeleniu bramki — mogliśmy prowadzi:; dwiema bramkami. Brak nam jednak jeszcze rutyny. Po przerwie mieliśmy przez pierwsze 15 minut grać bardzo uważnie w defensywie, nie ustrzegliśmy się jednak błędu i padło wyrównanie. To załamało psychicznie drużynę, która nie bardzo mogła pozbierać się po tym ciosie.

Do końca jednak wierzyłem, że doprowadzimy do dogrywki. Z reguły nie wyróżniam nikogo po meczu, ale tym razem chciałbym zrobić odstępstwo, za mądrość w grze muszę pochwalić Lipkę. Słabiej grała defensywa, ale mieliśmy szczęście, że Belgowie tego nie wykorzystali.

Kogo chciałbym wylosować w II rundzie? Może być Real Madryt...” OTTO DERMUTH, delegat UEFA: „Gra prowadzona była fair, sędziowie prowadzili mecz bezbłędnie. Poziom meczu nierówny, szczególnie w drugiej połowie dużo było chaosu”.

KAZIMIERZ KMIECIK; „Przeżyliśmy w II połowie trudne chwile, ale do końca wierzyłem w sukces. Przed meczem śniło mi się, że pokonamy Belgów 3.1, I sprawdziło się”.

LESZEK LIPKA: „Po przerwie wyszliśmy na boisko rozluźnieni i to chyba spowodowało, że graliśmy gorzej, daliśmy się zaskoczyć Belgom. Utrata bramki trochę nas załamała, ale nie zrezygnowaliśmy z walki do końca.

Także wówczas, gdy zdobyliśmy drugiego gola. Obawialiśmy się trochu dogrywki, bo byliśmy już Zmęczeni fizycznie. Ten. mecz kosztował nas sporo sił”.

JANUSZ KRUPIŃSKI:. „Po rzucie rożnym Kmiecika i strzale Płaszewskiego, zauważyłem, że bramkarz Jensen na moment zawahał się, czy wybiec do piłki.

Wykorzystałem ten moment, wyskoczyłem zza obrońców i zdobyłem gola! Do końca wierzyłem w zwycięstwo”.


Gazeta Południowa. 1978, nr 223 (29 IX) nr 9446

W kilkanaście godzin po meczu Wisła — FC Brugge można już spokojnie, bez zbędnych emocji ocenić ów pojedynek. Jak zawsze — zdania są podzielone.

Część kibiców krakowskich wyraża opinię, że Wiślacy w szczęśliwych okolicznościach wyeliminowali mistrza Belgii. Można na to odpowiedzieć słowami trenera gości — HAPPELA, który Po meczu powiedział: „W piłce liczą się tylko bramki, a tych Wisła strzeliła więcej i awansowała dalej”, Trzeba zgodzić się z opiniami, że mecz był szalenie nierówny, wiślacy zarówno w Brugii jak i w Krakowie mieli momenty bardzo dobre i bardzo słabe.

Przy lepiej dysponowanym rywalu mogło to skończyć się tragicznie.

Kolejne spostrzeżenie — wiślacy zbyt łatwo załamują się po utracie bramki. Czyżby to świadczyło o słabej odporności psychicznej? Choć z drugiej strony krakowianie w obu meczach dzielnie walczyli do końca, zarówno w Brugii jak i w Krakowie jeszcze na kilka minut przed zakończeniem spotkań byli zdawałoby się na straconej pozycji. Teraz z perspektywy czasu widać jak brzemienne znaczenie miała bramka strzelona przez Kapkę w Brugii. Wniosek stąd prosty: w pojedynkach — nie tylko zresztą pucharowych — trzeba grać do ostatniej minuty, nie wolno poddawać się chwilowym załamaniom! Jak uodpornić wiślaków psychicznie? — to już zadanie dla trenera, a może psychologa? Wielu naszych kibiców zachwycało się w środę grą Belgów. Nie podzielam tej opinii.

Oczywiście musiało podobać się dobre wyszkolenie indywidualne piłkarzy Brugii," zawodnicy FC Brugge niemal „na pamięć” rozgrywają niektóre akcje, nie mówiąc o stałych fragmentach gry. Ale w ich grze jest pewien schematyzm, brak zaskakujących rozwiązań, improwizacji. Pod tym względem bardziej podobała mi się Wisła, akcje, po której padła pierwsza czy druga bramka świadczą, że krakowianie myślą w grze. Warto jednak, mając na uwadze dalsze występy w pucharze i Iidze — zwiększyć ilość wariantów przy stałych fragmentach gry. Przeciętnie grała w środę defensywa (poza Płaszewskim). Złe było z asekuracją, innym mankamentem jest zbyt wolne przesuwanie się do przodu obrońców po zdobyciu piłki przez Wisłę. W środku tworzy się wówczas zbyt duża luka, odpada też- możliwość złapania rywala na „pułapkę ofsajdową”. To są wszystko mankamenty do wyeliminowania. Dla mnie największą zdobyczą środowego meczu jest dobra postawa młodych piłkarzy (Lipki, Wróbla, Krupińskiego), którzy udowodnili, że można na nich liczyć w trudnych meczach. (ANS)

Dzisiaj w Zurychu losowanie drugiej rundy rozgrywek pucharowych. Przeciwnika krakowskiej Wisły los wybierze spośród następujących drużyn: AFK Ateny, Bohemians Dublin, Dynamo Kijów, Lokomotiv Sofia, Zbrojovka Brno, FC Koeln, Grashoppers Zurich, Austria Wiedeń, Dynamo Drezno, PSV Elndhoven, Malmoe, Nottingham, Glasgow Rangers, Lillestroem, Real Madryt.



Brakujące dane uzupełniono ze strony worldfootball.net



Był taki mecz: Debiutant mocniejszy od finalisty Pucharu Europy!

Data publikacji: 06-10-2016 10:14


W sezonie 1976/1977 piłkarze Wisły zakończyli swą przygodę w Pucharze UEFA na 1/16. Punkty stracone w lidze okazały się wówczas nie do odrobienia i Wiślacy zakończyli krajowe rozgrywki na 9. pozycji w tabeli. Rok później jednak po raz pierwszy od 28 lat piłkarze Białej Gwiazdy zdobyli mistrzostwo Polski, za co nagrodą miał być pierwszy w historii występ w Pucharze Europy, dzisiejszym odpowiedniku Ligi Mistrzów.


Podopieczni Oresta Lenczyka, który zaczynał wówczas swoją trenerską karierę, zdominowali ligę w kapitalnym stylu, oczekiwano więc po nich tego samego w europejskich rozgrywkach. Mimo iż w przerwie pomiędzy sezonami z krakowskiej ekipy odeszli Adam Musiał oraz Antoni Szymanowski, skład Białej Gwiazdy robił wrażenie na papierze. Prezesi Wisły jako plan minimum założyli sobie awans do 1/4 finału, a więc do ósemki najlepszych drużyn w Europie. Trener Lenczyk, który do dziś jest rekordzistą jeśli chodzi o liczbę podejść do pracy przy Reymonta, liczył na wylosowanie dobrego rywala już w pierwszej rundzie.

Belgijski rewanż

Wiślacy po przegranej rywalizacji dwa lata wcześniej przeciwko RWD Molenbeek szybko dostali okazję do zrewanżowania się zespołowi z ligi belgijskiej. Los na pierwszego rywala krakowian wyznaczył legendarny Club Brugge - finalistę poprzedniego Pucharu Europy. W kadrze Niebiesko-Czarnych grało wówczas aż sześciu reprezentantów Belgii, a ich szkoleniowcem był słynny Austriak - Ernst Happel, uczestnik dwóch mistrzostw świata jako zawodnik, zdobywca brązowego medalu tej imprezy w 1954 roku, a później trenera Feyenoordu oraz reprezentacji Holandii. Co ciekawe, pracę selekcjonera kadry Pomarańczowych Happel doskonale łączył właśnie z posadą w Brugii. Po jego śmierci w 1992 roku jego imieniem nazwano narodowy stadion reprezentacji Austrii.

Pierwszy mecz obu ekip zaplanowano na 13 września 1978 roku. Belgijska prasa spodziewała się pewnego zwycięstwa gospodarzy, lecz Wiślacy wysoko zawiesili poprzeczkę. Pierwsza połowa należała jednak do Belgów, którzy dwukrotnie pokonali golkipera Wisły - Stanisława Goneta. Autorami bramek byli Jan Ceulemans i Julien Cools, którzy razem w karierach rozegrali aż 131 meczów w barwach narodowych. Na szczęście dla Białej Gwiazdy, w 80. minucie spotkania gola dającego szansę w rewanżu zdobył Zdzisław Kapka. Wiślacy przed spotkaniem u siebie nie stali na straconej pozycji.

Czterdziestotysięczna euforia!

Na trybunach stadionu przy Reymonta zjawiło się około 40 000 osób. Gorąca atmosfera pomogła krakowianom, którzy w 26. minucie za sprawą Kazimierza Kmiecika i jego strzału z linii pola karnego wyszli na prowadzenie. Wynik ten utrzymał się do końca pierwszej połowy, podczas której Wiślacy nie dali pograć gościom. Jednak kilka minut po przerwie świetnym strzałem zza szesnastki popisał się Rene van der Eycken i Stanisław Gonet musiał wyciągnąć piłkę z siatki. 50-krotny reprezentant Belgii - który w latach 2006-2009 był selekcjonerem kadry swojego kraju - doprowadził do wyniku, który premiował graczy z Brugii.

Czas upływał, a przy Reymonta nadal było 1:1. Kibice zaczęli już wątpić, lecz wówczas Leszek Lipka zdecydował się na przebojową akcję pod polem karnym gości, wymienił szybkie podanie z Kazimierzem Kmiecikiem i mierzonym strzałem pokonał Birgera Jensena - Duńczyka, który z Club Brugge związany był aż przez 15 sezonów. Gdy wszyscy szykowali się do dogrywki, jeden z belgijskich defensorów z około 35. metra tak niefortunnie wycofał futbolówkę do swojego golkipera, że ta opuściła plac gry. I tym razem sprawdziło się powiedzenie, że z podarowanych przez rywali prezentów często zdobywa się gole. Z rożnego wrzucał Kmiecik, piłkę w niecodzienny i bardzo ekwilibrystyczny sposób zgrał Zbigniew Płaszewski, a Janusz Krupiński odnalazł się w polu karnym najlepiej ze wszystkich zawodników, uprzedził duńskiego bramkarza i wyciągniętą do granic możliwości nogą trącił futbolówkę do siatki, pomimo rozpaczliwej interwencji golkipera. Trybuny eksplodowały z radości, a sędzia Matti Hirviniemi z Finlandii chwilę później zakończył mecz.

Finalista Pucharu Europy został odprawiony w pierwszej rundzie! Nic dziwnego, że podczas losowania działacze Nottingham Forest w kuluarowych rozmowach życzyli Wiślakom dojścia do finału i zmierzenia się… ze swoją drużyną. Krakowianie wylosowali Zbrojovkę Brno, którą również zdołali odprawić, lecz później na ich drodze stanęło Malmoe. Przeklęte szwedzkie Malmoe, które zamiast krakowian trafiło do finału, gdzie czekała na nich ekipa… Tak, tak - Nottingham Forest.

Wisła Kraków - Club Brugge 3:1 (1:0)

1:0 Kmiecik 26'

1:1 van der Eycken 50'

2:1 Lipka 82'

3:1 Krupiński 89'

pierwszy mecz 1:2, awans: Wisła

Wisła: Gonet - Motyka (78’ Jałocha), Maculewicz, Budka, Płaszewski - Szymanowski, Kapka, Lipka - Iwan (46’ Krupiński), Kmiecik, Wróbel

Club Brugge: Jensen - Bastijns, Meeuws, Leekens, Volders - Cools, van der Eycken, Verheecke, de Cubber - Courant (46’ Lambert), Ceulemans

Sędziował: Matti Hirviniemi z Finlandii

Widzów: ok. 40 000

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Mistrzowska Opowieść. Część I. Club Brugge

Wisła Kraków zaliczyła wiele fascynujących i pamiętnych przygód w europejskich pucharach. Jedną z nich była podróż podopiecznych Oresta Lenczyka do ćwierćfinału Pucharu Europy w 1979 roku. O tej drodze opowiedziała jedna z legend Wiślaków i były kapitan naszego zespołu - Marek Motyka.


23.03.2020r.

Krzysztof Pulak


Gol Kapki daje nadzieję

Biała Gwiazda dobrze się prezentowała na własnym podwórku i dzięki temu w 1978 roku sięgnęła po tytuł mistrza Polski. „Wyróżniała nas technika. Umiejętnie graliśmy na ciasnym polu, reszta drużyn używała innej taktyki z trzema napastnikami i ostatnim stoperem. Cechowały nas dziesiątki krótkich podań dołem. Byliśmy dobrzy technicznie i utalentowani” - rozpoczyna swoją opowieść były defensor Wisły Kraków.


Już w pierwszej rundzie los skojarzył Białą Gwiazdę z belgijskim Club Brugge, które zaledwie kilka miesięcy wcześniej awansowało do finału Pucharu Europy. „Bardzo mocny zespół z takimi ludźmi, jak Van Der Eycken czy Ceulemans. Było tam kilka gwiazd światowej klasy, więc prawie nikt nie dawał nam wielkich szans. W Brugii przegraliśmy 1:2, lecz w końcówce Zdzisław Kapka strzelił kontaktową bramkę, która dała nam nadzieję przed rewanżem. Mnie przyszło wówczas kryć Ceulemansa, który był świetnym napastnikiem. Niestety udało mu się w tamtym spotkaniu zdobyć jednego gola” - relacjonuje późniejszy kapitan Białej Gwiazdy. „Trudno grało się przeciwko temu zespołowi. Prezentowali się fantastycznie. Jednak powiem szczerze, że oddaliśmy tam dużo serca i pokazaliśmy nieco umiejętności. To był w naszym wykonaniu kawał niezłej piłki i chyba zaskoczyliśmy nieco rywali, bo oni początkowo nas traktowali jak jakichś kelnerów” - przyznaje Marek Motyka.

Pierwszy mecz:

Club Brugge - Wisła Kraków 2:1 (1:0)

1:0 Ceulemans 24’

2:0 Cools 27’

2:1 Kapka 80’

Club Brugge: Jensen - Bastijns, Maes, Leekens, Volders, Courant, Cools, Meeuws, Simoen (56' Sorenssen), Ceulemans, Verheecke

Wisła Kraków: Gonet - Motyka, Maculewicz, Budka, Płaszewski, Szymanowski, Kapka, Jałocha (37’ Wróbel), Lipka, Kmiecik, Iwan

Inny świat


Narrator naszej opowieści w trakcie dwumeczu z Brugią miał w Wiśle zaledwie kilkumiesięczny staż. „To był mój pierwszy klubowy wyjazd zagraniczny. Mogliśmy zabrać nasze żony i rodziny, mieliśmy wycieczkę i wszystko było fajnie zorganizowane. Lecieliśmy chyba czarterem, wszystko zostało dopięte na najwyższym poziomie. To był dla mnie trochę szok. Pierwszy raz miałem okazję grać w europejskich pucharach. I od trafiliśmy na tak mocną Brugię” - mówi prawy obrońca w zespole Oresta Lenczyka.


Belgijskie miasto słynie z urodziwych budynków oraz obfitości kanałów w historycznym centrum Brugii. „Piękne miasto i wspaniałe wspomnienia. Tylko czasu na zwiedzanie nie było za dużo, bo byliśmy cały czas w hotelu i skupieni na meczu. Za to nasze żony plątały się po tym ślicznym mieście. Dla nas, chłopaków z bloku wschodniego, kraj Beneluksu to było coś fantastycznego. Gdy wchodziliśmy do sklepów, to oczy nam same wychodziły na wierzch. Wiadomo, że u nas to wszystko się inaczej kręciło” - zaznacza Wiślak. Czy Marek Motyka coś przywiózł z tamtego wyjazdu? „Szczerze mówiąc, ja się pamiątkami nie zajmowałem. Wiem, że moja żona kupiła jakieś ubrania. Skupiłem się na sprawach sportowych. Poza tym, dla nas tam było przecież drogo i nie mogliśmy sobie pozwolić na szaleństwa. To nie były czasy, gdy za grę w pucharach miało się nie wiadomo, ile pieniędzy. W samej Polsce warunki mieliśmy rzeczywiście nieco lepsze od przeciętnego obywatela. Ale porównując do zawodników Brugii, byliśmy kopciuszkami” - mówi były defensor Wisły.


Świetny rewanż


„Wiele ludzi nie dawało nam żadnych szans. W pierwszym meczu rywale stłamsili nas i rzadko wychodziliśmy za połowę, chociaż przeprowadzaliśmy kontrataki Przekonaliśmy się, jaki to poziom. Szczerze mówiąc, nie wszyscy w drużynie wierzyliśmy w wyeliminowanie Brugii. Oni przyjechali do nas z przekonaniem, że to będzie dla nich spacerek. Może to nam trochę pomogło w tej sytuacji. Byliśmy maksymalnie sprężeni, bo to było dla nas spotkanie o wszystko. Trybuny na Reymonta zostały zapełnione, a atmosfera i otoczka niesamowite. Graliśmy przecież z nietuzinkowym przeciwnikiem” - opowiada członek tamtego zespołu.


Gracze Białej Gwiazdy dokonali ponownej analizy gry rywala po powrocie do kraju. „Wiedzieliśmy już po pierwszym meczu, w jaki sposób z nimi rywalizować. Trener Lenczyk wymyślił taką taktykę, żeby jednocześnie ograniczyć ich w grze i coś strzelić. Musieliśmy zdobyć dwa gole, aby awansować. Na początku spotkania bramkę strzelił Kmiecik i to nam dodało wiatru w żagle. Gol Van Der Eyckena w 50. minucie podciął nam delikatnie skrzydła, ale wciąż mieliśmy o co walczyć. Próbowaliśmy nawiązać równorzędną walkę i oddać jak najwięcej serca. Również dla publiczności, która przyszła nas tłumnie wspierać. Nagle kluczową akcję w 82. minucie zrobił Leszek Lipka. Wykonał niesamowity rajd, założył siatkę rywalowi i uderzył nie do obrony” - zachwyca się Marek Motyka nad zagraniem swojego kolegi z drużyny.

Wówczas sytuacja w dwumeczu się wyrównała. „Wydawało się, że przed nami dogrywka. W 94. minucie Krupiński poszedł na piłkę w szesnastce, zmieścił się pomiędzy bramkarzem a obrońcą i wsadził nogę. On do dzisiaj sam nie wie, czy strzelił to piętą czy palcami. W każdym razie wpadło. Na murawie szok. Oni nie mogli uwierzyć, że odpadli z takim zespołem, jak my. Byliśmy traktowani przez nich jak „przystawka”, a oni z nami odpadli. Byliśmy tak samo zaskoczeni tym pozytywnym wynikiem. Dzięki temu uwierzyliśmy, że możemy wygrać z każdym” - kończy pierwszą część opowieści legenda Wisły.


Rewanż:

Wisła Kraków - Club Brugge 3:1 (1:0)

1:0 Kmiecik 26’

1:1 Van Der Eycken 50’

2:1 Lipka 82’

3:1 Krupiński 90’

Wisła Kraków: Gonet - Marek (78’ Jałocha), Maculewicz, Budka, Płaszewski, Szymanowski, Kapka, Lipka, Iwan (46’ Krupiński), Kmiecik, Wróbel

Club Brugge: Jensen - Bastijns, Meeuws, Leekens, Volders, Cools, Van der Eycken, Verheecke, de Cubber, Courant (46' Lambert), Ceulemans

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje prasowe

Wspomnienie po latach
Wspomnienie po latach






Wideo

>>> 15 minut meczu:MICHKA

Źródło: MICHKA