1978.09.27 Wisła Kraków - Brugge KV 3:1

Z Historia Wisły

1978.09.27, Puchar Europy Mistrzów Krajowych, 1. runda, Kraków, Stadion Wisły, 17:00, środa
Wisła Kraków 3:1 (1:0) Brugge KV
widzów: 30.000-35.000
sędzia: Martti Hirviniemi (Finlandia)
Bramki
Kazimierz Kmiecik 26’

Leszek Lipka 82’
Janusz Krupiński 89’
1:0
1:1
2:1
3:1

50' Van der Eycken


Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Marek Motyka grafika: Zmiana.PNG (78’ Jan Jałocha)
Henryk Maculewicz
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Budka
Zbigniew Płaszewski
Henryk Szymanowski
Zdzisław Kapka
Leszek Lipka
Andrzej Iwan grafika: Zmiana.PNG (46’ Janusz Krupiński)
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel

trener: Orest Lenczyk
Brugge KV
4-4-2
Birger Jensen Grafika:Zk.jpg
Fons Bastijns
Walter Meeuws
Georges Leekens
Jos Volders
Julien Cools
René Van der Eycken
Bernard Verheecke
Daniël de Cubber
Paul Courant Grafika:Zmiana.PNG (46' Raoul Lambert)
Jan Ceulemans

trener: Ernst Happel
Ławka rezerwowych: Jan Karwecki, Kazimierz Gazda, Andrzej Targosz
Kapitan: Kazimierz Kmiecik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1978, nr 218 (27 IX) nr 10190

Idąc na mecz WSZISTKIM wybierającym się na dzisiejsze zawody Wisła — Brugge kibicom przypominamy, że...

..bramy stadionu zostaną otwarte już o godz. 14, a zamknięte na około 20 minut przed rozpoczęciem gry, wolny wstęp na zawody mają Zasłużeni Działacze Kultury Fizycznej, Zasłużeni Mistrzowie Sportu i Mistrzowie Sportu dla których zarezerwowano miejsca w sektorze IV (koło głównej trybuny), wszystkie pozostałe legitymacje oraz karty wolnego wstępu (także klubowe) są nieważne. Tu Wisła powołuje się na decyzję UEFA w tym względzie.


Echo Krakowa. 1978, nr 218 (27 IX) nr 10190

DWA tygodnie dzielące nas od pierwszego meczu Wisły z Brugią o piłkarski Puchar Europy minęły jak z bicza strzelił i już dziś decydująca batalia, wielki rewanż, walka o to która z drużyn awansuje dalej. Wiślakom do pełni szczęścia potrzebne jest najskromniejsze rozmiarami zwycięstwo 1:0, które dałoby zespołowi awans, a Belgów zostawiłoby w pokonanym polu.

To 1:0 wydaje się łatwym do osiągnięcia rezultatem, jeśli się zważy, iż w wyjazdowym spotkaniu krakowianie przegrali zaledwie 1:2, a na dodatek goście przylecieli do Polski w osłabionym składzie, bez dwóch swych czołowych graczy — austriackiego obrońcy — Kriegera i duńskiego napastnika — Soerensena (kontuzje), są za to reprezentacyjny pomocnik — Vandereyeken, który nie mógł grać przed dwoma tygodniami, gdyż za „żółtą kartkę” był odsunięty od. jednego meczu pucharowego i napastnik Lambert, który po długiej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił już na boisko.

Mistrzowie Belgii — FC Brugge to sławna w futbolu firma, zespół mający na swym koncie wiele sukcesów, krajowych i międzynarodowych, finalista Pucharu Europy poprzedniej edycji tych rozgrywek (uległ Liverpoolowi 0:1), mający w swych szereg, h wielu reprezentantów kraju, Kilku sławnych obcokrajowców i ponadto prowadzony przez cieszącego się wysokim uznaniem austriackiego szkoleniowca E. Happela.

Ale futbol ma to do siebie, iż dawnymi przewagami długo chwalić się nie można, każdy nowy sezon, ba każdy tydzień ligowych rozgrywek, weryfikuje bowiem umiejętności, sławę.

Gwiazda brugijczyków nie błyszczy dziś tak jasno, jak jeszcze pół roku temu. Drużyna w lidze belgijskiej zajmuje 12 lokatę (na 18 zespołów), w pięciu rozegranych meczach uzyskała zaledwie 4 pkt., strzelając rywalom tylko 5 bramek. A więc zespół sławny, lecz obecnie w słabej formie i jak się to mówi popularnie w sportowym żargonie „do ogrania”.

Na to „ogranie” czekamy z niecierpliwością, jest ono bowiem całkowicie realne. Wiślacy nie są co prawda tak znani w święcie jak ich pucharowi rywale, ale przecież jest to zespół umiejący wiele, składający się z graczy wysoce utalentowanych, mających za sobą liczne występy na stadionach różnych krajów. A więc nie nowicjuszy w piłkarskim fachu. Skoro potrafili przegrać w Belgii minimalnie, różnicą 1 bramki i to I po słabej grze, nieudanym występie, to w Krakowie, na swoim boisku przy dopingu widowni powinni uzyskać wynik, który da im awans do następnej rundy FE.

To oczywiście nasze marzenia, życzenia. Jaka będzie rzeczywistość— czas pokaże. Podczas ubiegłotygodniowych Dni Podgórza kibice sportu spotkali się w Koronie z dwoma czołowymi zawodnikami „Białej gwiazdy” — Henrykiem Maculewiczem i Zdzisławem Kapką. W czasie ożywionej dyskusji, mówiono także, o zbliżającym się meczu.

Wiślacy byli nastrojem optymistycznie. Zdając sobie sprawę ze sławy przeciwników, z tego iż pierwszy mecz wygrali Belgowie, wierzyli jednak w możliwość odniesienia zwycięstwa, wyeliminowania zespołu Brugii z pucharowych szranków. „Jesteśmy dobrze przygotowani kondycyjnie — mówi H. Maculewicz — wytrzymujemy bez trudu mecze w cyklu 4-dniowym, o fizyczną stronę możemy więc być spokojni. Psychicznie też wszystko jest w porządku, atmosfera w zespole dobra, wierzę, iż w środę, potrafimy zmobilizować wszystkie siły do ki, że pokonamy Belgów”.

Trener mistrzów Polski — O. Lenczyk nie ma najspokojniejszego życia. Martwił się kontuzjami Iwana i Budki, których występ w dzisiejszym meczu stoi pod znakiem zapytania, nie mógł także cieszyć się z formy Nawałki, który po długiej kontuzji wznowił treningi, pali się do walki, ale jest w słabej formie, czego wyraźnym potwierdzeniem był krótki występ tego utalentowanego piłkarza w ostatnim ligowym pojedynku z GKS-em w Katowicach. W jakim więc składzie wystąpią krakowianie trudno przewidzieć, choć należy się spodziewać iż w bramce wystąpi Gonet, zaś w polu Motyka, Maculewicz, Płaszewski, Jałocha (o ile nie będzie mógł grać Budka), Szymanowski, Kapka, Lipka, Kmiecik i jeśli nie Nawałka i Iwan to pewnie Krupiński i Wróbel.

A Belgowie? Przyleciało do Polski 16 piłkarzy: bramkarze — Jensen i Gogne, obrońcy — Bastijns, Leekens, Maes, Volders, Meeuws, pomocnicy — Vandereyeken, De Cubber, Verheecke, Simoen, Cools, napastnicy — Lambert, Ceulemans, Courant Ranson. Kogo desygnuje do gry trener Happel — zobaczymy.

Zawody, które rozpoczną się o godz. 17, poprowadzi trójka arbitrów fińskich, jako główny p. Martti Hirviniemi.


Echo Krakowa. 1978, nr 219 (28 IX) nr 10191

Cud na stadionie przy ul. Reymonta

Strzał J. Krupińskiego na sekundy przed końcem awansował Wisłę do II rundy Pucharu Europy

W SPOTKANIU piłkarskim o Puchar Europy krakowska Wisła pokonała FC Brugge 3:1 (1:0), awansując do IX rundy rozgrywek. Bramki strzelili: dla Wisły — Kmiecik w 26 min., Lipka w 83 min. i Krupiński w 89 min. gry, dla Brugge — Vandereycken w 50 min. Sędziował bardzo dobrze p. Hirviniemi z Finlandii. Widzów ponad 20 tys.

WISŁA— Gonet — Motyka (od 78 min. Jałocha), Maculewicz, Budka, Płaszewski — Szymanowski, Kapka, Lipka, — Iwan (od 46 min. Krupiński), Kmiecik, Wróbel.

Niesamowity był to mecz, spotkanie w którym kibice krakowskiej drużyny przeżyli tyle emocji, iż starczyłoby jej na dobrych kilka meczów. Najpierw była radość, po celnym strzale Kmiecika i dobrej grze drużyny, potem obawa, bo gra przestała się kleić, akcje zaczęły się rwać, a Belgowie coraz groźniej atakowali. Później były chwile rozpaczy, kiedy goście doprowadzili do wyrównania i przez długi, długi czas nadawali ton grze, panowali na boisku, wyraźnie górując nad słabo spisującymi się wiślakami.: Wreszcie przyszedł nieoczekiwany finał, nagły zryw krakowian uwieńczony strzeleniem kolejnych bramek i zwycięstwem. Ale to stało się tuż, tuż przed końcem.

Kilkadziesiąt sekund dzieliło drużyny od końcowego gwizdka sędziego, gdy w zamieszaniu podbramkowym Janusz Krupiński strzelił trzecią bramkę. Goalkeeper gości — Jensen wyskoczył do sędziego reklamując faul. Arbiter pokazał jednak na środek boiska, co oznaczało uznanie gola. Jensen protestował dalej, dostał „żółtą kartkę" więc w sukurs przybiegli mu pozostali gracze belgijscy. Sędzia ugiął się pod presją zawodników i udał się na konsultację z bocznym arbitrem Widownia zamarła, wszyscy wstali. Co będzie?

Pan Hirviniemi już raz, przed przerwą, zmienił swą decyzję na wniosek bocznego arbitra. Sekundy trwogi, niepewności.

Wreszcie ponowny znak ręką na środek boiska. Jest gol!!! Szał radości wśród kibiców, kilka kopnięć piłki i koniec! Wisła w II rundzie Pucharu Europy, zwycięstwo, wyeliminowanie z turnieju finalisty ostatniego Pucharu, sławnej drużyny belgijskiej. To wspaniały sukces, ogromna sensacja. Pod naporem tłumu kibiców walą się ogrodzenia płyty boiska, tysiące ludzi wpada na murawę stadionu, wiwatując na cześć zwycięzców. Ci są już w szatni, ściskają się, też szczęśliwi, uradowani, choć ogromnie zmęczeni.

Zanim jednak doszło do tego radosnego finału, przeżywaliśmy doprawdy wiele chwil niepokoju o losy mistrzów Polski. Wisła wypadła przeciętnie, taktycznie nawet wręcz źle. Po dobrym początku i strzeleniu bramki, zamiast jeszcze wzmocnić tempo, „dobić” rywali, strzelić im kolejne bramki, wiślacy zwolnili, zaczęli bawić się w bezproduktywne solowe popisy, grać do tylu, do Goneta, zamiast w kierunku bramki bronionej przez Belgów. Przerwa nie wpłynęła na zmianę obrazu gry, krakowianie nadal robili wrażenie zadowolonych ze stanu 1:0 i nie przewidujących żadnych zmian w tym względzie. Kiedy Belgowie strzelili wyrównującą bramkę, krakowianie ruszyli do kontrataku, ale nie umieli uporządkować gry, nadać swym akcjom siły, precyzji i skuteczności. Ot była to bezładna kopanina, piłki w myśl zasady „byle do przodu”.

Na szczęście Belgowie popełnili taki sam błąd jak i ich rywale, zadowoleni z wyniku remisowego (który dawał im awans) zwolnili tempo, chcąc jak najmniejszym wysiłkiem uzyskać korzystny dla siebie rezultat.

Nie udało im się zrealizować zamierzeń, bo desperacki zryw Wisły w ostatnich minutach meczu dał mistrzom Polski upragnione zwycięstwo.

Oceniając indywidualnie krakowian na pierwszym miejscu trzeba wymienić Lipkę, który grał najrówniej przez cały mecz.

Tuż za nim Płaszewski jedyny z obrońców do gry którego nie można mieć specjalnych zastrzeżeń, dalej Gonet, Wróbel (ale tylko za pierwszą połowę), Kmiecik i Krupiński. Bardzo słabo grał Motyka, niepewni byli obydwaj stoperzy — Maculewicz i Budka, mniej niż zwy1 le dokładny Szymanowski nie w pełni sił Iwan i niewidoczny Kapka. Jałocha grał zbyt krótko by można było ocenić jego udział w tym meczu.

Belgowie imponowali sprawnością, szybkością bojowością, ale nie pokazali w Krakowie futbolu na poziomie jakiego można było oczekiwać od tak sławnej drużyny

OREST LENCZYK — trener Wisły — Rozegraliśmy dobry mecz, znów jednak dał o sobie znać brak rutyny. Gdybyśmy mieli choćby taką jak nasi rywale, to po strzeleniu im pierwszej bramki „pocisnęlibyśmy” jeszcze tak by uzyskać wysoką przewagę 3 czy więcej goli.

Tymczasem moi gracze zwolnili tempo. Potem była ogromnie nerwowa gra, kiedy oni wyrównali, my poszliśmy do przodu, odkrywaliśmy się, mogło to skończyć się tragicznie. Na szczęście zwycięstwo jest przy nas.

ERNST HAPPEL — trener Brugge — W moim przekonaniu mecz był słaby, Wisła zagrała gorzej niż w Brugii. Ale moi gracze też zawiedli. Kiedy było 1:1 i widownia umilkła, piłkarze jakby. usnęli. Obudzenie przyszło niestety za późno, gdy Wisła prowadziła 3:1 i mecz się zakończył. Przykra to porażka, wierzyłem iż to my awansujemy do dalszych gier. Wynik szczęśliwy dla krakowian, ale w sporcie szczęście odgrywa ogromną rolę. Gratuluję zwycięstwa i życzę dalszych sukcesów.

OTTO DEMUTH obserwator UEFA, sekretarz generalny Austriackiego Związku Piłki Nożnej —. Gra była fair, sędziowanie wzorowe, publiczność bardzo sympatyczna, tylko gra była ogromnie nerwowa, co obniżyło sportowy poziom widowiska.


Echo Krakowa. 1978, nr 220 (29 IX) nr 10192

KIEROWNIK sklepu radiowo telewizyjnego przy ul, 18 Stycznia — p. Jerzy Pająk jest wielkim kibicem sportowym, w jego sklepie z okazji większych wydarzeń sportowych oglądać można ciekawe dekoracje, sportowe trofea, w oknie wystawowym „lecą" transmisje z zawodów Mecz Wisły z Brugge zarejestrowany został w sklepie na taśmie magnetowidu i. najciekawsze fragmenty gry, w tym wszystkie bramki, będą pokazywane dziś i jutro na specjalnym monitorze kibicom, którzy pragną obejrzeć te momenty meczu raz jeszcze.

Przez dwa dni (piątek, sobota) co godzinę odtwarzane będą z taśmy magnetowidu 15-minutowe relacje z piłkarskiego pojedynku mistrzów Polski i Belgii.

Pan T. Pająk zaprasza kibiców do obejrzenia pokazów (sklep mieści się w gmachu „Biprostalu”), a my gratulujemy kierownikowi dobrego pomysłu


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Ernst Happel: - trener FC Brugge:

Wisła sprawiła nam, nie ukrywam... przykrą niespodziankę. Po przerwie, gdy zdobyliśmy wyrównującą bramkę, krakowianie sprawiali wrażenie zespołu, który zrezygnował z walki. Takie pozorne ich zachowanie sprawiło, że mój zespół został "uśpiony". W efekcie wykazał w ostatniej fazie meczu słabą koncentrację - i stąd sukces Wisły. Aktualna drużyna FC Brugge gra, niestety, owiele słabiej niż przed rokiem. Muszę Wiśle pogratulować zwycięstwa i życzyć jej powodzenia w dalszych bojach o Puchar Europy. Nie będę chyba zarozumiały jeśli powiem, że pokonali trudną, bardzo wysoką przeszkodę. Uwzględniając nawet fakt, że moja drużyna nie błyszczy taką formą jak przed rokiem, to i tak prezentuje wysoki poziom i cieszy się dobrą marką na międzynarodowej arenie. Wygranie z FC Brugge to wyśmienita wizytówka dla drużyny, która przeciera sobie międzynarodowe szlaki.

Orest Lenczyk: - trener Wisły:

Cieszę się - to zrozumiale - ze zwycięstwa. Uważam, że należało się ono nam. Moi podopieczni walczyli do końca bardzo ambitnie i zagrali lepiej od swoich słynnych rywali. W tej sytuacji należy wybaczyć nam drobne błędy. W piłce nożnej liczą się przede wszystkim bramki, a tych ny zdobyliśmy w sumie więcej. Chciałbym wylosować teraz też markową drużynę. Ucieszę się, gdy będzie to Real Madryt...



Brakujące dane uzupełniono ze strony worldfootball.net



Był taki mecz: Debiutant mocniejszy od finalisty Pucharu Europy!

Data publikacji: 06-10-2016 10:14


W sezonie 1976/1977 piłkarze Wisły zakończyli swą przygodę w Pucharze UEFA na 1/16. Punkty stracone w lidze okazały się wówczas nie do odrobienia i Wiślacy zakończyli krajowe rozgrywki na 9. pozycji w tabeli. Rok później jednak po raz pierwszy od 28 lat piłkarze Białej Gwiazdy zdobyli mistrzostwo Polski, za co nagrodą miał być pierwszy w historii występ w Pucharze Europy, dzisiejszym odpowiedniku Ligi Mistrzów.


Podopieczni Oresta Lenczyka, który zaczynał wówczas swoją trenerską karierę, zdominowali ligę w kapitalnym stylu, oczekiwano więc po nich tego samego w europejskich rozgrywkach. Mimo iż w przerwie pomiędzy sezonami z krakowskiej ekipy odeszli Adam Musiał oraz Antoni Szymanowski, skład Białej Gwiazdy robił wrażenie na papierze. Prezesi Wisły jako plan minimum założyli sobie awans do 1/4 finału, a więc do ósemki najlepszych drużyn w Europie. Trener Lenczyk, który do dziś jest rekordzistą jeśli chodzi o liczbę podejść do pracy przy Reymonta, liczył na wylosowanie dobrego rywala już w pierwszej rundzie.

Belgijski rewanż

Wiślacy po przegranej rywalizacji dwa lata wcześniej przeciwko RWD Molenbeek szybko dostali okazję do zrewanżowania się zespołowi z ligi belgijskiej. Los na pierwszego rywala krakowian wyznaczył legendarny Club Brugge - finalistę poprzedniego Pucharu Europy. W kadrze Niebiesko-Czarnych grało wówczas aż sześciu reprezentantów Belgii, a ich szkoleniowcem był słynny Austriak - Ernst Happel, uczestnik dwóch mistrzostw świata jako zawodnik, zdobywca brązowego medalu tej imprezy w 1954 roku, a później trenera Feyenoordu oraz reprezentacji Holandii. Co ciekawe, pracę selekcjonera kadry Pomarańczowych Happel doskonale łączył właśnie z posadą w Brugii. Po jego śmierci w 1992 roku jego imieniem nazwano narodowy stadion reprezentacji Austrii.

Pierwszy mecz obu ekip zaplanowano na 13 września 1978 roku. Belgijska prasa spodziewała się pewnego zwycięstwa gospodarzy, lecz Wiślacy wysoko zawiesili poprzeczkę. Pierwsza połowa należała jednak do Belgów, którzy dwukrotnie pokonali golkipera Wisły - Stanisława Goneta. Autorami bramek byli Jan Ceulemans i Julien Cools, którzy razem w karierach rozegrali aż 131 meczów w barwach narodowych. Na szczęście dla Białej Gwiazdy, w 80. minucie spotkania gola dającego szansę w rewanżu zdobył Zdzisław Kapka. Wiślacy przed spotkaniem u siebie nie stali na straconej pozycji.

Czterdziestotysięczna euforia!

Na trybunach stadionu przy Reymonta zjawiło się około 40 000 osób. Gorąca atmosfera pomogła krakowianom, którzy w 26. minucie za sprawą Kazimierza Kmiecika i jego strzału z linii pola karnego wyszli na prowadzenie. Wynik ten utrzymał się do końca pierwszej połowy, podczas której Wiślacy nie dali pograć gościom. Jednak kilka minut po przerwie świetnym strzałem zza szesnastki popisał się Rene van der Eycken i Stanisław Gonet musiał wyciągnąć piłkę z siatki. 50-krotny reprezentant Belgii - który w latach 2006-2009 był selekcjonerem kadry swojego kraju - doprowadził do wyniku, który premiował graczy z Brugii.

Czas upływał, a przy Reymonta nadal było 1:1. Kibice zaczęli już wątpić, lecz wówczas Leszek Lipka zdecydował się na przebojową akcję pod polem karnym gości, wymienił szybkie podanie z Kazimierzem Kmiecikiem i mierzonym strzałem pokonał Birgera Jensena - Duńczyka, który z Club Brugge związany był aż przez 15 sezonów. Gdy wszyscy szykowali się do dogrywki, jeden z belgijskich defensorów z około 35. metra tak niefortunnie wycofał futbolówkę do swojego golkipera, że ta opuściła plac gry. I tym razem sprawdziło się powiedzenie, że z podarowanych przez rywali prezentów często zdobywa się gole. Z rożnego wrzucał Kmiecik, piłkę w niecodzienny i bardzo ekwilibrystyczny sposób zgrał Zbigniew Płaszewski, a Janusz Krupiński odnalazł się w polu karnym najlepiej ze wszystkich zawodników, uprzedził duńskiego bramkarza i wyciągniętą do granic możliwości nogą trącił futbolówkę do siatki, pomimo rozpaczliwej interwencji golkipera. Trybuny eksplodowały z radości, a sędzia Matti Hirviniemi z Finlandii chwilę później zakończył mecz.

Finalista Pucharu Europy został odprawiony w pierwszej rundzie! Nic dziwnego, że podczas losowania działacze Nottingham Forest w kuluarowych rozmowach życzyli Wiślakom dojścia do finału i zmierzenia się… ze swoją drużyną. Krakowianie wylosowali Zbrojovkę Brno, którą również zdołali odprawić, lecz później na ich drodze stanęło Malmoe. Przeklęte szwedzkie Malmoe, które zamiast krakowian trafiło do finału, gdzie czekała na nich ekipa… Tak, tak - Nottingham Forest.

Wisła Kraków - Club Brugge 3:1 (1:0)

1:0 Kmiecik 26'

1:1 van der Eycken 50'

2:1 Lipka 82'

3:1 Krupiński 89'

pierwszy mecz 1:2, awans: Wisła

Wisła: Gonet - Motyka (78’ Jałocha), Maculewicz, Budka, Płaszewski - Szymanowski, Kapka, Lipka - Iwan (46’ Krupiński), Kmiecik, Wróbel

Club Brugge: Jensen - Bastijns, Meeuws, Leekens, Volders - Cools, van der Eycken, Verheecke, de Cubber - Courant (46’ Lambert), Ceulemans

Sędziował: Matti Hirviniemi z Finlandii

Widzów: ok. 40 000

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje prasowe

Wspomnienie po latach
Wspomnienie po latach




































Wideo

>>> 15 minut meczu:MICHKA

Źródło: MICHKA