1979.03.25 Wisła Kraków - Widzew Łódź 2:1

Z Historia Wisły

1979.03.25, I liga, 19. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 2:1 (1:0) Widzew Łódź
widzów: 10-15.000
sędzia: Bródka
Bramki
Zdzisław Kapka 32’
Kazimierz Kmiecik 59’

1:0
2:0
2:1


85' Gapiński
Wisła Kraków
4-3-3
Marek Holocher
Marek Motyka
Henryk Maculewicz
Krzysztof Budka
Piotr Skrobowski
Zbigniew Płaszewski
Zdzisław Kapka
Adam Nawałka grafika: Zmiana.PNG (69’ Jan Jałocha)
Andrzej Targosz
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (80’ Kazimierz Gazda)

trener: Orest Lenczyk
Widzew Łódź

Burzyński
Kowenicki
Grębosz
Możejko
Tłokiński Grafika:Zmiana.PNG (62' Plich)
Błachno
Marchewka
Surlit
Zbigniew Boniek
Dąbrowski Grafika:Zmiana.PNG (55' Gapiński)
Pięta

trener: Bronisław Waligóra, Stanisław Świerk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

„Dziennik Polski” nr 66, 67 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1979, nr 66 (24/25 III) nr 10331

PO EMOCJACH związanych z występem piłkarzy Wisły w ćwierćfinale Pucharu Europy i naszych drużyn reprezentacyjnych przeciwko Algierii, Francji i Meksykowi, uwaga kibiców znów koncentruje się na ligowych zmaganiach. Trochę słonecznych, ciepłych dni sprawiło, ze na wielu stadionach panują już jakie takie warunki do gry, można więc oczekiwać lepszych, bardziej przypominających grę w futbol pojedynków, niż to miało miejsce tydzień czy dwa tygodnie temu, kiedy zawodnicy bądź brodzili w błocie, bądź ślizgali się na zamarzniętej murawie.

Krakowska Wisła nie ma dobrej passy w tych pierwszych wiosennych występach. Odpadła z rozgrywek pucharowych, w trzech ligowych pojedynkach zdobyła zaledwie dwa punkty, strzelając rywalom trzy bramki. a tracąc sześć. „Odpuszczenie” ligi tłumaczono koncentracją zespołu przed pojedynkami z Malmoe FF, Mają więc teraz kibice prawo oczekiwać, że podopieczni O. Lenczyka skoro nie udało im się przebrnąć szwedzkiej przeszkody, zaczną grać z sercem i ambicją w ligowych spotkaniach. Czy jednak nadzieje nie okażą się płonne? Pamiętajmy, że wiślacy mocno przeżyli niepowodzenie w Malmoe, że w mecz ten włożyli doprawdy rzadko oglądaną w wydaniu tej drużyny ilość ambicji bojowości. Czy zdołają więc w ciągu kilku dni dzielących ich cd szwedzkiej wpadki odzyskać pełnię sił tak fizycznych jak i psychicznych, by z powodzeniem stoczyć walkę o ligowe punkty z Widzewem.

Osobiście nie bardzo wierzę w sukces krakowian, boję się o wynik tego meczu. Widzew to trudny do ogrania przeciwnik, zespół bojowy, sporo umiejący, nie zrażający się teoretyczną wyższością rywala, czy też nawet chwilowymi niepowodzeniami. Drużyna, która potrafi walczyć z uporem o swoją, sprawę.

Może więc dojść na stadionie przy ul. Reymonta do podziału punktów, a nawet zwycięstwa gości, którzy zdając sobie sprawę z pewnego psychicznego załamania zawodników drużyny gospodarzy będą chcieli jak największym pożytkiem dla siebie wykorzystać ten swego rodzaju, handicap My kibice krakowscy liczymy na. wygraną „Białej gwiazdy” chcielibyśmy by piłkarze zdołali uzyskać pierwsze ligowe zwycięstwo w rundzie wiosennej.

Ale czy rzecz nie skończy się li tylko na naszych marzeniach?


Echo Krakowa. 1979, nr 67 (26 III) nr 10332

Słabe spotkanie, słaby sędzia.

WISŁA — WIDZEW 2:1 (1:0). Bramki strzelili: dla Wisły — Kapka w 31 min. i Kmiecik w 59 min., a dla Widzewa — Gapiński w 85 min. gry. Sędziował fatalnie p. Bródka z Gdańska. Widzów ponad 10 tysięcy.

WISŁA — Holocher — Motyka. Maculewicz, Budka, Płaszewski — Skrobowski, Kapka, Nawałka (od 69 min. Jałocha) — Targosz, Kmiecik, Wróbel (od 79 min. Gazda).

Ogłoszenie składu Wisły wywołało wśród kibiców spore zaskoczenie, zabrakło bowiem w zespole prezentujących w wiosennych rozgrywkach wysoką formę Lipki i Krupińskiego. Ustawienie zespołu zdawało się” wskazywać na przyjęcie taktyki defensywnej. Jak się okazało nieobecność Lipki i Krupińskiego spowodowana została niewyleczeniem przez nich kontuzji.

O taktyce trudno coś napisać, gdyż gra na rozmiękłym, grząskim boisku, była ogromnie chaotyczna, piłka wykopywana była najczęściej byle dalej od bramki, a składnych akcji obu zespołów było ogromnie mało.

Po 30 minutach bezbarwnej gry, krakowianie przyspieszyli nieco tempo akcji, uzyskali dość wyraźną przewagę i w jej efekcie Kapka uzyskał prowadzenie dla drużyny krakowskiej.

Po zmianie stron znów obserwowaliśmy bezładną kopaninę w środkowej strefie boiska, ale w 59 min. dalekie podanie Motyki doszło do Kmiecika, który ograł Tłokińskiego i strzelił drugiego gola dla zespołu gospodarzy. Kibice odetchnęli — 2:0 to już pewne zwycięstwo. Odetchnęli też wiślacy ustępując pola rywalom, którzy zaczęli coraz mocniej atakować. Na szczęście, chaotycznie i niedokładnie, co pozwoliło uniknąć straty bramek, z jednym wyjątkiem, kiedy to po niepotrzebnej zabawie z. piłką Skrobowskiego. łodzianie odebrali ją i Gapiński strzelił „kontaktową” bramkę. Ale do końca meczu zostało już tylko 5 min. gry i krakowianie zdołali, zwalniając akcję, przetrzymać napór rywali do końcowego gwizdka sędziego.

W sumie mecz był słabiutki. Część tej negatywnej oceny można złożyć na niedobry stan boiska, ale część — i to większą — na barki nieudolności graczy, którzy zaprezentowali duże braki w opanowaniu piłki.

Ambicji i woli walki mieli trochę więcej krakowianie, stąd też ich sukces można uznać za zasłużony. Na koniec kilka słów o arbitrze zawodów p. Bródce. Nie wypaczył swymi decyzjami wyniku meczu, ale wydawał wiele krzywdzących obie strony, niezrozumiałych, błędnych decyzji.

Nie zwracał też zupełnie uwagi na niesportowe zachowanie graczy i nie pokazał nikomu „żółtej kartki”, a kilku piłkarzy, głównie z Widzewa, na to absolutnie zasłużyło. Tak więc — słaby mecz, słaby sędzia, dobrze, że chociaż Wisła wygrała. (lang)

Trener Wisły — Orest Lenczyk: Potrzebowaliśmy bardzo zwycięstwa, które by podbudowało psychicznie zespół po ostatnich niepowodzeniach. Dokonaliśmy tej sztuki i jestem z tego faktu ogromnie zadowolony. Bałem się — i to do końca spotkania — o wynik zawodów.

Zdając sobie sprawę z tego, że Widzew to dojrzały, rutynowany zespół, a ja musiałem dać do gry zawodników mniej doświadczonych, a zatrzymać na ławce rezerwowych — odczuwających skutki nie wyleczonych w pełni kontuzji — Lipkę i Krupińskiego.

Trener Widzewa — Stanisław ŚWIERK: Myślałem, że Wisła będzie rozklejona po niepowodzeniu w Malmoe i liczyłem przynajmniej na jeden punkt.

Ale dwa szkolne błędy moich obrońców, najpierw Grębosza, a potem Tłokińskiego pozwoliły wiślakom strzelić bramki i o wywiezieniu remisu nie było co marzyć. O poziomie gry nie będę się wypowiadał, fatalny stan boiska utrudniał bowiem ogromnie prowadzenie akcji.

Trener PZPN — Bernard BLAUT: Myślałem, że będzie w Krakowie wiele emocji. Zawiodłem się, podobnie chyba jak i publiczność, bo poziom, meczu był słabiutki. Usprawiedliwiam trochę graczy tym, że płytą boiska była w bardzo złym stanie. Jestem zaniepokojony grą defensywy krakowskiej, która popełnia masę błędów. Nic dziwnego że tracą wiele bramek. Kadrowicze obu drużyn nie zachwycili mnie swoją grą


Echo Krakowa. 1979, nr 68 (27 III) nr 10333

KAZIMIERZ KMIECIK nie rozegrał w niedzielę najlepszego meczu, w większości spotkania był w ogóle niewidoczny, ale strzelił bramkę, dziesiątą już w tym sezonie ligowym i zrównał się ze snajperem Ruchu — Małnowiczem. Teraz obaj przewodzą stawce najskuteczniejszych strzelców naszej ligi. Zdzisław Kapka jest drugim wiślakiem na liście strzelców notowanym najwyżej — ma na swym koncie już sześć celnych trafień do bramki rywali.

PODCZAS pomeczowej konferencji prasowej żywo dyskutowano postawę p. Włodzimierza Bródki z Gdańska, który zdaniem większości obserwatorów meczu prowadził spotkanie bardzo słabo. Kiedy zapytałem trenera kadry — B. Blauta o jego opinię na temat poziomu sędziowania zawodów usłyszałem: „Nam nie wolno publicznie wypowiadać się o sędziowaniu poszczególnych meczów ale... podzielam w pełni opinię panów”.

OŚMIU piłkarzy Wisły jest obecnie przewidywanych do gry w reprezentacjach Polski. W pierwszej drużynie mają szanse grać — Maculewicz, Kawałka i Płaszewski, a w drużynie młodzieżowej — Budka, Krupiński, Lipka, Motyka i Wróbel. Po meczu z Widzewem trener Blaut stwierdził, iż bardzo się rozczarował grą krakowian, tych którzy wystąpili na boisku i zmartwił niedyspozycją Krupińskiego oraz Lipki. Wyraził jednak nadzieję, że kontuzjowani dojdą do zdrowia, a pozostali do swej normalnej formy przed 4 kwietnia, kiedy to czekają naszych piłkarzy mecze z Węgrami.

Gazeta Południowa. 1979, nr 67 (26 III) nr 9586

Po raz pierwszy w tym sezonie ligowym piłkarze WISŁY zdobyli komplet punktów, wygrywając wczoraj na swoim boisku z WIDZEWEM ŁÓDŹ 2:1 (1:0). Poziom meczu był więcej niż przeciętny, o ile piłkarzy Wisły częściowo usprawiedliwia ciężki środowy mecz z Malmoe, o tyle dużym zaskoczeniem in minus była bardzo słaba postawa Widzewa — drużyny jakby nie było z czoła tabeli, której aspiracje sięgają — jak zapowiadał przed sezonem trener Świerk — tytułu mistrzowskiego! Łodzianie pokazali w Krakowie bardzo prymitywny futbol, niepewnie grała defensywa, z winy której padły obydwie bramki dla Wisły. W ataku łodzianie grali systemem tysiąca podań, a strzelali na... wiwat.

Jednym z najsłabszych graczy był Boniek (co się dzieje z tym piłkarzem?).

Trudno było oczekiwać od Wisły, aby po wyczerpującym spotkaniu w Malmoe — zagrała wczoraj wielki męcz. Ważne były w tym meczu przede wszystkim punkty, których krakowianie mieli do wczoraj bardzo mało. Mimo nienadzwyczajnej gry, przez blisko 60 min. gospodarze byli stroną dyktującą warunki gry. Ich wyższość techniczna i taktyczna nie podlegała dyskusji.

Ale w ostatnich 30 min. gospodarze — podobnie jak w ub. środę w Malmoe — dali się zepchnąć do głębokiej defensywy.

Obrona krakowska popełniała seryjne błędy (dryblingi Maculewicza siały postrach pod bramką... Holochera). Obserwując poczynania krakowskiej defensywy, kibice przestali się chyba dziwić, dlaczego w środę Szwedzi zaaplikowali krakowianom w krótkim czasie aż 4 gole. Gdyby mecz- trwał parę minut dłużej — kto wie, czy Widzew nie wywiózłby z Krakowa jednego, a nawet dwóch punktów? I połowa należy do Wisły, w 17 min. Płaszewski, w 22 min. Kapka nie wykorzystują dogodnych sytuacji. W 31 min. po szkolnym błędzie Tłokińskiego, Kapka zdobywa prowadzenie z bliskiej odległości. W chwilę później; w dobrej sytuacji fatalnie pudłuje Płaszewski, a w 39 min. strzał Targosza trafia w zewnętrzną stronę słupka. Goście mają tylko jedną dobrą okazję, w 43 min. strzał Marchewki z 7 m zablokowali w ostatniej chwili obrońcy.

Tuż po wznowieniu gry, po kiksie Motyki, Dąbrowski nie trafia do bramki z 10 m. W 59 min. znowu błąd obrony Widzewa, Kmiecik ogrywa Możejkę i jest już 2:0. Od tego momentu przewagę osiąga Widzew, ale gra bardzo nieporadnie w ataku.

Obrona Wisły z minuty na minutę gra gorzej, w 85 min. Gapiński z bliska strzela bramkę.

Ostatnie 5 min. to rozpaczliwa obrona Wisły, której zawodnicy kompletnie potracili głowy. Na szczęście słabiutki Widzew nie potrafił tego wykorzystać.

WISŁA: Holocher — Motyka, Maculewicz, Budka, Skrobowski — Płaszewski, Targosz, Kapka, Nawałka (od 69 min. Jałocha) — Kmiecik, Wróbel (od 80 min. Gazda).

WIDZEW: Burzyński — Kowenicki, Grębosz, Tłokiński (od 62 min, Plich), Możejko — Błachno, Marchewka, Surlit, Boniek — Dąbrowski (od 54 min. Gapiński), Pięta.

Sędziował słabo p. Bródka z Gdańska. Widzów 15 tys.

(ANS)

Opinie po meczu

BERNARD BLAUT, trener reprezentacji- „Zapowiadały się duże emocje, ale mecz był słabiutki, Zaniepokojony jestem kiepska grą defensywy Wisły; rozumiem teraz, dlaczego w środę w Malmoe wiślacy dali sobie strzelić aż 4 gole. W dzisiejszym meczu słabo grali kandydaci do reprezentacji „A”: z Widzewa — BONIEK, a z Wisły — MACULEWICZ, NAWAŁKA i PŁASZEWSKL Szczególnie nieporadnie grała, para stoperów Wisły Maculewicz—Budka”.

STANISŁAW ŚWIERK, trener Widzewa: „Przed meczem liczyłem co najmniej na remis, ale 2 szkolne błędy w obronie zadecydowały o wyniku. Mol piłkarze przespali pierwsza połowę, bardziej bojowo i odważnie zagrali dopiero w końcówce; Wisła była dziś do ogrania. Nadal kryzys przechodzi nasz czołowy zawodnik Boniek, ale dzisiaj jakby grał nieco lepiej”.

OREST LENCZYK, trener Wisły, „Musieliśmy ten mecz wy-j grać, bo szło o podbudowanie psychiczne zespołu po ostatnich niepowodzeniach, a także o zdobycie cennych punktów w lidze.

Mając w perspektywie środowy mecz o Puchar Polski z Zagłębiem w Lubinie — nie wystawiłem graczy mających nie wyleczone kontuzje (LIPKA, KRUPIŃSKI). Wymieniłem NAWALKĘ, bo doznał stłuczenia ścięgna Achillesa, WRÓBLA oszczędzałem na środowy pojedynek.

Graliśmy w końcówce bardzo źle, mam szczególne pretensję do rutynowanych zawodników, którzy z taktyki zasłużyli na dwóję”. (ANS)