1979.05.02 Polska - Holandia 2:0

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Leszek Lipka, Adam Nawałka, Zbigniew Płaszewski.

Debiut Lipki w oficjalnym meczu reprezentacji Polski.

Skład Reprezentacji Polski:

Zygmunt Kukla - Stal Mielec

Marek Dziuba - ŁKS Łódź

Antoni Szymanowski - Gwardia Warszawa

Władysław Żmuda - Śląsk Wrocław

Zbigniew Płaszewski - Wisła Kraków

Leszek Lipka - Wisła Kraków

Zbigniew Boniek - Widzew Łódź

Adam Nawałka - Wisła Kraków

Grzegorz Lato - Stal Mielec

Roman Ogaza - Szombierki Bytom

Stanisław Terlecki - ŁKS Łódź Grafika:Zmiana.PNG (45’ Włodzimierz Mazur - Zagłębie Sosnowiec)


Miejsce/Stadion: Chorzów / Stadion Śląski

Strzelcy bramek: Zbigniew Boniek 20’ (1:0), (k) Włodzimierz Mazur 65’ (2:0).

Selekcjoner: Ryszard Kulesza

Wiślackie debiuty w reprezentacji Polski: Leszek Lipka i Jan Jałocha

2 maja to szczególna data dla dwóch byłych zawodników Białej Gwiazdy, którzy dokładnie tego dnia debiutowali w reprezentacji Polski. W 1979 roku swój pierwszy mecz w koszulce z orzełkiem na piersi rozegrał Leszek Lipka, natomiast Jan Jałocha w narodowych barwach zadebiutował w 1981 roku. Przypomnijmy sobie tamte wydarzenia.


02.05.2020r.

Jakub Sumera

Debiut Leszka Lipki: Polska - Holandia 2:0, 2 maja 1979 rok


W 1979 roku reprezentacja prowadzona przez selekcjonera Ryszarda Kuleszę była w trakcie eliminacji do Mistrzostw Europy w 1980 roku. Jednym z głównych rywali Biało-Czerwonych w walce o awans na Euro we Włoszech była reprezentacja Holandii, która na Stadion Śląski w Chorzowie przyjechała jako druga drużyna ostatniego Mundialu. Polscy fani mieli zapewne w pamięci mecz z 1975 roku, kiedy drużyna Kazimierza Górskiego rozbiła ekipę Oranje 4:1. Wszyscy bardzo liczyli na powtórkę.


W pierwszej jedenastce na spotkanie z Holendrami znalazło się miejsce dla trzech Wiślaków: Adama Nawałki, Zbigniewa Płaszewskiego oraz debiutującego Leszka Lipki. Polacy rozpoczęli spotkanie odważnie, narzucając wysoki pressing. Goście również potrafili odpowiedzieć swoimi sytuacjami, lecz Zygmunt Kukla nie dał się zaskoczyć. W 20. minucie gospodarze przeprowadzili składną akcję, w której znaczący udział miał Leszek Lipka. Wiślak zagrał na jeden kontakt ze Zbigniewem Bońkiem, który sprytnym zwodem oszukał obrońców rywali, a następnie pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Holendrzy rzucili się do odrabiania strat, lecz Kukla wraz z linią obrony skutecznie zatrzymywali wicemistrzów świata i do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 1:0 dla Polski.


Po zmianie stron kibice oglądali pewną, pełną polotu i finezji, grę Biało-Czerwonych, którzy bez większego problemu przedzierali się pod bramkę rywali, stwarzając sobie mnóstwo okazji do strzelenia bramki. W większości przypadków brakowało odpowiedniego wykończenia i szczęścia, które w 65. minucie wreszcie się uśmiechnęło. Zagrania ręką we własnym polu karnym dopuścił się Ruud Krol, a arbiter bez większego namysłu wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Włodzimierz Mazur, który efektownym, technicznym strzałem pokonał Pieta Schrijversa, a „Kocioł Czarownic” eksplodował z radości. Polacy do końca meczu w pełni kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń i w pięknym stylu odnieśli zwycięstwo nad Oranje 2:0, które jak dotąd jest ostatnim triumfem Biało-Czerwonych nad tą drużyną.


Leszek Lipka w swoim debiutanckim meczu na murawie spędził pełne 90 minut, notując asystę przy pierwszej bramce. Łącznie w narodowych barwach wystąpił w 21 spotkaniach, w których zdobył 1 gola.

Debiut Jana Jałochy: Polska - NRD 1:0, 2 maja 1981 rok


W ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 1982 na stadion Śląski w Chorzowie zawitała reprezentacja NRD. Spotkanie było zapowiadane jako niezwykle prestiżowe i emocjonujące starcie. Dla Antoniego Piechniczka był to pierwszy mecz o punkty w roli selekcjonera reprezentacji Polski, w którym zdecydował się na pewne zmiany w wyjściowej jedenastce. I tak od pierwszej minuty na boisku można było zobaczyć Jana Jałochę, który zaliczał swój pierwszy mecz w kadrze narodowej. Nie był to jedyny wiślacki akcent tego dnia, bowiem od pierwszych minut zagrał również Andrzej Iwan.


Początek spotkania był dość wyrównany, a obie ekipy starały się przejąć inicjatywę. Gra odbywała się głównie w środkowej części boiska, przenosząc się z czasem zarówno pod jedne, jak i pod drugie pole karne. Kibice zgromadzeni na trybunach ujrzeli kilka składnych akcji, lecz nie na tyle groźnych, by zmusić do kapitulacji któregoś z golkiperów i do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis.


Drugą połowę odważniej rozpoczęli gospodarze, parę razy zmuszając do wysiłku Hansa-Ulricha Grapentchina. Konsekwencja w ofensywie przyniosła oczekiwany efekt w 56. minucie. W pole karne z rzutu rożnego dogrywał Włodzimierz Smolarek, piłka spadła na głowę Grzegorza Laty, który przedłużył podanie w okolice bramki, a Andrzej Buncol dopełnił formalności i dał prowadzenie Biało-Czerwonym. Po tym trafieniu Polacy zaczęli szanować wypracowaną przewagę, starając się ją utrzymać i w miarę możliwości poszukać drugiego trafienia.


Na dziesięć minut przed końcem spotkania na murawie zameldował się kolejny zawodnik krakowskiej Wisły Piotr Skrobowski, który zmienił swojego klubowego kolegę Andrzeja Iwana. Polacy utrzymali jednobramkowe prowadzenie i odnieśli bardzo ważne zwycięstwo, które mocno przyczyniło się do awansu na Mundial w Hiszpanii, gdzie finalnie Polacy zajęli 3. miejsce.


Jan Jałocha rozegrał całe spotkanie. W Biało-Czerwonych barwach wystąpił łącznie w 28 spotkaniach i strzelił 1 bramkę. Wiślak był uczestnikiem Mistrzostw Świata w 1982 roku, w trakcie których rozegrał trzy spotkania.

Źródło: wisla.krakow.pl

Gazeta Południowa. 1979, nr 98 (3 V) nr 9617

Wicemistrz świata pokonany 2:0!

W obecności blisko 160 tys. widzów zebranych na Stadionie Śląskim w Chorzowie, reprezentacja POLSKI pokonała w eliminacyjnym meczu piłkarskich mistrzostw Europy HOLANDIĘ 2:0 (1:0). Bramki dla biało-czerwonych strzelili: w 19 min. BONIEK i w 64 min. zrzutu karnego MAZUR. Dzięki temu zwycięstwu polscy piłkarze zachowali jeszcze szanse na zajęcie I lokaty w swojej grupie eliminacyjnej.

Odnieśliśmy wczoraj wielki sukces, pokonując aktualnego wicemistrza świata i lidera naszej grupy eliminacyjnej, drużynę — która od lat zalicza się do ścisłej czołówki światowej.

Co złożyło się na ten sukces? Myślę, że w pierwszym rzędzie — ogromna wola walki, ambicja i bojowość naszych piłkarzy, którzy od pierwszej do ostatniej minuty walczyli z szaloną determinacją. Holendrzy zostali zaskoczeni tym agresywnym stylem gry Polaków, którzy z dużym powodzeniem stosowali pressing na całym niemal boisku, nie pozwalali rywalowi na rozwijanie akcji.

Już nasi napastnicy przeszkadzali — i to skutecznie — w budowaniu akcji ofensywnych.

Polacy nie czuli wczoraj respektu przed Holendrami, byli szybsi, bardziej ruchliwi od przeciwników. Obawialiśmy się, że Polacy mogą dać się zepchnąć do defensywy, że pozwolą Holendrom na granie totalnej # piłki. Tymczasem — Polacy byli przez większą część spotkania stroną dyktującą warunki gry, to my mieliśmy inicjatywę w swoich rękach. I to był klucz do zwycięstwa. Holendrzy — w moim przekonaniu — nie docenili naszych piłkarzy.

Początkowo starali się przetrzymać nasz pierwszy napór, potem nie znaleźli środków by przeciwstawić się walczącemu z ogromną ambicją i poświęceniem zespołowi biało-czerwonych. Popełnili chyba ten sam błąd, co nasi piłkarze w Lipsku — pozwolili Polakom na uchwycenie właściwego rytmu gry.

Nasz zespół uskrzydlony zdobyciem prowadzenia grał potem z minuty na minutę coraz lepiej, szczególnie dobrze w pierwszych 20 min. po przerwie —i ani myślał oddać inicjatywę rywalowi.

Pierwsza połowa tego spotkania to bardzo uważna gra obu rywali z tym, że my jesteśmy stroną atakującą od pierwszych minut, a Holendrzy grają raczej na kontrę. W 13 min. po strzale Petersa świetnie interweniował Kukla, broniąc ostry strzał z kilku metrów na róg.

Już jednak pierwsze minuty wykazały, że obrona holenderska nie stanowi monolitu, nasi zawodnicy mieli dość dużo swobody, trener gości popełnił chyba spory błąd nie przydzielając opiekuna bardzo dobrze grającemu wczoraj Bonkowi. I właśnie Boniek był autorem pierwszego gola, w 19 min. po wymianie piłek z Lipką ograł obrońców Holandii i z kąta strzelił celnie do siatki. Teraz przez kilka minut obserwujemy groźne akcje Holendrów (m. in. w 29 min. Kist strzela w poprzeczkę), ale w końcówce I połowy inicjatywę odzyskują Polacy.

W dużym tempie rozpoczynają Polacy drugą połowę, nasi zawodnicy są teraz jakby szybsi, często zmieniają pozycję. W 50 min. strzał Mazura głową (po centrze Laty) z odległości 4 m cudem odbija Schrijvers. W 55 min po przepięknej akcji Boniek — Ogaza, strzał tego ostatniego zmierzający do siatki Kroi wybija na róg. W 61 min. wydawało nam się, że Ogaza został podcięty na polu karnym.

Wreszcie nadeszła 64 min. — Holendrzy zastawili nieudaną pułapkę ofsajdową, strzał Dziuby odbił bramkarz, dobitkę Laty zatrzymuje ręką Kroi. Karny! Mazur wytrzymał olbrzymie napięcie i po raz drugi ulokował piłkę w siatce gości. 2:0 dla Polski! Nasi na szczęście nie cofają się do defensywy, nadal prowadzą otwartą grę. Dopiero w ostatnich 10 min. uwidacznia się przewaga Holendrów, ale grają oni bardzo nerwowo i mało precyzyjnie.

W sumie nadspodziewanie dobry mecz Polaków, dzielnie radziła sobie nasza II linia, tak grającego Bońka zawsze chcielibyśmy widzieć w reprezentacji, bardzo udanie zadebiutował Lipka. Obrona bez zarzutu, Szymanowski świetny w roli libero, bardzo pewny Płaszewski, w ataku najgroźniejszy Lato, Holendrzy trochę zawiedli, obrona nie była tak pewna jak zwykle, II linia bez Neeskensa przegrała rywalizację z naszą linią środkową, w ataku mało widoczny Rensenbrink, najgroźniejszy — Kist. Słabsza postawa Holendrów to efekt — powtarzam to jeszcze raz — bardzo bojowej postawy całego zespołu polskiego, który przyjął holenderski styl walki i okazał się wczoraj lepszym wykonawcą.

POLSKA: Kukla — Dziuba, Szymanowski, Zmuda, Płaszewski — Lipka, Boniek, Nawałka — Lato, Ogaza, Terlecki (od 48 min. Mazur).

HOLANDIA: Schrijvers — Stevens, Kroi, Brandts, Hovenkamp — J. Peters, Jansen, Wiłlie van de Kerkhof — Rene van de Kerkhof (od 46 min. Geels), Kist, Rensenbrink (od 73 min. Metgod).

Sędziował Wurtz z Francji.

ANDRZEJ STANOWSK1

Powiedzieli po meczu:

Trener reprezentacji Polski Ryszard Kulesza: „Cała drużyna zasłużyła na słowa uznania. Podczas zgrupowania w Kamieniu udało się nam wyeliminować mankamenty dostrzeżone w Lipsku, w meczu z NRD. Szybkość i kondycja naszych piłkarzy tym razem nie zawiodły.

Wszystkie formacje doskonale ze sobą współpracowały i dzięki temu udało się ograniczyć do minimum pole działania Holendrów, a zwłaszcza Króla, od którego zwykle rozpoczyna się większość akcji. Wydaje się, że za wcześnie niektórzy — po meczu w Lipsku — zapisali nas na straty. Uważam, że zasłużyliśmy z przebiegu gry na jeszcze jedną bramkę, choć te dwie w pełni mnie satysfakcjonują”.

„Polacy zagrali świetnie — powiedział trener reprezentacji Holandii Jan Zwartkruis, Zaskoczyli mnie doskonałą postawą, której nie oczekiwałem po niedawnej obserwacji meczu z NRD. Wasi piłkarze byli szybsi i cały czas trzymali nas w szachu. Zawsze wysoko ceniłem reprezentację Polski i nie bez powodu obawiałem się meczu w Chorzowie.

Sytuacja, w grupie stała się po tym spotkaniu ciekawsza. W rewanżu, w Rotterdamie my będziemy mieli za sobą publiczność. Jeśli jednak Polacy zagrają tak jak dzisiaj, wygrać z nimi nawet na własnym boisku będzie niezmiernie trudno”.

Leszek Lipka: „Przed debiutem w -Chorzowie miałem olbrzymią tremę. Po hymnie i pierwszym gwizdku sędziego skończyła się ona jednak natychmiast. To jest niezapomniane przeżycie — gra przy prawie stutysięcznej widowni, a do tego gra zwycięska. Sądzę, że wykonałem to, co nakazano mi przed meczem.


>>>cały mecz

Źródło: pedro nedved


„Dziennik Polski” nr 98.