1979.09.01 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

1979.09.01, I liga, 7. kolejka, Zabrze, Stadion Górnika, 16:30
Górnik Zabrze 2:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 15.000
sędzia: J. Grzesiuk z Suwałk
Bramki
Edward Socha 55'
Stanisław Curyło 72'
1:0
2:0
Górnik Zabrze

Waldemar Cimander
Bernard Jarzina
Jerzy Gorgoń
Zygmunt Bindek
Tadeusz Dolny
Krzysztof Szwezig Grafika:Zmiana.PNG (76' Leśniak)
Henryk Wieczorek
Stanisław Curyło
Edward Socha
Janusz Marcinkowski
Marian Zalastowicz Grafika:Zmiana.PNG (62' Leszek Brzeziński)

trener: Władysław Żmuda
Wisła Kraków
4-3-3
Marek Holocher
Henryk Szymanowski
Marek Motyka
Krzysztof Budka
Andrzej Targosz
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Janusz Krupiński grafika: Zmiana.PNG (66’ Kazimierz Gazda)
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel

trener: Lucjan Franczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 197, 198.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1979, nr 196 (1/2 IX) = 10461

DZIS i jutro szósta seria piłkarskich zmagań w ekstraklasie i piąta w drugiej lidze, przy czym większość (16) spośród 24 meczów odbędzie się już dzisiaj. W Krakowie zobaczymy jeden pojedynek drugoligowy, w którym Cracovia podejmować będzie starachowicki Star. Pozostałe dwa nasze ligowe zespoły wystąpią poza Krakowem.

Wisła już niedługo rozpocznie mecz z zabrskim Górnikiem (16.30) na jego boisku i będzie miała bardzo trudną przeprawę jeśli chce zwyciężyć. Zabrzanie, po powrocie do ekstraklasy, rozpoczęli sezon z impetem, ale ostatnio jakby nieco spuścili z tonu. Porażka u siebie z wrocławskim Śląskiem odebrała zespołowi początkowy rozmach i w kolejnej serii gier gładko uległ on stołecznej Legii 0:2. Po dwóch niepowodzeniach z rzędu zespół zabrzański, poddany silnej presji ze strony kibiców, będzie z pewnością chciał przerwać złą passę i — wykorzystując atut własnego boiska — zdobyć wreszcie obydwa punkty.

Czeka więc wiślaków trudna przeprawa, a kibice zespołu, podbudowani ostatnim wysokim zwycięstwem nad GKS-em Katowice 3:0 wierzą święcie, iż krakowianie wrócą z zabrskiej wyprawy z. tarczą. Utwierdza sympatyków Zespołu w tym przekonaniu i to, że piłkarze „Białej gwiazdy” zwykle rozgrywali w Zabrzu bardzo dobre partie, nierzadko odnosząc zwycięstwa.

Ostatni, nieco eksperymentalny skład obrony wiślackiej zdał . w pełni egzamin. Czwórka — Szymanowski, Motyka, Gazda i Targosz była zaporą nie do przebycia dla napastników GKS-u, prezentując dość dużą szybkość, skuteczność interwencji, niezłą wzajemną asekurację. Ale pamiętajmy, że katowiczanie atakowali bez impetu, na dobrą sprawę tylko markowali chęć przeprowadzania akcji ofensywnych.

W Zabrzu zadanie defensywy krakowskiej będzie znacznie trudniejsze, niemniej górniczy atak — Zalastowicz, Marcinkowski, Brzeziński czy Socha lub Leśnik winien być do zastopowania.

Porównanie siły bojowej ataków obydwóch zespołów wypada zdecydowanie na korzyść tercetu krakowskiego. Iwan, Kmiecik, Wróbel to atak, o jakim marzyć może trener każdego zespołu w naszym kraju.

Jeśli wiślacy nie będą, jak to często im się zdarza, na bakier ze skutecznością, mogą zmusić Cimandera nie raz do kapitulacji. Reasumując, teoretycznie lekką przewagę szans na wygraną mają krakowianie, ale że jest to bardzo chimeryczna drużyna, trudno być przekonanym o jej sukcesie


Echo Krakowa. 1979, nr 197 (3 IX) nr 10462

GÓRNIK Zabrze — WISŁA 2:0 (0:0). Bramki zdobyli Socha w 54 min. i Curyło w 71 min. Sędziował p. J. Grzesiuk (Suwałki), widzów ok. 15 tys.

WISŁA: Holocher — Szymanowski, Motyka, Budka, Targosz — Lipka. Kapka, Krupiński (od 66 min. Gazda) — Iwan, Kmiecik, Wróbel (od 66 min. Swiętek).

Tradycji stało się zadość. Z kolejnego spotkania wyjazdowego powrócili krakowianie bez punktów. Przegrali w Zabrzu po najsłabszym w tym sezonie występie. A trzeba powiedzieć, że w sobotę górnicy byli do ogrania. Wiślacy wierząc ciągle w swoje umiejętności techniczne zapominają o stosowaniu prostych środków takich jak długie podania czy strzały z dalszej odległości. Wyrafinowana gra piłkarzy „Białej gwiazdy” nie przyniosła tym razem pożądanych efektów. Co z tego, że mieli przewagę w środkowej strefie, jeżeli nie potrafili sobie wypracować dogodnych sytuacji podbramkowych. Pierwszy rzut rożny egzekwowali dopiero w 77 minucie! Z trójki napastników tylko Iwan wykazywał chęć do gry. Kmiecik był zupełnie niewidoczny. Wróbel bezproduktywny. Nie popisała się również krakowska defensywa, która ponosi winę za utratę obu goli. Najpierw w 54 min. Motyka tak niefortunnie wybijał piłkę, że trafił nią w Sochę. Dzięki temu zabrzanin znalazł się na wolnej pozycji, podciągnął parę metrów i strzałem z 5 m uzyskał prowadzenie dla gospodarzy. Bezbarwna do tej pory gra, ożywiła się. Zabrzanie poszli za ciosem, mieli kilka okazji na podwyższenie wyniku i po jednym z ataków w 71 min. mający dużo swobody w polu karnym Curyło przelobował nie najlepiej ustawionego Holochera.

rozstrzygając w ten sposób losy meczu. Przeciętny kibic może zapytać jak to się dzieje, że wiślacy wygrywają mecze na własnym boisku różnicą trzech, czterech bramek a na wyjeździe nie mogą zdobyć nawet jednej.

Wydaje mi się, iż decydujące znaczenie ma zbyt asekuracyjne nastawienie krakowian w spotkaniach na obcych stadionach.

Koncentrują się na grze w II linii i trzeba podkreślić dobrą postawę (również w Zabrzu) Kapki i Lipki (choć ten ostatni daleki jest od formy sprzed kilku miesięcy) Nie można jednak wygrywać, gdy w ciągu 90 min.

oddaje się niewiele strzałów na bramkę przeciwnika. A tak było w przegranych meczach we Wrocławiu (11 sierpnia) i dwa dni temu w Zabrzu. Jeśli dodamy do tego błędy obrońców powodujące utratę goli mamy gotową odpowiedź na postawione wyżej pytanie.

JERZY SASORSKI

Opinie trenerów: LUCJAN FRANCZAK — trener Wisły: — Był te najsłabszy mecz jaki rozegrała Wisła w tym sezonie. Dał się zauważyć brak wzajemnego zrozumienia, nikt poza Kapką nie strzelał z dalszej odległości. Bramki straciliśmy znów po błędach obrony, Zresztą odpowiednie zestawienie linii defensywnej stanowi dla mnie w ostatnim czasie jeden z poważniejszych problemów. Ciągłe zmiany nie sprzyjają zgraniu tej formacji. Muszę przyznać, choć nie potrafię tego wyjaśnić, że na wyjazdach moja drużyna traci ok. 80 proc. wartości.

WŁADYSŁAW ZMUDA trener Górnika: — Przewagę w wyszkoleniu technicznym naszych dzisiejszych rywali moi chłopcy zrównoważyli wybieganiem, ambicją, wolą walki i dlatego wygrali.


Echo Krakowa. 1979, nr 198 (4 IX) nr 10463

W 62 MIN. spotkania Górnik — Wisła za słabo grającego Zalastowicza wszedł na boisko Leszek Brzeziński, b. zawodnik krakowskiego Wawelu, który poprzez kluby Bolesław Bukowno i Grunwald Halemba trafił zabrskiej jedenastki.

W SOBOTĘ w katowickiej restauracji „Telimena” doszło do niespodziewanego spotkania. Na pomeczowych kolacjach zeszli się piłkarze Wisły i warszawskiej Legii. Zarówno jedni jak i drudzy nie mieli powodów do radości, Wisła przegrała w Zabrzu, a Legia w Chorzowie.