1979.10.25 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 92:96
Z Historia Wisły
Linia 23: | Linia 23: | ||
„Dziennik Polski” nr 242. | „Dziennik Polski” nr 242. | ||
[[Grafika:Dziennik Polski 1979-10-26.jpg|400px]] | [[Grafika:Dziennik Polski 1979-10-26.jpg|400px]] | ||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1979, nr 241 (26 X) nr 10506=== | ||
+ | [[Grafika:Echo 1979-10-26.jpg|thumb|right|200 px]] | ||
+ | |||
+ | Wisłą— Śląsk 92:96 (42:47). Najwięcej punktów zdobyli: dla Wisły — Fikiel 27, Langosz 22 i Gardzina 19, dla Śląska — Zelig 27, Garliński 24, Zdrodowski 20. Sędziowali pp. Bednarski i Kościński z Warszawy, popełniając kilka rażących błędów. | ||
+ | |||
+ | Sporo nerwów stracili wczoraj kibice „Wawelskich smoków”, ale przeżyli też ogromne emocje, gdyż przebieg meczu mistrzów Polski — Śląska z jednym z outsiderów tabeli był ogromnie dramatyczny. Zaczęli krakowianie fatalnie, zupełnie bez koncentracji, jakby nie rozgrzani i zanim się obejrzeli, Śląsk prowadził już 13:0! Wisła pierwsze punkty uzyskała dopiero w 5 min. gry. Statyczna, pełna błędów gra krakowian pozwoliła rywalom na powiększanie przewagi, która chwilami wynosiła już 19 pkt. Na szczęście pod koniec pierwszej połowy wejście na boisko Międzika (za słabiutkiego Seweryna) i Mielcarka (za będącego w katastrofalnej formie Kudłacza), nadało akcjom gospodarzy jakiś rytm i wówczas zaczęli odrabiać straty, by po zmianie stron uzyskać prowadzenie w 27 min gry 62:61. | ||
+ | |||
+ | Od tego momentu do 38 min. gry trwała zacięta, wyrównana pełna napięcia i emocji walk”, w której prowadzenie przechodziło raz na jedną, raz na drugą stronę. W końcowej fazie meczu wiślacy opadli jednak z sił (głównie Fikiel) i lepsi kondycyjnie wrocławianie, odnieśli zwycięstwo. | ||
+ | |||
+ | Wielka szkoda, bo wiślacy mieli znów szansę wzbogacenia swego, jakże w tym sezonie skromniutkiego dorobku. Ale patrząc na grę drużyny w całym meczu trzeba powiedzieć, iż wygrana Śląska była zasłużona. | ||
+ | |||
+ | „Smoki” poza kompromitującym początkiem, także i później grały źle. Szczególnie w defensywie, prawie zupełnie nie zbierając piłek z tablicy, dając się ogrywać rywalom w dziecinny sposób. Nie wiem co się dzieje z zespołem, ale Kudłacz rusza się po boisku jak starsza pani na spacerze, Fikiel nie ma siły by wyskoczyć w górę, Seweryn chwilami nie wie co zrobić z piłką, chimerycznie grają Międzik i Langosz. Najlepszy jest Gardzina. Ale jeden gracz nie nrzechv1i szali. Mamy teraz w lidze dłuższą przerwę, oby wiślacy wykorzystali ją należycie. | ||
+ | |||
+ | (lang) | ||
Wersja z dnia 12:27, 26 lip 2019
Wisła Kraków | 92:96 | Śląsk Wrocław | ||||||||||||||||||||||||||||||
I: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
II: 42:47 | ||||||||||||||||||||||||||||||||
III: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
IV: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1979, nr 241 (26 X) nr 10506
Wisłą— Śląsk 92:96 (42:47). Najwięcej punktów zdobyli: dla Wisły — Fikiel 27, Langosz 22 i Gardzina 19, dla Śląska — Zelig 27, Garliński 24, Zdrodowski 20. Sędziowali pp. Bednarski i Kościński z Warszawy, popełniając kilka rażących błędów.
Sporo nerwów stracili wczoraj kibice „Wawelskich smoków”, ale przeżyli też ogromne emocje, gdyż przebieg meczu mistrzów Polski — Śląska z jednym z outsiderów tabeli był ogromnie dramatyczny. Zaczęli krakowianie fatalnie, zupełnie bez koncentracji, jakby nie rozgrzani i zanim się obejrzeli, Śląsk prowadził już 13:0! Wisła pierwsze punkty uzyskała dopiero w 5 min. gry. Statyczna, pełna błędów gra krakowian pozwoliła rywalom na powiększanie przewagi, która chwilami wynosiła już 19 pkt. Na szczęście pod koniec pierwszej połowy wejście na boisko Międzika (za słabiutkiego Seweryna) i Mielcarka (za będącego w katastrofalnej formie Kudłacza), nadało akcjom gospodarzy jakiś rytm i wówczas zaczęli odrabiać straty, by po zmianie stron uzyskać prowadzenie w 27 min gry 62:61.
Od tego momentu do 38 min. gry trwała zacięta, wyrównana pełna napięcia i emocji walk”, w której prowadzenie przechodziło raz na jedną, raz na drugą stronę. W końcowej fazie meczu wiślacy opadli jednak z sił (głównie Fikiel) i lepsi kondycyjnie wrocławianie, odnieśli zwycięstwo.
Wielka szkoda, bo wiślacy mieli znów szansę wzbogacenia swego, jakże w tym sezonie skromniutkiego dorobku. Ale patrząc na grę drużyny w całym meczu trzeba powiedzieć, iż wygrana Śląska była zasłużona.
„Smoki” poza kompromitującym początkiem, także i później grały źle. Szczególnie w defensywie, prawie zupełnie nie zbierając piłek z tablicy, dając się ogrywać rywalom w dziecinny sposób. Nie wiem co się dzieje z zespołem, ale Kudłacz rusza się po boisku jak starsza pani na spacerze, Fikiel nie ma siły by wyskoczyć w górę, Seweryn chwilami nie wie co zrobić z piłką, chimerycznie grają Międzik i Langosz. Najlepszy jest Gardzina. Ale jeden gracz nie nrzechv1i szali. Mamy teraz w lidze dłuższą przerwę, oby wiślacy wykorzystali ją należycie.
(lang)