1980.03.22 ŁKS Łódź - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

1980.03.22, I liga,18. kolejka, Łódź, Stadion ŁKS, 15:30
ŁKS Łódź 2:1 (2:1) Wisła Kraków
widzów: 5.000-10.000
sędzia: Ewald Greiner z Katowic
Bramki
Marek Dziuba 9'

Zdzisław Sławuta 27'
1:0
1:1
2:1

24’ Andrzej Iwan

ŁKS Łódź

Andrzej Konieczny
Marek Chojnacki
Mirosław Bulzacki
Andrzej Drozdowski
Marian Galant
Marek Dziuba
Grzegorz Ostalczyk
Krzysztof Woziński
Witold Nowak
Zdzisław Sławuta
Grafika:Zk.jpg Stanisław Terlecki

trener: Józef Walczak
Wisła Kraków
4-3-3
Stanisław Gonet
Henryk Szymanowski
Marek Motyka
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Janusz Krupiński
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Andrzej Targosz grafika: Zmiana.PNG (79’ Kazimierz Gazda)

trener: Lucjan Franczak
Data z biletu: 23.03.1980

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1980, nr 66 (22/23 III) nr 10621

MIMO nagłego dość ostrego nawrotu zimy, piłkarze mają swoją wiosnę i muszą rozgrywać zawody. Trzecia kolejka spotkań ekstraklasy odbędzie się już dziś, a nas oczywiście najbardziej interesują losy wiślaków, którzy grać będą w Łodzi trudny pojedynek z ŁKS-em.

Krakowianie rozpoczęli rundę wiosenną bardzo obiecująco — remis w Bytomiu z Szombierkami, wygrana u siebie z Arką. Pozwoliło im to utrzymać kontakt ze ścisłą czołówką ligowej tabeli i wzbudziło wśród kibiców drużyny nadzieje na odzyskanie przez nią mistrzowskiego tytułu. Pojedynek w Łodzi będzie trudny, ale chyba łatwiejszy od tego z liderem w Bytomiu, sądzić więc należy iż co najmniej jeden punkt potrafią wiślacy przywieźć do domu. ŁKS nie jest w najwyższej formie, przegrał w środę na swoim boisku z poznańskim Lec em półfinałowy pojedynek o Puchar Polski, dla podopiecznych Lucjana Franczaka istnieje więc spora szansa uzyskania sukcesu.

Echo Krakowa. 1980, nr 67 (24 III) nr 10622

Łódź niegościnna dla piłkarzy „Białej gwiazdy”

ROZEGRANY w Łodzi pierwszoligowy mecz piłkarski pomiędzy zespołami ŁKS-u i krakowskiej Wisły zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:1 (2:1). Bramki uzyskali: dla łodzian — DZIUBA (8 min.) oraz SŁAWUTA (26 min. głową), dla krakowian — IWAN (24 min.). Sędziował Ewald Greiner z Katowic (słabo), widzów — ok. 10 tys. Żółtą kartkę otrzymał Terlecki za niesportowe — zachowanie, w 89 min. gry.

WISŁA: Gonet — Szymanowski, Motyka, Budka, Krupiński — Lipka, Kapka, Targosz (od 79 min. Gazda), Jałocha — Iwan, Kmiecik.

Po udanych pojedynkach Wisły z Szombierkami i Arką znacznie wzrosły apetyty krakowskich kibiców. 1 Niestety, trzeci mecz wiosennej rundy nie przyniósł zdobyczy punktowych. „Biała gwiazda” grająca bez kontuzjowanych Nawałki i Wróbla, rekonwalescenta Płaszewskiego oraz powołanego do reprezentacji juniorów Skrobowskiego nie zaprezentowała takiego animuszu i poświęcenia jak ostatnio i w efekcie musiała uznać, wyższość ŁKS-u.

Sobotni mecz nie był jakimś wspaniałym pokazem futbolu.

Ot, typowa ligowa walka,. w której gospodarze mieli więcej szczęścia. Już w 8 minucie objęli prowadzenie. Zresztą gol zdobyty jak się w końcu okazało przez Dziubę (początkowo jego autorstwo przypisywano egzekwującemu rzut rożny Terleckiemu) obciąża konto krakowskich obrońców. Defensywa Wisły występująca z konieczności znów w innym ustawieniu nie budziła zaufania. Gonet parę razy fatalnie interweniował (na szczęście bez konsekwencji), Szymanowski w żaden sposób nie mógł sobie poradzić z Terleckim, Motyka nie po raz pierwszy nie sprawdził się w roli stopera. Z kolei pomocnicy i napastnicy zbyt rzadko decydowali się na oddawanie strzałów na bramkę Koniecznego, a już zupełnie zapomnieli o. próbach zaskakiwania bramkarza gospodarzy strzałami z dalszej odległości.

Trudno było więc marzyć o wywiezieniu choćby remisu. ŁKS także nie prezentował najlepszej formy, niepewnie grali łódzcy obrońcy (gol zdobyty przez Iwana w. 24 min.

był „prezentem” Bulzackiego, który podał piłkę krakowianinowi kilka metrów przed własną bramką). Jednak w odróżnieniu od wiślaków łodzianie stworzyli znacznie więcej groźnych sytuacji podbramkowych.

W 26 min. po jednej z szybkich akcji Terleckiego i jego znakomitym dośrodkowaniu Sławuta efektowną „główką” zapisał pierwsze celne trafienie w nowych barwach, dodajmy trafienie na wagę dwóch punktów dla ŁKS-u.

JERZY SASORSKI

Powiedzieli po meczu: LUCJAN FRANCZAK — trener Wisły: Moim zdaniem mecz mógł się podobać. O naszej porażce zadecydowały przypadkowe bramki wynikające z błędów defensywy. Dal się zauważyć brak Skrobowskiego, czołowego naszego gracza w poprzednich meczach. W sumie chyba niej byliśmy gorsi od gospodarzy i najbardziej sprawiedliwy byłby remis.

Szkoda, że na pięć minut przed końcem spotkania Kapka nie potrafił zaskoczyć z bliskiej odległości bramkarza łKS-u.

JÓZEF WALCZAK — trener łKS-u: Nie jestem zbudowany poziomem spotkania.

O ile moi podopieczni mieli jeszcze „w nogach" wysiłek włożony w pojedynek pucharowy z Lechem, to trudno wytłumaczyć słabszą dyspozycji Wisły. Oczywiście, że mnie najbardziej cieszą zdobyte punkty.


Echo Krakowa. 1980, nr 67 (24 III) nr 10622

UWAŻNYM obserwatorem sobotniego meczu ŁKS — Wisła był b. reprezentacyjny bramkarz Jan Tomaszewski, występujący aktualnie w belgijskim zespole Beerschot. Wykorzystując przerwę w rozgrywkach ligowych przyjechał na dwa dni do kraju aby odwiedzić chorą matkę, skorzystał też z okazji zobaczenia w akcji niedawnych kolegów klubowych.


TRADYCYJNYM zwyczajem piłkarze „Białej gwiazdy” odwiedzili mieszkającego w Łodzi swojego najbardziej oddanego sympatyka, pana Leona Witkowskiego. Po spotkaniu udali się na ul. Przędzalniczą do mieszkania p. Leona. Przy herbacie i ciastkach jeszcze raz dzięki transmisji telewizyjnej analizowali przyczyny porażki.

JAK oświadczył trener Lucjan Franczak w jednym z najbliższych pojedynków ligowych w wiślackich barwach wystąpi, po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją, Zbigniew Płaszewski. Znajduje się już w pełnej dyspozycji fizycznej i nawet przed meczem z ŁKS-em był brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Lecz ostatecznie obserwował grę jeszcze z ławki rezerwowych, (js)


Gazeta Południowa. 1980, nr 67 (24 III) nr 9878

Wisła kontra Terlecki

Nie udał się piłkarzom Wisły wyjazd do Łodzi, gdzie w sobotę przegrali z ŁKS 1:2 (1:2).

Niestety, obrona krakowska nie ustrzegła się w tym meczu poważnych błędów przy obu bramkach, przy pierwszej strzelonej przez Dziubę — zagapili się obrońcy, przy drugiej obaj stoperzy i bramkarz przyglądali się biernie, jak Sławuta doszedł do dośrodkowania Terleckiego i z odległości 5 m skierował piłkę głową do siatki.

Współautorem obu goli dla gospodarzy był Terlecki — najlepszy zawodnik na boisku, który z łatwością ogrywał w sobotę obrońców Wisły, a zwłaszcza mającego go pilnować H.

Szymanowskiego. Bez przesady można powiedzieć, że gdyby nie świetna postawa Terleckiego, łodzianie — nie prezentujący poza twardością i agresywnością większych zalet — nie zdobyliby w sobotę dwóch punktów W drugiej połowie właśnie Terlecki stanowił największe zagrożenie dla bramki Goneta, czterokrotnie popisał się chytrymi strzałami z trudem obronionymi przez bramkarza Wisły Wisła lepiej prezentowała się w pierwszej połowie, po stracie bramki już w 9 min atakowała z pasją i w 24 min po ewidentnym błędzie Bulzackiego, Iwan uzyskał wyrównanie W 3 minuty później krakowianie stracili drugą bramkę.

W drugiej połowie wiślacy ambitnie dążyli do poprawienia rezultatu, ale ich akcje były zbyt przejrzyste. pod bramka brakowało przyspieszenia i strzałów-. Krakowianie zupełnie zapomnieli o grze skrzydłami, a właśnie po jedynej takiej akcji w 85 min., w doskonałej sytuacji znalazł się Kapka, jego strzał z odległości 8 m. przytomnie odbił nogami Konieczny.

Największym jednak mankamentem krakowian były niecelne podania. Cóż z tego, że np. Motyka popisywał się 40—50 m.

rajdem, skoro podawał piłkę wprost pod nogi rywala. Natychmiast następowała kontra ŁKS i pod bramką Goneta — szczególnie w ostatnich.2.0 minutach — dochodziło do gorących spięć. Wisła miała optyczną przewagę, ale gospodarze stworzyli więcej groźnych sytuacji.

Trener Wisły Franczak powiedział po meczu: „Mecz układał się nie po naszej myśli.

Gospodarze dwukrotnie obejmowali prowadzenie, w naszych poczynaniach, za. dużo było nerwowości. Gdyby Iwan i Kmiecik wykorzystali dogodne sytuacje w pierwszej połowie, a. obrona grała bardziej uważnie — moglibyśmy zdobyć w Łodzi co najmniej 1 punkt. Uważam, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na remis. Zgadzam się jednak z zarzutami, że niektórzy nasi piłkarze zaorali grubo poniżej oczekiwań. Mam dwa zastrzeżenia do sędziego, który przepuścił wiele ostrych, bezpardonowych zagrań gospodarzy, m. in. faul, bez piłki Sobola ha Iwanie”.

ŁKS: Konieczny — Chojnacki, Bulzacki, Drozdowski, Galant— Dziuba. Ostalczyk. Woziński — Nowak, Sławuta, Terlecki.

WISŁA: Gonet — H. Szymanowski. Budka. Motyka, Krupiński — Lipka. Kapka, Targosz (Gazda 79 min.), Jałocha — Iwan, Kmiecik.


Gazeta Południowa. 1980, nr 68 (25 III) nr 9879

Mecz Dynama Berlin — Nottingham. Pasjonujący pojedynek, wiele świetnych akcji.

I także znakomity arbiter francuski.

Stanowczy, obiektywny. Nie wahał się ani sekundy, kiedy zawodnik gospodarzy w narożniku pola karnego sfaulował napastnika gości. Faul w polu karnym — to „jedenastka”! Ileż razy widziałem, jak sędziowie u nas, w kraju przymykali oczy na takie przewinienia. Po przerwie tenże sędzia za podobny faul karze Anglików „jedenastką”.

Zawsze jest tam, gdzie potrzeba. W pewnym momencie jeden z zawodników angielskich po gwizdku sędziego odkopnął pitkę parę metrów. Sędzia jest natychmiast przy Angliku, krótka reprymenda i do końca meczu nie obserwujemy już tego rodzaju niesportowych zagrań.

W sobotę oglądałem mecz ŁKS — Wisła. Cóż za różnica nie tylko w poziomie gry, ale także w sposobie sędziowania. P. Greiner z Katowic nie nadążał z reguły za akcjami, stąd miał potem trudności z wydawaniem trafnych decyzji. Iwan jest wyraźnie popychany ręką, ale arbiter jest 40—50 m od akcji, więc nie gwiżdże. Po gwizdku sędziego zawodnicy kopią piłkę po autach. Arbiter udaje, że tego nie widzi. Jeden błąd pociąga za sobą następne. W ostatnich minutach sędzia nie reaguje na faul na Terleckim w polu karnym. Zawodnik ŁKS prawdopodobnie za „pyskówkę” otrzymuje żółtą kartkę, zdenerwowany tym popisuje się niesportowym zachowaniem — kopie piłkę ze złością daleko w trybuny.

Sędzia — jak gdyby nigdy nic — podąża na środek boiska.

Dwa mecze — dwaj sędziowie..,