1980.03.26 Węgry - Polska 2:1

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Leszek Lipka, Marek Motyka, Andrzej Iwan.


Skład Reprezentacji Polski:

Józef Młynarczyk - Odra Opole

Marek Dziuba - ŁKS Łódź

Paweł Janas - Legia Warszawa

Władysław Żmuda - Śląsk Wrocław

Marek Motyka - Wisła Kraków

Leszek Lipka - Wisła Kraków

Roman Wójcicki - Odra Opole

Henryk Miłoszewicz - ŁKS Łódź Grafika:Zmiana.PNG (70’ Janusz Sybis - Śląsk Wrocław)

Grzegorz Lato - Stal Mielec

Andrzej Iwan - Wisła Kraków Grafika:Zmiana.PNG (76’ Roman Ogaza - Szombierki Bytom)

Andrzej Pałasz - Górnik Zabrze

Miejsce/Stadion: Budapeszt.

Strzelcy bramek: Fazekas László 3’ (1:0), Törőcsik András 22’ (2:0), Grzegorz Lato 24’ (2:1).

Selekcjoner: Ryszard Kulesza

Relacje prasowe

Gazeta Południowa. 1980, nr 70 (27 III) nr 9881

Polska — Węgry Na Nepstadionie 1:2

(red. T. Górski telefonuje z Budapesztu)

Węgry — Polska 1:2 (1:2).

Bramki zdobyli dla Węgier — Lassie Fazekas (w 3 min.) oraz Andreas Toeroecsik (w 21 min.), dla Polski — Grzegorz Lato w 22 min. Widzów ok. 20 tys.

Składy: WĘGRY — Ferenc Meszaros — Peter Toeroek, Laszlo Balint, Josef Toth, Josef Pal, Zoltan Kereki, Laszlo Fazekas, Sandor Mueller (od 65 min. Janos Borso), Andras Toeroecsik (od 80 min Laszlo Kuti), Sandor Zambori i Bela Varadi.

POLSKA — Józef Młynarczyk — Marek Dziubę. Paweł Janas, Władysław Zmuda, Marek Motyka, Leszek Lipka, Roman Wójcicki, Henryk Miłoszewicz (od 70 min. Janusz Sybis), Grzegorz Lato, Andrzej Iwan (od 75 min. Roman Ogaza), Andrzej Pałasz.

26 mecz reprezentacji Polski i Węgier rozegrany na Nepstadionie w Budapeszcie zakończył się po raz 19 w historii spotkań porażką zespołu Polski. Mecz stał na przeciętnym poziomie, jednak na pomeczowej konferencji prasowej trener Ryszard Kulesza oraz jego kolega prowadzący reprezentację Węgier stwierdzili, że ich podopieczni pokazali niezłą i aktualnie najlepszą jaką ich stać piłkę nożną.

Pierwsze 15 min. spotkania w wykonaniu zespołu węgierskiego oraz kilka akcji ofensywnych drużyny Polski to najlepszy okres gry obu zespołów.

Wpływ na grę obu drużyn miała niewątpliwie pogoda. Bardzo ładna, słoneczna w godzinach poprzedzających mecz, wieczorem nagle się zmieniła. Zaczął padać deszcz, zerwał się wiatr.

Śliska murawa, „ściana deszczu” utrudniały piłkarzom zespołów poruszanie się.

najlepiej było z celnością podań, słabo, szczególnie w zespole polskim, ze skutecznością. Nie można piłkarzom obu zespołów odmówić ambicji i mimo deszczu, szybkości, która z wyjątkiem ostatnich 20 min. była duża.

Przez 30 min. pierwszej połowy Węgrzy grali przebojowo.

Łatwo zdobywali teren, bez trudu też mijali mało ruchliwych obrońców reprezentacji Polski.

W 3 min. kardynalny błąd popełnił Młynarczyk który wypuścił dość silny strzał Fazekasa i piłka po raz pierwszy wpadła do polskiej bramki. W 21 min. błąd popełnili stoperzy Zmuda i Janas. Toeroecsik minął ich łatwo i podwyższył wynik. W tym okresie jeszcze dwukrotnie najlepszy na boisku Fazekas w 6 oraz 17 min. bliski był zdobycia kolejnych bramek.

W drugiej połowie gra była wyrównana. Więcej jednak okazji do zdobycia bramek mieli gospodarze. Najlepszą zmarnował w 60 min. Varadi, który trafił piłką w spojenie słupka z poprzeczką. W 78 min. silny strzał Zamboriego bramkarz Młynarczyk wybił na róg.

Ku radości prawie 20-tysięcznęj widowni już pierwsza akcja ofensywna gospodarzy przyniosła im w 3 min. prowadzenie Napór zespołu węgierskiego trwał ok. 30 min., a pierwszy strzał na bramkę węgierską Polacy oddali dopiero w 13 min., druga akcja ofensywna zakończyła się już powodzeniem. Na minutę pod drugiej bramce uzyskanej przez Toeroecsika, piłkę w pobliżu pola karnego Węgrów otrzymał Pałasz. Napastnik Górnika oddał silny strzał.

Bramkarz nie utrzymał piłki i nadbiegający Lato bez trudu umieścił ją w siatce. W ostatnich 15 min. pierwszej połowy częściej w posiadaniu piłki byli biało-czerwoni. W ich akcjach brak jednak było ładu. Słabo spisywali się pomocnicy, niezbyt dokładnie, chaotycznie grali Iwan i Pałasz.

RYSZARD KULESZA: „Wielka szkoda, że tyle wysiłku i tyle ambicji poszło na marne. Wydaje mi się jednak, że jak na tę porę roku zespół grał nieźle.

Imponowała mi przede wszystkim szybkość, którą nie ustępowaliśmy, a momentami nawet przewyższaliśmy drużynę węgierską. Cieszy mnie udany powrót do reprezentacji po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją Władysława Zmudy.

Zmuda z meczu na mecz powinien grać coraz lepiej. Debiutanci Andrzej Pałasz, Miłoszewicz nie grali źle, spaliła ich jednak debiutancka trema.

Bramka stracona już w trzeciej minucie spowodowała, że na początku pierwszej połowy meczu graliśmy zbyt chaotycznie, tracąc w efekcie drugą bramkę”.


Gazeta Południowa. 1980, nr 71 (28 III) nr 9882

Węgierska prasa o meczu z Polską

Zwycięstwo nad zespołem polskim było bardzo potrzebne w obecnej sytuacji piłkarstwa węgierskiego. Prasa tego kraju bardzo szeroko komentuje środową wygraną na Nepstadionie.

Większość komentarzy podkreśla udany powrót do reprezentacji uczestników argentyńskich mistrzostw świata,.

„NEPSZABADSAG” zatytułował sprawozdanie „Jeszcze nadal oni”.. Jeszcze raz — zdaniem tego dziennika — mimo wcześniejszych, poważnych obaw stara gwardia nie zawiodła.

Zdaniem dziennikarza „Nepszabadsag” szczęśliwa bramka w 3 minucie spowodowała zamieszanie w zespole polskim i pozwoliła drużynie węgierskiej zdobyć kolejnego gola.

„Nowy rok, nowa nadzieja — ze starymi” tak zatytułował sprawozdanie z meczu dziennik „MAGYAR HIRLAP”. Zdaniem sprawozdawcy doskonałym pociągnięciem trenerów było wezwanie do gry jedynego eksportowego piłkarza Węgier — Laszlo Balinta, który na co dzień występuję w belgijskim zespole FC Bruges.

„Futbol w deszczu” takim tytułem rozpoczął się komentarz do środowego meczu „MAGYAR NEMZET”. Sprawozdanie podkreśla, że mimo deszczu, śliskiej murawy piłkarze obu zespołów pokazali niezłą piłkę nożną i dostarczyli zmokniętym i zmarzniętym kibicom sporych emocji. Gazeta chwali w zespole węgierskim Ferenca Maeszarosa, Josefa Totha oraz Laszlo Fazekasa.

Fachowe pismo sportowe „NEPSPORT pisze, że piłkarska młodzież Węgier powinna brać po środowym meczu wzór ze starych, doświadczonych mistrzów, którzy na Nepstadionie pokazali jak należy walczyć mimo przeciwności pogody i dużej klasy przeciwnika. W zespole polskim dziennikarzowi „Nepsportu” podobali się: Żmuda, Dziuba i Lipka, a ruchliwy Lato „stary lis” był stałym zagrożeniem bramki węgierskiej.

W plebiscycie kibiców węgierskich, którzy głosowali na swoich piłkarzy telefonicznie, pierwsze miejsce zajął Laszlo Balint — 3658 głosów przed Andreasem Toeroecsikiem — 3578 głosów oraz Laszlo Fazekasem — 2734 głosy