1980.04.30 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

1980.04.30, I liga, 23. kolejka, Chorzów, Stadion Ruchu,
Ruch Chorzów 2:1 (2:1) Wisła Kraków
widzów: 15.000
sędzia: Andrzej Libich z Warszawy
Bramki
Albin Mikulski 8'
Krzysztof Kajrys 32'

1:0
2:0
2:1


42’ (g) Andrzej Iwan
Ruch Chorzów
4-3-3
Bolesta
Walot
Piechaczek
Jakubczyk
Drzewiecki
Buncol
Dusza
Kajrys
Mikulski
Benigier grafika:Zmiana.PNG (75' Wyciślik)
Małnowicz grafika:Zmiana.PNG (46' Malcher)

trener: Leszek Jezierski
Wisła Kraków
4-3-3
Marek Holocher
Marek Motyka
Zbigniew Płaszewski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Andrzej Targosz grafika: Zmiana.PNG (75’ Janusz Krupiński)
Adam Nawałka
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Zdzisław Kapka

trener: Lucjan Franczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1980, nr 97 (30 IV/1 IV) nr 10652

LIGOWE pojedynki piłkarzy Wisły i Ruchu mają dla wielu kibiców futbolu w naszym kraju zawsze dodatkowy ciężar gatunkowy, są to bowiem spotkania zespołów, które najdłużej występują w naszej ekstraklasie, mają w historii tej dziedziny sportu zapisane wspaniałe karty. Więc niezależnie od sytuacji w tabeli, mecze „niebieskich” z „Białą gwiazdą” cieszą się wielkim zainteresowaniem, a trybuny stadionów w Chorzowie lub w Krakowie wypełniają się większą niż zwykle liczbą kibiców. Dzisiejsze — już 87. ligowe spotkanie będzie zapewne także dużym wydarzeniem sportowym.

Gospodarzami zawodów będą chorzowianie, zespół broniący tytułu mistrzowskiego, o którym wiadomo, że tego tytułu już nie obroni, bo musi walczyć o to, by uchronić się przed degradacją. Na 8 kolejek przed końcem rozgrywek pupile Chorzowa są na 13. miejscu w ligowej tabeli ze stratą do lidera aż 11 punktów, natomiast z przewagą nad duetem outsiderów (Polonia, Zawisza) tylko i punktów. Sytuacja zespołu trudna, stąd należy spodziewać się, iż podopieczni trenera Leszka Jezierskiego będą walczyli do końca sezonu w każdym meczu, szczególnie na swoim boisku, z ogromnym zaangażowaniem, ambicją, wolą zwycięstwa.

Czeka więc krakowską Wisłę bardzo trudna przeprawa, przyjdzie jej bowiem walczyć z rywalem. który nie może sobie pozwolić na dalszą stratę punktów. Zwolennicy „Białej gwiazdy” liczą jednak na sukces swych pupilów, a podstawą do tych optymistycznych nadziei, jest świetna postawa zespołu w ostatnim ligowym pojedynku z zabrskim Górnikiem w Krakowie, Tak dobrze, skutecznie grającej Wisły dawno nie oglądano, posypały się więc pochwały pod adresem zawodników7, wzrosły nadzieje nawet na odzyskanie mistrzowskiego tytułu.

Wisłą zagrała rzeczywiście jeden z najlepszych ostatnio meczów, przewyższała rywala pod każdym względem, dając, pokaz, ogromnych możliwości. Czy jednak w Chorzowie będzie tak samo? Przyzwyczaili nas krakowianie do tego, że potrafią w ciągu paru dni rozgrywać na przemian to znakomite, to kompromitujące spotkania, nie dali — jak do tej pory — podstaw do bezgranicznego zaufania im.

do pełnego przekonania, iż w każdych zawodach, z każdym rywalem będą grali z pełnym zaangażowaniem, z wiarą w sukces, z bojowością. Gdyby jednak na finiszu ligowego sezonu zdołali ustabilizować formę na zgodnym ze swymi możliwościami poziomie, wówczas szanse odzyskania prymatu w polskim futbolu byłyby całkowicie realne, bowiem są wiślacy — o czym wielokrotnie pisałem — drużyną o potencjalnie wręcz ogromnych możliwościach, możliwościach jakże często niewykorzystywanych.

Jesienny pojedynek Wisły z Ruchem w Krakowie przyniósł pewną i wysoka wygraną „Białej gwieździe” 3:0 po efektownych bramkach strzelonych przez Kmiecika, Na walkę oraz Iwana. Jak będzie dziś w Chorzowie? Oby podobnie...

Echo Krakowa. 1980, nr 98 (2 V) nr 10653

W 87. POJEDYNKU LEPSZY RUCH

PIERWSZOLIGOWY mecz piłkarski rozegrany w Chorzowie pomiędzy miejscowym Ruchem i krakowską Wisłą zakończył się wygraną gospodarzy 2:1 (2:1). Bramki dla zwycięzców zdobyli — Mikulski w 8 min. oraz Budrys w 31 min., dla pokonanych — Iwan w 41 min. (głową). Sędziował Andrzej Libich z Warszawy, widzów — Ok. 15 tys.

Krakowianie wystąpili w składzie: Holocher — Motyka. Budka, Płaszewski, Jałocha — Lipka, Kapka, Targosz (od 75 min. Krupiński), Kawałka — Iwan, Kmiecik.

Zwyżka formy jaką zaprezentowali piłkarze „Białej gwiazdy” w spotkaniu z zabrskim Górnikiem sprawiła, że kibice zaczęli wierzyć w metamorfozę krakowskiej jedenastki. I rzeczywiście, dawno nie oglądaliśmy tak bojowo grających wiślaków na boisku przeciwnika, niestety, nie potrafili cyfrowo, nie po raz pierwszy zresztą zdyskontować przewagi w polu.

Choć, okazji do zdobycia bramek mieli dość dużo. M. in. Kmiecik, doświadczony przecież napastnik i „król strzelców” ekstraklas.? spudłował w 31 min. z odległości zaledwie 4 m, idealnych sytuacji podbramkowych nie wykorzystali w I połowie także Lipka, Kawałka i Targosz. Tymczasem gospodarzę, wykorzystali bezlitośnie ewidentne błędy krakowskich obrońców. Dwukrotnie egzekwowali rogi (najpierw Małnowicz, potem Dusza) po których padły zwycięskie jak się okazało gole.

W 8 min. Mikulski prawie, że wepchnął piłkę do krakowskiej bramki, natomiast w 31 min.

Kajrys z bliska celnie strzelił, w prawy dolny róg „świątyni” Holochera. Na dobra sprawę w linii defensywnej Wisły tylko Marek Holocher był pełnowartościowym zawodnikiem. Popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami. W obronie Wisły wyraźnie dał się odczuć brak prezentującego ostatnio dobrą formę Piotra Skrobowskiego.

Niestety kontuzja barku wyeliminowała go na kilkanaście dni z gry. W Chorzowie przebywał razem z kolegami i bardzo żałował, że nie mógł im pomóc. Ale nawet grający w, osłabieniu, piłkarze z Krakowa mogli, pokusić, się chociaż o wywiezienie remisu.

Nadzieja ta zaświtała po celnym trafieniu Andrzeja Iwana w 41 min. Bezbłędnie wykorzystał dośrodkowanie z lewej strony Targosza^ Od tego momentu mecz stał się emocjonujący. Podopieczni trenera Franczaka przeszli do bardziej huraganowych ataków, lecz pozwolili tym samym gospodarzom na przeprowadzenie groźnych kontr.

Pomimo obustronnych okazji do zmiany wyniku pojedynek zakończył się rezultatem 2:1 dla Ruchu, dzięki czemu niebieskim przybyły dwa cenne punkty. W końcówce miałem okazję obserwować z bliska opiekuna chorzowian Leszka Jezierskiego i widać było, że z gwizdkiem końcowym sędziego spadł mu ( przysłowiowy kamień z serca.


LUCJAN FRANCZAK — trener Wisły: Graliśmy, i. dużym zaangażowaniem i remis był w naszym zasięgu. Jednali, gdy nie wykorzystuje się kilku stuprocentowych okazji do zdobycia goli to trudno myśleć o sukcesie. Mam ogromne pretensje do obrońców. Jak tej klasy zawodnicy z reprezentacyjnymi przecież aspiracjami mogą, sobie pozwolić na strzelenie dwóch bramek ze stałych fragmentów gry. Słyszy się, że prezentujemy widowiskowo, piłkę nożną, ale od tego piękna, to już głowa boli, bo można grać słabo i wygrać mecz, a grać pięknie i go przegrać jak dzisiaj moja drużyna. Oceniając postawę moich podopiecznych najwyższą notę przyznają Andrzejowi Iwanowi, dobrą partię rozegrali także Targosz i Kapka.

LESZEK JEZIERSKI. —. trener Ruchu: Ten mecz kosztował mnie dużo nerwów, moi zawodnicy pogubili się szczególnie w końcówce. Na szczęście uzyskaliśmy jakże potrzebne nam dwa punkty, które pozwoliły utrzymać bezpieczny dystans od drużyn zagrożonych spadkiem. Wisła była dzisiaj niezwykle wymagającym przeciwnikiem, dlatego w II połowie graliśmy bardziej defensywnie. Tym bardziej, że musiałem zrezygnować z wykazującego jeszcze braki kondycyjne, po odbytej chorobie — Małnowicza.

ANDRZEJ LIBICH — sędzia główny (dodajmy, że po raz 500-ny wystąpił w charakterze arbitra): Dzięki, temu, że zawodnicy obu drużyn wykazywali raczej chęć do gry, niż do popełniania. fauli mecz był stosunkowo łatwy do prowadzenia. Nieprawidłowe zagrania wynikały raczej z przypadkowości, niż ze złośliwości, postawa zespołów sprawiła, iż mogłem w pełni stosować przywileje korzyści, mając świadomość, że zawodnicy w pełni to rozumieją.