1980.05.24 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

1980.05.24, I liga, 27. kolejka, Poznań, Stadion Lecha, 18:00, sobota
Lech Poznań 2:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 10.000
sędzia: J. Banasz z Katowic
Bramki
Skurczyński (g) 54'
Grobelny 84'
1:0
2:0
Lech Poznań

Mowlik
Pawlak
Szewczyk
Grześkowiak
Barczak
Marchlewicz
Krawczyk Grafika:Zmiana.PNG (46' Grobelny)
Piekarczyk
Stelmasiak Grafika:Zmiana.PNG (89' Kasalik)
Skurczyński
Chojnacki

trener: Wojciech Łazarek
Wisła Kraków
4-3-3
Marek Holocher
Marek Motyka grafika: Zmiana.PNG (74’ Michał Wróbel)
Zbigniew Płaszewski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Andrzej Targosz
Adam Nawałka
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Zdzisław Kapka

trener: Lucjan Franczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1980, nr 116 (24/25 V) nr 10671

PIŁKARZE zbliżają się szybkimi krokami zakończenia sezonu. Zespoły pierwszoligowe mają przed sobą jeszcze tylko cztery kolejki do zakończenia rozgrywek, drużyny drugoligowe pięć kolejek. Rywalizacja o punkty, jak zwykle na finiszu, zaostrza się, wszyscy usiłują teraz zdobywać punkty potrzebne czy to do sięgnięcia po czołową lokatę w tabeli czy też dla uchronienia się przed degradacją do niższej klasy.

Z trójki zespołów krakowskich w najlepszej, najspokojniejszej sytuacji jest Cracovia, która nie ma szans ani na mistrzostwo w swojej grupie II ligi, ani też nie jest zagrożona degradacją.

WISŁA, choć oczywiście także” jej nie grozi spadek, ma jeszcze nadzieję na wywalczenie miejsca gwarantującego start w Pucharze UEFA, a więc każdy mecz jest dla niej bardzo ważny, natomiast HUTNIK ma nóż na gardle, musi rozpaczliwie bronić się przed degradacją do ligi międzywojewódzkiej.

„Biała gwiazda” po imponującym zwycięstwie nad Widzewem, staje teraz do trudnego pojedynku. z poznańskim Lechem, Wiślakom nie wiedzie się od lat w Grodzie Przemysława, na ogół przegrywają tam zawody, choć zwykle są wyżej w tabeli ligowej od poznaniaków i teoretycznie są faworytami spotkań. Tak jest i tym razem. Lech ma 12 miejsce i znajduje się w strefie zagrożonej spadkiem, Wisła ma 4 miejsce i walczy o prawo startu w rozgrywkach europejskich.

Jesienny mecz obu zespołów, na stadionie przy ul. Reymonta przyniósł bardzo wysokie zwycięstwo krakowianom 5:1 (trzy bramki Kmiecika, po jednej Kawałki i Wróbla), ale w trzy dni po tym sukcesie wiślacy pojechali do Poznania grać o Puchar Polski i doznali porażki z Lechitami 0:1.

Ponieważ Już od dłuższego czasu piłkarzom „Białej gwiazdy” nie wiedzie się w meczach na obcych stadionach trudno przypuszczać by zdołali zwyciężyć tym razem. Już remis przyjmiemy jako osiągnięcie podopiecznych Ł. Franczaka.

Echo Krakowa. 1980, nr 117 (26 V) nr 10672

Start w Pucharze UEFA tylko marzeniem wiślaków?

[Obsługa własna]

W ROZEGRANYM w Poznaniu pierwszoligowym meczu piłkarskim miejscowy Lech pokonał krakowską Wisłę 2:0 (0:0). Bramki zdobyli Skurczyński w 55 min. (głową) oraz Grobelny w 85 min. Sędziował Józef Banasz z Katowic, widzów — ok. 12 tys.

WISŁA: Holocher - Motyka (od 73 min. Wróbel), Budka, Płaszewski, Jałocha Lipka, Kapka, Targosz, Nawałka — Iwan, Kmiecik.

Tradycji stało się zadość. Z kolejnej wyprawy do Poznania wracają wiślany ,na tarczy” i to w sytuacji, kiedy zdobycie chociaż jednego punktu prolongowałoby ich szanse na udział w Pucharze UEFA, Niestety, dały o sobie znać nie po raz pierwszy zresztą stare błędy piłkarzy „Białej gwiazdy”. Przez 55 min oni właśnie byli stroną przeważającą, ale co z tego, gdy nie potrafili w żaden sposób zmusić do kapitulacji bramkarza gospodarzy. Albo fatalnie pudłowali, jak Kmiecik w 33 min. gdy z zaledwie 5 metrów strzelił wysoko nad poprzeczką, albo znakomitymi interwencjami popisywał się Mowlik (m. in. w 18 min. wspaniałą paradą wybił piłkę na róg po strzale Lipki). Co więcej, z uporem stosowali tzw. atak pozycyjny. demonstrowali sztuczki techniczne, co może podobało się widzom, ale nie przynosiło konkretnych efektów w postaci goli.

Te strzelili natomiast Lechici.

W 55 min. doskonale dośrodkowanie Grobelnego przejął na głowę Skurczyński i mimo asysty Holochera oraz Płaszewskiego umieścił piłkę w siatce. Na 5 minut przed końcowym gwizdkiem sędziego podwyższył rezultat Grobelny posyłając potężną „bombę” w dolny prawy róg świątyni Holochera. I dobrze, że skończyło się tylko na dwóch bramkach, bowiem ostatnie 35 min. meczu stało pod znakiem wyraźnej przewagi Lecha. Krakowianie nie potrafili w tym czasie zainicjować choćby jednego kontrataku (czyżby braki kondycyjne?).

Na dobrą sprawę w szeregach Wisły trudno kogokolwiek wyróżnić za sobotni występ, należy raczej wskazać na najsłabsze punkty wiślaków. Najmniej zastrzeżeń budziła postawa Nawałki, Targosza oraz Jałochy, znacznie poniżej oczekiwań zagrali natomiast Iwan i Kmiecik, słaby był Motyka, niczym nie mogli zaimponować kadrowicze Budka oraz Lipka.

Osobna wzmianka należy się bramkarzowi Holocherowi. Po kilku naprawdę udanych występach, w Poznaniu bronił niezbyt pewnie. Szczególnie v. i Je uwag można mieć do jego interwencji na przedpolu (fatalne piąstkowanie).

JERZY SASORSKI

Powiedzieli po meczu...

LUCJAN FRANCZAK — trener Wisły: W meczach wyjazdowych prezentujemy za elegancką grę, która ciągle nie przynosi efektów. Istnieje pilna potrzeba przedstawienia się na bardziej agresywny styl, usiłuję to wpoić moim zawodnikom już od wielu tygodni, jak na razie bezskutecznie. Nie wiem czy na ich postawie zbyt dużego piętna nie wywiera ciągłe powoływanie do zespołów reprezentacyjnych. Tracą dużo. W klubie nie trenują, tam siedzą na ławce rezerwowych. Wracając natomiast do dzisiejszego spotkania trzeba podkreślić, że znowu nie wykorzystaliśmy kilku znakomitych sytuacji na strzelenie gola, po raz koleiny słabo grała obrona. W takim stanie rzeczy trudno myśleć o zdobywaniu punktów na boiskach przeciwników.

WOJCIECH LAZAREK — trener Lecha: Mimo braku trzech podstawowych zawodników: Szpakowskiego, Napierały i Mądrachowskiego odnieśliśmy zwycięstwo, które zagwarantowało nam pierwszoligowy byt, możemy więc już spokojnie myśleć o przyszłym sezonie. Na szczególne słowa uznania za postawę w dzisiejszym meczu zasługują Grobelny, Chojnacki, Barczak no i oczywiście Mowlik, który w pierwszej połowie w okresie przewagi Wisły popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami.

Gazeta Południowa. 1980, nr 117 (24/25 V) nr 9928

Dziś piłkarze ekstraklasy rozegrają 27 kolejkę spotkań. Piłkarze Wisły walczą w Poznaniu z Lechem. Krakowianie w rundzie jesiennej rozgromili Lecha 5:1, Jednakże wcale to nie oznacza, że będą faworytem w dzisiejszym spotkaniu. Wiślacy w meczach wyjazdowych spisują się znacznie gorzej niż na własnym boisku, a na dodatek stadion w Poznaniu jest dla nich pechowy, nie zwyciężyli tu już od dłuższego czasu. Czy i tym razem tradycji stanie się zadość? piłkarze Wisły, jeżeli nie chcą strącić szansy na zakwalifikowanie się do rozgryź wek w europejskich pucharach, muszą dołożyć wszelkich starań, by w meczu z Lechem zdobyć przynajmniej jeden punkt


Gazeta Południowa. 1980, nr 118 (26 V) nr 9929

Piłkarze krakowskiej Wisły przegrali w Poznaniu z Lechem 0:2 (0:0). Tradycji stało się niestety zadość, krakowianie stracili znów punkty na wyjeździe, zresztą na stadionie poznańskim od wielu lat nie wygrali meczu i tym razem im się to nie udało.

Mecz był ciekawy i stał na dobrym poziomie. Do przerwy wiślacy mieli wyraźną przewagę, składnie atakowali, stwarzając kilka groźnych sytuacji pod bramką Lecha. Okazji do zdobycia gola mieli krakowianie sporo, nie potrafili ich jednak wykorzystać. Nawet najlepszy strzelec ekstraklasy Kmiecik pudłował w dogodnych sytuacjach. w innych przypadkach udanie interweniował Mowlik.

Po przerwie obraz gry uległ zmianie. Teraz Lech był zespołem lepszym i zepchnął do defensywy krakowian Wejście na boisko Grobelnego wzmocniło drużynę poznańską, która przeprowadzała groźne akcje. W 55 min. Grobelny podał do Skurczyńskiego, a ten głową posłał piłkę do siatki. Prowadzenie zdopingowało piłkarzy Lecha, którzy dominowali już niepodzielnie na boisku. Efektem tej przewagi gospodarzy była druga bramka strzelona przez Grobelnego w 84 min. Zawodnik ten należał zresztą do najlepszych zawodników na boisku.

LECH: Mowlik, Pawlak, Szewczyk, Grześkowiak, Barczak, Marchlewski, Krawczyk (od 46 min. Grobelny), Piekarczyk. Stelmasiak (od 80 min. Kasalik), Skurczyński, Chojnacki.

WISŁA: Holocher, Motyka (od 74 min. Wróbel), Budka, Płaszewski, Targosz, Lipka, Jałocha, Kawałka, Iwan, Kapka, Kmiecik. Szombierki sięgają po mistrzostwo Piłkarze Szombierek Bytom są już dosłownie o krok od zdobycia tytułu mistrza Polski. Na trzy kolejki przed zakończeniem ligi wywalczyli siedem punktów przewagi nad Śląskiem

i osiem nad Legią. Tylko legioniści mają jeszcze teoretyczne szanse na wyprzedzenie bytomian, pozostały im bowiem do rozegrania cztery mecze (w tym jeden zaległy). Praktycznie Szombierki mogą być już pewne tytułu, w pozostałych trzech meczach wystarczy im zdobyć tylko jeden punkt, aby utrzymać pierwsze miejsce do końca rozgrywek. Przegrali, po niezłym meczu, piłkarze Wisły w Poznaniu, spadli na szóste miejsce i zmniejszyli swe. szanse na zakwalifikowanie sią do rozgrywek o Puchar UEFA. Na wyjazdach, wiślacy tracą skuteczność i punkty, nie mogą wciąż przełamać tej zlej passy