1980.08.16 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

1980.08.16, I Liga, 1. kolejka, Chorzów, Stadion Ruchu,
Ruch Chorzów 2:1 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 16.000 - 20.000
sędzia: Marian Środecki z Wrocławia
Bramki
Buncol (k) 50'

Małnowicz 88'
1:0
1:1
2:1

77’ (g) Andrzej Iwan
Ruch Chorzów

Bolesta
Malcher
Piechaczek
Wyrobek
Jakubczyk
Buncol
Małnowicz
Dusza
Kajrys
Walot
Wrona

trener: Leszek Jezierski
Wisła Kraków
4-4-3
Marek Holocher
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Janusz Krupiński
Andrzej Targosz
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Adam Nawałka
Andrzej Iwan grafika: Zmiana.PNG (85’ Jerzy Kowalik)
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel

trener: Lucjan Franczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Galeria


Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1980, nr 176 (18 VIII) nr 10731

W MECZU I ligi piłkarskiej Ruch Chorzów pokopał na własnym boisku krakowską Wisłę 2:1 (0:0). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Buncol w 50 min. (z karnego) oraz Małnowicz w 88 min., dla gości Iwan w 77 min. (głową). Sędziował Marian Środecki z Wrocławia, widzów — ok. 15 tys.

WISŁA: Holocher — Motyka, Skrobowski, Krupiński, Targosz, — Lipka, Kapka, Nawałka — I Iwan (od 87 min. Kowalik), Kmiecik, Wróbel.

Nie udała się wiślakom ligowa premierą sezonu 1980/81.

Przegrali z chorzowskim demonstrując nie najlepszą formę, choć niewiele brakowało, aby uzyskali rezultat remisowy. Ale na dwie minuty przed, końcem spotkania w niezbyt groźnej sytuacji niefortunna „główka” Krupińskiego sprawiła, że w idealnej sytuacji podbramkowej znalazł się Małnowicz i nie dał żadnych szans Holocherowi, zdobywając zwycięskiego gola dla swojej drużyny.

Trzeba przyznać, że gospodarze przez większą część sobotniego pojedynku byli stroną atakującą.

Już w pierwszej połowie w 10 min. Walot popisał się efektowną „główką” i piłka trafiła w spojenie słupka i poprzeczki, a w 40 min. Wrona (b.

zawodnik Hutnika) nie. trafił do pustej bramki z... 2 metrów! W innych przypadkach, tylko dzięki bardzo ofiarnej, a przy tym skutecznej grze najlepszego gracza na boisku Piotra Skrobowskiego mogą krakowianie zawdzięczać, że utrzymywali bezbramkowy wynik.

Do poziomu młodziutkiego stopera Wisły nie dostroili się niestety jego koledzy. Motyka i Targosz pozwalali chorzowianom na szybkie ataki skrzydłami, Lipka oraz Nawałka zapominali o asekuracji, byli jednocześnie mało przydatni w inicjowaniu kontruderzeń. Hołdowali zawodnie} Wisły wolnemu rozgrywaniu piłki, najczęściej na środku boiska, stosując krótkie podania. Na efekty takiej postawy nie trzeba było długo czekać. Po. kolejnych błędach krakowian w 50 min. w ich polu karnym znalazł się Wrona, przy linii końcowej został nieprawidłowo zaatakowany przez Motykę, a podyktowanego przez sędziego karnego wykorzystał Buncol — zresztą jeden z najlepszych w tym meczu graczy Ruchu. Po utracie bramki krakowianie nadal grali statycznie.

Dopiero w 77 min. na jeden z nielicznych rajdów zdecydował się Motyka, idealnie podał do Lipki, ten z linii końcowej dośrodkowa!, do piłki wyskoczył Iwan i głową skierował ją do bramki uzyskując wyrównanie. I kiedy wydawało się, że piłkarze „Białej gwiazdy” potrafią utrzymać korzystny raczej wynik nastąpiło wydarzenie opisane na wstępie.

Podobnie jak w wiosennej rundzie poprzedniego sezonu wrócili więc podopieczni trenera L. Franczaka na tarczy, a postawa niektórych zawodników nie wróży nic dobrego. O punkty na wyjazdach będzie chyba znów bardzo trudno...

JERZY SASORSKI

Powiedzieli po meczu: LUCJAN FRANCZAK — trener Wisły: „Trudno myśleć o zdobywaniu punktów przy takiej dyspozycji defensywy. Nie « pomogła nawet niemal bezbłędna gra Skrobowskiego, dobra H postawa Holochera, gdy pozostali popełniali rażące błędy. A B I remis był tak blisko. Mam pretensje do sędziego, ponieważ « moim zdaniem Motyka nie faulowa! Wrony i pan Środecki w zbyt pochopnie podyktował „jedenastkę”. Wydaje mi się, że nie ustępowaliśmy chyba gospodarzom, choć oni stworzyli może nieco więcej groźnych sytuacji pod naszą bramką. Dla czego w końcówce zmieniłem Iwana? Na jego prośbę, narzekał bowiem na bóle w klatce piersiowej, będące efektem silnego stłuczenia”.

LESZEK JEZIERSKI — trener Ruchu: „Bardzo obawiałem się tego meczu. Graliśmy przecież już bez Benigiera, który wyjechał za granicę oraz zawieszonego za żółte kartki Mikulskiego. Wynik chyba sprawiedliwy, to raczej my dyktowaliśmy warunki, gry. Gdyby jeszcze nasi napastnicy mieli « i lepiej nastawione celowniki...

Gazeta Południowa. 1980, nr 176 (15/16/17 VIII) nr 9987

Wiślacy mierzą wysoko

Wczoraj z okazji zbliżającego się sezonu piłkarskiego odbyła się w GTS Wisła konferencja prasowa, którą prowadził prezes Towarzystwa, płk. Zbigniew Jabłoński. Trener wiślaków — Lucjan Franczak poinformował o przygotowaniach drużyny do rozgrywek. Krakowianie byli na dwutygodniowym obozie w Nowym Sączu, poza tym trenowali na własnych obiektach. Rozegrali kilka spotkań sparringowych, ostatnio przebywali w NRD, gdzie grali z Lokomotivem Lipsk i Chemie Halle. Obydwa spotkania zakończyły się bezbramkowymi remisami. W kadrze pierwszego zespołu Wisły bez zmian. Jednakże w pierwszych meczach nie zobaczymy Płaszewskiego (kontuzja), H.

Szymanowskiego (choroba) i Budkę (odsunięcie od trzech spotkań za żółte kartki). Drobnego urazu doznał ostatnio Jałocha, ale powinien być w sobotę już zdrów. Kmiecik wyleczył w pełni kontuzję i będzie grał w Chorzowie. Brak Płaszewskiego, Szymanowskiego i Budki poważnie osłabia wiślacką obronę, trener Franczak w meczach kontrolnych próbował różnych ustawień tej linii i ostatecznie zdecydował się na następujący skład tej formacji: Motyka, Skrobowski, Krupiński i Jałocha.

W jakiej formie są krakowianie? Podobno w dobrej. Indywidualnie: bramkarz Gaszyński poczynił ostatnio duże postępy i być może w inauguracyjnym meczu bronił będzie bramki wiślaków, Wróbel ma kryzys poza sobą i zaczyna grać na miarę swoich możliwości, Skrobowski nadal na wysokiej fali.

Plany piłkarzy Wisły: zdobywać punkty nie tylko na własnym stadionie, ale także w meczach wyjazdowych i ostatecznie zmieścić się w pierwszej trójce najlepszych drużyn. Plan maksimum zakłada zdobycie tytułu mistrzowskiego, co byłoby pięknym prezentem piłkarzy z okazji jubileuszu 75-lecia działalności Wisły.

Wiślacy inaugurują sezon meczem w Chorzowie z odwiecznym rywalem — Ruchem (sobota, godz. 17.15).



Gazeta Południowa. 1980, nr 177 (18 VIII) nr 9988

Ostatnie minuty zadecydowały

Porażka Wisły w Chorzowie

Nie udała się piłkarzem krakowskiej Wisły ligowa premiera. W pierwszym meczu nowego sezonu krakowianie zmierzyli się ze swym starym rywalem — Ruchem w Chorzowie. Byle to 87 spotkanie najstarszych naszych ligowców i wygrali go chorzowianie 2:1.

Wiślacy byli bardzo bliscy wywiezienia jednego punktu, bowiem do 88 minuty utrzymywał się wynik remisowy. Tuż przed zakończeniem spotkania bramkarz Ruchu Bolesta bardzo silnie wykopał piłkę, tak że poleciała ona w pobliże pola karnego gości. Krupiński chciał ją wybić, ale zrobił to tak niefortunnie, że spadła ona prosto pod nogi Małnowicza, który dzięki temu znalazł się w doskonałej sytuacji podbramkowej.

Napastnik gospodarzy nie zmarnował okazji i zdobył zwycięska bramkę.

Także przy zdobyciu pierwszego gola chorzowianom pomogli krakowscy, obrońcy. W 50 min. Wrona były piłkarz Hutnika, minął Motykę i znalazł się z piłką tuż przy końcowej linii boiska, kąt był bardzo ostry i z tej pozycji ekskrakowianin miał raczej niewielkie szanse na strzelenie bramki. Tymczasem Motyka desperacko zaatakował napastnika Ruchu, ale zrobił to niezgodnie z przepisami i sędzia M. Środecki podyktował „jedenastkę”. Buncol nie zmarnował świetnej okazji i tak chorzowianie objęli prowadzenie.

Goście wyrównali w 77 min., jeden z ataków krakowian zakończył się powadzeniem. Zainicjował go Motyka, podał Lipce, ten zacentrował, a Iwan głową posłał piłkę do siatki. Strzał nie był co prawda zbyt silny, ale Bolesta dał się zaskoczyć. i wydawało się, że Wynik remisowy utrzymaj się do końca, jednakże błąd Krupińskiego przesądził o zdobyciu dwóch punktów przez gospodarzy.

Ruch był zespołem nieco lepszym. Przede wszystkim stworzył więcej groźnych sytuacji podbramkowych. „Niebiescy” przeprowadzali najczęściej szybkie -ataki skrzydłami, i sporo strzelali, chociaż nie zawsze celnie. Już w pierwszej części meczu chorzowianie byli, bliscy zdobycia gola, w 9 min. po strzale Walota piłka trafiła w poprzeczkę. Także po przerwie Wrona i Małnowicz mieli doskonałe pozycje podbramkowe, nie potrafili ich jednak wykorzystać.

Bolesta miał znacznie mniej roboty od Holochera, bo ataki wiślaków były mało pomysłowe, a ponadto przeprowadzano je w zbyt wolnym tempie. Słabo było też ze strzałami, Kmiecik grał jakby bojaźliwie (niedawno wyleczył kontuzje i to jest pewnym usprawiedliwieniem).

Wróbel nie stanowił większego zagrożenia dla obrony Ruchu, najlepszy był Iwan. Nie zachwyciła także druga linia, a w obronie Tylko Skrobowski był niezawodny, Holocher stanowił mocny punkt zespołu i miał kilka udanych interwencji.

Wisła zaprezentowała - się w Chorzowie - nie najlepiej, ale trzeba przypomnieć, że wystąpiła w mocno osłabionym składzie bez Płaszewskiego, Budki, H. Szymanowskiego i Jałochy.

RUCH: Bolesta, Malcher, Piechaczek. Jakubczyk, Wyrobek, Buncol, Dusza, Kajrys, Walot. Małnowicz, Wrona.

WISŁA: Holocher. Motyka, Skrobowski. Krupiński. Targosz, Nawałka, Kapka, Lipka, Iwan, (od 85 min. Kowalik) Kmiecik, Wróbel.

Opinie o meczu Trener piłkarzy Wisły LUCJAN FRANCZAK: Jak na inauguracje sezonu mecz nie był zły. Przegraliśmy pechowo w ostatnich minutach po niefortunnej interwencji Krupińskiego.

Po utracie pierwszego gola ruszyliśmy bardziej zdecydowanie do ataku i przyniosło to efekt- w postaci, wyrównania. Nie udało, nam się niestety utrzymać remisu do końca- meczu. Uważam, że wiślacy. spisali się nieźle, chociaż stać ich na pewno na znacznie lepszą grę.-Wystąpiliśmy -przecież w mocno osłabionym składzie, a Kmiecik po kontuzji, nie doszedł jeszcze do Wysokiej formy. Z meczu na mecz powinno być coraz lepiej.