1980.11.02 Wisła Kraków - Stal Mielec 2:0

Z Historia Wisły

1980.11.02, I Liga, 13. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 2:0 (0:0) Stal Mielec
widzów: 3.000
sędzia: Wł. Bródka z Gdańska
Bramki
Andrzej Iwan 86’
Kazimierz Kmiecik 88’
1:0
2:0
Wisła Kraków
4-4-3
Janusz Adamczyk
Kazimierz Gazda
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Janusz Krupiński
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (68’ Andrzej Targosz)

trener: Lucjan Franczak
Stal Mielec

Stawarz
Polak
Oratowski
Buda
Mrowiec
Łukasik
Janikowski
Ciołek
Zbigniew Hnatio
Andrzej Szarmach
Frankowski

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

18 8

Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1980, nr 236 (31 X/ 1/2 X) nr 10791

Stal z A. Szarmachem stadionie Wisły

Kibice „Białej gwiazdy” z dużym zainteresowaniem oczekują niedzielnego występu pod Wawelem zespołu Stali, w której szeregach gra prowadzący w tabeli strzelców (wspólnie z legionistą Adamczykiem) — Andrzej Szarmach. Mielczanie mają ostatnio dobrą passę, wygrali kolejno cztery mecze, wiślacy w środę urwali punkt liderowi tabeli — Widzewowi i to w Łodzi, zbierając wiele pochlebnych opinii za swój występ. Spodziewać się więc można, iż na stadionie przy ul. Reymonta zobaczymy w niedzielne popołudnie dobre, ciekawe i emocjonujące widowisko.

Echo Krakowa. 1980, nr 237 (3 XI) nr 10792

WISŁA — Stal Mielec 2:0 (0:0). Bramki strzelili: Iwan w 86 i Kmiecik w 87 min gry. Sędziował p. Bródka z, Gdańska. Widzów ok. 3000.

WISŁA — Adamczyk — Gazda. Skrobowski, Budka, Krupiński — Lipka, Kapka, Jałocha — Iwan, Kmiecik, Wróbel (od 68 min. Targosz).

Potworne zimno panujące na dworze sprawiło,, iż piłkarze obli zespołów mieli kłopoty z normalną grą, zmarznięte mięśnie odmawiały posłuszeństwa, trudno było skierować nogą piłkę tam gdzie się ją podać powinno. Stąd, mecz dwóch zaliczających się do ligowej czołówki zespołów stał na słabym poziomie, zamiast dobrego futbolu obserwowaliśmy bezładną, nieciekawą kopaninę, chaotyczne, rwane akcje i mało emocjonujących spięć podbramkowych.

.Przez długi, bardzo długi czas poczynania ofensywne wiślaków były bezproduktywne, a kilka . nielicznych lepszych okazji do strzelenia bramki marnowali napastnicy i, gracze drugiej linii. Najbliższy zdobycia gola był Skrobowski w pierwszej połowie meczu, ale jego piękny strzał głową minął nieznacznie słupek bramki. Mielczanie stosowali dość dobrą taktykę wzmocnionej defensywy, starając się uniemożliwić rywalom wypracowanie dogodnych pozycji strzałowych. Udawało się im to przez wiele minut, właściwie niemal przez cały czas gry, a system stu podań, rozgrywania piłki na kilku metrach boiska, stosowany przez krakowian, znacznie ułatwiał im zadanie.

Pierwsza połowa była jeszcze jako taka, zziębnięci piłkarze ruszali się dość żwawo, chcąc się nieco rozgrzać. Stal przeprowadziła w tym czasie kilka groźnych ataków, których motorem napędowym był Buda, szybki, dynamiczny, z łatwością uwalniający się spod opieki krakowian, tyle, że mało precyzyjny w wykańczaniu akcji.

Rozczarował Andrzej Szarmach, grający bez dynamiki, szybkości, przebój owości.

Druga część zawodów stała na słabiutkim poziomie, zawodnicy nie wykazywali specjalnej ochoty do gry, obydwie strony popisywały się niedokładnymi podaniami, brakiem jakiejś widocznej koncepcji atakowania.

Kiedy wydawało się. iż mecz zakończy się bezbramkowo, kiedy spora część mocno przemarzniętych kibiców opuściła już stadion, krakowianie strzelili dwa gole, rozstrzygając mecz na swoją korzyść. Pewną przysługą ze strony mielczan było to, iż ostatnie dziesięć minut zawodów starali się grać „na czas”, tzn. przetrzymywać jak najdłużej piłkę, by dotrwać do końca z bezbramkowym rezultatem i wywieźć spod Wawelu jeden punkt. Wiślacy wówczas opanowali boisko, przyspieszyli tempo akcji i pod bramką, dobrze spisującego się Stawarza mocno się w tym czasie zakotłowało. Wreszcie na niespełna trzy minuty przed końcem gry Budka podał do nieobstawionego na polu karnym Iwana i ten celnie strzelił do siatki, a w minutę później po kolejnej akcji wiślaków Kapka dokładnie zagrał do Kmiecika, który ładnym strzałem ustalił wynik meczu.

W sumie spotkanie było przeciętnym widowiskiem, raczej nudnym. Na usprawiedliwienie zawodników raz jeszcze trzeba jednak przytoczyć to, iż grali w potwornym, przejmującym zimnie, na wietrze, w nagle całkowicie zmienionych warunkach atmosferycznych, do których jeszcze nie byli w stanie się przystosować Wygrana i krakowian bardzo szczęśliwa, ale jak mówi przysłowie: szczęście sprzyja lepszym!


Gazeta Południowa. 1980, nr 238 (3 XI) nr 10049

Wygrana w ostatnich minutach

W iście polarnych warunkach — przy temperaturze —3 stopni, i silnym porywistym wietrze — piłkarze Wisły rozegrali mecz ze Stalą Mielec na własnym boisku. Po emocjonującym pojedynku wygrali gospodarze 2:0 (0:0) zapewniając sobie zwycięstwo dopiero w ostatnich minutach gry.

Obie drużyny przyjęły ofensywny wariant gry, toteż raz po raz pod obydwiema bramkami dochodziło do gorących spięć Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie z tym jednak, że napastnicy obu drużyn mieli wczoraj rozregulowane celowniki. Oba zespoły przeprowadzały ciekawe i szybkie akcje, gorzej jednak było z ich wykończeniem. Już w pierwszej połowie zarówno Wiślacy jak i Mielczanie mieli kilka bardzo dogodnych sytuacji, dobre pozycje zmarnowali jednak Skrobowski, Wróbel, Krupiński, Puda (dwukrotnie), Ciołek ze Stali.

Także druga połowa tego pojedynku ma interesujący przebieg m. in. w 56 min. strzał Kmiecika z 5 m broni dobrze spisujący się wczoraj bramkarz Stawarz. Goście nie pozostają Wiśle dłużni, w 64 min. po udanym rajdzie Frankowskiego, Janikowski z najbliższej odległości trafia w poprzeczkę. W ostatniej fazie gry lekką przewagę osiągają wiślacy, goście grają na utrzymanie korzystnego dla nich wyniku bezbramkowego. I oto spisująca się nieźle w całym meczu obrona Stali popełnia w ostatnich minutach gry dwa błędy. W 86 min. po centrze Budki nie obstawiony Iwan mocnym strzałem z półobrotu zdobywa dla gospodarzy prowadzenie. Stal próbuje atakować, ale w 88 min następuje błyskawiczny kontratak Wisły i po efektownym zagraniu Lipka — Kapka — Kmiecik, ten ostatni z najbliższej odległości podwyższa na 2:0.

W sumie dobry, emocjonujący mecz, w którym na słowa uznania zasłużyli nie tylko zwycięzcy ale i pokonani. Ci ostatni za to, że nie przyjechali do Krakowa grać na remis, że grali ofensywnie, a przez to mecz był widowiskowy.

WISŁA: Adamczyk — Gazda, Skrobowski, Budka, Jałocha — Lipka, Kapka, Krupiński — Iwan, Kmiecik, Wróbel (68 min. Targosz).

STAL: Stawarz — Polak, Oratowski, Mrowieć, Łukasik —Buda, Ciołek, Hnatio — Janikowski, Szarmach, Frankowski.

Sędziował: Bródka (Gdańsk).

Widzów ok. 3000.


Powiedzieli po meczu:

Marian Kruk, trener Stali: Straciliśmy w końcówce dwie głupie bramki, niestety w tym sezonie po zmianach personalnych nie mamy solidnej obrony.

W drugiej połowie mój zespół grał zbyt nerwowo, za wcześnie daliśmy zepchnąć się do defensywy. Wisła lepiej wytrzymała pojedynek psychicznie i to zadecydowało.

Lucjan Franczak, trener Wisły: Uważam, że mecz był dobry, obserwowaliśmy zaciętą walkę, dużo strzałów. Wygraliśmy, bo potrafiliśmy wykorzystać w końcówce błędy rywala.

Moim, zdaniem Stal to dobra drużyna, ma bardzo dobrą drugą linię (Ciołek — Buda), szczególnie groźne były kontrataki Mielczan. W mojej drużynie nie wystąpił Motyka, który z powodu kontuzji jeszcze przez, tydzień nie będzie trenował.

(ANS)