1981.06.10 Wisła Kraków - Motor Lublin 3:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:22, 2 cze 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1981.06.10, I Liga, 29. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 3:0 (3:0) Motor Lublin
widzów: 10.000
sędzia: Marian Środecki z Wrocławia
Bramki
Kazimierz Kmiecik (g) 18’
Kazimierz Kmiecik 26’
Jan Jałocha 45’
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Andrzej Targosz
Andrzej Iwan grafika: Zmiana.PNG (74’ Janusz Nawrocki)
Kazimierz Kmiecik
Jerzy Kowalik grafika: Zmiana.PNG (62’ Bogusław Dzięgiel)

trener: Lucjan Franczak
Motor Lublin

Dariusz Opolski
Krzysztof Wójtowicz
Ryszard Chaberek
Roman Dębiński Grafika:Zmiana.PNG (46' Andrzej Pop)
Jerzy Szczeszak
Ryszard Walczak
Waldemar Wiater
Waldemar Fiuta
Wojciech Rabenda
Janusz Przybyła
Marek Komosa Grafika:Zmiana.PNG (69' Henryk Świętek)

trener: Bronisław Waligóra

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1981, nr 113 (10 VI) nr 10948

Już TYLKO dwie kolejki gier do zakończenia rozgrywek w I lidze a jeszcze tyle znaków zapytania, tyle możliwości końcowego układu tabeli, że kibice nie mogą narzekać na brak emocji, mają o czym dyskutować, nad czym rozważać w wolnych chwilach, Na szczycie tabeli łódzki Widzew, z przewaga dwóch punktów nad warszawską Legią, Wszystko, a przynajmniej ostatnie rezultaty wskazują, iż łodzianie tę przewagę utrzymają. Pomagają im w tym rzekomo zawodnicy innych drużyn, pomagają sędziowie, dla mnie najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, iż Widzew, występujący w bardzo osłabionym składzie, bez swych czołowych graczy, mimo wszystko jest najlepszą drużyną naszej ligi. Jakże to źle świadczy o innych.

Krakowski Wisła, która przez długi czas miała szanse zdobycia nawet mistrzowskiego tytułu. nie wykorzystała okazji, prezentując formę mizerną, grę chimeryczną. Teraz krakowianie muszą z całych sił jakie mają walczyć o to, by utrzymać się w tabeli na takim miejscu, które gwarantuje w przyszłym sezonie udział w rozgrywkach o Puchar UEFA. Taki był plan na 75-lećie klubu, plan minimum, zobaczymy czy futboliści „Białej gwiazdy” potrafią go zrealizować. Na razie są na 3 miejscu w tabeli, z dorobkiem 34 pkt, takim samym jak gdyński Bałtyk. Tuż za nimi Szombierki i Śląsk mające po 33 pkt.

Jaki może być końcowy układ tabeli trudno przewidzieć

Dziś — w środę — przedostatnią kolejka, i w jej ramach, na stadionie przy ul. Reymonta zobaczymy pojedynek „Białej gwiazdy” z lubelskim Motorem.

W jesiennej rundzie, lublinianie byli rewelacją ekstraklasy, spisywali się (po awansie z II ligi) świetnie i wówczas to Wisła rozgromiła ich w Lublinie 5:1.

Mają więc krakowianie spory handicap psychiczny nad rywalami. a że będą grali na swoim boisku winni mecz wygrać. Będzie to ostatni" już w tym sezonie występ podopiecznych L. Franczaka przed krakowską widownią, może więc piłkarze zmobilizują siły na tyle, by pożegnać swych sympatyków w godny sposób, dobrym, zwycięskim występem. Forma prezentowana pod koniec sezonu przez krakowian nie pozwala na zbytni optymizm, spróbujmy jednak wybrać się dziś wieczorem (początek meczu o godz. 19) na wiślacki stadion, może zobaczymy drużynę gospodarzy grającą tak jakbyśmy sobie tego życzyli, jak grać może i powinna


Echo Krakowa. 1981, nr 114 (11 VI) nr 10949


POŻEGNALNY WYSTĘP KAZIMIERZA KMIECIKA

SZKODA, że SKUTECZNOŚCI starczyło tylko no 45 minut


W OSTATNIM w tym sezonie pierwszoligowym meczu na swoim boisku krakowska Wisła pokonała lubelski Motor 3:0 (3:0). Bramki zdobyli: Kmiecik 2 (19 min. — głową, 26 min.) oraz Jałocha (45 min.). Sędziował dobrze Marian Środecki z Wrocławia, widzów — ok. 10 tys.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Budka, Skrobowski, Jałocha — Lipka, Kapka, Targosz — Iwan (od 74 min. Nawrocki), Kmiecik, Kowalik (od 62 min. Dzięgiel).

Wiele szybkich akcji, spora ilość strzałów, wreszcie trzy efektowne bramki sprawiły, że mecz mógł się podobać. Szkoda tylko, że skuteczności starczyło tylko no 45 minut min., bowiem ich zwycięstwo, biorąc pod uwagę kilka znakomitych sytuacji podbramkowych w drugiej części gry, powinno wypaść okazalej.

Od początku piłkarze Wisły znacznie lepiej radzili sobie na miękkiej, śliskiej murawie.

Dzięki dobremu wyszkoleniu technicznemu łatwo uwalniali się spod opieki rywali, raz po raz inicjowali szybkie ataki.

Najwięcej zamieszania w szeregach przeciwników siał wczoraj reprezentacyjny obrońca Jan Jałocha. Był motorem napędowym większości akcji, kilka razy popisywał się celnymi strzałami z dalszej odległości.

Po jego rajdzie i znakomitym dośrodkowaniu z linii końcowej boiska Kmiecik zdobył „główką” prowadzenie dla Wisły w 19 min. Od niego rozpoczęła się również akcja, którą znów Kmiecik w 26 min. zakończył uzyskaniem goła. Wreszcie w odbiła się od wewnętrznej strony poprzeczki i wylądowała w bramce. W 87 min. mógł jeszcze podwyższyć wynik, ale trafił z bliska w słupek.

Zresztą tylko brakowi precyzji u wiślaków mogą zawdzięczać lublinianie, że wyjechali z Krakowa z bagażem trzech goli. W drugiej połowie idealne sytuacje podbramkowe zaprzepaścili m. in. Kapka (w 83 i 88 min.) i Dzięgiel (w 64 i 84 min.).

Swoją drogą taktyka zastosowana przez graczy Motoru — otwarta gra, indywidualne krycie w defensywie — była „wodą na młyn” dla krakowian.

Relacjonując wczorajszy mecz nie sposób nie wspomnieć o ważnym fakcie. Po raz ostatni przed krakowską publicznością wystąpił Kazimierz Kmiecik, który od nowego sezonu będzie grał w jednej z drużyn belgijskich. Ten. najskuteczniejszy w historii Wisły zawodnik ukoronował pożegnalne spotkanie z kibicami dwiema bramkami, nic też dziwnego, że sympatycy „Białej gwiazdy” zgotowali mu wspaniałą owację.


Gazeta Krakowska. 1981, nr 114 (9 VI) nr 10207

W najbliższą środę piłkarze rozegrają już przedostatnią kolejkę ligową. W Krakowie Wisła o godz. 19 (a nie jak podano na afiszach o godz. 18) podejmuje Motor Lublin. Ważny mecz dla krakowian jeśli chcą zakwalifikować się do występów w Pucharze UEFA.



Gazeta Krakowska. 1981, nr 116 (11 VI) nr 10209

Widzew czy Wisła?

Piłkarze Wisły pokonali wczoraj na swoim stadionie Motor Lublin 3:0 (1:0). Tak więc przed ostatnią kolejką ligową w walce o mistrzowski tytuł liczą sią tylko Widzew (zremisował wczoraj w Chorzowie) i Wisła. W dużo lepszej sytuacji są łodzianie, którzy mają 2 pkt. przewagi nad wiślakami i ostatni mecz u siebie z Zagłębiem. Widzew urządza w tym meczu remis. Tylko w przypadku zwycięstwa Wisły w Zabrzu z Górnikiem i przy porażce Widzewa krakowianie mogą być mistrzem (mają z Widzewem lepszy bilans bezpośrednich spotkań).

Wczoraj kibice krakowscy oglądali żywy i ciekawy mecz.

Padły 3 bramki, a mogło ich być znacznie więcej, kilkakrotnie świetnych sytuacji nie wykorzystali krakowianie; również, zwłaszcza do przerwy, groźnie atakował Motor; Lublinianom należą się brawa za otwartą, ofensywną grę, mają jednak słabą obronę, która raz po raz ogrywana była przez zawodników Wisły.

Serię bramek rozpoczął w 18 min. Kmiecik (dla którego był to ostatni występ przed publicznością krakowską, zawodnik ten od jesieni grać będzie najprawdopodobniej w Belgii), otrzymawszy Idealna dośrodkowanie od Jałochy. W 26 min. tym razem Iwan idealnie obsłużył Kmiecika i było 2:0. Na 5 sek. przed końcem I połowy Jałocha — najlepszy piłkarz meczu — po rajdzie zdecydował się na strzał z kąta z ok. 25 m I piłka wylądowała w samym „okienku”. W tym okresie zawodnicy Motoru kilkakrotnie groźnie strzelali z dalszych odległości, ale Adamczyk miał wczoraj dobry dzień. Po przerwie szczególnie w ostatniej fazie przewaga Wisły jest duża, świetnych sytuacji nie wykorzystują m. in.

Dzięgiel, Kapka, strzał Jałochy trafia w słupek.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Rudka, Skrobowski, Jałocha — Lipka, Kapka, Targosz — Iwan (74 min. Nawrocki).

Kmiecik, Kowalik (62 min. Dzięgiel).

MOTOR: Opolski — Wójtowicz, Chaberek, Dębiński (46 min. Pop), Szczeszak — Wiater, Walczak, Fiuta, Rabenda — Komesa (68 min. świątek), Przybyła. Sędziował Środecki z Wrocławia. Widzów ok. 12 tys. (ANS)


Na meczu Wisła -Motor było spokojnie

Chuliganom trzeba wydać walkę Jest godzina 18, kibiców na stadionie Wisły jeszcze niewielu. Za 60 minut rozpocznie się tu mecz gospodarzy z „Motorem” Lublin. Na obiekcie przy ul. Reymonta czuwać będzie nad porządkiem i bezpieczeństwem kibiców ok. 170 funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Dowódcy grup wydają ostatnie polecenia. Funkcjonariusze rozchodzą się w różne punkty stadionu, będą tam czuwać do chwili zakończenia meczu. Takie środki bezpieczeństwa są konieczne.

Niestety, na stadionach piłkarskich coraz częściej dochodzi do ekscesów chuligańskich, do bijatyk pomiędzy grupami kibiców, a raczej pseudokibiców. Idą w ruch kamienie, butelki, a także inne przedmioty, jak na przykład łańcuchy i kastety. Chuligańskie burdy stały się po prostu plagą na naszych stadionach i trzeba z nimi zdecydowanie walczyć.

Wchodzę na jedną z wież na stadionie, gdzie mieści się dowództwo akcji porządkowej. Dwie radiostacje, plan stadionu... Dowódca w randze majora (prosił o niepodawanie nazwiska) mówi: „Ten sezon na stadionie Wisły był raczej spokojny w porównaniu z innymi stadionami. Ale trzeba być zawsze w pełnej gotowości, licho nie śpi. Największe zagrożenie dla porządku stanowią młodzi mężczyźni w wieku 18—24 lat będący pod wpływem alkoholu. Co prawda porządkowi przy bramach wejściowych nie powinni wpuszczać pijanych, ale widocznie kontrola nie jest zbyt dokładna. Pijanych, którzy zachowują się niewłaściwie, natychmiast wyprowadzamy ze stadionu. Jednakowo traktujemy krakowskich kibiców jak i grupy przyjezdne. Na szczęście tych przyjezdnych jest u nas jakoś niewielu i może dlatego jest większy spokój niż gdzie indziej. Ostatnio największą grupę ok. 70 ludzi stanowili kibice Legii. Niewiele brakowało a doszłoby do bójek, postanowiliśmy wtedy po meczu przewieźć samochodami warszawian na dworzec i dopiero, gdy pociąg odjechał do stolicy, zakończyliśmy pracę.

Część funkcjonariuszy ustawiamy przed sektorami twarzą do kibiców. Oczywiście, że nie mogą wtedy oglądać meczów domyślają się, co się dzieje na boisku. Do tego zadania wybieramy takich, którzy najmniej interesują się sportem.” Później rozmawiam z porucznikiem JANEM CZOPKIEM: „Niełatwa jest praca na stadionie. Na przykład ktoś rozrabia w sektorze, trzeba go wyprowadzić. Nie zawsze się nam niestety to udaje, bo wtedy tłum staje w obronie chuligana. I często musimy zrezygnować z interwencji. A najbardziej bolą okrzyki pod naszym adresem — „gestapo”.

Ci młodzi ludzie nie wiedzą chyba co krzyczą, co to znaczy.

Mój dziadek zginął z rąk hitlerowców w Mogilanach... I muszę tych epitetów wysłuchiwać cierpliwie, bo co mam robić? Nawet nie wiadomo kto krzyknął” A szeregowiec ANDRZEJ KOSYŁO dodaje: „Tłum jest niebezpieczny, czasami nawet boję się tu stać. W każdej sytuacji można dostać w głowę kamieniem albo butelką. Zdarzały się takie wypadki, na szczęście rzadko.” Mecz „Wisła — „Motor” obserwowałem z wieży dowodzenia. Na stadionie było tym razem spokojnie, z Lublina nie przyjechali kibice. W sektorze X powstało w pewnym momencie zamieszanie, rozrabiało dwóch pijanych, natychmiast ich wyprowadzono. Potem ktoś rzucił butelkę, wtedy kilkunastu funkcjonariuszy dowódca akcji przesiał dodatkowo w okolicę sektora X i później się uspokoiło Po ostatnich ekscesach chuligańskich w Łodzi, Warszawie, Sosnowcu i innych miastach, o czym było dość głośno w prasie, rodzice nie chcą posyłać swych dzieci na imprezy sportowe.

I trudno się im dziwić. Stadiony stały się bowiem niebezpieczne, groźne.

Chuliganom trzeba wydać walkę. A powodzenie tej walki zależeć będzie nie tylko od mniej lub bardziej energicznych akcji funkcjonariuszy MO, ale także od postawy tych spokojnych, trzeźwych kibiców. Jeśli będą ochraniać, osłaniać chuliganów, to za ty­ dzień, dwa sami mogą dostać butelką lub kamieniem w głowę. I do kogo będą mieć wówczas pretensje?