1981.08.22 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

1981.08.22, I Liga, 3. kolejka, Chorzów, Stadion Ruchu,
Ruch Chorzów 2:1 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 12-15.000
sędzia: A. Libich z Warszawy
Bramki
Buncol (k) 6'

Jakubczyk 68'
1:0
1:1
2:1

43’ Andrzej Targosz

Ruch Chorzów
4-3-3
Bolesta
Walot
Jakubczyk
Piechaczek
Wrona
Bąk
Wira
Buncol
Małnowicz
Kajrys
Mikulski

trener: Józef Zwierzyna
Wisła Kraków
4-4-2
Janusz Adamczyk
Henryk Szymanowski
Marek Motyka Grafika:Zk.jpg
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Piotr Skrobowski
Andrzej Targosz
Andrzej Iwan
Michał Wróbel

trener: Lucjan Franczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Galeria

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1981, nr 161 (21/23 VIII) nr 10996

PIŁKARZE ekstraklasy rozgrywają jutro i w niedziele trzecią, a. drugoligowcy drugą, kolejkę ligowych spotkań nowego sezonu WISŁA, która wystartowała bardzo obiecującą zdobywając w dwóch meczach trzy punkty spotka się na Śląsku ze swym najstarszym ligowym rywalem chorzowskim RUCHEM.

Chorzowianie są niżej w tabeli, mają o jeden punkt mniej i jak na razie nie odnieśli zwycięstwa, remisując poprzednie pojedynki u siebie z Górnikiem i w Mielcu ze Stalą.

Podopieczni trenera Lucjana Franczaka zyskali dość pochlebne opinie po pierwszych występach, kibice mają, więc nadzieje, że z Chorzowa nie wrócą wiślacy bez jakichś punktowych zdobyczy. Mecz zapowiada się interesująco, winien być prowadzony w szybkim tempie i stać na niezłym poziomie. Zawodnicy rozkręcają się z meczu na mecz, zbliżający się termin spotkania z zespoleni RFN mobilizuje kadrowiczów i tych wszystkich, którzy liczą na powołanie przez Piechniczka do kadry. Piłkarze nie są jeszcze zmęczeni, odczuwają tzw. „głód piłki”, stąd poszczególne spotkania, choć ich poziom nie zawsze jest wysoki, są pełne dramatyzmu, akcji, strzałów.

Spora grupka kibiców krakowskich wybierających się na mecz swych pupilów z Ruchem winna przeżyć sporo emocji.


Echo Krakowa. 1981, nr 162 (24 VIII) nr 10997


W ROZEGRANYM w Chorzowie meczu najstarszych polskich pierwszoligowców miejscowy Ruch pokonał krakowską Wisłę 2:1 (1:1). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Buncol (6 min. z karnego) i Jakubczyk (69 min.), dla gości — Targosz (43 min.). Sędziował beznadziejnie Andrzej Libich z Warszawy, widzów — ok. 15 tys. Żółta kartka: Motyka w 66 mm.

WISŁA: Adamczyk — Szymanowski, Motyka, Budka, Jałocha — Lipka, Kapka, Skrobowski, Targosz — Iwan, Wróbel.

Relację z tego spotkania jestem zmuszony rozpocząć od skrytykowania postawy sędziego p. Andrzeja Libicka. To co czynił w sobotę było „pokazem” nieudolności i wynikało albo ze słabego przygotowania fachowego. albo stanowiło formę pomocy gospodarzom w odniesieniu sukcesu. Dodam, że oglądałem pojedynek Ruchu z Wisłą w towarzystwie miejscowych sympatyków i wszyscy byliśmy zgodni co do tego, że swoimi niezrozumiałymi decyzjami p Libich wypaczył końcowy wynik. Więcej, po zakończeniu spotkania udałem się do szatni sędziów, by usłyszeć wyjaśnienie, niestety mimo dobrej woli nie mogłem zgodzić się z ich komentarzem.

Bo przecież w 72 min. Wrona wyraźnie odepchnął Iwana na polu karnym, natomiast, p. Libich stwierdził: „Nie dopatrzyłem się faulu, bo w walce o piłkę obaj zawodnicy wykonali skręt ciał, nastąpiło zderzenie barkami, po którym Andrzej Iwan upadł. Uznałem to zagranie za przypadkowe”.

Naprawdę było jednak inaczej.

Incydent ów widzieli, nie tylko kibice na stadionie, lecz także setki tysięcy telewidzów., W takiej sytuacji rozumiem, że w podobny sposób p. Libich mógł zinterpretować zdobycie gola przez Jakubczyka ze spalonego w 69 min. czy faul na Wróblu w polu karnym w 61 min. (wówczas nakazał egzekwowanie wolnego t linii). Szkoda, że arbiter był tak negatywnym bohaterem meczu, który w sumie mógł się podobać.

W pierwszej części przewagę posiadali gospodarze.

Wiślacy grali w tym okresie niemrawo, popełniali wiele rażących błędów szczególnie w obronie, zostawiali za dużo swobody przeciwnikom.

Już w 6min. chorzowianie objęli prowadzenie. Motyka „podciął” Małnowicza w pobliżu własnej bramki a Buncol bezbłędnie wykorzystał karnego. Uzyskanie dalszych bramek przez Ruch wydawało się być kwestią czasu. Napastnicy gospodarzy pudłowali jednak w dogodnych sytuacjach. Najznakomitszą okazję zaprzepaścił Małnowicz w 38 min. Kilka minut później na tablicy był już wynik 1:1. Iwan przejął na środku boiska długi wykop Adamczyka, błyskawicznie przekazał piłkę do Lipki, a ten dokładnie dośrodkowa) do nadbiegającego Targosza, który popisał się celnym trafieniem.

Po przerwie zobaczyliśmy całkiem odmienioną Wisłę. Krakowianie nacierali z impetem, raz po raz inicjowali groźne kontry. Najwięcej zamieszania siał Iwan, choć od 20 min. grał z kontuzją. Niewiele ustępowali mu Kapka i Lipka, natomiast dwójką stoperów znakomicie asekurował Skrobowski.

Niestety wysiłek piłkarzy „Białej gwiazdy” poszedł na marne głównie z winy sędziego.

Okazuje się. że trzeba liczyć się i z taką ewentualnością, bo nawet najlepsza gra nie da efektów, gdy ma się takiego... rywala. JERZY SASORSKI


Gazeta Krakowska. 1981, nr 164 (24 VIII) nr 10257

Czerwona kartka dla sędziego!

W Chorzowie w meczu dwóch najstarszych ligowców RUCH pokonał WISŁĘ 2:1 (1:1). Opuszczałem boisko z mieszanymi uczuciami, z jednej strony cieszył poziom meczu, grano szybko, ambitne do ostatniej minuty, wiele było spięć pod obydwiema bramkami; niestety te dobre wrażenia zatarł pan Andrzej Libich z Warszawy, który dał „popis” jak nie należy sędziować meczu.

Moim zdaniem p. Libich wypaczył przebieg pojedynku, w 71 min. nie podyktował ewidentnego karnego dla Wisły, kiedy to obrońca Ruchu w polu karnym przewrócił rękami Iwana.

Również druga bramka dla Ruchu padła w okolicznościach „pachnących” spalonym. Dzwonili do nas telewidzowie, iż red.

Zydorowicz z TV tłumaczył to następująco — nie mogło być spalonego, bo piłka uderzona przez zawodnika Ruchu otarła się o nogi obrońców Wisły. Nie ma znaczenia — czy się otarła czy nie — istotne jest to czy w momencie podania Jakubczyk był na spalonym czy też nie? Nam się wydawało, że zawodnik Ruchu był „spalony”.

Nie były to zresztą jedyne błędy sędziego, źle oceniał faule, przepuścił kilka ewidentnych spalonych m. in. 5-metrowy ofsajd Mikulskiego w 89 min. spotkania.

W tych okolicznościach 2:1 dla Ruchu nie w pełni odzwierciedla to, co się działo na boisku.

W I połowie częściej w ataku byli gospodarze. Już w 6 min. objęli prowadzenie, faul w polu karnym Motyki był oczywisty i Buncol płaskim strzałem z karnego pokonał Adamczyka (no była to 2000 bramka Ruchu w lidze!). Gospodarze nadal mieli przewagę, m. in. w 39 min. Małnowicz strzelił w poprzeczkę. Końcówka tej połowy należy do wiślaków, w 44 min. szybka akcja Iwan — Lipka, precyzyjne dośrodkowanie tego ostatniego i Targosz strzałem w długi róg wyrównał na 1:1.

Po przerwie mecz staje się ciekawszy, Wisła atakuje szybciej i bardziej zdecydowanie, Ruch nie pozostaje dłużny. W 47 min. Bolesta w ostatniej chwili zbiera piłkę z nóg Skrobowskiego, groźnie strzelają Targosz, Iwan.

W 61 min. obrońcy gospodarzy faulują Wróbla na granicy szesnastki w momencie kiedy ten wychodził na czystą pozycję. Po przeciwnej stronie też na linii pola karnego faulu dopuszcza się Motyka (od razu otrzymuje żółtą kartkę), strzał Buncola z wolnego broni Adamczyk, 69 min. to druga, problematyczna bramka dla Ruchu, a 71 min. to opisany już faul na Iwanie „puszczony” przez arbitra z tylko jemu wiadomych powodów, Wisła z olbrzymią determinacją i ambicją dąży do wyrównania, 2-krotnie bliski szczęścia jest Iwan, ale jego strzały broni Bolesta, po przeciwnej stronie z kolei Adamczyk paruje dwa uderzenia Małnowicza. Jeszcze w ostatniej minucie szarża Wisły, ale główka Kapki jest minimalnie niecelna. W sumie — żywy, dobry mecz, zacięta walka z obu stron, tylko ten fatalny sędzia.

Czekamy na oficjalne stanowisko w tej sprawie Poi. Kolegium Sędziów! RUCH: Bolesta — Walet, Piechaczek, Jakubczyk, Wrona — Wira, Buncol, Kajrys, Bąk — Małnowicz, Mikulski.

WISŁA: Adamczyk — Szymanowski, Budka, Motyka, Jałocha — Lipka, Kapka, Skrobowski, Targosz — Iwan Wróbel.

Żółta kartka Motyka.

(ANS)

Opinie po meczu

LUCJAN FRANCZAK, trener Wisły: „Powiem krótko — nie mamy szczęścia do sędziów. Samo spotkanie było dobre, tempo szybkie, wiele ciekawych akcji.

Nie mam do zespołu pretensji o porażkę, wszyscy do ostatniej minuty wałczyli z wielką ambicją. Trochę za dużo błędów popełniamy w defensywie, a to zwłaszcza w meczach wyjazdowych srogo się mści. To trzeba będzie wyeliminować.

Indywidualnie — dobre noty wystawiam Adamczykowi, Motyce za II połowę, potwierdził dobrą formę Targosz, Iwan (choć grał ze stłuczonym mięśniem), Wróbel. Jałocha był może nieco słabszy, ale przechodził ostatnio silne zatrucie. Ruch — pokazał dobrą piłkę, ma groźną II linię, a w niej tak dobrych piłkarzy jak Kajrys, Buncol".

JÓZEF ZWIERZYNA, trener Ruchu: „Sprawdziły się moje przewidywania, iż. mecz będzie ciężki. Wisła potwierdziła stroje wysokie kwalifikacje, mecz mogliśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść w I. połowie, kiedy to wypracowaliśmy sporo groźnych sytuacji podbramkowych. Po przerwie — Wisła podkręciła tempo, ale my też mieliśmy dobre pozycje. O pracy arbitra nie chciałbym się wypowiadać”.


Gazeta Krakowska. 1981, nr 166 (26 VIII) nr 10259

Czerwona kartka dla kwalifikatora!

Tematem nr i kibiców piłkarskich jest wciąż sobotni pojedynek Ruch — Wisła, a ściślej mówiąc postawa sędziego Andrzeja Libicha z Warszawy.

Otrzymaliśmy na ten temat kilkanaście telefonów i to nie tylko od kibiców Wisły! Wszyscy Czytelnicy są zdania, iż pan Libich popełnił w tym meczu kilka rażących pomyłek, wypaczając jego wynik.

Wczoraj nadszedł do naszej redakcji list otwarty do przewodniczącego Polskiego Kolegium Sędziów, zredagowany wspólnie przez Koła Sympatyków Ruchu i Wisły. Kibice obu tych klubów piszą m. in.: „Zwracamy się ze zdecydowanym protestem w imieniu członków i sympatyków dwóch najstarszych klubów polskich przeciwko wypaczaniu meczów przez nieuczciwych arbitrów. Dowodem jaskrawego i świadomego naruszenia przepisów piłki nożnej przez sędziego, który swoimi decyzjami wypacza wynik meczu, był główny arbiter meczu Ruch — Wisła ob. Andrzej Libich z Warszawy. Świadkami jego „wyczynów” było 15 tys. ludzi na stadionie i setki tysięcy przed telewizorami. Żądamy ukarania ob. A. Libicha przez zawieszenie go w czynnościach sędziego I i II ligi oraz sędziego międzynarodowego na okres i roku”.

Ponieważ sprawa ma szerszy aspekt, nie pierwszy to przypadek fatalnego prowadzenia zawodów przez sędziego, połączyliśmy się wczoraj z PZPN w Warszawie. Udało nam się porozmawiać z sekretarzem Polskiego Kolegium Sędziów panem Łazarewiczem.

Poinformował on nas, że wpłynęła już nota od kwalifikatora dla sędziego Libicha, kwalifikator przyznał mu ocenę 10! Niestety, nie nadeszła jeszcze argumentacja tej oceny. W każdym razie nota 10 nie jest wcale taka zła. Dopiero od noty 8 w dół przesuwa się karnie sędziego do słabszej grupy.

Krótko mówiąc, znowu pan kwalifikator wydał ocenę na wyrost. Wydaje się, że problem ten musi znaleźć wreszcie rozwiązanie, trzeba powołać kwalifikatorów obiektywnych i niezależnych. Nie może być tak, że kwalifikatorzy, najczęściej byli sędziowie, popierają bezkrytycznie swoich młodszych kolegów.

Przy okazji dowiedzieliśmy się, że pan Ordysiński z Kielc, który bardzo nieudolnie prowadził pojedynek Wisła — Arka, otrzymał za ten mecz notę zaledwie 8 i karnie przesunięty został do grupy sędziów prowadzących II ligę. W tym przypadku kwalifikator był w porządku. Oby stało się to regułą! (ANS)